Myślałam, że nie dam rady gdyż dopadło mnie przeziębienie ale zacisnęłam zęby i jest! :) przed Wami wesele Ginny i Blaise'a :D kolejny raz dziękuję za każdy jeden komentarz pozostawiony na tym blogu gdyż to dzięki nim mam ochotę pisać kolejne części ;) z pokora przyjmę też każdą krytykę... Mocno zastanawiam się nad zmianą szablonu czy ktoś może coś/kogoś polecić?
Miłego czytania! :)
PS. Kolejna część 27.11.2013
CZYTAM = KOMENTUJĘ
„Dla
miłości mojej nie ma gór nieprzebytych. Miłość moja pójdzie za
tobą przez góry i morza, zdepcze wszystkie przeszkody i ogarnie cię
takim płomieniem, iż się w nim twoje dumne serce roztopi i zleje z
moim.”
-
Halo – mruknął zaspany.
-
Malfoy wstawaj!
-
Mhm
-
Malfoy! Jest trzynasta! Kwiaty miały być w kaplicy. Czekam tu na
ciebie do cholery! – do blondyna bardzo powoli docierały słowa
padające z drugiej strony telefonu. Usiadł na łóżku.
-
Granger?
-
Brawo bystrzaku! Za ile będziesz?
-
Gdzie?
-
W kaplicy! -w jej głosie słychać było irytację. Żołądek podszedł
Draconowi do gardła, nagle sobie przypomniał jak umawiał się z
nią, że o wpół do pierwszej będzie w kaplicy z kwiatami, a potem
jeszcze zawiozą je na salę. Spojrzał na zegarek. Pierwsza. Zaklął
siarczyście.
-
Zapomniałeś ? - zapytała niepewnie dziewczyna. Cisza – Błagam
powiedz, że nie zapomniałeś i jesteś już w drodze.
-
Będę dosłownie za parę minut! Czekaj tam i nigdzie się nie
ruszaj
-
Jesteś najbardziej nieodpowiedzialnym egoistą jakiego... - tyrady Granger mógł wysłuchać później teraz musiał się spieszyć
pomyślał wstając i chwytając jeansy.
-
Rozłączył się! Nie do wiary! - oburzona gryfonka stała pośrodku
kaplicy, w której już powinny znajdować się piękne kwiaty o
zapachu czekolady. To była ich niespodzianka dla Ginny. – A umawiałam
się z nim jak z odpowiedzialnym człowiekiem, przypominałam pięć
razy! - prychnęła wściekle.
Blondyn
złamał wszelkie magiczne ograniczenia prędkości. Musiał się
spieszyć. Ślub był o piętnastej. Dlaczego ten budzik go nie
obudził? Pamiętał jak prze mgłę, że dzwonił, a on go wyłączył
i zamknął oczy tylko na chwilę ... Wpadł rozpędzony do kaplicy,
w której stała i czekała Granger. Wyglądała jeszcze piękniej
niż zwykle. Włosy gładko zaczesane w eleganckiego koka, delikatny
makijaż oczu i mocno podkreślone różową pomadką usta. Miała na sobie krótką, blado szarą sukienkę, która delikatnie opinała jej idealne ciało. Całość
dopełniały kremowe szpilki na wysokim obcasie, które idealnie
komponowały się z jej zgrabnymi, opalonymi nogami.
-
Jeżeli chcesz przeżyć ten dzień to nie odzywaj się do mnie ani
słowem! - warknęła ostrzegająco.
-
Pięknie wyglądasz – oznajmił. – Co robimy?
-
Och no nie wiem może sobie usiądziemy i poplotkujemy?
-
Z sarkazmem ci nie do twarzy – powiedział chłodno. – Zaspałem.
Przecież nic się nie dzieje. Zdążymy.
-
Dla was zawsze się nic nie dzieje – syknęła. – Dawaj te kwiaty, bo nie ma czasu. Musisz się jeszcze przebrać chyba, że to jest
twój strój ? - popatrzyła kpiąco na blondyna. Potargane włosy, ciemno granatowe
jeansy i biała koszulka z dużym nadrukiem „I'm boss”. Wyglądał bardzo chłopięco, a zarazem seksownie.
