Dzisiaj długo bo przed Wami cała rozprawa sądowa. Może za długo i nie zechce Wam się czytać :)
Kolejna część 13.11
Zapraszam do czytania
Pozdrawiam
pola
PS. Udanego długiego weekendu! :)
CZYTAM = KOMENTUJĘ
„Rzeczą
człowieka jest walczyć, a rzeczą nieba - dać zwycięstwo.”
„Przedstawienie
czas zacząć” pomyślała Hermiona stojąc w ogromnym hallu gmachu
sądu. Obok niej spokojnie spoczywał Draco Malfoy. Od ich feralnego
pocałunku minął dzień, lecz Hermiona nie chciała roztrząsać
teraz tej sprawy. Nie powinna tracić energii na niepotrzebne
kłótnie. Wolała profesjonalnie podejść do rozprawy co miała
nadzieję, uda jej się zrobić.
-
Rozprawa numer sto dwadzieścia dwa. Anne Maud przeciwko Draconowi
Malfoy'owi. – kobiecy głos zagrzmiał w hallu. Hermiona ze swoim klientem weszli do sali, gdzie zajęli swoje miejsca. Gryfonka rzuciła okiem na ludzi zebranych w środku. Pod ścianami miejsca zajęli dziennikarze
i fotoreporterzy, pani mecenas strasznie ich nie lubiła, bo utrudniali jej pracę oraz żerowali na sensacji i cierpieniu innych osób.
Dla ludzi sala sądowa jest jak konfesjonał, w którym wyznaje się
swoje grzechy i czeka ze skruchą na wyrok. Dziennikarze tylko
czekają aż komuś się potknie noga, aż będą mogli obwieścić
całemu światu o poczynaniach jej klientów. Ten kto układał grafik rozpraw spodziewał się wielu, ciekawskich gapiów ponieważ wyznaczył im największą salę w całym sądzie. Po chwili wszyscy
wstali, a do sali wszedł starszy pan sędzia.
-
Sprawa Anne Maud przeciwko Draconowi Malfoy'owi. Stawiła się
oskarżająca Anne Maud z adwokatem...
-
Peterem Amicus'em, pełnomocnictwo w aktach.
-
Oraz Dracon Malfoy z adwokatem...
-
Hermioną Granger, pełnomocnictwo w aktach.
-
Sprawa będzie odbywać się przy otwartych drzwiach z udziałem
publiczności. Proszę o powstanie pani Maud. Proszę się
przedstawić, powiedzieć ile ma pani lat oraz powiedzieć gdzie pani
mieszka – blondynka podniosła się i popatrzył na sędziego.
-
Nazywam się Anne Dolores Maud, mam 23 lata i mieszkam w Londynie.
-
A czym się pani zajmuje?
-
Jestem asystentką w firmie deweloperskiej Wendover .
-
Złożyła pani wniosek oskarżający obecnego tutaj pana Malfoy'a o
molestowanie i mobbing w pracy. Proszę mi powiedzieć czy
podtrzymuje pani oskarżenie?
-
Tak jest wysoki sądzie.
-
Dziękuję, może pani usiąść. Panie Malfoy proszę wstać,
przedstawić się i powiedzieć, czym pan się zajmuję.
- Nazywam się Dracon Lucjusz
Malfoy, mam 25 lat, mieszkam w Londynie. Prowadzę własną firmę
produkującą gadżety elektroniczne dla czarodziejów, ponadto
jestem właścicielem kilku restauracji.
-
Panie Malfoy jakie jest pana stanowisko w tej sprawie?
-
Wysoki sądzie bardzo szanuję swoją firmę i pracujących w niej
ludzi dlatego nie zgadzam się z postawionym mi zarzutem.
-
Dziękuję może pan usiąść. Proszę nie protokołować – rzucił
sędzia do młodej protokolantk, a następnie utkwił wzrok w blondynie – Wszyscy tutaj zgromadzeni
zdajemy sobie sprawę jakie stanowisko zajmuje pan w naszym świecie. Pragnę jednak podkreślić, że wobec prawa wszyscy są równi –
sędzia popatrzył ponurym wzrokiem na zebranych. – Podczas trwania
procesu zabraniam jakichkolwiek prywatnych kontaktów z prasą. Na
specjalny wniosek Wysokiej Rady Ministerstwa Magii zezwoliłem na
proces w trybie nocnym. Szanujmy zatem siebie i nasz cenny czas.
