Dzisiejsza część opowiadania w pewnym momencie troszkę zaiskrzy :) miłego czytania! Kolejna część miniaturki powinna pojawić się w tym tygodniu :)
pozdrawiam cieplutko
pola
CZYTAM = KOMENTUJĘ
„Przeznaczenie
znajdzie sobie drogę”
Draco
Malfoy siedział wygodnie przy szklanym stole w sali konferencyjnej kancelarii. Ruda i Blaise przysłali mu list zapewniając go, że
wierzą w jego niewinność i będą go wspierać. Postanowili nawet
wcześniej wrócić z Francji. Razem z Hermioną dopiął wszystkie przygotowania na
ostatni guzik. Podróż poślubna, kwiaty, ubrania, sala, orkiestra,
alkohol, prezenty i mnóstwo innych rzeczy. Był dumny, że pomógł
przyjacielowi w organizacji tego ważnego dnia. Jeszcze bardziej cieszył go fakt,
że Narcyza znalazła zajęcie przy ważeniu eliksiru co bardzo pozytywnie na
nią wpłynęło. Jego rozmyślania przerwało pojawienie się
Hermiony. Gryfonka wyjątkowo miała rozpuszczone, lśniące włosy i delikatny makijaż.
Ubrana w kremową, żorżetową koszulę, ołówkową spódnicę
koloru pudrowego różu oraz nieodłączne szpilki stanowiła szczyt elegancji i kobiecości. Draco skrycie podziwiał
zdolność chodzenia w takich butach.
-
Gotowy? - spojrzała na niego.
-
Jak najbardziej – posłał jej uprzejmy uśmiech – właśnie
rozmyślałem o tym jak nam sprytnie poszło z tymi przygotowaniami
do ślubu.
-
Masz rację. Myślę, że Ginny i Blaise będą zadowoleni –
Hermiona popatrzyła na propozycję ugody – nic nie chcesz zmienić?
-
Nie. Długo jeszcze musimy czekać? Mam dzisiaj jeszcze ważne
spotkanie.
-
Nie. Zaraz powinni... Peter?! - dziewczyna spojrzała przerażona na
gościa stojącego w drzwiach.
-
Witam panno Granger. Reprezentuję panią Anne Maud. Niestety nie
mogła dzisiaj się pojawić, gdyż nie chce oglądać swojego byłego
pracodawcy dopóki to nie będzie konieczne – mówiąc to posłał blondynowi pełne pogardy
spojrzenie. Następnie usiadł bez słowa po przeciwnej stronie
stołu i spoglądając odważnie w oczy Hermiony zapytał – zaczynamy?
Draco
dostrzegł zmieszanie na twarzy gryfonki. Dziewczyna była lekko
zdziwiona zaistniałą sytuacją. Właśnie siedział przed nią mężczyzna, którego zdążyła naprawdę polubić, zdołała nawet pomyśleć, że
może połączy ich coś więcej niż zwykły romans. Jakaż była
głupia.
-
„Granger weź się w garść!” - usłyszała w swojej głowie głos
Malfoy'a, który przywrócił ją do rzeczywistości. Wyprostowała się na swoim siedzeniu i dumnie uniosła głowę.
-
Tak zaczynamy. Ma pan propozycję ugody?
-
Oczywiście pani mecenas. Ja i moja klientka chcemy publicznych
przeprosin oraz zadośćuczynienia w wysokości sześciuset tysięcy
funtów. Zaznaczam, że to nie jest zbyt wygórowana cena jak na pani
klienta – spojrzał wyczekująco na Hermionę, która posłała mu
lodowaty uśmiech.
-
Mogę wiedzieć na jakiej podstawie stwierdza pan, czy ta kwota jest wygórowana, czy też nie? - zapytała ozięble. - Zdaje się, że nie ma pan dostępu do
konta pana Malfoy'a – jej przeciwnik zaśmiał się
ironicznie.
-
Pani mecenas oboje wiemy, że pan Malfoy należy do grona
najbogatszych czarodziei. Ta kwota jest zaledwie kropelką w morzu jego możliwości.
-
Nie możemy zgodzić się na pana warunki. Proponuję aby pańska klientka skończyła ten śmieszny cyrk, przyznała się do kłamstwa i publicznie przeprosiła mojego klienta, a my o wszystkim zapomnimy – Draco wyczuł zdenerwowanie Hermiony.
Podobało mu się, że Granger potrafi walczyć o swoje. Uśmiechnął się pod nosem. Prawdziwa z niej lwica.
