„Wartość
walki tkwi nie w szansach zwycięstwa sprawy, w imię której się ją
podjęło, ale w wartości tej sprawy.”
Hermiona
teleportowała się do siedziby firmy Malfoy'a. Okazało się, że
Dracon zostaje do późna w pracy, a ona chciała zamienić z nim parę
słów i oddać składniki dla Narcyzy. Musiała się wpisać na
listę osób odwiedzających firmę oraz przejść pozorną kontrolę.
Szybkim krokiem skierowała się do gabinetu blondyna. Drzwi były
otwarte przez co usłyszała zdenerwowany głos mężczyzny
-
Jak to do cholery jest możliwe?! Jakim cudem nie ma wzmianki o tym w
żadnym raporcie?!
-
Nie wiem panie Malfoy – Hermiona znała ten cichy, kobiecy głos.
Odważnie stanęła w drzwiach
-
Mogę wiedzieć dlaczego krzyczysz na panią Knick? - zapytała
ostrym tonem.
-
Panna Granger! - twarz kobiety rozpromieniła się – pan Malfoy na
mnie nie krzyczy.
-
Jak to nie krzyczy jak słyszałam wyraźnie jego rozdarty głos na
korytarzu – brązowooka utkwiła swój wzrok w blondynie.
-
Nie krzyczę na panią tylko krzyczę ogólnie. Jestem wściekły
więc nie próbuj mnie denerwować – jego głos był ostry. Coś
wyraźnie nie szło po myśli arystokraty.
-
Co się stało? - to pytanie skierowane było do pani Knick.
-
Nie mogę pani powiedzieć obowiązuje mnie tajemnica.
-
Malfoy? - patrzyła wyczekująco na blondyna lecz ten rzucił jej
tylko krótkie, wściekłe spojrzenie – Masz coś do powiedzenia?
-
Nie – warknął. Mężczyzna zamknął oczy, wziął głęboki
oddech po czym spojrzał na swoją księgową. – Jest pani pewna? -
kobieta skinęła głową.
-
Sprawdzałam kilka razy – Draco zaklął głośno, wyciągnął
paczkę papierosów z szuflady swojego biurka, odpalił jednego
końcem różdżki i zaciągnął się powoli przymykając powieki –
Niech pani się ubierze odwiozę panią do domu - Hermiona była
zaskoczona zmianą tonu głosu Malfoy'a, który to do swojej
księgowej zwracał się przyjaźnie – Masz te składniki?
-
Z kim są dzieci pani Knick? Bo chyba jej czas pracy dawno minął...
-
Nie bój się, nie leżą w domu głodne i zapłakane – w drzwiach
pojawiła się ubrana kobieta. Malfoy zagasił niedopalonego
papierosa i całą trójką opuścili budynek firmy. - Gdzie twój
samochód Granger? - Hermiona zapomniała, że nie przyjechała swoim
autem.
-
Wezmę taksówkę – brązowooka zaczęła gorączkowo czegoś
szukać w swojej przepastnej torbie. Malfoy chrząknął znacząco.
-
Mogę wiedzieć czego tam szukasz?
-
Składników, dam ci je i pojedziesz z panią Knick. A ja...
-
Nie – uciął krótko. – Pojedziesz ze mną.
W
trakcie podróży Draco pogrążył się we własnych przemyśleniach
natomiast Hermiona rozmawiała ze swoją byłą klientką. Dowiedziała się od
kobiety, że dostała firmowe mieszkanie, a Draco wynajął specjalnie
na ten wieczór nianię dla jej dzieci. Brązowowłosa wolała sobie
tej niani nie wyobrażać jednak pani Knick jakby odgadła jej myśli
i odpowiedziała, że jest to kompetentna starsza pani. Po chwili
byli już pod mieszkaniem kobiety. Draco podziękował za poświęcony
czas, pożegnał się i ruszyli dalej. Blondyn prowadził pojazd zdecydowanymi, płynnymi ruchami.
-
Czyżbyś próbował ocieplić swój wizerunek przed zbliżającym
się procesem? - zagadnęła Hermiona.
-
Nie wiem o co ci chodzi Granger.
-
Malfoy nie udawaj, dobrze wiesz o co chodzi. Będą szukać
na ciebie haka. Powiedzmy sobie wprost nie każdy pała do ciebie
sympatią. Została ci przyklejona łatka syna Lucjusza Malfoy'a
-
Nie jestem taki jak mój ojciec – odparł chłodno. – Nie wpadło
ci do tej niby to mądrej głowy, że po prostu chciałem pomóc
kobiecie w potrzebie?