Zaczynajmy – staruszek skinął głową na protokolantkę. Peter
podniósł się wolno ze swojego miejsca i zwrócił się do swojej
klientki.
-
Pani Maud może pani opisać tych parę miesięcy pracy w firmie pana
Malfoy'a?
-
Oczywiście... Były to najgorsze miesiące w moim życiu - zaczęła pewnie jego klientka. - Pan Malfoy
ciągle mnie krytykował, zwracał uwagę, wytykał błędy. Skrytykował nawet mój strój. Przecież nie robiłam niczego złego
– głos dziewczyny zaczął się łamać. Hermiona szepnęła tak by tylko
blondyn ją usłyszał:
-
Chce zagrać na uczuciach. On zrobi z niej biedną dziewczynkę, a z ciebie potwora bez serca – Draco skinął głową na znak, że
rozumie o co im chodzi.
-
Czy pan Malfoy zapraszał panią na obiady, lunche czy też
kolacje?
-
Tak, nawet kilkakrotnie. Chodziliśmy do drogich restauracji.
-
Czy musiała pani często zostawać do późna w pracy?
- Wiele razy. Nie miałam prawie życia osobistego. Pan Malfoy tego
nie rozumiał. Powiedział mi raz, że żeby do czegoś w życiu
dojść trzeba być twardym i ciężko pracować.
-
Czy pan Malfoy był miłym pracodawcą?
-
To zależało od jego humoru. Czasami nie było najgorzej jednak
pamiętam też takie dni kiedy lepiej było mu nie pokazywać się na
oczy.
-
Czy czuła pani na sobie presję?
-
Oczywiście, że tak! - Hermiona wysłuchała w skupieniu dalszego
potoku słów dziewczyny wdzięcznie przeplatanego rzewnymi łzami. Gdyby miała podstawy do uznania jej słów za prawdziwe to współczułaby jej z całego serca, ale przecież osobiście rozmawiała z pracownikami, którzy z zapałem zapewniali ją,
że szef jest wymagający, ale na pewno nie stosuje mobbingu ani
nikogo nie molestuje.
-
Pani mecenas czy ma pani jakieś pytania?
-
Tak wysoki sądzie – Hermiona popatrzyła przenikliwie na Anne. – Czy zdaje sobie pani sprawę, że zeznaje pod przysięgą?
-
Tak – głos dziewczyny był spokojny.
-
Czy pan Malfoy podczas rozmowy kwalifikacyjnej wspominał pani, że
praca będzie odbywała się w trudnych warunkach?
-
Nie wiedziałam, że miał na myśli aż takie warunki – Hermiona
posłała jej chłodny uśmiech.
-
Nie odpowiedziała pani na moje pytanie. Czy pan Malfoy podczas
rozmowy kwalifikacyjnej wspominał pani, że praca będzie się
odbywała w trudnych warunkach? Proszę odpowiedzieć tak lub nie.
-
Tak.
-
Jednak coś panią skusiło do przyjęcie tej pracy. Co to było?
-
Wynagrodzenie.
-
Ile wynosiło wynagrodzenie?
-
Cztery tysiące funtów miesięcznie.
-
Czyli pomimo uprzedzeń pana Malfoy'a postanowiła pani pracować w
trudnych warunkach za godziwe wynagrodzenie. Wspominała pani, że
często zostawała po godzinach. Czy one też były płatne?
-
Tak.
-
Oskarża pani mojego klienta o molestowanie. Czy kiedykolwiek pan
Malfoy złożył pani dwuznaczną propozycję? Rzucał pani jakieś
podteksty? Dotykał panią w niestosowny sposób?
-
Nie, ale miał na to ochotę. Patrzył na mnie, uśmiechał się do
mnie. Czułam się przytłoczona tym wszystkim.
-
Na tej podstawie stawia pani tak poważne oskarżenie?
-
Nie! Pani nie widziała jak on na mnie patrzył! Uwodził! To zwykły
podrywacz, który myśli, że jest lepszy od innych i może sobie na
wszystko pozwolić!