-
Nie widzę panie Malfoy powodu do uśmiechu - zauważył sucho Peter. - Nie zgadzamy się
na państwa warunki.
-
Zatem do zobaczenia w sądzie – odparła chłodno Hermiona.
-
Hermiono zawsze broniłaś słabszych – przypomniał smutno Peter.
-
Słabszych tak, ale nie kłamców – syknęła.
-
Nie poznaję cię... Czyżby bliska relacja z tym arystokratycznym
dupkiem przyćmiła jasność twojego umysłu? - zapytał gniewnie.
-
Nie obrażaj mojego klienta. Znasz drogę do drzwi. Do widzenia – warknęła oburzona po czym odwróciła się plecami do Petera. Blondyn podniósł
się z fotela i spojrzał z wyższością na swojego przeciwnika
-
Mnie możesz obrażać - zaczął obojętnym tonem - ale nie życzę sobie abyś w mojej obecności
obrażał kobietę. Słyszałeś co powiedziała Hermiona? - popatrzył znacząco na drzwi.
-
Spotkamy się w sądzie – syknął Peter i wyszedł trzaskając
drzwiami. Gryfonka opadła bezwiednie na fotel.
-
Nie odzywaj się do mnie Malfoy – mruknęła. – To wszystko twoja
wina!
-
Przynajmniej poznałaś go z innej strony – rzekł łagodnie
blondyn za co został skarcony spojrzeniem.
-
Lepiej będzie jak już sobie pójdziesz – powiedziała lekko
drżącym głosem. Blondyn chciał coś dodać na
poprawę jej humoru, ale zrezygnował. Wolał nie drażnić
rozjuszonego lwa dlatego w milczeniu opuścił jej gabinet. Wieczorem, gdy siedział i popijał whisky, otrzymał od niej niespodziewany list
„Gratuluję!
W związku z pozycją jaką zajmujesz w naszym świecie oraz tym za ile
sznurków możesz pociągnąć wyznaczono specjalnie dla ciebie sąd
nocny. Nie musisz czekać w nieskończoność na swój proces. Pierwsza rozprawa pojutrze o godzinie 21.15 w Najwyższym
Sądzie Magów. Spotkamy się jutro o 15.00 u mnie w kancelarii. Nie
szukaj mnie dzisiaj. Idę wypić za zrujnowanie mojego życia.
H.G
PS.
Jest jeden plus całej tej szopki. Rozplanowano wszystko tak abyśmy
skończyli dzień przed ślubem. Gratuluję znajomości.”
Hermiona
siedziała zamyślona przy stoliku popijając kolejnego już tego wieczoru drinka. Postanowiła, że dzisiaj się zabawi. Gdy Ginny była na miejscu to razem chodziły
potańczyć, ale dzisiaj musi się zadowolić towarzystwem jakichś
obcych chłopaków. Jednemu z nich
wyraźnie wpadła w oko, podszedł do niej i kolejny raz poprosił do
tańca. Była już wyraźnie wstawiona i chętna do
zabawy, gdy nagle usłyszała za sobą chłodny głos.
-
Ta pani jest już zajęta – przymknęła oczy, bo po jej plecach
przeszły ciarki. Wciągnęła głośno powietrze i poczuła zapach
jego perfum, który był tak seksowny i pociągający. Działał na
nią lepiej niż alkohol. Chłopak, który chciał z nią zatańczyć
ugiął się pod stanowczym spojrzeniem blondyna i znikł. Hermiona
odwróciła się i ujrzała Malfoy'a w zupełnie
innym wydaniu niż to firmowe. Blondyn miał na sobie czarną
marynarkę, szarą koszulkę i granatowe jeansy. Wszystko bardzo eleganckie, a zarazem wyluzowane. Przypomniała sobie, że podobnie był ubrany
podczas ich pierwszego spotkania u Ginny i Blaise'a. Wydawało się, że od tamtego wieczoru minęły wieki, a to było zaledwie kilka tygodni w
trakcie, których on zdążył przewrócić jej poukładane życie do
góry nogami.
-
Mówiłam ci żebyś mnie nie szukał!
-
Nie szukałem cię. Przyszedłem tutaj, bo ten klub należy do mnie.
-
Dobrze wiedzieć. Już go nie lubię – mruknęła. Dopiła zawartość swojej
szklaneczki i skinęła ręką na kelnera, który podszedł w mgnieniu oka. – Po proszę jeszcze raz to samo i rachunek.