-
Nie podoba ci się ? - zapytał z szelmowskim uśmiechem.
-
Tak jakoś nie komponujesz się z otoczeniem.
-
Oj Granger wyluzuj. Jeszcze cię olśnię swoim eleganckim wyglądem
– puścił jej oczko. Wyszeptał magiczną formułę i machnął
różdżką. W kaplicy pojawiły się piękne bukiety w wysokich,
eleganckich flakonach. W powietrzu unosiła się przyjemna, czekoladowa woń. Hermiona
zrozumiała dlaczego Ginny zachwyciła się tymi kwiatami.
-
Domyślam się, że ty tego nie dokonałeś tylko twoja mama –
mruknęła, na co on bezradnie wzruszył ramionami.
-
Mówiłem ci, że ja nie jestem od kwiatów. Co z tym zrobić? Bo
widzę, że szanowna pani swojej różdżki nie ma – dziewczyna
zgromiła go wzrokiem po czym poinstruowała go i po chwili kaplica
była kompletnie udekorowana.
-
Jeszcze sala – przypomniała dziewczyna.
Draco
wpadł z impetem do małego pomieszczenia przy kaplicy, w którym
czekał zamyślony Blaise. "Zdążyłem" pomyślał z ulgą. Pędził jak na złamanie
karku. Zabawę z kwiatami skończyli przed drugą, później podrzucił Granger do domu i pojechał do siebie. Przez całą drogę brązowooka nie żałowała mu wywodów na temat
jego egoizmu, nieodpowiedzialności i dziecięcego zachowania. W domu wziął
szybki prysznic, przebrał się w nowy elegancki garnitur,
śnieżnobiałą koszulę i ruszył do przyjaciela. Zerknął na ścienny zegar, który wskazywał kwadrans przed trzecią. "Dobry czas" pochwalił się w duchu.
-
Stary co tak późno? - zapytał rozbawiony brunet.
-
Miałem małe zawirowania – roześmiał się blondyn.
-
Gratuluję wygranej - powiedział Blaise i wyciągnął dłoń, którą Draco uścisnął. - Wszyscy o tym mówią. W końcu każdy poznał
prawdę o tym co robiłeś i jaki byłeś – Malfoy skrzywił się na te słowa.
-
Ty od razu wybrałeś dobrą stronę, ja byłem głupi i musiałem za
tę głupotę płacić.
-
Ale razem dawaliśmy radę – uśmiechnął się pocieszająco
Zabini.
-
Tak, a teraz nasze drogi się rozejdą. Będziesz miał żonę,
zapewne zmajstrujesz zaraz potomka – blondyn szturchnął
przyjaźnie towarzysza w ramię. – Na pewno nie chcesz się wycofać?
Masz jeszcze czas.
-
Nie wycofam się.
-
Całonocne imprezy i niezobowiązujące znajomości.
-
Kochająca żona oraz regularny seks – Draco chwilę pomyślał.
-
Można i tak.
-
Też kiedyś do tego dorośniesz – roześmiał się Zabini. Blondyn
chciał coś powiedzieć, lecz kapłan zajrzał przez drzwi.
-
Zapraszam na krótką modlitwę przed ceremonią.
-
Idź się pomodlić – szepnął Draco – przyda ci się.
Osobiście nie wierzył w miłość. Jak można wierzyć w coś tak
kruchego i nietrwałego? Pomimo swoich rozterek z całego serca
kibicował Diabłu i Rudej.
-
Zaraz zaczynamy Gin – powiedziała Hermiona stając w drzwiach.
Molly ze łzami w oczach uściskała córkę i wyszła.
-
Mamo nie płacz! Przecież nie umieram – krzyknęła za nią
rudowłosa dziewczyna.
- Wyglądasz olśniewająco – panna Granger była zachwycona wyglądem
przyjaciółki. Miała piękną skromną suknię, długi welon i
rozpuszczone lśniące rude włosy. – Mam coś dla ciebie – mówiąc
to podała dziewczynie bukiet kwiatów. Zdumienie Weasley'ówny było dla niej największą nagrodą.