-
Stawia pani taką tezę na podstawie tego, że na panią patrzył? -
Hermiona pokiwała z dezaprobatą głową i zwróciła się w stronę sędziego. – Wysoki sądzie nie dostrzegam tutaj żadnych podstaw do
posądzania mojego klienta o molestowanie seksualne, czy też mobbing.
-
Chce pani znać prawdę?! - przerwała jej wściekła blondynka. - Pan Malfoy mnie podrywał! Zagroził, że
jeżeli komukolwiek powiem to mnie zwolni, więc milczałam, ale on i tak to zrobił! - wykrzyczała. - Jeszcze się muszę upokarzać przed całym światem – dodała zrezygnowana po czym rozpłakała się rzewnie.
-
Nie mam więcej pytań – odpowiedziała opanowana Hermiona, lecz gdyby
spojrzenie potrafiło zabijać Malfoy leżałby martwy.
Peter
wstając popatrzył groźnie na gryfonkę i zwrócił się do
Dracona, który teraz zasiadał na specjalnym miejscu.
-
Panie Malfoy w świecie śmietanki towarzyskiej jest pan znany jako
przepraszam za sformułowanie - zaznaczył - playboy. Czy to prawda?
-
Nie mnie to osądzać – odparł spokojnie blondyn.
-
No tak, ale wszyscy doskonale o tym wiemy - oświadczył z szyderczym uśmiechem na twarzy adwokat. - Czy jest pan w stałym
związku?
-
Nie.
-
Dlaczego?
-
Sprzeciw! - powiedziała oburzona Hermiona i popatrzyła złowrogo na przeciwnika – nie
widzę powiązania z aktem oskarżenia.
-
Oddalam. Proszę odpowiedzieć panie Malfoy – głos sędziego był
spokojny.
-
Być może nie trafiłem na tę jedyną, która wzbudziłaby
moje zainteresowanie.
-
A może dlatego, że po prostu lubi pan skakać z kwiatka na kwiatek
? Podrywać swoje asystentki i składać im dwuznaczne propozycje?
-
Ma pan dość wybujałą wyobraźnię panie mecenasie – oświadczył Draco nie mogąc się powstrzymać od odrobiny ironii.
-
Panie Malfoy! - sędzia popatrzył na niego karcąco jednak można
było dostrzec cień uśmiechu na twarzy staruszka.
-
Przepraszam wysoki sądzie - wyznał ze skruchą. - Prawdą jest, że nie stronię od
towarzystwa pięknych kobiet, ale nie składam dwuznacznych propozycji
swoim pracownikom.
-
Przejrzałem dokumentację pańskich zatrudnień. Wszystkie pana
asystentki nie przekroczyły dwudziestego ósmego roku życia. O czym
to świadczy? - Hermiona przewróciła oczami słysząc to pytanie, dokładnie tego się spodziewała.
-
O tym, że stawiam na młode, wykształcone, chętne do pracy osoby, gdyż uważam, że potrzebują one szansy w swoim życiu - odparł spokojnie Malfoy.
-
A dlaczego są to kobiety?
-
Kobiety są bardziej odporne na stres i mają podzielną
uwagę. Poza tym asystent facet... - Draco zawiesił na chwilę głos. - Zaraz by mnie posądzano o
homoseksualizm – skwitował. Gryfonka uśmiechnęła się pod nosem. Ta
odpowiedź była w stylu Malfoy'a. Peter odchrząknął i przybrał
poważną minę.
-
Czy zapraszał pan panią Maud na wspólne obiady, czy też lunche?
-
Tak ale...
-
Czy odwiedzał ją pan w późnych godzinach?
-
Tak, ale to nie było celowe!
-
Ma pan na to jakiś dowód?
-
Niby jaki? – warknął rozzłoszczony Malfoy.
- Jacyś świadkowie?
-
Nie.
-
Więc ja panu na słowo nie uwierzę. Dziękuję.
Hermiona wstała, podeszła do Dracona i spojrzała mu prosto w oczy. Jego
stalowe tęczówki przypominały spokojny ocean czekający aż burza
rozpęta się na dobre.
-
Panie Malfoy dlaczego zatrudnił pan panią Maud?
-
Miała świetne CV - oznajmił beztrosko. - Wydawała się być profesjonalistką w każdym
calu jednak moje zdanie zmieniło się, gdy moje biuro zamieniło się
w pobojowisko podczas urzędowania tej pani.
