niedziela, 3 listopada 2013

nice surprise X

Dzisiejsza część opowiadania w pewnym momencie troszkę zaiskrzy :) miłego czytania! Kolejna część miniaturki powinna pojawić się w tym tygodniu :)
pozdrawiam cieplutko 
pola

CZYTAM = KOMENTUJĘ




Przeznaczenie znajdzie sobie drogę”

Draco Malfoy siedział wygodnie przy szklanym stole w sali konferencyjnej kancelarii. Ruda i Blaise przysłali mu list zapewniając go, że wierzą w jego niewinność i będą go wspierać. Postanowili nawet wcześniej wrócić z Francji. Razem z Hermioną dopiął wszystkie przygotowania na ostatni guzik. Podróż poślubna, kwiaty, ubrania, sala, orkiestra, alkohol, prezenty i mnóstwo innych rzeczy. Był dumny, że pomógł przyjacielowi w organizacji tego ważnego dnia. Jeszcze bardziej cieszył go fakt, że Narcyza znalazła zajęcie przy ważeniu eliksiru co bardzo pozytywnie na nią wpłynęło. Jego rozmyślania przerwało pojawienie się Hermiony. Gryfonka wyjątkowo miała rozpuszczone, lśniące włosy i delikatny makijaż. Ubrana w kremową, żorżetową koszulę, ołówkową spódnicę koloru pudrowego różu oraz nieodłączne szpilki stanowiła szczyt elegancji i kobiecości. Draco skrycie podziwiał zdolność chodzenia w takich butach.
- Gotowy? - spojrzała na niego.
- Jak najbardziej – posłał jej uprzejmy uśmiech – właśnie rozmyślałem o tym jak nam sprytnie poszło z tymi przygotowaniami do ślubu.
- Masz rację. Myślę, że Ginny i Blaise będą zadowoleni – Hermiona popatrzyła na propozycję ugody – nic nie chcesz zmienić?
- Nie. Długo jeszcze musimy czekać? Mam dzisiaj jeszcze ważne spotkanie.
- Nie. Zaraz powinni... Peter?! - dziewczyna spojrzała przerażona na gościa stojącego w drzwiach.
- Witam panno Granger. Reprezentuję panią Anne Maud. Niestety nie mogła dzisiaj się pojawić, gdyż nie chce oglądać swojego byłego pracodawcy dopóki to nie będzie konieczne – mówiąc to posłał blondynowi pełne pogardy spojrzenie. Następnie usiadł bez słowa po przeciwnej stronie stołu i spoglądając odważnie w oczy Hermiony zapytał – zaczynamy?
Draco dostrzegł zmieszanie na twarzy gryfonki. Dziewczyna była lekko zdziwiona zaistniałą sytuacją. Właśnie siedział przed nią mężczyzna, którego zdążyła naprawdę polubić, zdołała nawet pomyśleć, że może połączy ich coś więcej niż zwykły romans. Jakaż była głupia.
- „Granger weź się w garść!” - usłyszała w swojej głowie głos Malfoy'a, który przywrócił ją do rzeczywistości. Wyprostowała się na swoim siedzeniu i dumnie uniosła głowę.
- Tak zaczynamy. Ma pan propozycję ugody?
- Oczywiście pani mecenas. Ja i moja klientka chcemy publicznych przeprosin oraz zadośćuczynienia w wysokości sześciuset tysięcy funtów. Zaznaczam, że to nie jest zbyt wygórowana cena jak na pani klienta – spojrzał wyczekująco na Hermionę, która posłała mu lodowaty uśmiech.
- Mogę wiedzieć na jakiej podstawie stwierdza pan, czy ta kwota jest wygórowana, czy też nie? - zapytała ozięble. - Zdaje się, że nie ma pan dostępu do konta pana Malfoy'a – jej przeciwnik zaśmiał się ironicznie.
- Pani mecenas oboje wiemy, że pan Malfoy należy do grona najbogatszych czarodziei. Ta kwota jest zaledwie kropelką w morzu jego możliwości.
- Nie możemy zgodzić się na pana warunki. Proponuję aby pańska klientka skończyła ten śmieszny cyrk, przyznała się do kłamstwa i publicznie przeprosiła mojego klienta, a my o wszystkim zapomnimy – Draco wyczuł zdenerwowanie Hermiony. Podobało mu się, że Granger potrafi walczyć o swoje. Uśmiechnął się pod nosem. Prawdziwa z niej lwica.
- Nie widzę panie Malfoy powodu do uśmiechu - zauważył sucho Peter. - Nie zgadzamy się na państwa warunki.
- Zatem do zobaczenia w sądzie – odparła chłodno Hermiona.
- Hermiono zawsze broniłaś słabszych – przypomniał smutno Peter.
- Słabszych tak, ale nie kłamców – syknęła.
- Nie poznaję cię... Czyżby bliska relacja z tym arystokratycznym dupkiem przyćmiła jasność twojego umysłu? - zapytał gniewnie.
- Nie obrażaj mojego klienta. Znasz drogę do drzwi. Do widzenia – warknęła oburzona po czym odwróciła się plecami do Petera. Blondyn podniósł się z fotela i spojrzał z wyższością na swojego przeciwnika
- Mnie możesz obrażać - zaczął obojętnym tonem - ale nie życzę sobie abyś w mojej obecności obrażał kobietę. Słyszałeś co powiedziała Hermiona? - popatrzył znacząco na drzwi.
- Spotkamy się w sądzie – syknął Peter i wyszedł trzaskając drzwiami. Gryfonka opadła bezwiednie na fotel.
- Nie odzywaj się do mnie Malfoy – mruknęła. – To wszystko twoja wina!
- Przynajmniej poznałaś go z innej strony – rzekł łagodnie blondyn za co został skarcony spojrzeniem.
- Lepiej będzie jak już sobie pójdziesz – powiedziała lekko drżącym głosem. Blondyn chciał coś dodać na poprawę jej humoru, ale zrezygnował. Wolał nie drażnić rozjuszonego lwa dlatego w milczeniu opuścił jej gabinet. Wieczorem, gdy siedział i popijał whisky, otrzymał od niej niespodziewany list


Gratuluję! W związku z pozycją jaką zajmujesz w naszym świecie oraz tym za ile sznurków możesz pociągnąć wyznaczono specjalnie dla ciebie sąd nocny. Nie musisz czekać w nieskończoność na swój proces. Pierwsza rozprawa pojutrze o godzinie 21.15 w Najwyższym Sądzie Magów. Spotkamy się jutro o 15.00 u mnie w kancelarii. Nie szukaj mnie dzisiaj. Idę wypić za zrujnowanie mojego życia.
H.G

PS. Jest jeden plus całej tej szopki. Rozplanowano wszystko tak abyśmy skończyli dzień przed ślubem. Gratuluję znajomości.”


Hermiona siedziała zamyślona przy stoliku popijając kolejnego już tego wieczoru drinka. Postanowiła, że dzisiaj się zabawi. Gdy Ginny była na miejscu to razem chodziły potańczyć, ale dzisiaj musi się zadowolić towarzystwem jakichś obcych chłopaków. Jednemu z nich wyraźnie wpadła w oko, podszedł do niej i kolejny raz poprosił do tańca. Była już wyraźnie wstawiona i chętna do zabawy, gdy nagle usłyszała za sobą chłodny głos.
- Ta pani jest już zajęta – przymknęła oczy, bo po jej plecach przeszły ciarki. Wciągnęła głośno powietrze i poczuła zapach jego perfum, który był tak seksowny i pociągający. Działał na nią lepiej niż alkohol. Chłopak, który chciał z nią zatańczyć ugiął się pod stanowczym spojrzeniem blondyna i znikł. Hermiona odwróciła się i ujrzała Malfoy'a w zupełnie innym wydaniu niż to firmowe. Blondyn miał na sobie czarną marynarkę, szarą koszulkę i granatowe jeansy. Wszystko bardzo eleganckie, a zarazem wyluzowane. Przypomniała sobie, że podobnie był ubrany podczas ich pierwszego spotkania u Ginny i Blaise'a. Wydawało się, że od tamtego wieczoru minęły wieki, a to było zaledwie kilka tygodni w trakcie, których on zdążył przewrócić jej poukładane życie do góry nogami.
- Mówiłam ci żebyś mnie nie szukał!
- Nie szukałem cię. Przyszedłem tutaj, bo ten klub należy do mnie.
- Dobrze wiedzieć. Już go nie lubię – mruknęła. Dopiła zawartość swojej szklaneczki i skinęła ręką na kelnera, który podszedł w mgnieniu oka. – Po proszę jeszcze raz to samo i rachunek.
- Leo ja zapłacę za tą panią – powiedział spokojnie blondyn.
- Nie – ucięła zła. – Jeszcze mnie stać na to żeby zapłacić za siebie, jaśnie panie arystokrato.
- Daj spokój Granger. Przecież to przeze mnie tutaj siedzisz, więc ja zapłacę. Poza tym to mój klub i ja tutaj rządzę – kelner przyglądała im się z konsternacją w oczach nie wiedząc co zrobić – Leo przynieś Hermionie jeszcze raz to samo, ale bez rachunku – chłopak skinął posłusznie głową i oddalił się w pośpiechu. Gryfonka popatrzyła zaskoczona na ślizgona.
- Hermionie? Poważnie? Musisz mieć wyrzuty sumienia skoro nazywasz mnie po imieniu... Zaczekaj przecież ty nie masz sumienia!
- Dużo wypiłaś? - zapytał z rozbawieniem.