-
Hermiono przecież one pachną czekoladą. Na gacie Merlina to było
moje marzenie! Nie wiem jak ci dziękować – drobna rudowłosa
dziewczyna rzuciła się w objęcia Hermiony.
-
To nie tylko moja zasługa. Bez pani Malfoy nic by nie było.
-
Ty i Narcyza? - zapytała zdziwiona Ginny.
-
Ona jest bardzo miła.
-
Wiem. Odwiedzaliśmy ją z Blaise'm, ale nie sądziłam, że ty się
przekonasz do ich rodziny.
-
Bez przesady Gin - upomniała ją surowo brązowooka. - Przekonałam się do Narcyzy, a nie do całej
rodziny – rudowłosa parsknęła śmiechem.
-
Draco nie jest zły. Wszyscy go lubią nawet Harry i Ron!
-
Wiesz, że nie jestem taka jak wszyscy, ale dla ciebie jestem w stanie
zrobić wszystko i wytrzymałam miesiąc z tym ślizgonem. Wytrzymam
jeszcze dzisiaj. Jesteś dla mnie jak siostra.
-
Ty dla mnie też - szepnęła wzruszona panna młoda. –
Dziękuję.
-
Poczekaj aż zobaczysz kwiaty w kaplicy i na sali. Wtedy będziesz
mogła dziękować. Teraz idziemy. Czas zacząć nowe życie.
-
Ładnie to wszystko wygląda – usłyszała znajomy głos za swoimi plecami
należący do pewnego przystojnego blondyna.
-
Mhm.
-
Nie pijesz? - popatrzył na nią uważnie.
-
Nie chcę się upić na weselu mojej najlepszej przyjaciółki.
-
Granger wyluzuj trochę – Hermiona chciała coś odpowiedzieć, ale
podszedł do nich rudowłosy chłopak.
-
Merlinie jakie zamieszanie. Mama ma prawie stan przedzawałowy. Nawet nie miałem kiedy się przywitać - chłopak popatrzył z uznaniem na gryfonkę. - Hermiono pięknie wyglądasz – oznajmił i dał jej całusa w
policzek.
-
Cześć Ron – brązowooka uśmiechnęła się blado.
-
Draco – mężczyźni uścisnęli sobie dłonie, gdy kolejna osoba podeszła do nich.
-
Cześć wam – powiedział zmęczony Harry.
-
Potter jak tam twoja głowa ? - zapytał uradowany blondyn.
-
Może być. Dzięki za eliksir na kaca.
-
O czym rozmawiacie? - nagle znikąd pojawił się Zabini.
- Witamy się póki co – powiedział uśmiechnięty Ron.
– Gdzie zgubiłeś moją siostrę?
-
Rozmawia z jakimiś kuzynkami.
-
Tak w ogóle zapomnieliśmy wam pogratulować – Hermiona stała
między czterema mężczyznami, których wydawało jej się, że zna, ale nic nie rozumiała z całej tej sytuacji. Przecież oni powinni się nienawidzić.
-
Ja chyba czegoś nie rozumiem - powiedziała nieco skołowana. Harry spojrzał na nią zdziwiony.
-
No wygranego procesu? Śledziliśmy go z Ronem, gdy mieliśmy wolne
podczas mistrzowskich rozgrywek. Hermiono dzielnie walczyłaś, a ty
Malfoy w końcu pokazałeś swoją prawdziwą twarz! Szkoda, że nie
powołaliście mnie na świadka mógłbym opowiedzieć jak pomogłeś
mi uratować tę małą dziewczynkę.
-
Albo mnie! - wyrwał się Ron. – Jak pomogłeś uratować tę
kobietę w ciąży. Niezłe cięgi wtedy dostałeś od Lestrange – Ron
się lekko skrzywił. Draco postanowił zabrać głos
-
Chłopaki przypominam, że byłem oskarżony o molestowanie i
mobbing. To nie było sądzenie mnie za postawę w czasie wojny. Poza
tym ściągać dwóch najlepszych zawodników „Czerwonych Diabłów”
to by była przesada – blondyn szelmowsko się uśmiechnął.
