„Wiara
plus nadzieja to furtka dla możliwości”
Wszyscy usiedli na korytarzu. Hermiona chmurnie patrzyła przed siebie.
-
Cholera jasna – zaklęła cicho.
-
Granger nie unoś się. Wygraną masz w kieszeni – mruknął
spokojnie Draco.
-
Nie chodzi o to!
-
A o co? - zapytał zdziwiony blondyn. Oczy przyjaciół patrzyły na
nią przenikliwie.
-
Muszę stracić pięćset galeonów przez tego kretyna. Dodatkowo
muszę zapłacić Pansy trzysta. Jak zwykle Malfoy dałeś mi popalić
– burknęła niezadowolona. Ginny się roześmiała
-
Jestem pewna, że Draco pokryje te koszty. Prawda złociutki? -
spojrzała z niemą prośbą w oczy blondyna, który tylko skinął
głową.
-
W końcu to nic w porównaniu z tym co chcieli w ugodzie - zauważył.
-
Nie potrzebuję twojej pomocy.
-
Podobno odkładasz na wykupienie domu swoich rodziców, więc myślę,
że nie powinnaś tak szastać pieniędzmi na prawo i lewo. To takie
rozrzutne Granger – Malfoy drwił z niej w najlepsze – Tak w
ogóle czy wy nie powinniście się zbierać do domu? - popatrzył na
Ginny i Blaise'a. – Jutro wasz wielki dzień. Nie żebym was wyganiał, ale ja i pani mecenas dużo się napracowaliśmy przy tych
przygotowaniach. Tyle godzin razem... Chyba sami rozumiecie jakie to było dla nas męczące?
-
Malfoy daj im spokój! - upomniała go rozdrażniona Hermiona – nie są
dziećmi.
-
Może i nie są dziećmi, ale niech idą się wyspać. Nie po to
dopinaliśmy wszystko na ostatni guzik, żeby oni zniszczyli to swoim okropnym wyglądem. Jazda do domu –
popatrzył na nich surowym wzrokiem.
-
Chcemy zostać. Potrzebujesz wsparcia – powiedział stanowczo
Blaise.
-
Diable i ty przeciwko mnie? Poza tym – w tym momencie objął mocno gryfonkę za ramię – ja już mam wsparcie w mojej pani adwokat. – Brązowooka strzepnęła jego rękę ze swojego ramienia.
-
Nie pozwalaj sobie – syknęła. – On rzeczywiście ma rację.
Idźcie się wyspać, jutro musicie być wypoczęci. Gin jest już późno, a sama dobrze wiesz jak rano wyglądają twoje oczy po nieprzespanej
nocy – na te słowa rudowłosa kobieta jęknęła zrezygnowana.
-
Mam wyrzuty sumienia. Zostawiliśmy was samych z tym wszystkich, do tego doszedł jeszcze ten proces. Herm jesteś wyczerpana prawie
dzisiaj zemdlałaś. Muszę dopilnować abyś bezpiecznie wróciła
do domu. Przynajmniej tyle mogę dla ciebie zrobić.
-
Ginny nie martw się o mnie – gryfonka chciała jeszcze coś dodać, ale
blondyn jej przerwał
-
Ruda ja tego dopilnuję. Chociaż jak przegramy to Granger
prawdopodobnie nie wróci do domu, więc mam nadzieję, że masz
awaryjnego świadka na swój ślub.
-
No, no Malfoy widzę humorek dopisuje – głos Hermiony okazywał jej
zmęczenie. Nagle Draco dostrzegł jej osłabienie, bladą cerę, która kontrastowała z jej ciemnymi włosami. Przez te dwa tygodnie
dziewczyna schudła „zapewne mało jadła” pomyślał. Poczuł
lekkie wyrzuty sumienia, że jej nie pomagał. Za bardzo był zajęty
defraudacją pieniędzy w jego firmie. „Cholera
przecież to jest jej praca, tak zarabia na życie” odezwał się
głosik w jego głowie.