-
Czyli pani Anne nie wywiązywała się z obowiązków?
-
To jest bardzo delikatne stwierdzenie. W mojej firmie jeżeli się
coś robi to robi się to dobrze. Zwracałem kilkakrotnie uwagę
pani Maud jednak nie przyniosło to rezultatu.
-
Dowiedzieliśmy się dzisiaj, że zapraszał pan ją na obiady i inne
posiłki do drogich restauracji. Dlaczego? - Draco z całych sił starał się ukryć swoje znudzenie, ale zaczęło to być męczące.
-
Ponieważ razem pracowaliśmy, spędzaliśmy wspólnie dużo czasu,
mieliśmy wiele spraw do omówienia, a z pustym żołądkiem pracuje
się gorzej. Dlaczego drogie restauracje? Bo lubię dobre jedzenie i
w innych nie jadam.
-
Podobno nachodził ją pan późną porą?
-
Bzdura! Podwoziłem jej dokumenty, o których cięgle zapominała.
-
Czy dotykał pan powódki w niestosowny sposób?
-
Nie.
-
Jest pan pewien? - Malfoy poczuł silną ochotę uduszenia tej wścibskiej gryfonki.
-
Oczywiście.
-
Dziękuję nie mam więcej pytań.
-
Cóż – sędzia odchrząknął – na dzisiaj chyba wystarczy.
Następne posiedzenie za cztery dni o dwudziestej pierwszej
trzydzieści. Proszę wcześniej przysłać listę świadków.
Draco zgodnie z umową przywiózł do domu kwiaty na ślub Blaise'a. Narcyza była
niespokojna przez toczące się rozprawy w sądzie, więc pojawienie się kwiatów,
o które musiała starannie zadbać było dla niej pewnego rodzaju
błogosławieństwem. Ginny i Zabini wrócili z Francji
wcześniej tak jak obiecali. Wszyscy zebrali się na
posiedzeniu sądu w piątek żeby wesprzeć młodego Malfoy'a. Hermiona miała przygotowaną listę świadków, na której między innymi była pani Knick, prezesi fundacji
charytatywnych, które wspierała firma arystokraty, a także obecna asystentka Draco. Przypomniała blondynowi żeby zachowywał się poważnie i nie
wyrywał się nieproszony nawet gdyby miał na to straszną ochotę, zabroniła mu także ironizować podczas udzielania odpowiedzi na zadane pytania. Podczas rozprawy przedstawiła swojego klienta w jak najlepszym świetle.
Peter natomiast wiedział gdzie uderzyć dlatego powołał na
świadka Dianę, którą Hermiona poznała na balu u Ministra. Panna Granger miała okazję przekonać się dlaczego Malfoy tak bardzo jej nie lubił. Zeznania tej kobiety wprowadziły lekkie zamieszanie na sali sądowej. Okazało się, że to ona zagięła parol na młodego
Malfoy'a i była w nim szaleńczo zakochana, a on dał się ponieść
emocjom. Później jednak pozostawał jej obojętny co bardzo uraziło kobiecą
dumę i teraz pałała do niego ogromną nienawiścią. Amicus
powołał również pięć byłych asystentek, z którymi Draco miał
romans co wzbudziło niepokój Hermiony, ale ich zeznania okazały się niegroźne. Anne jednak odegrała
prawdziwe przedstawienie godne statuetki Oscara, wykrzykiwała, że są na pewno zastraszone
tak jak ona. Gryfonka i jej klient znaleźli się w niepewnej sytuacji słowo przeciwko słowu. Hermiona
pocieszała się tym, że w razie wątpliwości sąd orzeka na
korzyść pozwanego, ale nie chciała takiej wygranej. Jej
przeciwnik miał pewnego asa w rękawie, którego postanowił
wyciągnąć w ostatniej chwili.
-
Wysoki sądzie chciałbym powołać jeszcze jednego świadka! -
Hermiona dostrzegła niebezpieczny błysk w oczach Petera. Zaskoczony sędzia popatrzył w swoje dokumenty.
-
Panie mecenasie na mojej liście nie ma nikogo więcej – oznajmił spokojnie.
-
Zeznania mogą zmienić zarys całej sprawy - starszy pan zamyślił się na chwilę, widać było, że rozważa różne opcje. Po dłuższej chwili milczenia zapytał:
-
Czy świadek jest obecny na tej sali?