-
Już to przedyskutowaliśmy wczoraj w nocy – przypomniał zebranym
Zabini.
-
Co przedyskutowaliście ? - zapytała panna młoda, która zaszczyciła grono
znajomych.
-
Wspomnienia – powiedział tajemniczo Ron.
-
Ginny czy ty coś z tego rozumiesz? - zapytała lekko poirytowana
Hermiona.
-
Granger, a czego ty nie rozumiesz? - Draco popatrzył zdziwiony na
brązowooką.
-
No oni.. ty.. wy – gryfonka nie mogła zbudować prostego
zdania. Ginny postanowiła jej pomóc.
-
Herm kochanie przecież oni się znają i spotykają regularnie. Ron z
Harrym podsyłają im bilety na swoje mecze w quidditcha. Draco daje
chłopakom gadżety do testowania. Urządzają sobie pożal się
Merlinie libacje alkoholowe, z których mój mąż wraca jak duch i
trzeba przy nim chodzić na paluszkach. Na przykład wczoraj w nocy
urządzili sobie wieczór kawalerski, ci dwaj – wskazała głową
na Harrego i Rona – przylecieli z Kanady o trzeciej w nocy, Draco
wrócił z sądu i się wszyscy razem spili. Właśnie o tym sobie kochanie pogadamy w domu w trakcie nocy poślubnej - powiedziała zwracając się do swojego męża.
-
Uhu stary – Ron poklepał Zabiniego po plecach – współczuję.
Lepiej się napij.
-
A propos picia próbuję namówić waszą przyjaciółkę do oblania
zwycięstwa, ale ona nie reflektuje – powiedział zawiedziony blondyn.
-
Przyjaciółkę? Ja jestem ich przyjaciółką?! Ukrywaliście przede
mną to, że się kumplujecie z tym egoistycznym dupkiem! Ja nie
jestem już ich przyjaciółką. Teraz to twoi przyjaciele –
syknęła oburzona Hermiona. Chciała odejść od grupki znajomych, lecz chłodna ręka blondyna złapała ją za łokieć – Granger ochłoń. Zerwali z
tobą kontakt?
-
To nie twoja sprawa – warknęła.
-
Odpowiedz tak czy nie?
-
Nie!
-
Zawiedli cię jak potrzebowałaś pomocy? Odmówili ci chociaż raz?
-
Nie – powiedziała już nieco spokojniej.
-
Zapomnieli o twoich urodzinach?
-
Nie.
-
Wspierają cię?
-
Tak.
-
To są twoimi przyjaciółmi – powiedział z naciskiem. –
Nie powiedzieli ci o mnie żeby cię niepotrzebnie nie denerwować.
-
Herm my razem z Draco dużo przeszliśmy - powiedział cicho Harry. – Baliśmy się, że nie zrozumiesz.
-
On naprawdę się zmienił. To są zwykłe męskie wypady. Przecież wiesz, że my za tobą pójdziemy w ogień – Ron patrzył na nią
z nadzieją w oczach. Hermiona przymknęła oczy i westchnęła.
-
Wiem. Przepraszam. Po prostu nie chcę się wami dzielić –
uściskała ich obu jednocześnie. Draco poczuł niezrozumiałe
ukłucie zazdrości, gdy chłopaki się przytulali do panny Granger.
-
Dobra koniec tych sentymentów – rzekł twardo. – To wesele, a nie
pogrzeb. Granger masz ze mną rozkręcać imprezę jak na porządnych
świadków przystało. Tyle się namęczyłem przy tych pożal się
Merlinie kwiatach – za to dostał lekkiego kuksańca od panny młodej –
i innych pierdołach - kontynuował niewzruszony - że nie pozwolę ci teraz zanudzać.