-
Jak zawsze – posłał jej ironiczny uśmiech i odwrócił się w stronę przyjaciela – Blaise
zachowaj się jak facet do cholery. Zabierz swoją przyszłą żonę
i moją matkę do domu. Wystarczy im tych wrażeń na dzisiaj.
-
Smok ma rację kochanie – powiedział czule Zabini do swojej rudowłosej
narzeczonej – jedziemy do domu. Pani Malfoy pozwoli pani ze mną? - zapytał z czarującym uśmiechem i podał kobiecie swoje ramię.
-
Z przyjemnością – odpowiedziała zadowolona Narcyza. – Powodzenia - rzuciła przez ramię do zmęczonej Hermiony i
zamyślonego Dracona.
Czas się dłużył nieubłaganie. Draco poszedł do automatu po dwie, mocne kawy. Gdy wrócił podał jeden kubek Hermionie po czym usiadł, oparł głowę o ścianę, poluzował krawat i zmrużył oczy. Siedział tak dobrych parę minut.
-
O czym tak myślisz ? - zapytała ciekawa brązowooka.
-
O wszystkim – mruknął.
-
A konkretnie?
- Nagle cię interesuje to co siedzi w mojej głowie Granger?
Przecież uważałaś, że jestem pustym, zapatrzonym w siebie
blondynem oraz arystokratą z przerośniętym ego... - spojrzał
przenikliwie w jej brązowe oczy, które pomimo zmęczenia miały
kolor dobrego koniaku.
-
Bo jesteś zapatrzony w siebie i masz przerośnięte ego –
prychnęła. – Zresztą nie chcesz to nie mów. Możemy pomilczeć –
dziewczyna udawała obojętną.
-
Myślę nad procesem i nad słowami mojej matki. Wracają wspomnienia
– westchnął ciężko. Hermionie w tym momencie zrobiło się go szkoda.
-
Nie chciałam żeby to wyszło na wierzch. Nie wiedziałam, że on
powoła twoją matkę. Przepraszam obiecałam, że jej nie skrzywdzę
– szepnęła. Draco uśmiechnął się łagodnie.
-
Spokojnie Granger moja matka po latach terapii nabrała dystansu do
tego wszystkiego, ja zresztą podobnie. Dobre pranie mózgu nie jest
złe – powiedział z nutką ironii w głosie – po prostu nie
lubię się uzewnętrzniać z tym jak było. Było minęło, teraz
jest inny czas, ale ludzie są pamiętliwi. Nikt nie rozumie jak to jest żyć w dwóch światach jednocześnie, w których tak naprawdę
ufali ci nieliczni. Codziennie zastanawiałem się czy się
obudzę następnego dnia. Czy przeżyję, czy może odkryją,
że zdradzam i będą mnie zabijać powoli tak abym zdążył pożałować
tego, że w ogóle się urodziłem. Ludzie tego nie rozumieją.
Jestem chłodny, cyniczny, lubię ironię i lubię władzę. Nie
wstydzę się tego. Taki jestem.
-
Nie wiem co powiedzieć – odparła zrezygnowana Hermiona. – Współczuję ci, ale nie myśl sobie, że zmienię o tobie zdanie.
Jak dla mnie dalej masz przerośnięte ego – blondyn roześmiał
się serdecznie.
-
Myślałem też nad tym jak okropnie wyglądam pod krawatem, ale ty i
tak wyglądasz gorzej ode mnie Granger.
-
Cóż za komplement – mruknęła brązowowłosa.
-
Poważnie. Mam nadzieję, że ogarniesz się jakoś na jutro.
-
Czy ja kiedykolwiek byłam nieogarnięta Malfoy? - zapytała chłodno
dziewczyna. Draco zamyślił się na chwilę przypominając sobie
wygląd Hermiony, który codziennie był nienaganny.
-
No wiesz... Kwestia interpretacji – uśmiechnął się złośliwie
– dzisiaj na przykład...