-
Leo ja zapłacę za tą panią – powiedział spokojnie blondyn.
-
Nie – ucięła zła. – Jeszcze mnie stać na to żeby zapłacić za
siebie, jaśnie panie arystokrato.
-
Daj spokój Granger. Przecież to przeze mnie tutaj siedzisz, więc ja
zapłacę. Poza tym to mój klub i ja tutaj rządzę – kelner
przyglądała im się z konsternacją w oczach nie wiedząc co zrobić – Leo
przynieś Hermionie jeszcze raz to samo, ale bez rachunku – chłopak
skinął posłusznie głową i oddalił się w pośpiechu. Gryfonka popatrzyła zaskoczona na ślizgona.
-
Hermionie? Poważnie? Musisz mieć wyrzuty sumienia skoro
nazywasz mnie po imieniu... Zaczekaj przecież ty nie masz sumienia!
-
Dużo wypiłaś? - zapytał z rozbawieniem.
-
Wystarczająco aby na chwilę zapomnieć o tym jak się wpakowałeś
do mojego świata i doszczętnie go zrujnowałeś.
-
Daj spokój Granger... Temu mecenasikowi przejdzie szybciej niż ci się wydaje.
-
Przejdzie, nie przejdzie – na stole pojawił się jej drink – to
nie ma znaczenia. Wszystko jest bez sensu. Twoje zdrowie Draco –
specjalnie podkreśliła jego imię – obyśmy wygrali.
-
Nie wiem jak ty Granger, ale ja zawsze wygrywam – powiedział z
uśmiechem – zatańczymy?
-
My?
-
No tak. W końcu będziemy świadkami na weselu. Chyba lepiej mieć
ten pierwszy raz za sobą, gdzie indziej niż na oczach rodziny Diabła
i Rudej? - podał jej rękę, którą niechętnie uchwyciła i po chwili
wirowali w rytm latynoskiej muzyki. Draco świetnie prowadził, a
Hermiona idealnie mu dorównywała jako partnerka. Oboje ukończyli
kurs tańca, więc znakomicie sobie dawali radę. Czuli między sobą
przyjemne napięcie oraz wzajemne przyciąganie. Muzyka ucichła, a oni skończyli zdyszani blisko siebie.
-
Świetnie tańczysz i pięknie wyglądasz – szepnął blondyn wpatrując się przenikliwie w jej oczy.
-
Wiem – odparła nieco zmieszana. – Chcę żebyś odwiózł
mnie do domu – przygryzła lekko wargę. Na blondyna podziałało
to w sposób oczywisty, w jego oczach pojawił się ten charakterystyczny dla niego
blask.
-
Jasne. Chodźmy po twoje rzeczy.
-
Mam tylko torebkę.
-
Nie masz nic na wierzch ? - popatrzył z uznaniem na jej krótką, czarną sukienkę. – Zmarzniesz. Weź moją marynarkę
wyjdziemy przez zaplecze - Jadąc do mieszkania dziewczyna zauważyła,
że ma małą dziurkę na pończosze.
-
Cholera – mruknęła. Wychodziła z założenie, że lepiej nie mieć nic na nogach niż chodzić z dziurą, a wypity alkohol tylko utwierdził ją w tym przekonaniu. - Będziesz miał coś przeciwko jak je
zdejmę przy tobie?
-
Oczywiście, że nie – Draco poczuł jak robi mu się gorąco. Hermiona nie zastanawiając się długo uniosła lekko nogę na tyle jednak,
że blondyn kątem oka dostrzegł koronkę na jej udzie. Sprawnie zdjęła jedną, a następnie drugą pończochę.
-
Podglądałeś - zauważyła nieco oburzona.
-
Dziwi cię to? Jestem tylko facetem – odpowiedział usprawiedliwiając się. Brązowooka zaśmiała się
cicho. Niedługo potem stanęli pod jej domem. – Koniec trasy, wysiadamy.
-
Ile płacę? - zapytała patrząc mu głęboko w oczy.
-
Czy ty ze mną flirtujesz? - wymamrotał. – Igrasz z ogniem
Granger - powiedział ostrzegająco.
-
Może lubię igrać z ogniem ? - szepnęła zalotnie. – Poza tym
podoba mi się twój wielki...
-
Tak? - zapytał zachęcająco.
-
Potencjał charytatywny, o którym się dzisiaj dowiedziałam, gdy przygotowywałam materiał do rozprawy – widząc minę blondyna
dziewczyna parsknęła śmiechem. Chłopak był zaskoczony jednak po
chwili odchrząknął.