- Wystarczająco aby na chwilę zapomnieć o tym jak się wpakowałeś do mojego świata i doszczętnie go zrujnowałeś.
- Daj spokój Granger... Temu mecenasikowi przejdzie szybciej niż ci się wydaje.
- Przejdzie, nie przejdzie – na stole pojawił się jej drink – to nie ma znaczenia. Wszystko jest bez sensu. Twoje zdrowie Draco – specjalnie podkreśliła jego imię – obyśmy wygrali.
- Nie wiem jak ty Granger, ale ja zawsze wygrywam – powiedział z uśmiechem – zatańczymy?
- My?
- No tak. W końcu będziemy świadkami na weselu. Chyba lepiej mieć ten pierwszy raz za sobą, gdzie indziej niż na oczach rodziny Diabła i Rudej? - podał jej rękę, którą niechętnie uchwyciła i po chwili wirowali w rytm latynoskiej muzyki. Draco świetnie prowadził, a Hermiona idealnie mu dorównywała jako partnerka. Oboje ukończyli kurs tańca, więc znakomicie sobie dawali radę. Czuli między sobą przyjemne napięcie oraz wzajemne przyciąganie. Muzyka ucichła, a oni skończyli zdyszani blisko siebie.
- Świetnie tańczysz i pięknie wyglądasz – szepnął blondyn wpatrując się przenikliwie w jej oczy.
- Wiem – odparła nieco zmieszana. – Chcę żebyś odwiózł mnie do domu – przygryzła lekko wargę. Na blondyna podziałało to w sposób oczywisty, w jego oczach pojawił się ten charakterystyczny dla niego blask.
- Jasne. Chodźmy po twoje rzeczy.
- Mam tylko torebkę.
- Nie masz nic na wierzch ? - popatrzył z uznaniem na jej krótką, czarną sukienkę. – Zmarzniesz. Weź moją marynarkę wyjdziemy przez zaplecze - Jadąc do mieszkania dziewczyna zauważyła, że ma małą dziurkę na pończosze. 
- Cholera – mruknęła. Wychodziła z założenie, że lepiej nie mieć nic na nogach niż chodzić z dziurą, a wypity alkohol tylko utwierdził ją w tym przekonaniu. - Będziesz miał coś przeciwko jak je zdejmę przy tobie?
- Oczywiście, że nie – Draco poczuł jak robi mu się gorąco. Hermiona nie zastanawiając się długo uniosła lekko nogę na tyle jednak, że blondyn kątem oka dostrzegł koronkę na jej udzie. Sprawnie zdjęła jedną, a następnie drugą pończochę.
- Podglądałeś - zauważyła nieco oburzona. 
- Dziwi cię to? Jestem tylko facetem – odpowiedział usprawiedliwiając się. Brązowooka zaśmiała się cicho. Niedługo potem stanęli pod jej domem. – Koniec trasy, wysiadamy.
- Ile płacę? - zapytała patrząc mu głęboko w oczy.
- Czy ty ze mną flirtujesz? - wymamrotał. – Igrasz z ogniem Granger - powiedział ostrzegająco.
- Może lubię igrać z ogniem ? - szepnęła zalotnie. – Poza tym podoba mi się twój wielki...
- Tak? - zapytał zachęcająco.
- Potencjał charytatywny, o którym się dzisiaj dowiedziałam, gdy przygotowywałam materiał do rozprawy – widząc minę blondyna dziewczyna parsknęła śmiechem. Chłopak był zaskoczony jednak po chwili odchrząknął.
- Ja się tym nie zajmuję.
- Jasne tylko wszędzie widnieje twój podpis. Gdzieś tam głęboko – postukała go w pierś – masz jakieś odruchy człowiecze. Dobranoc – powiedziała wysiadając z samochodu. Stojąc już przy drzwiach, mocowała się z zamkiem, który nie chciał ustąpić. Nagle znalazła się przy niej pomocna dłoń blondyna, która sprawnie otworzyła drzwi. Popatrzyła na niego zaskoczona.
- Wejdź do środka – popchnął ją delikatnie. Gdy znaleźli się w małym hallu Hermiona spojrzała na niego pytająco, a on podszedł do niej powoli. – Chciałem się upewnić, że dotrzesz bezpiecznie do celu – uśmiechnął się kusząco – i nie zmarzniesz. – Dziewczyna stała pod ścianą, a blondyn tuż przed nią. Sprawne palce ślizgona zaczęły powoli rozpinać guziki marynarki, która należała do niego a leżała na niej. Nachylił się nad nią i wyszeptał – Nadal lubisz igrać z ogniem? – po ciele gryfonki przebiegł przyjemny dreszcz. – Widzę, że tak Granger – wymruczał zsuwając swoją marynarkę z jej ciała. Słyszał jak ciężko oddycha. Była podniecona. Malfoy uśmiechnął się do siebie w myślach. Przywarł swoim ciałem do niej i wsunął palce w jej jedwabiste włosy. Spojrzał w jej oczy, gdzie dostrzegł nieme zaproszenie, następnie przeniósł swój wzrok na jej pełne, malinowe usta. Ostatkiem sił powstrzymywał się przez te wszystkie tygodnie by ich nie skosztować, a teraz stała tutaj przed nim taka piękna i taka uległa. Pragnienie było silniejsze od niego dlatego z pasją wpił się w jej wargi. Zdusił w sobie pomruk rozkoszy, smakowała jak zakazany owoc, mógłby ją całować bez końca. Dręczył językiem jej język aż poczuł, że opór panny Granger opada. Jego dłonie błądziły po jej ciele, lecz Hermiona nagle oprzytomniała i zakończyła tę namiętną pieszczotę.
- Co my wyprawiamy ? - szepnęła zdezorientowana – tak nie można! Przecież ja cię nienawidzę.
- Najwidoczniej nie tak bardzo jak ci się wydaje – powiedział ochrypniętym z podniecenia głosem. – Poza tym to są jedyne odruchy człowiecze jakie posiadam, innych nie mam. Działalność filantropijna jest prowadzona aby uzyskać odpis od podatku – zaskoczona Hermiona zamrugała kilkakrotnie oczami po czym odepchnęła go od siebie.
- Jesteś skończonym egoistą!
- Nieprawda, jeszcze minutę temu myślałem o tobie - zauważył radośnie, a w jego oczach pojawiły się charakterystyczne iskierki rozbawienia.
- Nigdy więcej tego nie rób – syknęła. – Pracujemy razem, to jest nieetyczne - upomniała go. Blondyn zamyślił się na chwilę.
- Masz rację - potwierdził. - Ale jeszcze do tego powrócimy - dodał obiecująco. Gryfonka prychnęła oburzona.  - Teraz zmykaj spać, grzeczne dziewczynki już dawno leżą w łóżeczkach.