-
Tak.
-
W takim razie proszę.
-
Chciałbym powołać na świadka panią Narcyzę Malfoy – w tym
momencie Hermiona poczuła jakby dostała prawym sierpowym prosto w
twarz. Mogła się spodziewać wszystkiego, ale nie tego. Gwałtownie
złapała Dracona, który chciał się poderwać z krzesła.
-
Granger zrób coś! - mruknął wściekły blondyn. Gryfonka podniosła się z
miejsca spojrzała w ciepłe i jednocześnie przerażone oczy jasnowłosej kobiety.
-
Pani Malfoy jest pani matką oskarżonego i jako najbliższa rodzina
może pani odmówić zeznań – w sali zapanowała głucha cisza. Brązowooka dostrzegła przerażony wzrok Ginny i Zabini'ego.
-
Będę zeznawać – odpowiedziała spokojnie Narcyza. Draco zaklął cicho
pod nosem. Po co mu to było? Jego cholerna duma nie pozwalała mu
iść na ugodę, a teraz przeprowadzi swoją matkę przez piekło
wspomnień.Nie miał najmniejszej ochoty słuchać jak Peter magluje jego rodzicielkę.
-
No to teraz zacznie się pranie brudów – mruknął z irytacją.
-
Pani Malfoy czy Draco jest podobny do swojego ojca? - zapytał
chłodno Amicus. Hermiona poczuła jak jej krew gotuje się ze
złości. Podniosła się z krzesła i chłodnym głosem powiedziała:
-
Bardzo przepraszam wysoki sądzie, ale nie przypominam sobie aby pan
mecenas i mój klient przeszli na per „ty”. Proszę zachować
szacunek dla mojego klienta – sędzia skinął głową.
-
Przepraszam - odburknął Peter. - Pani Malfoy czy pani syn jest podobny do swojego ojca?
-
Sprzeciw! - przerwała mu ostro gryfonka. - To nie ma związku ze sprawą!
-
Oddalam. Proszę odpowiedzieć – powiedział zachęcająco sędzia i popatrzył przenikliwie na
panią Malfoy.
-
Draco wizualnie może odrobinę przypominać Lucjusza, ale pod
względem charakteru jest zupełnie inny – stanowczy głos Narcyzy
rozbrzmiał po sali.
-
Czy pani syn wychowywał się pod presją?
-
Co pan ma na myśli?
-
Pani mąż twierdzi, że syn musiał być najlepszy we wszystkim –
Draco przymknął oczy, ojciec wyciąga rękę nawet zza
krat więzienia żeby dopiec jemu i matce.
-
Przepraszam bardzo, a ma pan bezpośrednie połączenie z Azkabanem?
Bo jeżeli tak to trzeba było wezwać pana Malfoy'a, a nie panią
Malfoy – Hermiona nie mogła się powstrzymać od komentarza.
-
Panno Granger! - sędzia upomniał ją groźnie.
-
Przepraszam – mruknęła.
- Niech świadek odpowie - przypomniał łagodnie staruszek.
-
Draco wychował się w arystokratycznej rodzinie. To naturalne, że
wymagano od niego pewnych standardów, ale nie nazwałabym tego
presją. Był kochany jak każde inne dziecko - oznajmiła Narcyza.
-
Czy w państwa domu panowała przemoc?
-
Sprzeciw! Kolejny raz to nie ma związku ze sprawą! - zagrzmiała oburzona brązowooka.
-
Panie mecenasie do czego pan dąży? - sędzia wyraźnie nie rozumiał
intencji adwokata strony przeciwnej.
-
Zaraz wykażę, że to ma powiązanie ze sprawą. Odpowie pani? -
Malfoy ostatkami sił powstrzymywał się przed rzuceniem się na
tą nędzną imitację adwokata.
-
Tak, w naszym domu panowała przemoc psychiczna. Głównie ze
strony mojego męża nade mną, a nie nad synem – na sali rozległ się szmer ciekawskich szeptów.
-
Proszę o spokój! - huknął sędzia.
-
Badania psychologiczne wykazują, że wychowywanie pod presją i stosowanie przemocy w rodzinie może powodować skrzywienie
psychiczne u dzieci. Być może więc pan Malfoy doznał takiego
skrzywienia, poszedł w ślady ojca i znęca się psychicznie nad
swoimi pracownicami?