-
Od dwóch tygodni przygotowuję twoją obronę, od tygodnia
codziennie odwiedzam twoją mamę aby pomóc jej przy kwiatach,
dodatkowo udzielam porad prawnych i prowadzę jeszcze kilka spraw.
Nie wiem jak ty to robisz, że jesteś wyspany i wypoczęty skoro też
pracujesz po kilkanaście godzin. Ja nie jestem robotem –
warknęła zdenerwowana dziewczyna.
-
Po prostu Granger mam dobre geny.
-
Zazdroszczę – mruknęła – długo jeszcze?
-
Pół godziny – odparł zerkając na zegarek.
-
Jak sprawuje się nowa księgowa? - zagadnęła niewinnie.
-
Pracujesz jeszcze dla mnie?
-
Tak – odpowiedziała zdziwiona. – A co to ma do
rzeczy?
-
Obowiązuje cię tajemnica zawodowa - oznajmił spokojnie. - Odkryliśmy z panią Knick
bardzo interesujące zniknięcie pewnej sumy pieniędzy z firmowych
kont.
-
Ktoś cię okradł? - Hermiona spojrzała zaskoczona na
blondyna.
-
Mhm - mruknął. - To były małe sumy pobierane wiele razy. W zapisach ksiąg
można było to wziąć pozornie za błąd księgowego. Jednak
przyjmując panią Annabel Knick chciałem sprawdzić jej
umiejętności więc zawaliłem ją robotą, a ona dokonała tego
przełomowego odkrycia.
-
Mówiłam ci, że jest świetna.
-
Tak, to fakt – przytaknął. – Początkowo myślałem, że się myli.
Panowała między nami nerwowa atmosfera, ale jak zawsze postanowiłem
rozpocząć współpracę ze swoim pracownikiem. Siedzieliśmy razem
nad tym wszystkim, analizowaliśmy, liczyliśmy... Miała rację.
-
Dużo tego było?
-
Ponad milion funtów.
-
Ile?! - zapytała z niedowierzaniem.
-
Granger nie krzycz na cały korytarz – upomniał ją łagodnie
blondyn – tyle ile słyszałaś.
-
Niech mnie Merlin kopnie!
-
W porównaniu z tym jaki moja firma generuje przychód to nie jest
tego aż tak dużo, ale nikt nie lubi być okradany – oznajmił zmęczonym głosem.
-
Czyli w sumie pomogłam ci w odkryciu tego – powiedziała chytrze
Hermiona.
-
Niby jak Granger?
-
Poleciłam ci najlepszą pracownicę, a nie jakąś pustą lalunię –
oświadczyła zadowolona.
-
Prędzej, czy później ktoś by na to wpadł.
-
Jasne – prychnęła pogardliwie – mam nadzieję, że jakoś jej
to wynagrodziłeś?
-
Oczywiście – jego oczy zaiskrzyły – dostała służbowe
mieszkanie. Nie musi się męczyć w tym domu dla samotnych
matek.
-
Tego nie odpiszesz od podatku – dziewczyna nie kryła zadowolenia.
-
Od każdej reguły musi istnieć wyjątek – Hermiona chciała coś
powiedzieć, ale zaproszono ich do środka sali. Publiczność
znacznie uszczuplała pozostali nieliczni ciekawscy. Obowiązkowo
nie mogło zabraknąć dziennikarzy.
-
Gotowa ? - zapytał szeptem blondyn na co uzyskał odpowiedź w
postaci skinięcia głową – tylko mi tu nie mdlej –
dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie do niego.
-
Proszę wstać – rozbrzmiał głośny głos sędziego - Prawem
nadanym mi przez Ministerstwo, jako sędzia Najwyższego Sądu
Magicznego z dniem dzisiejszym
ogłaszam iż pana Dracona Lucjusza Malfoy'a uznaje się za
niewinnego – na sali zapanował szmer Hermiona poczuła to
przyjemne łaskotanie w brzuchu na znak wygranej – proszę o spokój!
