poniedziałek, 28 października 2013

nice surprise IX

Wartość walki tkwi nie w szansach zwycięstwa sprawy, w imię której się ją podjęło, ale w wartości tej sprawy.”

Hermiona teleportowała się do siedziby firmy Malfoy'a. Okazało się, że Dracon zostaje do późna w pracy, a ona chciała zamienić z nim parę słów i oddać składniki dla Narcyzy. Musiała się wpisać na listę osób odwiedzających firmę oraz przejść pozorną kontrolę. Szybkim krokiem skierowała się do gabinetu blondyna. Drzwi były otwarte przez co usłyszała zdenerwowany głos mężczyzny
- Jak to do cholery jest możliwe?! Jakim cudem nie ma wzmianki o tym w żadnym raporcie?!
- Nie wiem panie Malfoy – Hermiona znała ten cichy, kobiecy głos. Odważnie stanęła w drzwiach
- Mogę wiedzieć dlaczego krzyczysz na panią Knick? - zapytała ostrym tonem.
- Panna Granger! - twarz kobiety rozpromieniła się – pan Malfoy na mnie nie krzyczy.
- Jak to nie krzyczy jak słyszałam wyraźnie jego rozdarty głos na korytarzu – brązowooka utkwiła swój wzrok w blondynie.
- Nie krzyczę na panią tylko krzyczę ogólnie. Jestem wściekły więc nie próbuj mnie denerwować – jego głos był ostry. Coś wyraźnie nie szło po myśli arystokraty.
- Co się stało? - to pytanie skierowane było do pani Knick.
- Nie mogę pani powiedzieć obowiązuje mnie tajemnica.
- Malfoy? - patrzyła wyczekująco na blondyna lecz ten rzucił jej tylko krótkie, wściekłe spojrzenie – Masz coś do powiedzenia?
- Nie – warknął. Mężczyzna zamknął oczy, wziął głęboki oddech po czym spojrzał na swoją księgową. – Jest pani pewna? - kobieta skinęła głową.
- Sprawdzałam kilka razy – Draco zaklął głośno, wyciągnął paczkę papierosów z szuflady swojego biurka, odpalił jednego końcem różdżki i zaciągnął się powoli przymykając powieki – Niech pani się ubierze odwiozę panią do domu - Hermiona była zaskoczona zmianą tonu głosu Malfoy'a, który to do swojej księgowej zwracał się przyjaźnie – Masz te składniki?
- Z kim są dzieci pani Knick? Bo chyba jej czas pracy dawno minął...
- Nie bój się, nie leżą w domu głodne i zapłakane – w drzwiach pojawiła się ubrana kobieta. Malfoy zagasił niedopalonego papierosa i całą trójką opuścili budynek firmy. - Gdzie twój samochód Granger? - Hermiona zapomniała, że nie przyjechała swoim autem.
- Wezmę taksówkę – brązowooka zaczęła gorączkowo czegoś szukać w swojej przepastnej torbie. Malfoy chrząknął znacząco.
- Mogę wiedzieć czego tam szukasz?
- Składników, dam ci je i pojedziesz z panią Knick. A ja...
- Nie – uciął krótko. – Pojedziesz ze mną.
W trakcie podróży Draco pogrążył się we własnych przemyśleniach natomiast Hermiona rozmawiała ze swoją byłą klientką. Dowiedziała się od kobiety, że dostała firmowe mieszkanie, a Draco wynajął specjalnie na ten wieczór nianię dla jej dzieci. Brązowowłosa wolała sobie tej niani nie wyobrażać jednak pani Knick jakby odgadła jej myśli i odpowiedziała, że jest to kompetentna starsza pani. Po chwili byli już pod mieszkaniem kobiety. Draco podziękował za poświęcony czas, pożegnał się i ruszyli dalej. Blondyn prowadził pojazd zdecydowanymi, płynnymi ruchami.
- Czyżbyś próbował ocieplić swój wizerunek przed zbliżającym się procesem? - zagadnęła Hermiona.
- Nie wiem o co ci chodzi Granger.
- Malfoy nie udawaj, dobrze wiesz o co chodzi. Będą szukać na ciebie haka. Powiedzmy sobie wprost nie każdy pała do ciebie sympatią. Została ci przyklejona łatka syna Lucjusza Malfoy'a
- Nie jestem taki jak mój ojciec – odparł chłodno. – Nie wpadło ci do tej niby to mądrej głowy, że po prostu chciałem pomóc kobiecie w potrzebie?
- Po tym jak mnie zmusiłeś do tego abym poszła z tobą na przyjęcie żeby ta sama kobieta mogła pracować? Wybacz, ale jakoś nie wpadłam na to.
- Ludzie się zmieniają Granger.
- Ludzie tak, ale ty nie Malfoy – blondyn zaśmiał się pod nosem.
- Rozgryzłaś mnie. Być może chciałem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
- Być może? Nie robisz nic bezinteresownie.
- No cóż nie każdy chce ratować cały świat. - Hermiona nie skomentowała tego, dobrze wiedziała, że Malfoy nigdy nie zrozumie sensu pomagania innym.


- Ethan'ie gdzie jest moja matka?
- W jadalni paniczu. Czeka z kolacją sir. - Draco skinął głową po czym złapał Hermionę za ramię i spojrzał jej w oczy.
- Wiesz, że moja matka cię lubi? Nie wiem dlaczego, ale uważa, że jesteś lepsza od innych dziewczyn. Dlatego Granger jeżeli ją skrzywdzisz to gorzko tego pożałujesz.
- Nie mam takiego zamiaru. Możesz mnie puścić? - popatrzyła znacząco na rękę – to boli.
- Tylko uprzedzam. Idź do jadalni. Zaraz dołączę
- Wprost nie mogę się doczekać – szepnęła zła Hermiona.
- Słyszałem Granger! - rzucił jej na odchodne blondyn po czym znikł za drzwiami. Hermiona udała się we wskazane miejsce. Przypomniała sobie jaka jest głodna gdy ujrzała zastawiony stół i czekającą Narcyzę. Brązowooka chciała zostawić tylko składniki i nie przeszkadzać jednak pani domu zdecydowanie się temu sprzeciwiła. W jadalni pojawił się Draco i jednym spojrzeniem uciszył protesty Hermiony. Uważny wzrok dziewczyny zarejestrował mimo woli, że blondyn strasznie seksownie wygląda w niedbale rozpiętej błękitnej koszuli z popodwijanymi rękawami oraz kilkudniowym zarostem. Za te spostrzeżenia Hermiona skarciła się w myślach
- „Wiem, że na mnie lecisz Granger” – usłyszała w myślach jego głos. Z wrażenia o mały włos się nie zakrztusiła. Porozumiewał się z nią za pomocą leglimencji.
- „Idiota!” - odpowiedziała mu tym samym
- „Nie przy stole Granger... Masz maślane oczy jak na mnie patrzysz”
- „Chciałbyś... Zamyśliłam się to wszystko”
- „Nad czym? Rozbierałaś mnie wzrokiem... Poza tym wyglądasz dzisiaj bardzo ponętnie” - blondyn lubieżnie oblizał usta na co dziewczyna oblała się rumieńcem.
- Wszystko w porządku Hermiono? - zapytała niczego nieświadoma, zatroskana Narcyza.
- Tak... Po prostu jest mi duszno. Bardzo dziękuję za kolacje pani Malfoy. Obawiam się, że muszę już jechać.
- Już? - Draco udawał zaskoczonego – Daj spokój posiedźmy jeszcze trochę, napijemy się wina. Kierowca cię odwiezie. Poza tym wspominałaś coś o sądzie... - Hermiona posłała mu pełne nienawiści spojrzenie.
- Tak. Mam do ciebie kilka pytań.
- Mamo wybaczysz nam jeżeli przejdziemy do mojego gabinetu? - w głosie Dracona ukryta była troska.
- Ależ oczywiście. Hermiono podasz mi składniki? Od razu zabiorę się za sporządzenie eliksiru – brązowooka chciała już ruszyć po torbę do przedpokoju gdy nagle blondyn wyjął różdżkę i machnął nią wypowiadając „Accio składniki”
- Ułatwiłem ci zadanie – powiedział wesoło do oniemiałej dziewczyny, która starała się przetrawić jego samowolę – przecież już dzisiaj ich szukałaś w tej torbie. Nie szło ci to najlepiej.
- Nie skomentuję twojego zachowania – odpowiedziała mu chłodno. Pani Narcyza pokiwała z dezaprobatą głową i powoli ruszyła do swojej pracowni.
- Nigdy tego więcej nie rób – syknęła wściekła gryfonka. – To są moje prywatne rzeczy.
- Dobra Granger spokojnie. Śmigaj na górę. Panie przodem – przepuścił ją w drzwiach – schodami na górę a potem w prawo i trzecie drzwi po lewej stronie – dziewczyna ruszyła po schodach, a za nią szedł blondyn, który w myślach mógł podziwiać zgrabny tyłek pani mecenas.
- Malfoy jeżeli myślisz, że nie czuję twojego wzroku na swoim tyłku to się mylisz! - warknęła.
- Powinnaś być zadowolona. Ja zwracam uwagę tylko na naprawdę ładne tyłki Granger - dziewczyna gwałtownie się odwróciła tak iż teraz znajdowała się vis a vis z mężczyzną.
- Zwracaj sobie uwagę na co chcesz i u kogo chcesz, ale ode mnie i mojego tyłka się odczep. I postaraj się do czasu zakończenia procesu powstrzymać, swoje specyficzne poczucie humoru, na uwięzi.
- Nie mogę ci tego obiecać gdyż po prostu twój tyłek mnie kręci – Hermiona wzięła głęboki oddech lecz zanim zdążyła coś powiedzieć blondyn dodał – ale jest na to rozwiązanie
- Jakie?
- Może gdybym mógł go dotknąć to by mi przeszło.
- Jasne – dodała wesoło brązowooka.
- Serio? - Malfoy wydawał się zbity z tropu.
- Nie – warknęła. – I od tej pory nie licz na specjalne traktowanie z mojej strony. Znosiłam twoje głupkowate zachowanie przez wszystkie lata w Hogwarcie, ale koniec tego! Proszę idź przodem – jej oczy aż iskrzyły ze złości.
- Rozumiem, że teraz ty chcesz popatrzeć na mój tyłek – rzucił przekornie jednak widząc minę dziewczyny dodał pospiesznie – dobra już nie będę. Postaram się być... lepszy do czasu zakończenia procesu.
- Mam nadzieję. Potem możesz być jaki chcesz bo nasze drogi i tak się rozejdą.


- Tutaj mam listę twoich byłych asystentek. Spójrz na nią i powiedz mi czy z którąkolwiek coś cię łączyło? - podała zamyślonemu blondynowi kartkę. Po chwili dostrzegła tajemniczy uśmiech na jego ustach. Dziewczyna domyśliła się o co chodzi – Z którą się przespałeś?
- Nie powiem ci.
- W sądzie nie uznają takiej odpowiedzi – blondyn westchnął z rezygnacją.
- To będzie numerem pięć, osiem, trzynaście, szesnaście, dwadzieścia dwa i... chyba tyle - Hermiona przewróciła oczami. Zapowiada się cudowny proces.
- A trzydzieści?
- Nie.
- To ona cię oskarża - na te słowa Malfoy wzruszył bezradnie ramionami. – Jesteś pewien, że z nią nie spałeś?
- Tak Granger jestem pewien jak swojego nazwiska.
- No dobra. Nie mogłam się dowiedzieć kto ją reprezentuje. Możesz się domyślać?
- Nie.
- Zatem umówię nas na spotkanie w mojej kancelarii. Może uda nam się zawrzeć ugodę
- Nie chcę żadnej ugody. Ja niczego złego nie zrobiłem
- To oszczędzi nam czasu! Spałeś z – Hermiona rzuciła okiem na kartkę i szybko policzyła zaznaczone numery – pięcioma asystentkami. Myślisz, że będą zeznawać na twoją korzyść?
- Granger czy ty wątpisz w moje umiejętności? - Hermiona się zarumieniła – one są pewnie zadowolone z tych jednorazowych przygód. Poza tym wszystkie wyszły za mąż i są szczęśliwe.
- Nie pomyślałeś, że może są urażone?
- Nie były takim typem kobiet, ale jeżeli chcesz ugody proszę bardzo. Moje warunki: publiczne przeprosiny i przyznanie się do kłamstwa. Mój wizerunek jest dla mnie ważny, a ona zadziałała na jego niekorzyść.

CZYTAM = KOMENTUJĘ
Kochani ponad 3000 odwiedzin to dla mnie duży sukces. Komentarzy trochę mało ale być może jestem sama sobie winna, być może moje opowiadanie się nie podoba, po prostu jest nudne lub nie każdemu się chce komentować. Tym, którzy komentują bardzo serdecznie dziękuję za każdy jeden pozostawiony komentarz i proszę o więcej :) za błędy przepraszam postaram się poprawić :) następny rozdział być może 3.11 życzę udanego długiego weekendu :* ja swój spędzę w rodzinnym gronie a Wy? 

piątek, 25 października 2013

nice surprise VIII

Serca kobiet, jak serca aniołów, pełne są miłości i litości”

- Czy ty mnie prześladujesz Granger? - blondyn uniósł leniwie lewą brew.
- Malfoy uwierz mi, że mam lepsze zajęcie – dziewczyna wygodnie usiadła naprzeciwko biurka blondyna.
- Nie wątpię po tym co widziałem w twoim gabinecie – mężczyzna pokręcił głową i wyciągnął mugolskiego papierosa, odpalił go końcem różdżki i zaciągnął się – rozmawiałaś z moją matką więc wiesz, że ona zrobi eliksir. W czym ci mogę zatem pomóc?
- Narcyza przeczytała artykuł w gazecie, który to zwiastuje ci poważne kłopoty i poprosiła mnie o pomoc – blondyn prychnął jak kot.
- Mam prawnika. Nie potrzebuję twojej pomocy Granger.
- Wiesz co? Polubiłam twoją mamę więc zgodziłam się na to tylko dlatego żeby nie robić jej przykrości. Na szczęście ty mnie z tego wyręczyłeś. Tak się składa, że ja nie mam ochoty cię bronić w sądzie, ale nie miałam serca jej odmówić. Wystarczy, że ma takiego syna jak ty – chłodny wzrok Malfoy'a przeszedł ją na wylot.
- Sugerujesz, że jestem złym synem ? - syknął
- Jesteś oskarżony o molestowanie! Pomyśl co czuje twoja matka!
- Cofnij to co powiedziałaś Granger! Nie wiesz jakim jestem synem, nie wiesz ile jestem w stanie zrobić dla mojej matki! Poza tym ja nikogo nie molestuję! - popatrzył na nią spod przymrużonych powiek i uśmiechnął się tajemniczo - Udowodnię ci to, a wtedy gorzko pożałujesz swoich słów.
- Jak tam sobie chcesz - wzruszyła obojętnie ramionami. - Wybierasz mnie czy swojego prawnika? - blondyn przymknął oczy, chwilę nad czymś intensywnie rozmyślał, a potem rzekł:
- Ciebie. Chcę zobaczyć jak twoja teoria o złym i podłym Malfoy'u obraca się w gruzy – posłał jej charakterystyczny dla niego sarkastyczny uśmiech.
- Uważaj żeby twój wizerunek nie legł w gruzach bo grono twoich wielbicielek znacznie się zmniejszy.
- O to akurat nie musisz się martwić. Nie masz ważniejszych spraw? Ratowanie świata i takie tam...
- Czy ty chociaż przez chwilę pomyślałeś w tej swojej blond czuprynie jak się poczuje Blaise i Ginny ?! Za dwa tygodnie ślub, a ich świadek jest głównym bohaterem prawdopodobnie największej afery tego roku! Do jasnej cholery Malfoy przecież wiem jaki jesteś, wszędzie szukasz jakiegoś podtekstu. Bardzo łatwo będzie cię o coś oskarżyć - Draco pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Jaki jest sens żeby reprezentowała mnie osoba, która nie wierzy w moją niewinność? Wycofaj się póki możesz Granger. U mnie gdy się coś zacznie to trzeba to skończyć - Hermiona westchnęła i potarła czoło.
- Jak mam wierzyć w twoją niewinność skoro widziałam twoje ogłoszenie w gazecie. O czym ono świadczy? O tym, że szukasz młodych pracownic, które będą podatne na twoje sztuczki.
- Jak dla mnie świadczy ono o tym, że stawiam na młodych, wykształconych ludzi.
- Ok. Możliwe. A twoje teksty o masażu?
- Granger nie bądź naiwną gąską. Chciałem cię lekko zdenerwować. Chociaż bardzo lubię masaż to niestety w pracy pracuję! Za to tobie przydałby się masażysta wtedy może byłabyś mniej spięta.
- Przestań – warknęła. Blondyn wzruszył beztrosko ramionami i dogasił niedopałek papierosa.
- O co ci chodzi?
- O to jak się zachowujesz! Jeżeli chcesz ze mną współpracować to zacznij mnie traktować poważnie i nie drażnij mnie! Moja cierpliwość się kończy...
- Już, już... Oddychaj Granger. Zaparzyć ci ziółka? - Dracon był mistrzem złośliwości i ironii co wywierało bardzo negatywny wpływ na Hermionę. Blondyn wyjął kolejnego papierosa jednak Hermiona wyjęła swoją różdżkę i machnęła nią wypowiadając zaklęcie. Paczka mugolskich papierosów obróciła się w pył.
- To był błąd Granger. Teraz będę bardzo drażliwy.
- Nie życzę sobie abyś przy mnie palił – brązowooka patrzyła Malfoy'owi prosto w oczy.
- Ostatnio nie mam najlepszego humoru, więc nie dokładaj swoich pięciu groszy!
- O jej! – Hermiona krzyknęła robiąc zaskoczoną minę. – Czyżby coś się nie układało po twojej arystokratycznej myśli? No jaka szkoda.
- Bardzo zabawne – warknął.
- Obiecałam Narcyzie, że ci pomogę. Skoro „Prorok Codzienny” wie, że jesteś oskarżony musiałeś zostać o tym poinformowany drogą listowną. Mogę zobaczyć?
- Nie.
- Malfoy!
- Nie mam tego świstku papieru.
- Jak to go nie masz?
- Spaliłem.
- Co zrobiłeś?!
- To samo co ty zrobiłaś z moimi papierosami!
- Jesteś kompletnym idiotą!
- Maniery Granger - upomniał ją z naganą w głosie. - Udam, że tego nie słyszałem.
- Wyznaczyłeś swojego reprezentanta?
- Nie.
- To dobrze. Jutro pojadę do sądu i poproszę o kopię – dziewczyna podniosła się fotela – tutaj masz listę składników do eliksiru. Twoja matka powiedziała, że powinieneś je kupić.
- Z całym szacunku dla niej, ale muszę ci odmówić.
- Dlaczego? - Hermionie nie udało się zamaskować zdziwienia
- Bo nie mam czasu! Granger zrozum ja mam firmę, w której obecnie śledzimy pewien ważny wątek. Mamy pewne komplikacje i na statku jest potrzebny kapitan.
- Chyba możesz wyjść z tego swojego statku na pół godziny?!
- Pokaż tę kartkę – blondyn rzucił okiem na zapisany pergamin – kupisz to w drodze z sądu. Nie powinnaś mieć z tym problemu. Jesteś dużą dziewczynką Granger. Jak już kupisz to możesz podrzucić do mojej firmy.
- Chyba sobie żartujesz! - powiedziała oburzona wbijając w niego przenikliwe spojrzenie. Na jego twarzy widocznie były oznaki zmęczenia. „Skoro się nie martwi oskarżeniem to musi być coś innego” pomyślała. Chciała nawet zapytać czy nie może jakoś pomóc, ale zdała sobie sprawę z tego z kim ma do czynienia.
- Ziemia do Granger! - Hermiona oderwała od niego swój wzrok. – Ja się nie zajmuje kwiatkami. To wy kobiety macie bzika na tym punkcie. Coś jeszcze?
- Nie – syknęła. – Dobranoc. Chciałabym ci życzyć miłych snów, ale jakoś mi to nie może przejść przez gardło.
- Rozumiem, że mój urok osobisty odbiera ci mowę – uśmiechnął się lubieżnie. – Nie tobie jednej kotku.
- Panie Malfoy przypominam panu, że reprezentuję pana w sądzie więc proszę powstrzymać wodze swojej nad wyraz wybujałej fantazji i zachować swoje pieszczotliwe określenia dla innych koleżanek. Nie życzę sobie tego.
- Tak jest pani mecenas – blondyn spokojnym krokiem podszedł do dziewczyny stojącej przy drzwiach. Hermiona mimowolnie cofnęła się w ich kierunku, ale napotkała opór. Blondynowi zaiskrzyły oczy, oparł się rękoma po obu stronach jej głowy, nachylił się i szepnął jej do ucha – To jak to jest Granger? Lubisz czuć władzę nad facetem takim jak ja? - brązowooka poczuła przyjemny dreszcz rozchodzący się po ciele. Popatrzyła blondynowi wyzywająco w oczy
- Żebyś wiedział Malfoy. Lubię mieć kontrolę nad wszystkim, więc bądź grzecznym chłopcem to nie spotka cię kara – Malfoy przybliżył swoją twarz do jej twarzy tak iż prawie dotykali się ustami. Hermiona poczuła jak zalewa ją fala gorąca, zaczyna brakować jej tchu, a jego przyjemny, męski zapach otula jej zmysły. Przymknęła powieki na co blondyn ironicznie się uśmiechnął i szepną:
- Postaram się pani mecenas. – Miał taką cholerną ochotę pocałować te pełne, malinowe usta. Odkąd ją spotkał u Blaise'a i Ginny zastanawiał się jak to jest wpić się w usta pani adwokat, która udaje taką zimną i niedostępną. Chciał zaspokoić swój głód, który czuł od tamtego spotkania i wiedział, że może to zrobić tylko jedna osoba. Za wszelką cenę musi ją przekonać do małżeństwa, które jej zaproponował, ale bez pośpiechu, małymi kroczkami. Draco Malfoy bawił się w polującego drapieżnika. Ostatnią siłą woli odsunął się od tej pięknej kobiety, odchrząknął, a ona spojrzała na niego tymi dużymi, brązowymi oczami nie wiedząc co się dzieje – coś jeszcze Granger?
- Nie. Żegnam. - warknęła odwracając się na pięcie i wychodząc. Tej nocy Hermiona Granger długo nie mogła zasnąć.


Kochane bardzo przepraszam, ale jeszcze takiego początku roku akademickiego nie miałam. Cztery długie tygodnie bez Internetu, dużo biegania i załatwiania. Bardzo przepraszam wszystkich, którzy czekali na nowy rozdział za to, że to tyle trwało. Dzisiaj troszkę krótko, ale w poniedziałek 28.10 będzie nowy :) mam nadzieję, że Internet magicznie nie zniknie :D jeżeli ktoś tu jeszcze zagląda to bardzo się cieszę. Pozdrawiam i życzę udanego weekendu :* 

CZYTAM = KOMENTUJĘ