-
Wiesz co Malfoy? Ty jesteś naprawdę niemożliwy! Nie wytrzymam
twojego towarzystwa na trzeźwo - popatrzyła mu odważnie w oczy.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem i ruszyli do stolika z alkoholami, o
który to Draco wykłócał się z Hermioną przez pół dnia. Na to
wspomnienie blondyn uśmiechnął się pod nosem. Po kilku drinkach
Ginny i Zabini poszli czynić honory gospodarzy imprezy, Ron i Harry
ruszyli na poszukiwania dziewczyn, a Hermiona została sama z Draco.
-
No i jak Granger pasuję do reszty? - zapytał unosząc nieco brwi.
-
Nie.
-
Nie? - Draco nie krył zaskoczenia
-
Nie masz krawatu.
-
Bo źle w nim wyglądam.
-
Ogólnie wyglądasz źle - oznajmiła mu kpiąco. - Z naszej dwójki to ja jestem tą lepszą
połową – dodała posyłając mu ironiczny uśmiech.
-
Wybaczę ci ten komentarz. Mówisz tak, bo jesteś zła za to, że
Potter i Weasley mnie lubią złotko – szepnął jej do ucha, a przyjemny dreszcz przebiegł po jej plecach.
-
Hmmm zastanówmy się Malfoy – spojrzała blondynowi w jego szare tęczówki – musiałam wytrzymać z tobą cały miesiąc, załatwiać
różne sprawy, iść z tobą na ten idiotyczny bal, pozować do
zdjęć, bronić cię w sądzie - wyliczała z pamięci. - Ponadto upiłeś się dzień przed
ślubem i zapomniałeś o kwiatach... Uwierz mi mam wiele powodów
aby się na ciebie złościć, ale na pewno nie robię tego, dlatego że spotykasz
się z Harrym i Ronem.
-
Czyżby? - blondyn przyglądał jej się badawczo.
-
Zdecydowanie tak. Zauważyłeś, że ludzie jakoś tak nieśmiało
bawią się na parkiecie? - zagadnęła chcąc zmienić temat. - Mówiłam ci, że ta kapela to zły pomysł.
-
Bzdura Granger. Po prostu nikt im jeszcze nie pokazał jak powinna
wyglądać prawdziwa zabawa. Chodź idziemy – wyciągnął rękę.
Dziewczyna spojrzała na niego pytająco, a blondyn przewrócił oczami – na parkiet - oznajmił.
-
Nie ma mowy. Każdy będzie się na nas patrzył.
-
Nie przesadzaj. Już razem tańczyliśmy, nie jest źle.
-
Nie chodzi o to.
-
Boisz się?
-
Nie – warknęła. – Po prostu poszukaj sobie kogoś innego do
zabawy dzisiejszego wieczoru.
-
Razem zadbaliśmy o to żeby wszystko wypaliło, więc chyba nie
chcesz żeby teraz było nudno? Przestań ciągle analizować to nie jest sala sądowa. Teraz liczy się dobra zabawa. Podobno z naszej dwójki
ty jesteś tą lepszą połową, więc olśnij wszystkich – Draco
uśmiechnął się łagodnie i ponownie podał rękę, którą tym
razem dziewczyna uchwyciła. Wyszli na środek parkietu zwracając na
siebie uwagę wszystkich gości. Kapela zaczęła grać wolną
mugolską melodię Elvisa Presleya „You are always on my mind”, a
oni zaczęli powoli bujać się w rytm melodii.
-
Granger muszę ci powiedzieć, że w tej sukience twój tyłek
wygląda jeszcze bardziej seksownie – wymruczał jej do ucha Draco.
-
Gdyby nie patrzyło na nas tyle oczu dostał byś w tę blond
czuprynę.
-
Nie bądź taka brutalna – szepnął. Jego dotyk, głos powodowały,
że Hermiona znajdowała się w innym świecie. Chciała trwać w tych silnych ramionach całą wieczność. Jego zapach był
taki pociągający... „To wszystko przez alkohol” wmawiała sobie
– Nad czym tak myślisz Granger?
-
Nad tym, że każdy się na nas patrzy i myśli sobie nie wiadomo co
– fuknęła cicho.