Dostarczony przez panią mecenas Hermionę Granger dowód został
poddany magicznym próbom, które wskazały na to iż jest prawdziwy!
Dlatego też Najwyższy Sąd Magiczny nakłada na panią Ritę Argus
karę ograniczenia wolności za krzywoprzysięstwo, składanie
fałszywych zeznań oraz wprowadzanie w błąd Sąd Najwyższy.
Przychyla się także do wniosku o publiczne przeprosiny a także
odszkodowanie w wysokości trzydziestu tysięcy funtów za publiczne
zniesławienie. Panie Malfoy na konto, której organizacji chce pan
dokonać przelewu? - sędzia popatrzył łagodnym wzrokiem na
blondyna. Były ślizgon zmarszył brwi i odrobinę się zamyślił, lecz po chwili miał już gotową odpowiedź.
-
Proszę o dokonanie przelewu na konto domu dla samotnych matek
„Pomocna dłoń” - sędzia pokiwał ze zrozumieniem głową.
-
Pani Argus – głos sędziego zagrzmiał ponownie - zostanie
wszczęte przeciwko pani postępowanie prowadzone przez wydział
aurorsko prokuratorski. Wyrok jest ostateczny! Dziękuję
bardzo, to wszystko – stuknięcie młotkiem zakończyło rozprawę.
Wszyscy czekali aż sędzia opuści salę, następnie przybyli aurorzy, którzy
zabrali Ritę i sala zaczęła się wyludniać.
-
Gratuluję pani mecenas – Hermiona popatrzyła na uśmiechniętą
twarz Malfoy'a. Blondyn wyciągnął do niej rękę – Udało się pani
obalić teorię o złym i podłym Malfoy'u – gryfonka uścisnęła jego dłoń.
-
Dziękuję panie Malfoy. Nie ukrywam, że jestem zadowolona z
wygranej – ich miłą rozmowę przerwało pojawienie się Petera.
-
Hermiono strasznie cię przepraszam – powiedział nieśmiało –
może mógłbym ci to jakoś wynagrodzić?
-
Nie sądzę Peter - odparła dumnie unosząc głowę. - Zachowałeś się karygodnie. Być może byłabym
ci w stanie wybaczyć gdybyś nie dopuścił do przesłuchania
pani Malfoy. To był cios poniżej pasa. Brzydzę się takim
zachowaniem.
-
W takim razie do zobaczenia na kolejnej rozprawie pani mecenas –
wycedził przez zaciśnięte zęby i odszedł. Malfoy zagwizdał z
podziwu
-
Punkt dla ciebie Granger. Ładnie go spławiłaś - pochwalił ją blondyn. - To co jedziemy?
-
Gdzie? - zapytała zaskoczona
- Muszę cię odwieźć do domu. Przecież obiecałem Rudej
-
Daj spokój. Na pewno chcesz świętować swoje zwycięstwo. Dam
sobie radę.
-
Granger świętować to ja będę jutro razem z tobą na przyjęciu
weselnym, a dzisiaj jedziemy się wyspać żeby ładnie wyglądać –
przyjrzał się wyraźnie jej twarzy i dużym oczom. – Chyba, że
wolisz robić coś innego?
-
Niby co takiego panie Malfoy? - popatrzyła odważnie w jego stalowe tęczówki, w których teraz igrały wesołe ogniki.
-
No wie pani... teraz sytuacja jest inna, nie pracujemy już razem
więc wszystko jest dozwolone - mówiąc to patrzył na jej pełne, malinowe usta.
-
Zapomnij – odpowiedziała nieco zawstydzona.
-
Granger dobrze wiem, że masz na to ochotę – szepnął.
-
Nieprawda - zaoponowała dziewczyna.
-
Widać to w twoich oczach.
-
Chcę się tylko wyspać.
-
Ok - powiedział beztrosko. - Panie przodem – powiedział wskazując jej drzwi. Na zewnątrz czekali na nich dziennikarze,
którzy zadawali masę pytań i robili miliony zdjęć.
-
Pani mecenas, czy takiego wyroku się pani spodziewała? - Hermiona
zatrzymała się i popatrzyła uważnie na dziennikarzy. Nigdy nie
wypowiadała się do prasy na temat swojej pracy.
-
Proszę państwa nie mam w zwyczaju odpowiadać na państwa pytania
jednak w związku z tym, że cała rozprawa była nietypowa i
przyjęła rozmiary publicznego widowiska zrobię wyjątek. Przyznaję, że od
początku wierzyłam w niewinność mojego klienta inaczej nie
podjęłabym się obrony. W życiu nie robię niczego co nie ma
głębszego sensu. Mam nadzieję, że ta sprawa nauczy nas tego żeby nie
oceniać ludzi po pozorach.
-
Panie Malfoy skoro był pan niewinny dlaczego wziął pan najlepszą
panią adwokat z całego czarodziejskiego grona?
-
Nie tylko najlepszą, ale także najładniejszą – odparł Malfoy ze
swoim firmowym uśmiechem. Hermiona pokiwała z dezaprobatą głową
– Bardzo przepraszam, ale sami wiecie, że pani mecenas nie
czuje się dzisiaj najlepiej. To były trudne dwa tygodnie, dajmy
sobie odpocząć w końcu mamy pierwszą w nocy. Dobranoc.
Zeszli
do podziemnego parkingu, gdzie czekał na nich samochód Malfoy'a. Zamierzali wsiąść do środka, gdy na parkingu pojawił się sędzia z rozprawy.
-
Już was dopadli? - zagaił niewinnie.
-
Niestety – odparła Hermiona.
-
Gratuluję wygranej pani mecenas – staruszek obdarował ją
przyjaznym uśmiechem – Draco wierzyłem w twoją niewinność.
-
Dziękuję Cedrik. Pozdrów żonę – rzucił Malfoy z uśmiechem. Mężczyzna skinął głową.
- Życzę udanego wesela – dodał, po czym wsiadł do swojego
auta i odjechał. Hermiona była zaskoczona całą sytuacją.
-
Czy ty masz wszędzie znajomości? Skąd go znasz? Mogą nas oskarżyć
o manipulowanie!
- O nic nas nie oskarżą, spokojnie. To jest najbardziej obiektywny człowiek
jakiego znam. Dlatego go wybrali na sędziego, wiedzieli, że nie
zawaha się mnie ukarać. Wsiadaj do samochodu - nakazał.
-
Skąd go znasz pytałam – przypomniała Hermiona podczas jazdy.
-
Uratowałem ich syna. Popadł w chorą fascynację Czarną Magią.
Przyłączył się do śmierciożerców. Matka i ojciec mało nie
oszaleli. Potem zrozumiał swój błąd, chciał się wycofać, ale
było już za późno... Stamtąd nie było powrotu jedynie śmierć
cię ratowała.
-
I co zrobiłeś?
-
Miałem go zabić. Poszedłem do jego domu, a oni siedzieli przy stole jedząc kolację. Stanąłem pośrodku jadalni i powiedziałem po co
przyszedłem, a on odpowiedział, że woli śmierć niż takie życie.
Jego matka zasłaniała go swoją własną piersią. Natomiast ojciec
powiedział, że każdy ponosi karę taką na jaką zasłużył.
Rozumiesz? Nawet w kwestii syna był bezstronny chociaż widać było,
że cierpi. Wtedy chyba zrobiłem najbardziej zaskakującą rzecz
tego wieczoru, z której się śmiejemy do dzisiaj. Usiadłem do
stołu i powiedziałem, że zgłodniałem. Szkoda, że nie widziałaś
ich min – Draco roześmiał się – potem przedstawiłem swój
plan: Bastian musiał zniknąć. Początkowo nie chciał się zgodzić, bo wiedział co mnie czeka jeżeli mi ucieknie. Powiedziałem
żeby zrobił to dla siebie i swojej rodziny. Posłuchał. Później dostałem cięgi chyba jedne z najgorszych w swoim życiu, w dodatku na oczach jego
rodziców. Taaak... - westchnął przeciągle. - Śmierciożercy urządzili niezłe
przedstawienie, ale nie złamali ani mnie, ani ich. Gdyby nie aurorzy
pewnie by ich zabili. Potter i jego święta świta uratowali im życie. Na szczęście! Bo gdybym znosił te mordęgi na darmo
to Wybraniec by pożałował. Podobno wyglądałem jak żywa miazga,
lizałem się z tych ran trzy tygodnie. Oczywiście wszystko
sfingowano na niekontrolowany wybuch mieszanki eliksirów. Harry odwiedził mnie w szpitalu i wtedy rozpoczęła się nasza ścisła współpraca.
-
Z tej strony cię nie znałam.
-
I więcej nie poznasz. Do tej pory tylko Diabeł o mnie wiedział aż
tak dużo. Koniec moich wynurzań Granger.
-
To dobrze, bo jeszcze zmieniłabym o tobie zdanie – powiedziała
poważnie na co blondyn ponownie się roześmiał. Zatrzymał się
pod jej domem i wysiadł z samochodu.
-
Po co za mną idziesz?
-
Muszę sprawdzić czy bezpiecznie dotrze pani do swojego
łóżka.
-
Nie wydaje mi się aby to było konieczne – mruknęła zmęczona
Hermiona.
-
Granger nie przeciągaj w nieskończoność! Obiecałem Ginny i
dotrzymam słowa. Jest wpół do drugiej w nocy. Będziesz się teraz
ze mną kłócić o to, czy mogę wejść, czy nie?
-
Dobra masz rację – mruknęła. Znowu musiała siłować się z zamkiem, a blondyn ponownie udzielił jej pomocy – wejdź proszę. I tak szybko nie zasnę, od
tygodnia boli mnie kark do tego stopnia, że nie mogę leżeć. Możesz spokojnie jechać do domu.
-
Nic z tego. Nalej sobie gorącej wody do wanny, a ja ci przyniosę
eliksir z samochodu. Ruchy, ruchy Granger – blondyn skierował się
do wyjścia i po chwili wrócił do domu. Brązowooka stała w
korytarzu ubrana w krótki, puchaty biały szlafrok – trzymaj – powiedział wyciągając do niej rękę.
-
Trucizna? - zapytała z przekorą Hermiona.
-
Żart ci się wyostrzył Granger. To eliksir rozluźniający.
Zobaczysz zdziała cuda. Gdy nie mam czasu na porządny masaż biorę
w tym kąpiel. Wystarczy dziesięć minut i jestem jak nowo
narodzony. Dobranoc pani mecenas – rzucił ruszając w kierunku
wyjścia.
-
Malfoy! - blondyn się odwrócił.
-
Tak?
-
Dziękuję za eliksir. Dobranoc.
-
Granger tak właściwie to interesuje mnie jedna rzecz...
-
Jaka?
-
Czy ty masz bieliznę pod tym wdziankiem?
-
Miłych snów Draco! - mówiąc to wypchnęła go za drzwi.
Dla nich obojga to były ciężkie dwa tygodnie. Teraz leżeli pogrążeni w myślach każde w swoim
łóżku. Ona rozmyślała nad swoim
życiem, a on nad swoim. Hermiona zaśmiała się do siebie w myślach,
gdyby ktoś powiedział jej kilka lat temu, że będzie bronić
Malfoy'a w sądzie uznałaby go za wariata. Draco natomiast nie mógł
zrozumieć jak mógł pozwolić na to żeby Granger ta sama, której
nie znosił w Hogwarcie wdarła się do jego życia, zaskarbiła sobie
sympatię jego matki i poznała jego drugą, lepszą stronę. Te
wydarzenia były dla nich niespodzianką, której się nigdy nie
spodziewali.