-
Po tym jak mnie zmusiłeś do tego abym poszła z tobą na przyjęcie żeby ta sama kobieta mogła pracować? Wybacz, ale jakoś nie wpadłam
na to.
-
Ludzie się zmieniają Granger.
-
Ludzie tak, ale ty nie Malfoy – blondyn zaśmiał się pod nosem.
-
Rozgryzłaś mnie. Być może chciałem upiec dwie pieczenie na
jednym ogniu.
-
Być może? Nie robisz nic bezinteresownie.
-
No cóż nie każdy chce ratować cały świat. - Hermiona nie
skomentowała tego, dobrze wiedziała, że Malfoy nigdy nie zrozumie
sensu pomagania innym.
- Ethan'ie gdzie jest moja matka?
-
W jadalni paniczu. Czeka z kolacją sir. - Draco skinął głową po
czym złapał Hermionę za ramię i spojrzał jej w oczy.
-
Wiesz, że moja matka cię lubi? Nie wiem dlaczego, ale uważa, że
jesteś lepsza od innych dziewczyn. Dlatego Granger jeżeli ją
skrzywdzisz to gorzko tego pożałujesz.
-
Nie mam takiego zamiaru. Możesz mnie puścić? - popatrzyła
znacząco na rękę – to boli.
-
Tylko uprzedzam. Idź do jadalni. Zaraz dołączę
-
Wprost nie mogę się doczekać – szepnęła zła Hermiona.
-
Słyszałem Granger! - rzucił jej na odchodne blondyn po czym znikł
za drzwiami. Hermiona udała się we wskazane miejsce. Przypomniała sobie
jaka jest głodna gdy ujrzała zastawiony stół i czekającą
Narcyzę. Brązowooka chciała zostawić tylko składniki i nie
przeszkadzać jednak pani domu zdecydowanie się temu sprzeciwiła. W
jadalni pojawił się Draco i jednym spojrzeniem uciszył protesty
Hermiony. Uważny wzrok dziewczyny zarejestrował mimo woli, że
blondyn strasznie seksownie wygląda w niedbale rozpiętej błękitnej
koszuli z popodwijanymi rękawami oraz kilkudniowym zarostem. Za te
spostrzeżenia Hermiona skarciła się w myślach
-
„Wiem, że na mnie lecisz Granger” – usłyszała w myślach
jego głos. Z wrażenia o mały włos się nie zakrztusiła.
Porozumiewał się z nią za pomocą leglimencji.
-
„Idiota!” - odpowiedziała mu tym samym
-
„Nie przy stole Granger... Masz maślane oczy jak na mnie patrzysz”
-
„Chciałbyś... Zamyśliłam się to wszystko”
-
„Nad czym? Rozbierałaś mnie wzrokiem... Poza tym wyglądasz
dzisiaj bardzo ponętnie” - blondyn lubieżnie oblizał usta na co
dziewczyna oblała się rumieńcem.
-
Wszystko w porządku Hermiono? - zapytała niczego nieświadoma,
zatroskana Narcyza.
-
Tak... Po prostu jest mi duszno. Bardzo dziękuję za kolacje pani
Malfoy. Obawiam się, że muszę już jechać.
-
Już? - Draco udawał zaskoczonego – Daj spokój posiedźmy jeszcze
trochę, napijemy się wina. Kierowca cię odwiezie. Poza tym
wspominałaś coś o sądzie... - Hermiona posłała mu pełne
nienawiści spojrzenie.
-
Tak. Mam do ciebie kilka pytań.
-
Mamo wybaczysz nam jeżeli przejdziemy do mojego gabinetu? - w głosie
Dracona ukryta była troska.
-
Ależ oczywiście. Hermiono podasz mi składniki? Od razu zabiorę
się za sporządzenie eliksiru – brązowooka chciała już ruszyć
po torbę do przedpokoju gdy nagle blondyn wyjął różdżkę i
machnął nią wypowiadając „Accio składniki”
-
Ułatwiłem ci zadanie – powiedział wesoło do oniemiałej
dziewczyny, która starała się przetrawić jego samowolę –
przecież już dzisiaj ich szukałaś w tej torbie. Nie szło ci to
najlepiej.
-
Nie skomentuję twojego zachowania – odpowiedziała mu chłodno.
Pani Narcyza pokiwała z dezaprobatą głową i powoli ruszyła do
swojej pracowni.
-
Nigdy tego więcej nie rób – syknęła wściekła gryfonka. – To są moje prywatne rzeczy.