-
Nic dziwnego tworzymy ładną parę.
-
To tylko pozory. Twoja mama wygląda na szczęśliwą – zauważyła Hermiona.
-
Mhm – Draco nic więcej nie powiedział. Przytulał do siebie
drobne ciało dziewczyny i był zaskoczony swoimi myślami. Miał
nieodpartą chęć chronienia jej przed całym światem co było dla
niego niezrozumiałe, gdyż nigdy czegoś takiego nie czuł. "To
tylko głupie sentymenty" powtarzał sobie w myślach. "Zwyczajnie chcesz ją zaciągnąć do
łóżka bo jest inna niż twoje dotychczasowe zdobycze" pocieszał się. Melodia
ucichła.
-
Jakoś nie porwaliśmy publiczności – powiedziała smutno Hermiona –
kiepsko się starasz Malfoy.
-
Spróbujemy jeszcze raz Granger – powiedział przekornie. Tym razem
kapela zaczęła grać „La Bambę” - Dasz radę w tych butach?
-
Zawsze daję radę – odpowiedziała uśmiechnięta. Oboje
mieli świetne poczucie rytmu, doskonale znali kroki, więc utworzyli
wspaniały duet. Ich taniec był prawdziwym widowiskiem dla gości.
Po tym utworze większość osób zaczęła się bawić. Cel Draco i
Hermiony został osiągnięty.
Wesele nie mogło się odbyć bez tortu i toastów. Głos zabrali Ginny i Blaise.
Wesele nie mogło się odbyć bez tortu i toastów. Głos zabrali Ginny i Blaise.
-
Kochani chyba każdy na tej sali zdaje sobie sprawę z tego kim są nasi świadkowie. Trudno
tego nie wiedzieć, gdyż ostatnio byli bohaterami prasy i mediów –
Ginny uśmiechnęła się pogodnie. – Jednak ja i mój mąż
pragniemy wam powiedzieć, że Hermiona Granger i Draco Malfoy tak
naprawdę wcale za sobą nie przepadają.
-
Wybraliśmy na świadków tę dwójkę ufając im, że nie zamienią
naszego ślubu i przyjęcia w masakrę. Jest to dość specyficzna
dwójka, gdyż zarówno on jak ona nie wierzą w miłość – te
słowa wypowiedział Blaise. Ginny spojrzała na przyjaciółkę i
powiedziała:
-
Ona w nią nie wierzy ponieważ jak twierdzi uczestniczyła w
większej ilości rozwodów niż ślubów.
-
On natomiast nie wierzy dla zasady – Blaise posłała zaskoczonemu
blondynowi rozbrajający uśmiech.
-
Jednak ona jest dla mnie jak siostra...
-
A on jest dla mnie jak brat...
-
Musicie wiedzieć, że jak ta dwójka się uprze to nie ma dla nich
rzeczy niemożliwych. Zostawiliśmy ich z całą listą spraw do
załatwienia i własnymi problemami na głowie, a oni zamiast się
kłócić połączyli siły i dzięki nim teraz tak dobrze się
bawimy.
-
Dracze, Hermiono ja i moja żona nie potrafimy znaleźć słów żeby
opisać wam swoją wdzięczność za to co dla nas zrobiliście i co
jeszcze zrobicie - na sali rozległ się śmiech. – Dziękujemy
wam z całego serca za wszystko. Nie mogliśmy sobie wyobrazić
piękniejszego ślubu i wesela. - Goście powstali i rozległy
się oklaski. Ginny z Blaise'm podeszli do swoich świadków i
ofiarowali im prezenty. Draco dostał złotego znicza z
wygrawerowanymi inicjałami natomiast Hermiona dostała złotą
bransoletkę. Oboje grzecznie podziękowali zaskoczeni takimi
niespodziankami. Całą czwórką udali się do stołu, gdzie przysiedli
się do nich Harry z Ronem. W wyborowym towarzystwie nie czuć było upływającego czasu. Wieczór powoli zbliżał się ku końcowi. Gości
zaproszono do ostatniego tańca. Rozmowy przy stołach ucichły i
pary ruszyły na parkiet. Hermiona popatrzyła na zamyślonego
Dracona.