CZYTAM = KOMENTUJĘ
Hej! :)
Jak tam po długim weekendzie?
Kolejna część opowiadania za Wami :) czekam na Wasze komentarze :) jeżeli zadajecie jakieś pytania to odpowiadam na nie w komentarzach :) chyba, że pytania dotyczą tego kiedy będzie następny rozdział to wtedy odpowiedź jest w poście tylko trzeba go dobrze przeczytać :)
Pod poprzednią notką zostało 12 komentarzy i zastanawiam się czy tylko 12 osób czyta? :D
Następna część 20.11.2013 :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Każda część opowiadania jest coraz lepsza. Naprawdę dobrze się czyta. Gratuluję :D
OdpowiedzUsuńHej.:)
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity. Anonimek ma rację. Jest coraz lepiej.
Uwielbiam twojego Dracona. Jego pozytywna strona nie zatraciła poczucia ironii i cynizmu.
Czekam na kolejny.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
Rozdział super, zresztą jak zawsze:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rozdział świetny, nie mogę się doczekać wesela :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hmm, interesująco, lubie to jak piszesz, miły dla oka tekst który szybko wciaga i pochłania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Charlotte
No, no cudowny rozdział :) Nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem coraz bardziej mnie wciąga. Tekst jest pisany dobrym językiem. Czyta się go przyjemnie i lekko, nie to co Pan Tadeusz Mickiewicza, którego muszę przeczytać. Mickiewicz był chyba naćpany gdy go pisał, ale mniejsza z tym.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak wytrzymam tydzień bez rozdziału. Chyba jeszcze raz będę musiała przeczytać całe opowiadanie, żeby nie zwariować. Myślę, że wytrzymam.
Pozdrawiam.
Avis. ;3
P.S. Będą jeszcze jakieś miniaturki ?
Avis jakieś będą na pewno :)
UsuńPan Tadeusz nie był taki zły z tego co pamiętam :) powodzenia! :) głowa do góry :)
Fajny rozdział, Już myślałam, że Hermiona się złamie i pozwoli zostać Draco na noc, trudno musi go zaprosić przy innej okazji ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział
ostatnio znalazłam twojego bloga i stwierdzam że jest super dzisiejsza notka godna podziwu czekam z niecierpliwością na kolejną życzę weny
OdpowiedzUsuńMusiało się tak skończyć ;) Oczywiście rozprawa, bo ogólnie liczę na piękny happy end :D
OdpowiedzUsuńRozdział fantystyczny, a ja się powtarzam w komentarzach ;)
Ale nic nie poradzę, bo jest naprawdę na wysokim poziomie opowiadanie ;)
Czekam na kolejny!
Cudo...
OdpowiedzUsuńświetne zakończenie całej tej rozprawy !
OdpowiedzUsuńno to każdy w swoja stronę.. ;'(
cudowny rozdzialik ! " _ "
CzytelniczkaGreen.
Sądzę , że to był jeden z lepszych motywów pogodzenia się Hermiony z Draconem :)
OdpowiedzUsuńCzytam twoje opowiadania i zadziwiasz mnie dziewczyno :)))))
OdpowiedzUsuńIdealnie
OdpowiedzUsuńTen rozdział był bardzo delikatny i spokojny. Co w sumie jest dorym rownoważnikiem pomiędzy wcześmiejszym rozdzialem, który zaowocował w masę nie spodziewanych odkryć a tym co ma nastąpić. Jestem pewna że na ślubie Ginny i Diabła będzie się działo.
Buziaki
Rosie
Dzisiaj trafiłam na tego bloga i muszę przyznać, że jest super. Nie mogę się oderwać! :D hihi
OdpowiedzUsuńświetny rozdział więcej pisać nie trzeba ;)
OdpowiedzUsuńMina