-
Dobra Granger spokojnie. Śmigaj na górę. Panie przodem –
przepuścił ją w drzwiach – schodami na górę a potem w prawo i
trzecie drzwi po lewej stronie – dziewczyna ruszyła po schodach, a
za nią szedł blondyn, który w myślach mógł podziwiać zgrabny
tyłek pani mecenas.
-
Malfoy jeżeli myślisz, że nie czuję twojego wzroku na swoim tyłku
to się mylisz! - warknęła.
-
Powinnaś być zadowolona. Ja zwracam uwagę tylko na naprawdę ładne
tyłki Granger - dziewczyna gwałtownie się odwróciła tak iż
teraz znajdowała się vis a vis z mężczyzną.
-
Zwracaj sobie uwagę na co chcesz i u kogo chcesz, ale ode mnie i
mojego tyłka się odczep. I postaraj się do czasu zakończenia
procesu powstrzymać, swoje specyficzne poczucie humoru, na uwięzi.
-
Nie mogę ci tego obiecać gdyż po prostu twój tyłek mnie kręci –
Hermiona wzięła głęboki oddech lecz zanim zdążyła coś
powiedzieć blondyn dodał – ale jest na to rozwiązanie
-
Jakie?
-
Może gdybym mógł go dotknąć to by mi przeszło.
-
Jasne – dodała wesoło brązowooka.
-
Serio? - Malfoy wydawał się zbity z tropu.
-
Nie – warknęła. – I od tej pory nie licz na specjalne
traktowanie z mojej strony. Znosiłam twoje głupkowate zachowanie
przez wszystkie lata w Hogwarcie, ale koniec tego! Proszę idź
przodem – jej oczy aż iskrzyły ze złości.
-
Rozumiem, że teraz ty chcesz popatrzeć na mój tyłek – rzucił
przekornie jednak widząc minę dziewczyny dodał pospiesznie –
dobra już nie będę. Postaram się być... lepszy do czasu
zakończenia procesu.
-
Mam nadzieję. Potem możesz być jaki chcesz bo nasze drogi i tak
się rozejdą.
-
Tutaj mam listę twoich byłych asystentek. Spójrz na nią i powiedz
mi czy z którąkolwiek coś cię łączyło? - podała zamyślonemu
blondynowi kartkę. Po chwili dostrzegła tajemniczy uśmiech na jego
ustach. Dziewczyna domyśliła się o co chodzi – Z którą się
przespałeś?
-
Nie powiem ci.
-
W sądzie nie uznają takiej odpowiedzi – blondyn westchnął z
rezygnacją.
- To będzie numerem pięć, osiem, trzynaście, szesnaście,
dwadzieścia dwa i... chyba tyle - Hermiona przewróciła oczami. Zapowiada się cudowny proces.
-
A trzydzieści?
-
Nie.
-
To ona cię oskarża - na te słowa Malfoy wzruszył bezradnie
ramionami. – Jesteś pewien, że z nią nie spałeś?
-
Tak Granger jestem pewien jak swojego nazwiska.
-
No dobra. Nie mogłam się dowiedzieć kto ją reprezentuje. Możesz
się domyślać?
-
Nie.
-
Zatem umówię nas na spotkanie w mojej kancelarii. Może uda nam się
zawrzeć ugodę
-
Nie chcę żadnej ugody. Ja niczego złego nie zrobiłem
-
To oszczędzi nam czasu! Spałeś z – Hermiona rzuciła okiem na
kartkę i szybko policzyła zaznaczone numery – pięcioma
asystentkami. Myślisz, że będą zeznawać na twoją korzyść?
-
Granger czy ty wątpisz w moje umiejętności? - Hermiona się
zarumieniła – one są pewnie zadowolone z tych jednorazowych
przygód. Poza tym wszystkie wyszły za mąż i są szczęśliwe.
-
Nie pomyślałeś, że może są urażone?
-
Nie były takim typem kobiet, ale jeżeli chcesz ugody proszę
bardzo. Moje warunki: publiczne przeprosiny i przyznanie się do
kłamstwa. Mój wizerunek jest dla mnie ważny, a ona zadziałała na
jego niekorzyść.
CZYTAM = KOMENTUJĘ
Kochani ponad 3000 odwiedzin to dla mnie duży sukces. Komentarzy trochę mało ale być może jestem sama sobie winna, być może moje opowiadanie się nie podoba, po prostu jest nudne lub nie każdemu się chce komentować. Tym, którzy komentują bardzo serdecznie dziękuję za każdy jeden pozostawiony komentarz i proszę o więcej :) za błędy przepraszam postaram się poprawić :) następny rozdział być może 3.11 życzę udanego długiego weekendu :* ja swój spędzę w rodzinnym gronie a Wy?