16 komentarzy:

  1. Hej.:)
    Rozdział fajny. Cieszę się, że doszło do jakiegoś zbliżenia między naszymi bohaterami. Teraz tylko czekać na więcej. Mylę się, czy następny rozdział będzie zawierał opis rozprawy? Jestem ciekawa jak to poprowadzisz.:)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, Ty, On, Arrrrrrr.
    Jak Cię znajdę to Ci coś zrobię. Poważnie. Czemu to jest taki krótkie? Się pytam czemu.?
    Siedzę sobie i mówię mam jeszcze dużo czasu do Kościół więc zrobiłam sobie kakao, usiadłam i zaczęłam czytać. Czy ty masz pojęcia, że nawet nie zdążyłam wypić pół kubka.
    Proszę Cię o kolejny rozdział jak najszybciej.
    Pozdrawiam.<3
    Avis.

    P.S. ile rozdziałów będzie mieć to opowiadanko ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lub 21 rozdziałów :) jesteśmy na półmetku :)

      Usuń
  3. wow! no to zrobiło się gorąco!:> z jednej strony żałuję, że Hermiona przerwała ale z drugiej sprawa jest w toku, więc takie stosunki odpadają:P ale co się odwlecze.....:D
    super rozdział!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie genialne! :-) i wracając do miniaturki..... zaje***** znaczy interesująca :D czekam na nową notkę pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że Hermionie musiał wrócić zdrowy rozsądek akurat w takim momencie, przecież mogło być tak uroczo ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział strasznie mi się podoba.
    Szkoda tylko że przerwałaś w takim momencie
    Pozdrawiam
    Charlotte
    Zapraszam do siebie
    http://charlotte-petrova-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest genialny po prostu, tylko cholernie krótkie. Ale powiem, ze robi wrażenie bardzo dobre. Wywołuje emocje i w tej chwili to tak cholernie złe, że masakra bo mi facet wyjechał zapłaczę się!
    A tak poważnie to bardzo dobrze! Świetnie opisujesz uczucia, ten ogień który między nimi jest ;)
    Wenyyy! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział :-) czekam na więcej :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudownie!
    Szkoda, że Hermiona się opamiętała, ale liczę na więcej ;)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. przeczytałam wszystkie te minaiaturki jednym tchem :P Bardzo podoba mi się ta historia :D świetnie piszesz z utęsknieniem czekam na kolejną część !

    OdpowiedzUsuń
  11. hahahaahha ;)
    że tak powiem - czytałam z otwartą 'gębą' te cudowne opisy.. dosłownie! ; D
    ojj nie jest za szybko, wszystko toczy sie pomału , luuubię to ! :D
    Pieknie <3
    CzytelniczkaGreen.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowne!

    Tyle mogę powiedzieć. Nic dodać nic ująć. W końcu doszło do ich pocałunku <3 I to jakiego...

    Fajnie, że Hermiona taj szybko przerwała ten pocałunek. Dzięki temu masz duże pole manewru przy następnych rozdziałach.

    Co do tego adwokata to trochę szkoda, że okazał się takim dupkiem. Ale lepiej że Hermi zobaczyła jego drugie oblicze zanim do czegoś pomiędzy nimi doszło. To że okazał się mecenasem tej pozywającej nie było dla mnie szczególnym zaskoczeniem. Można się tego było domyślić po wcześniejszym rozdziale. Mam nadzieje, że w następnym Hermiona pokaże temu Peterowi swoje pazurki i da mu popalić

    Całuski
    Rosie

    OdpowiedzUsuń
  13. ej no nieee , nie ma tka liczyłam na coś innego .. czemu zawsze jest tak że ktoś sie zawsze opamięta :D

    Mina

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mogę przestać czytać :)

    Malwina

    OdpowiedzUsuń