-
Sprzeciw! To jest zwykłe gdybanie - oznajmiła zdenerwowana Hermiona. - Nie możemy wysnuwać oskarżenia
na podstawie przypuszczeń!
-
To są badania psychologiczne pani mecenas – syknął Peter, a jego twarz przeciął sarkastyczny uśmiech.
-
Ogólne badania! Nie mierzymy wszystkich jedną miarą.
-
Dlaczego nie? Bo pani klient jest lepszy od mojej klientki? Na
ostatniej rozprawie dowiedzieliśmy się, że uważa się za kogoś
lepszego od wszystkich, więc badania psychologiczne jego nie
dotyczą?
-
Proszę państwa to nie jest piaskownica tylko sąd! - rzekł
wyniośle sędzia. – Za nieprofesjonalne zachowanie nakładam na
państwa karę pięciuset galeonów od pana panie Amicus i od pani
panno Granger. Ma pan jeszcze jakieś pytania do świadka?
-
Tak. Czy pani syn należał do śmierciożerców? Proszę
odpowiedzieć tak lub nie.
-
Mój syn jest dobrym człowiekiem! - odpowiedziała dumnie Narcyza. - Należał także do Zakonu!
-
Czyli przyjął rolę podwójnego agenta. No cóż pan Malfoy
najwidoczniej umie się ustawić tak jak mu najwygodniej. Ciekawe
tylko po czyjej stronie by stanął gdyby to Voldemort wygrał? Nie
mam więcej pytań. Dziękuję. - Hermiona była wściekła. Ona
chciała grać fair natomiast Peter miał ukryty nóż w kieszeni.
Ludzie pomimo tylu lat pamiętają walkę dobra ze złem, pamiętają
co śmierciożercy robili, jaki popłoch sieli. Celowo jego klientka
była dzisiaj ubrana jak szara myszka, celowo wspomniał o
przystąpieniu do śmierciożerców aby ludzie sobie przypomnieli...
Musi teraz obrócić całą sytuację na korzyść Malfoy'a.
-
Panno Granger ma pani pytania do świadka? - Hermionie wydawało się,
że dostrzegła niemą prośbę w oczach sędziego. Powoli podniosła
się i usłyszała w głowie głos Malfoy'a
-
„Nie rób tego Granger, ta gra nie jest tego warta”
-
„Wybacz obiecałam twojej mamie, że ci pomogę.” Tak wysoki
sądzie mam kilka pytań do świadka
-
„Jeżeli ją skrzywdzisz...” - upomniał ją w myślach, ale wstała i podeszła do Narcyzy.
-
Pani Malfoy pani syn był podwójnym agentem tak?
-
Tak – odparła zaskoczona pytaniem Narcyza.
-
Może zdradzi pani niewtajemniczonym na czym to polegało?
-
Mój syn został powołany do szeregów Czarnego Pana w wieku 5 lat.
Początkowo były to szkolenia w formie zabaw z innymi dziećmi. Nikt
nie zrozumie tego co czuje matka gdy jej dziecko idzie w złą stronę i
nie można mu pomóc. Draco jako mały chłopiec był bardzo uroczy, dobry,
szczery... Jednak potem mąż zafascynował go Czarną Magią. Na pewien czas pochłoną go tamten świat. Był zahukany i zastraszony, nabrał
dystansu do wszystkiego. Zabierali go na różne spotkania,
zgromadzenia, z których on wracał w jeszcze gorszym stanie niż
wyjeżdżał. Pewnego dnia wrócił sam bez ojca, był blady i przerażony. Zapytałam co się stało. Był świadkiem torturowania młodej
dziewczyny. Ze łzami w oczach opowiadał co tam się działo.
Najgorsze dla niego było to, że nie mógł jej pomóc – na sali
panowała głucha cisza.
-
Co było dalej ? - zapytała zachęcająco Hermiona rzucając
ukradkowe spojrzenie na blondyna, który siedział teraz zamyślony.
-
Draco zaczynał mieć wątpliwości co do obranej przez siebie drogi.
Pewnej nocy był świadkiem tyrady mojego męża, który dawał upust
swojej frustracji krzycząc na mnie i obrażając mnie. Siedziałam i zalewałam się łzami. Tamtej nocy przyszedł do
mnie, uklęknął przy moim łóżku i na kolanach przepraszał
mnie za to, że mnie zawiódł. Powiedział mi, że jestem najlepszą matką
na całym świecie i, że będzie mnie chronił do końca swojego
życia. Ja natomiast powiedziałam mu, że jest dorosłym człowiekiem i musi sam wybrać swoją drogę. Wybrał. Przeszedł na stronę
Zakonu. Wiele razy go widziałam poturbowanego po spotkaniach
śmierciożerców. Gdy się dowiedziano o szpiegu w ich szeregach
zaczęto stosować różne próby i zaklęcia. Mój syn prowadził
niebezpieczną grę. Przy ojcu przybierał maskę obojętności
jednak w głębi serca wiedziałam, że jest dobry, że jest taki
jak chciałam żeby był. Ciężko pracował na zaufanie w Zakonie,
także u nich był poddawany wielu próbom. Nie były one bolesne, ale
wymagały mocnej psychiki. Pewnego dnia Draco powiedział, że już
nie wie co jest prawdą, a co kłamstwem, że na samą myśl o
spotkaniu śmierciożerców cierpnie mu skóra i nie wie jak
długo jeszcze wytrzyma. Wtedy dostał wiadomość o ataku, który
mają przeprowadzić śmierciożercy na szpital św. Munga. Bez
chwili wahania powiadomił Zakon. W tamtej bitwie bardzo ucierpiał,
przez kilka dni dochodził do siebie. Wtedy w naszym domu zjawił się
Harry Potter i powiedział jedno zdanie „pani syn uratował nas
wszystkich, a my chcemy chronić to co dla niego najważniejsze czyli
panią” zaufali mu, zabrali mnie w bezpieczne miejsce, a ja musiałam
go opuścić chociaż był w ciężkim stanie. Mój syn sam musiał wyleczyć swoje rany
i stanąć oko w oko z rzeczywistością. Jestem z niego dumna i nikt
nie wmówi mi, że Draco jest podobny do Lucjusza – spojrzała
groźnie na Petera. Hermiona wyraźnie zbladła co nie umknęło uwadze sędziego.
-
Wszystko w porządku panno Granger? - zapytał.
-
Wysoki sądzie chciałabym prosić o chwilę przerwy – staruszek pokiwał ze zrozumieniem głową.
-
Zarządzam piętnaście minut przerwy.
-
Wszystko w porządku Hermiono – usłyszała za sobą cichy głos Narcyzy.
-
Tak. Po prostu kiepsko się poczułam, dużo pracuję, mało jem.
-
Tak myślałam. Przyniosłam wam kanapki. Proszę zjedz - podała jej opakowanie z jedzeniem. - Musisz nabrać siły - dodała krzepiąco.
-
Tak bardzo panią przepraszam – powiedziała ze łzami w oczach
dziewczyna – nie wiedziałam, że on tak podle postąpi. Zadał cios poniżej pasa.
-
Nic nie szkodzi kochanie – pani Malfoy poklepała ją po plecach –
ja już się na to uodporniłam. Ważne żebyście wygrali.
-
Granger nie becz, bo nikt cię teraz nie będzie pocieszał.
Przypominam ci, że to mnie niesłusznie oskarżono, a nie ciebie, więc
weź się w garść kobieto, bo chyba kiepsko nam idzie – usłyszała
chłodny głos Malfoy'a.
-
Och zamknij się – jęknęła. Ponownie poczuła zawroty
głowy i skuliła się na ławce.
-
Herm kochanie zjedz coś – głos należał do Ginny – jesteś
wycieńczona.
-
Nie mogę jeść, siedziałam wczoraj całą noc i cały dzień nad
tym wszystkim, a ten idiota powołał sobie nieplanowanego świadka i
wszystko mi zniszczył! - jej gniewny wzrok szukał wśród tłumów
Petera.
-
Granger czy ja dobrze pamiętam, że leciałaś na tego idiotę? – zagadnął mimochodem blondyn. Hermiona
posłała mu spojrzenie wściekłego bazyliszka.
- Smoku dobrze ci radzę nie denerwuj jej, bo stąpasz po kruchym
lodzie – powiedział z szelmowskim uśmiechem Zabini.
-
A tam - zaświergotał beztrosko Malfoy. - My lubimy się tak droczyć, prawda pani mecenas?
-
Chyba ty – warknęła przez zaciśnięte zęby.
- Granger wcinaj kanapkę. Nie rób mojej mamie przykrości – gryfonka jadła kanapkę pod czujnym okiem towarzyszy, a jej żołądek
odzyskiwał równowagę. Nagle na korytarzu usłyszeli krzyk.
-
Mam to! Granger! Mam! - w kierunku pani adwokat biegła Pansy
Parkinson.
-
A ona co tutaj robi ? - zapytał zaskoczony blondyn. Nie usłyszał jednak odpowiedzi, gdyż przerwał mu rozszczebiotany głos Pans.
-
Znalazłam sukę! - krzyknęła zadowolona.
-
Pansy! - upomniała ją Hermiona.
-
Ach tak. Sorki – uśmiechnęła się przepraszająco. – Całe
dwa dni przesiedziałyśmy nad nie tym co trzeba. Kiedy ty poszłaś
na rozprawę ja odkryłam gdzie jest pies pogrzebany!
-
Przejdź do rzeczy Pans czas mi się kończy - ponagliła ją pani adwokat.
-
Ta cała Anne Maud to nie Anne Maud. Jej prawdziwe nazwisko to
Rita Argus – szepnęła podniecona dziewczyna – Jest oszustka, która wyłudzała pieniądze, zmieniała tożsamość i prowadziła jakieś inne, drobniejsze machlojki. Nie tylko my daliśmy się na to nabrać, wiele osób
jej poszukuje. Stosuje dobre zaklęcia kamuflujące i cholernie
starannie zaciera po sobie ślady. Zresztą masz jej akta –
Hermiona otrzymała grubą teczkę. - Oczywiście nie masz ich ode
mnie – mrugnęła porozumiewawczo.
- Dlatego lubię współpracować właśnie z tobą! - odparła
rozpromieniona Hermiona – dzięki. Rozliczymy się po rozprawie
-
Jasne. I tak muszę lecieć. Mam kolejne śledztwo. Trzymaj się i
powodzenia – wstała i szybkim krokiem ruszyła do windy.
-
Powiesz nam o co chodzi? - zapytał zdezorientowany Malfoy.
-
Zapraszam do sali – usłyszeli głos woźnego.
-
Zobaczysz, o ile uda mi się dodać nowy dowód do sprawy.
-
Już lepiej się pani czuje panno Granger ? - zapytał z troską w głosie sędzia.
-
Tak, zdecydowanie.
-
Pragnie pani zadać jeszcze jakieś pytanie świadkowi?
-
Nie wysoki sądzie. Chciałabym jednak zadać jeszcze kilka pytań pani
Anne.
-
Na Merlina, ludzie co się z wami dzieje? To nie jest piaskownica! - odparł oburzony staruszek po czym pokręcił głową. - Skoro panu Amicus'owi pozwoliłem powołać nowego świadka to
niesprawiedliwością byłoby odmówić pani możliwości przepytania powódki. Proszę - machnął przyzwalająco ręką.
-
Pani Maud, czy na pewno ukończyła pani Wyższą Szkołę Magicznego
Zarządzania?
-
Tak – odparła pewnie kobieta.
-
Obawiam się, że pani kłamie.
-
Sprzeciw! To jest pomówienie – Peter był zszokowany zaistniałą
sytuacją. Sędzia popatrzył uważnie na Hermionę.
-
Oddalam. Proszę kontynuować.
-
Jest pani oszustką, wyłudza pani pieniądze, kilkakrotnie zmieniła
pani tożsamość. Proszę o to dowód – podała kopię sędziemu i
Peterowi – Kiepsko sobie dobierasz klientki Amicus – dodała
patrząc mu w oczy - Śmiem twierdzić, że żadnego molestowania ani
mobbingu nie było. Okłamała pani nas wszystkich. Ponadto naraziła
pani rodzinę Malfoy'ów na publiczne zniesławienie. Wnoszę wysoki
sądzie o wycofanie oskarżenia, publiczne przyznanie się do błędu
i odszkodowanie.
-
Sąd musi się zapoznać z wnioskiem dowodowym. Ogłaszam dwu
godzinną przerwę. Niestety mecenasie, ale musi udać się pan z
klientką do specjalnego pomieszczenia.