-
Dziękuję Malfoy za to, że nie zniszczyłeś im przyjęcia.
-
No, no, no Granger mi dziękuje - blondyn nie mógł sobie odmówić odrobiny kpiny – dobrze wiesz, że nie zrobiłbym tego Rudej i Diabłu – brązowooka prychnęła pogardliwie.
-
Po tobie można się wszystkiego spodziewać. Idę się z nimi
pożegnać i jadę do domu - oznajmiła.
-
Poczekaj odwiozę cię.
-
Nie trzeba. Dam sobie radę. Poza tym lepiej zrobisz jak odwieziesz Narcyzę, która jest na
pewno bardzo zmęczona.
-
Moja matka już dawno jest w domu. Nie pożegnała się z tobą, bo
wywijałaś na parkiecie z Potterem – Hermiona zamyśliła się,
będzie jej brakować odwiedzin w Malfoy Manor. Będąc tam nie czuła
się sama na tym świecie. Narcyza we wszystkim widziała jakieś pozytywne strony. Hermiona mogła rozmawiać z nią jak z dobrą
przyjaciółką, a teraz koniec – Granger przecież wiesz, że
możesz ją odwiedzać. Nie bój się, nie zjem cię.
-
Przestań czytać w moich myślach – warknęła zdenerwowana
dziewczyna.
-
Nie czytałem, domyśliłem się o czym myślisz. Wracając do
meritum piłaś alkohol, a uwierz mi złapać teraz MAGtaxi graniczy z
cudem.
-
Ty też piłeś – zauważyła trafnie Hermiona.
-
Ja mam kierowcę złotko – gryfonka westchnęła głośno.
-
Dobra niech ci będzie.
Cudowny rozdział. Mam pytanie ile jeszcze rozdziałów zostało do zakończenia? :-)
OdpowiedzUsuń7 :)
Usuń:*
OdpowiedzUsuń<3
<3
:*
Pozdrawiam
Layls
pod-krawatem.blogspot.com
Rozdział genialny, może nieco mniej śmieszny od pozostałych. Ale tutaj za dużo śmiechu by nie pasowało. Zawsze musi być odrobina powagi.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i powrotu do zdrowia życzę.
Avis.
Podziękowania Blaise'a i Ginny dla swoich świadków - genialne.
OdpowiedzUsuńTrochę żenująca była ta zazdrość Hermiony o przyjaźń Dracona z jej przyjaciółmi, ale ogólnie rozdział spoko.
Wracaj do zdrowia.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Swietny.! Rozdzial jest naprawde super, a caly blog, jak i opowiadanie naprawde ekstra. :)
OdpowiedzUsuńNo i doczekałam się :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się relacja budowana między Hermioną i Draco oraz ich wzajemne napięcie,
podziękowanie dla świadków - to mój faworyt w tym rozdziale :)
Czekam na dalszy rozwój wypadków,
pozdrawiam serdecznie :)
Nie mogę się doczekać kolejnej części :D
OdpowiedzUsuńuroczo jak zawsze ! <3
OdpowiedzUsuńpiekny rozdzial ! ajj zgodzila sie jednak na podwozke ! :D :3
CzytelniczkaGreen.
cudowne opowiadanie, uroczy rozdział :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle trzymasz wysoki poziom.
OdpowiedzUsuńWszystko wyszło tak lekko i słodko. A te podziękowanie Ginny i Blailsa rozczaruje.
Następny rozdział zapowiada się bardzo interesująco
Rosie
Miało być: A te podziękopania Ginny i Blaisa ROZCZULAJĄCE. Ale oczywiście mój telefon uznał, że lepiej brzmi ,,rozczaruje". Do prawdy nie mam pojęcia skąd mu się to wzieło.
UsuńPozdrawiam i przesyłam uściski
Rosie
hmm cudaćne weselicho :D
OdpowiedzUsuńMina
Czytam i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńMalwina