środa, 20 listopada 2013

nice surprise XIII

Myślałam, że nie dam rady gdyż dopadło mnie przeziębienie ale zacisnęłam zęby i jest! :) przed Wami wesele Ginny i Blaise'a :D kolejny raz dziękuję za każdy jeden komentarz pozostawiony na tym blogu gdyż to dzięki nim mam ochotę pisać kolejne części ;) z pokora przyjmę też każdą krytykę... Mocno zastanawiam się nad zmianą szablonu czy ktoś może coś/kogoś polecić? 
Miłego czytania! :)
PS. Kolejna część 27.11.2013

CZYTAM = KOMENTUJĘ



Dla miłości mojej nie ma gór nieprzebytych. Miłość moja pójdzie za tobą przez góry i morza, zdepcze wszystkie przeszkody i ogarnie cię takim płomieniem, iż się w nim twoje dumne serce roztopi i zleje z moim.”

- Halo – mruknął zaspany.
- Malfoy wstawaj!
- Mhm
- Malfoy! Jest trzynasta! Kwiaty miały być w kaplicy. Czekam tu na ciebie do cholery! – do blondyna bardzo powoli docierały słowa padające z drugiej strony telefonu. Usiadł na łóżku.
- Granger?
- Brawo bystrzaku! Za ile będziesz?
- Gdzie?
- W kaplicy! -w jej głosie słychać było irytację. Żołądek podszedł Draconowi do gardła, nagle sobie przypomniał jak umawiał się z nią, że o wpół do pierwszej będzie w kaplicy z kwiatami, a potem jeszcze zawiozą je na salę. Spojrzał na zegarek. Pierwsza. Zaklął siarczyście.
- Zapomniałeś ? - zapytała niepewnie dziewczyna. Cisza – Błagam powiedz, że nie zapomniałeś i jesteś już w drodze.
- Będę dosłownie za parę minut! Czekaj tam i nigdzie się nie ruszaj
- Jesteś najbardziej nieodpowiedzialnym egoistą jakiego... - tyrady Granger mógł wysłuchać później teraz musiał się spieszyć pomyślał wstając i chwytając jeansy.
- Rozłączył się! Nie do wiary! - oburzona gryfonka stała pośrodku kaplicy, w której już powinny znajdować się piękne kwiaty o zapachu czekolady. To była ich niespodzianka dla Ginny. – A umawiałam się z nim jak z odpowiedzialnym człowiekiem, przypominałam pięć razy! - prychnęła wściekle.
Blondyn złamał wszelkie magiczne ograniczenia prędkości. Musiał się spieszyć. Ślub był o piętnastej. Dlaczego ten budzik go nie obudził? Pamiętał jak prze mgłę, że dzwonił, a on go wyłączył i zamknął oczy tylko na chwilę ... Wpadł rozpędzony do kaplicy, w której stała i czekała Granger. Wyglądała jeszcze piękniej niż zwykle. Włosy gładko zaczesane w eleganckiego koka, delikatny makijaż oczu i mocno podkreślone różową pomadką usta. Miała na sobie krótką, blado szarą sukienkę, która delikatnie opinała jej idealne ciało. Całość dopełniały kremowe szpilki na wysokim obcasie, które idealnie komponowały się z jej zgrabnymi, opalonymi nogami.
- Jeżeli chcesz przeżyć ten dzień to nie odzywaj się do mnie ani słowem! - warknęła ostrzegająco.
- Pięknie wyglądasz – oznajmił. – Co robimy?
- Och no nie wiem może sobie usiądziemy i poplotkujemy?
- Z sarkazmem ci nie do twarzy – powiedział chłodno. – Zaspałem. Przecież nic się nie dzieje. Zdążymy.
- Dla was zawsze się nic nie dzieje – syknęła. – Dawaj te kwiaty, bo nie ma czasu. Musisz się jeszcze przebrać chyba, że to jest twój strój ? - popatrzyła kpiąco na blondyna. Potargane włosy, ciemno granatowe jeansy i biała koszulka z dużym nadrukiem „I'm boss”. Wyglądał bardzo chłopięco, a zarazem seksownie.
- Nie podoba ci się ? - zapytał z szelmowskim uśmiechem.
- Tak jakoś nie komponujesz się z otoczeniem.
- Oj Granger wyluzuj. Jeszcze cię olśnię swoim eleganckim wyglądem – puścił jej oczko. Wyszeptał magiczną formułę i machnął różdżką. W kaplicy pojawiły się piękne bukiety w wysokich, eleganckich flakonach. W powietrzu unosiła się przyjemna, czekoladowa woń. Hermiona zrozumiała dlaczego Ginny zachwyciła się tymi kwiatami.
- Domyślam się, że ty tego nie dokonałeś tylko twoja mama – mruknęła, na co on bezradnie wzruszył ramionami.
- Mówiłem ci, że ja nie jestem od kwiatów. Co z tym zrobić? Bo widzę, że szanowna pani swojej różdżki nie ma – dziewczyna zgromiła go wzrokiem po czym poinstruowała go i po chwili kaplica była kompletnie udekorowana.
- Jeszcze sala – przypomniała dziewczyna.

Draco wpadł z impetem do małego pomieszczenia przy kaplicy, w którym czekał zamyślony Blaise. "Zdążyłem" pomyślał z ulgą. Pędził jak na złamanie karku. Zabawę z kwiatami skończyli przed drugą, później podrzucił Granger do domu i pojechał do siebie. Przez całą drogę brązowooka nie żałowała mu wywodów na temat jego egoizmu, nieodpowiedzialności i dziecięcego zachowania. W domu wziął szybki prysznic, przebrał się w nowy elegancki garnitur, śnieżnobiałą koszulę i ruszył do przyjaciela. Zerknął na ścienny zegar, który wskazywał kwadrans przed trzecią. "Dobry czas" pochwalił się w duchu.
- Stary co tak późno? - zapytał rozbawiony brunet.
- Miałem małe zawirowania – roześmiał się blondyn.
- Gratuluję wygranej - powiedział Blaise i wyciągnął dłoń, którą Draco uścisnął. - Wszyscy o tym mówią. W końcu każdy poznał prawdę o tym co robiłeś i jaki byłeś – Malfoy skrzywił się na te słowa.
- Ty od razu wybrałeś dobrą stronę, ja byłem głupi i musiałem za tę głupotę płacić.
- Ale razem dawaliśmy radę – uśmiechnął się pocieszająco Zabini.
- Tak, a teraz nasze drogi się rozejdą. Będziesz miał żonę, zapewne zmajstrujesz zaraz potomka – blondyn szturchnął przyjaźnie towarzysza w ramię. – Na pewno nie chcesz się wycofać? Masz jeszcze czas.
- Nie wycofam się.
- Całonocne imprezy i niezobowiązujące znajomości.
- Kochająca żona oraz regularny seks – Draco chwilę pomyślał.
- Można i tak.
- Też kiedyś do tego dorośniesz – roześmiał się Zabini. Blondyn chciał coś powiedzieć, lecz kapłan zajrzał przez drzwi.
- Zapraszam na krótką modlitwę przed ceremonią.
- Idź się pomodlić – szepnął Draco – przyda ci się.
Osobiście nie wierzył w miłość. Jak można wierzyć w coś tak kruchego i nietrwałego? Pomimo swoich rozterek z całego serca kibicował Diabłu i Rudej.


- Zaraz zaczynamy Gin – powiedziała Hermiona stając w drzwiach. Molly ze łzami w oczach uściskała córkę i wyszła.
- Mamo nie płacz! Przecież nie umieram – krzyknęła za nią rudowłosa dziewczyna.
- Wyglądasz olśniewająco – panna Granger była zachwycona wyglądem przyjaciółki. Miała piękną skromną suknię, długi welon i rozpuszczone lśniące rude włosy. – Mam coś dla ciebie – mówiąc to podała dziewczynie bukiet kwiatów. Zdumienie Weasley'ówny było dla niej największą nagrodą.
- Hermiono przecież one pachną czekoladą. Na gacie Merlina to było moje marzenie! Nie wiem jak ci dziękować – drobna rudowłosa dziewczyna rzuciła się w objęcia Hermiony.
- To nie tylko moja zasługa. Bez pani Malfoy nic by nie było.
- Ty i Narcyza? - zapytała zdziwiona Ginny.
- Ona jest bardzo miła.
- Wiem. Odwiedzaliśmy ją z Blaise'm, ale nie sądziłam, że ty się przekonasz do ich rodziny.
- Bez przesady Gin - upomniała ją surowo brązowooka. - Przekonałam się do Narcyzy, a nie do całej rodziny – rudowłosa parsknęła śmiechem.
- Draco nie jest zły. Wszyscy go lubią nawet Harry i Ron!
- Wiesz, że nie jestem taka jak wszyscy, ale dla ciebie jestem w stanie zrobić wszystko i wytrzymałam miesiąc z tym ślizgonem. Wytrzymam jeszcze dzisiaj. Jesteś dla mnie jak siostra.
- Ty dla mnie też - szepnęła wzruszona panna młoda. – Dziękuję.
- Poczekaj aż zobaczysz kwiaty w kaplicy i na sali. Wtedy będziesz mogła dziękować. Teraz idziemy. Czas zacząć nowe życie.

- Ładnie to wszystko wygląda – usłyszała znajomy głos za swoimi plecami należący do pewnego przystojnego blondyna.
- Mhm.
- Nie pijesz? - popatrzył na nią uważnie.
- Nie chcę się upić na weselu mojej najlepszej przyjaciółki.
- Granger wyluzuj trochę – Hermiona chciała coś odpowiedzieć, ale podszedł do nich rudowłosy chłopak.
- Merlinie jakie zamieszanie. Mama ma prawie stan przedzawałowy. Nawet nie miałem kiedy się przywitać - chłopak popatrzył z uznaniem na gryfonkę. - Hermiono pięknie wyglądasz – oznajmił i dał jej całusa w policzek.
- Cześć Ron – brązowooka uśmiechnęła się blado.
- Draco – mężczyźni uścisnęli sobie dłonie, gdy kolejna osoba podeszła do nich.
- Cześć wam – powiedział zmęczony Harry.
- Potter jak tam twoja głowa ? - zapytał uradowany blondyn.
- Może być. Dzięki za eliksir na kaca.
- O czym rozmawiacie? - nagle znikąd pojawił się Zabini.
- Witamy się póki co – powiedział uśmiechnięty Ron. – Gdzie zgubiłeś moją siostrę?
- Rozmawia z jakimiś kuzynkami.
- Tak w ogóle zapomnieliśmy wam pogratulować – Hermiona stała między czterema mężczyznami, których wydawało jej się, że zna, ale nic nie rozumiała z całej tej sytuacji. Przecież oni powinni się nienawidzić.
- Ja chyba czegoś nie rozumiem - powiedziała nieco skołowana. Harry spojrzał na nią zdziwiony.
- No wygranego procesu? Śledziliśmy go z Ronem, gdy mieliśmy wolne podczas mistrzowskich rozgrywek. Hermiono dzielnie walczyłaś, a ty Malfoy w końcu pokazałeś swoją prawdziwą twarz! Szkoda, że nie powołaliście mnie na świadka mógłbym opowiedzieć jak pomogłeś mi uratować tę małą dziewczynkę.
- Albo mnie! - wyrwał się Ron. – Jak pomogłeś uratować tę kobietę w ciąży. Niezłe cięgi wtedy dostałeś od Lestrange – Ron się lekko skrzywił. Draco postanowił zabrać głos
- Chłopaki przypominam, że byłem oskarżony o molestowanie i mobbing. To nie było sądzenie mnie za postawę w czasie wojny. Poza tym ściągać dwóch najlepszych zawodników „Czerwonych Diabłów” to by była przesada – blondyn szelmowsko się uśmiechnął.
- Już to przedyskutowaliśmy wczoraj w nocy – przypomniał zebranym Zabini.
- Co przedyskutowaliście ? - zapytała panna młoda, która zaszczyciła grono znajomych.
- Wspomnienia – powiedział tajemniczo Ron.
- Ginny czy ty coś z tego rozumiesz? - zapytała lekko poirytowana Hermiona.
- Granger, a czego ty nie rozumiesz? - Draco popatrzył zdziwiony na brązowooką.
- No oni.. ty.. wy – gryfonka nie mogła zbudować prostego zdania. Ginny postanowiła jej pomóc.
- Herm kochanie przecież oni się znają i spotykają regularnie. Ron z Harrym podsyłają im bilety na swoje mecze w quidditcha. Draco daje chłopakom gadżety do testowania. Urządzają sobie pożal się Merlinie libacje alkoholowe, z których mój mąż wraca jak duch i trzeba przy nim chodzić na paluszkach. Na przykład wczoraj w nocy urządzili sobie wieczór kawalerski, ci dwaj – wskazała głową na Harrego i Rona – przylecieli z Kanady o trzeciej w nocy, Draco wrócił z sądu i się wszyscy razem spili. Właśnie o tym sobie kochanie pogadamy w domu w trakcie nocy poślubnej - powiedziała zwracając się do swojego męża.
- Uhu stary – Ron poklepał Zabiniego po plecach – współczuję. Lepiej się napij.
- A propos picia próbuję namówić waszą przyjaciółkę do oblania zwycięstwa, ale ona nie reflektuje – powiedział zawiedziony blondyn.
- Przyjaciółkę? Ja jestem ich przyjaciółką?! Ukrywaliście przede mną to, że się kumplujecie z tym egoistycznym dupkiem! Ja nie jestem już ich przyjaciółką. Teraz to twoi przyjaciele – syknęła oburzona Hermiona. Chciała odejść od grupki znajomych, lecz chłodna ręka blondyna złapała ją za łokieć – Granger ochłoń. Zerwali z tobą kontakt?
- To nie twoja sprawa – warknęła.
- Odpowiedz tak czy nie?
- Nie!
- Zawiedli cię jak potrzebowałaś pomocy? Odmówili ci chociaż raz?
- Nie – powiedziała już nieco spokojniej.
- Zapomnieli o twoich urodzinach?
- Nie.
- Wspierają cię?
- Tak.
- To są twoimi przyjaciółmi – powiedział z naciskiem. – Nie powiedzieli ci o mnie żeby cię niepotrzebnie nie denerwować.
- Herm my razem z Draco dużo przeszliśmy - powiedział cicho Harry. – Baliśmy się, że nie zrozumiesz.
- On naprawdę się zmienił. To są zwykłe męskie wypady. Przecież wiesz, że my za tobą pójdziemy w ogień – Ron patrzył na nią z nadzieją w oczach. Hermiona przymknęła oczy i westchnęła.
- Wiem. Przepraszam. Po prostu nie chcę się wami dzielić – uściskała ich obu jednocześnie. Draco poczuł niezrozumiałe ukłucie zazdrości, gdy chłopaki się przytulali do panny Granger.
- Dobra koniec tych sentymentów – rzekł twardo. – To wesele, a nie pogrzeb. Granger masz ze mną rozkręcać imprezę jak na porządnych świadków przystało. Tyle się namęczyłem przy tych pożal się Merlinie kwiatach – za to dostał lekkiego kuksańca od panny młodej – i innych pierdołach - kontynuował niewzruszony - że nie pozwolę ci teraz zanudzać.
- Wiesz co Malfoy? Ty jesteś naprawdę niemożliwy! Nie wytrzymam twojego towarzystwa na trzeźwo - popatrzyła mu odważnie w oczy. Wszyscy wybuchnęli śmiechem i ruszyli do stolika z alkoholami, o który to Draco wykłócał się z Hermioną przez pół dnia. Na to wspomnienie blondyn uśmiechnął się pod nosem. Po kilku drinkach Ginny i Zabini poszli czynić honory gospodarzy imprezy, Ron i Harry ruszyli na poszukiwania dziewczyn, a Hermiona została sama z Draco.
- No i jak Granger pasuję do reszty? - zapytał unosząc nieco brwi.
- Nie.
- Nie? - Draco nie krył zaskoczenia
- Nie masz krawatu.
- Bo źle w nim wyglądam.
- Ogólnie wyglądasz źle - oznajmiła mu kpiąco. - Z naszej dwójki to ja jestem tą lepszą połową – dodała posyłając mu ironiczny uśmiech.
- Wybaczę ci ten komentarz. Mówisz tak, bo jesteś zła za to, że Potter i Weasley mnie lubią złotko – szepnął jej do ucha, a przyjemny dreszcz przebiegł po jej plecach.
- Hmmm zastanówmy się Malfoy – spojrzała blondynowi w jego szare tęczówki – musiałam wytrzymać z tobą cały miesiąc, załatwiać różne sprawy, iść z tobą na ten idiotyczny bal, pozować do zdjęć, bronić cię w sądzie - wyliczała z pamięci. - Ponadto upiłeś się dzień przed ślubem i zapomniałeś o kwiatach... Uwierz mi mam wiele powodów aby się na ciebie złościć, ale na pewno nie robię tego, dlatego że spotykasz się z Harrym i Ronem.
- Czyżby? - blondyn przyglądał jej się badawczo.
- Zdecydowanie tak. Zauważyłeś, że ludzie jakoś tak nieśmiało bawią się na parkiecie? - zagadnęła chcąc zmienić temat. - Mówiłam ci, że ta kapela to zły pomysł.
- Bzdura Granger. Po prostu nikt im jeszcze nie pokazał jak powinna wyglądać prawdziwa zabawa. Chodź idziemy – wyciągnął rękę. Dziewczyna spojrzała na niego pytająco, a blondyn przewrócił oczami – na parkiet - oznajmił.
- Nie ma mowy. Każdy będzie się na nas patrzył.
- Nie przesadzaj. Już razem tańczyliśmy, nie jest źle.
- Nie chodzi o to.
- Boisz się?
- Nie – warknęła. – Po prostu poszukaj sobie kogoś innego do zabawy dzisiejszego wieczoru.
- Razem zadbaliśmy o to żeby wszystko wypaliło, więc chyba nie chcesz żeby teraz było nudno? Przestań ciągle analizować to nie jest sala sądowa. Teraz liczy się dobra zabawa. Podobno z naszej dwójki ty jesteś tą lepszą połową, więc olśnij wszystkich – Draco uśmiechnął się łagodnie i ponownie podał rękę, którą tym razem dziewczyna uchwyciła. Wyszli na środek parkietu zwracając na siebie uwagę wszystkich gości. Kapela zaczęła grać wolną mugolską melodię Elvisa Presleya „You are always on my mind”, a oni zaczęli powoli bujać się w rytm melodii.
- Granger muszę ci powiedzieć, że w tej sukience twój tyłek wygląda jeszcze bardziej seksownie – wymruczał jej do ucha Draco.
- Gdyby nie patrzyło na nas tyle oczu dostał byś w tę blond czuprynę.
- Nie bądź taka brutalna – szepnął. Jego dotyk, głos powodowały, że Hermiona znajdowała się w innym świecie. Chciała trwać w tych silnych ramionach całą wieczność. Jego zapach był taki pociągający... „To wszystko przez alkohol” wmawiała sobie – Nad czym tak myślisz Granger?
- Nad tym, że każdy się na nas patrzy i myśli sobie nie wiadomo co – fuknęła cicho.
- Nic dziwnego tworzymy ładną parę.
- To tylko pozory. Twoja mama wygląda na szczęśliwą – zauważyła Hermiona.
- Mhm – Draco nic więcej nie powiedział. Przytulał do siebie drobne ciało dziewczyny i był zaskoczony swoimi myślami. Miał nieodpartą chęć chronienia jej przed całym światem co było dla niego niezrozumiałe, gdyż nigdy czegoś takiego nie czuł. "To tylko głupie sentymenty" powtarzał sobie w myślach. "Zwyczajnie chcesz ją zaciągnąć do łóżka bo jest inna niż twoje dotychczasowe zdobycze" pocieszał się. Melodia ucichła.
- Jakoś nie porwaliśmy publiczności – powiedziała smutno Hermiona – kiepsko się starasz Malfoy.
- Spróbujemy jeszcze raz Granger – powiedział przekornie. Tym razem kapela zaczęła grać „La Bambę” - Dasz radę w tych butach?
- Zawsze daję radę – odpowiedziała uśmiechnięta. Oboje mieli świetne poczucie rytmu, doskonale znali kroki, więc utworzyli wspaniały duet. Ich taniec był prawdziwym widowiskiem dla gości. Po tym utworze większość osób zaczęła się bawić. Cel Draco i Hermiony został osiągnięty. 

Wesele nie mogło się odbyć bez tortu i toastów. Głos zabrali Ginny i Blaise.
- Kochani chyba każdy na tej sali zdaje sobie sprawę z tego kim są nasi świadkowie. Trudno tego nie wiedzieć, gdyż ostatnio byli bohaterami prasy i mediów – Ginny uśmiechnęła się pogodnie. – Jednak ja i mój mąż pragniemy wam powiedzieć, że Hermiona Granger i Draco Malfoy tak naprawdę wcale za sobą nie przepadają.
- Wybraliśmy na świadków tę dwójkę ufając im, że nie zamienią naszego ślubu i przyjęcia w masakrę. Jest to dość specyficzna dwójka, gdyż zarówno on jak ona nie wierzą w miłość – te słowa wypowiedział Blaise. Ginny spojrzała na przyjaciółkę i powiedziała:
- Ona w nią nie wierzy ponieważ jak twierdzi uczestniczyła w większej ilości rozwodów niż ślubów.
- On natomiast nie wierzy dla zasady – Blaise posłała zaskoczonemu blondynowi rozbrajający uśmiech.
- Jednak ona jest dla mnie jak siostra...
- A on jest dla mnie jak brat...
- Musicie wiedzieć, że jak ta dwójka się uprze to nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Zostawiliśmy ich z całą listą spraw do załatwienia i własnymi problemami na głowie, a oni zamiast się kłócić połączyli siły i dzięki nim teraz tak dobrze się bawimy.
- Dracze, Hermiono ja i moja żona nie potrafimy znaleźć słów żeby opisać wam swoją wdzięczność za to co dla nas zrobiliście i co jeszcze zrobicie - na sali rozległ się śmiech. – Dziękujemy wam z całego serca za wszystko. Nie mogliśmy sobie wyobrazić piękniejszego ślubu i wesela. - Goście powstali i rozległy się oklaski. Ginny z Blaise'm podeszli do swoich świadków i ofiarowali im prezenty. Draco dostał złotego znicza z wygrawerowanymi inicjałami natomiast Hermiona dostała złotą bransoletkę. Oboje grzecznie podziękowali zaskoczeni takimi niespodziankami. Całą czwórką udali się do stołu, gdzie przysiedli się do nich Harry z Ronem. W wyborowym towarzystwie nie czuć było upływającego czasu. Wieczór powoli zbliżał się ku końcowi. Gości zaproszono do ostatniego tańca. Rozmowy przy stołach ucichły i pary ruszyły na parkiet. Hermiona popatrzyła na zamyślonego Dracona.
- Dziękuję Malfoy za to, że nie zniszczyłeś im przyjęcia.
- No, no, no Granger mi dziękuje - blondyn nie mógł sobie odmówić odrobiny kpiny – dobrze wiesz, że nie zrobiłbym tego Rudej i Diabłu – brązowooka prychnęła pogardliwie.
- Po tobie można się wszystkiego spodziewać. Idę się z nimi pożegnać i jadę do domu - oznajmiła.
- Poczekaj odwiozę cię.
- Nie trzeba. Dam sobie radę. Poza tym lepiej zrobisz jak odwieziesz Narcyzę, która jest na pewno bardzo zmęczona.
- Moja matka już dawno jest w domu. Nie pożegnała się z tobą, bo wywijałaś na parkiecie z Potterem – Hermiona zamyśliła się, będzie jej brakować odwiedzin w Malfoy Manor. Będąc tam nie czuła się sama na tym świecie. Narcyza we wszystkim widziała jakieś pozytywne strony. Hermiona mogła rozmawiać z nią jak z dobrą przyjaciółką, a teraz koniec – Granger przecież wiesz, że możesz ją odwiedzać. Nie bój się, nie zjem cię.
- Przestań czytać w moich myślach – warknęła zdenerwowana dziewczyna.
- Nie czytałem, domyśliłem się o czym myślisz. Wracając do meritum piłaś alkohol, a uwierz mi złapać teraz MAGtaxi graniczy z cudem.
- Ty też piłeś – zauważyła trafnie Hermiona.
- Ja mam kierowcę złotko – gryfonka westchnęła głośno.
- Dobra niech ci będzie.

14 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział. Mam pytanie ile jeszcze rozdziałów zostało do zakończenia? :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. :*
    <3
    <3
    :*
    Pozdrawiam
    Layls
    pod-krawatem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny, może nieco mniej śmieszny od pozostałych. Ale tutaj za dużo śmiechu by nie pasowało. Zawsze musi być odrobina powagi.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i powrotu do zdrowia życzę.
    Avis.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziękowania Blaise'a i Ginny dla swoich świadków - genialne.
    Trochę żenująca była ta zazdrość Hermiony o przyjaźń Dracona z jej przyjaciółmi, ale ogólnie rozdział spoko.
    Wracaj do zdrowia.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny.! Rozdzial jest naprawde super, a caly blog, jak i opowiadanie naprawde ekstra. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i doczekałam się :)
    Podoba mi się relacja budowana między Hermioną i Draco oraz ich wzajemne napięcie,
    podziękowanie dla świadków - to mój faworyt w tym rozdziale :)
    Czekam na dalszy rozwój wypadków,
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę się doczekać kolejnej części :D

    OdpowiedzUsuń
  8. uroczo jak zawsze ! <3
    piekny rozdzial ! ajj zgodzila sie jednak na podwozke ! :D :3
    CzytelniczkaGreen.

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowne opowiadanie, uroczy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zwykle trzymasz wysoki poziom.

    Wszystko wyszło tak lekko i słodko. A te podziękowanie Ginny i Blailsa rozczaruje.

    Następny rozdział zapowiada się bardzo interesująco

    Rosie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być: A te podziękopania Ginny i Blaisa ROZCZULAJĄCE. Ale oczywiście mój telefon uznał, że lepiej brzmi ,,rozczaruje". Do prawdy nie mam pojęcia skąd mu się to wzieło.

      Pozdrawiam i przesyłam uściski
      Rosie

      Usuń
  11. hmm cudaćne weselicho :D

    Mina

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytam i uwielbiam :)

    Malwina

    OdpowiedzUsuń