-
Ja się tym nie zajmuję.
-
Jasne tylko wszędzie widnieje twój podpis. Gdzieś tam głęboko –
postukała go w pierś – masz jakieś odruchy człowiecze. Dobranoc
– powiedziała wysiadając z samochodu. Stojąc już przy drzwiach, mocowała się z
zamkiem, który nie chciał ustąpić. Nagle znalazła się przy niej pomocna dłoń
blondyna, która sprawnie otworzyła drzwi. Popatrzyła na niego
zaskoczona.
-
Wejdź do środka – popchnął ją delikatnie. Gdy znaleźli się w małym hallu Hermiona spojrzała na niego pytająco, a on podszedł do niej powoli. – Chciałem się upewnić, że dotrzesz
bezpiecznie do celu – uśmiechnął się kusząco – i nie
zmarzniesz. – Dziewczyna stała pod ścianą, a blondyn tuż przed nią.
Sprawne palce ślizgona zaczęły powoli rozpinać guziki marynarki,
która należała do niego a leżała na niej. Nachylił się nad nią i wyszeptał – Nadal lubisz igrać z ogniem? – po
ciele gryfonki przebiegł przyjemny dreszcz. – Widzę, że tak
Granger – wymruczał zsuwając swoją marynarkę z jej ciała.
Słyszał jak ciężko oddycha. Była podniecona. Malfoy
uśmiechnął się do siebie w myślach. Przywarł swoim ciałem do
niej i wsunął palce w jej jedwabiste włosy. Spojrzał w jej oczy, gdzie dostrzegł nieme zaproszenie, następnie przeniósł swój wzrok na jej pełne,
malinowe usta. Ostatkiem sił powstrzymywał się przez te wszystkie tygodnie by ich nie skosztować, a teraz stała tutaj przed nim taka piękna
i taka uległa. Pragnienie było silniejsze od niego dlatego z pasją wpił się w jej wargi. Zdusił w sobie pomruk rozkoszy, smakowała
jak zakazany owoc, mógłby ją całować bez końca. Dręczył
językiem jej język aż poczuł, że opór panny Granger opada. Jego
dłonie błądziły po jej ciele, lecz Hermiona nagle oprzytomniała i zakończyła tę namiętną pieszczotę.
-
Co my wyprawiamy ? - szepnęła zdezorientowana – tak nie można!
Przecież ja cię nienawidzę.
-
Najwidoczniej nie tak bardzo jak ci się wydaje – powiedział ochrypniętym z podniecenia głosem. – Poza tym to są jedyne odruchy człowiecze jakie posiadam, innych nie
mam. Działalność filantropijna jest prowadzona aby uzyskać odpis
od podatku – zaskoczona Hermiona zamrugała kilkakrotnie oczami po czym odepchnęła go od siebie.
-
Jesteś skończonym egoistą!
-
Nieprawda, jeszcze minutę temu myślałem o tobie - zauważył radośnie, a w jego oczach pojawiły się charakterystyczne iskierki rozbawienia.
-
Nigdy więcej tego nie rób – syknęła. – Pracujemy razem, to
jest nieetyczne - upomniała go. Blondyn zamyślił się na chwilę.
-
Masz rację - potwierdził. - Ale jeszcze do tego powrócimy - dodał obiecująco. Gryfonka prychnęła oburzona. - Teraz zmykaj spać,
grzeczne dziewczynki już dawno leżą w łóżeczkach.
Hej.:)
OdpowiedzUsuńRozdział fajny. Cieszę się, że doszło do jakiegoś zbliżenia między naszymi bohaterami. Teraz tylko czekać na więcej. Mylę się, czy następny rozdział będzie zawierał opis rozprawy? Jestem ciekawa jak to poprowadzisz.:)
Z niecierpliwością czekam na kolejny.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
czytasz w moich myślach :)
UsuńHej, Ty, On, Arrrrrrr.
OdpowiedzUsuńJak Cię znajdę to Ci coś zrobię. Poważnie. Czemu to jest taki krótkie? Się pytam czemu.?
Siedzę sobie i mówię mam jeszcze dużo czasu do Kościół więc zrobiłam sobie kakao, usiadłam i zaczęłam czytać. Czy ty masz pojęcia, że nawet nie zdążyłam wypić pół kubka.
Proszę Cię o kolejny rozdział jak najszybciej.
Pozdrawiam.<3
Avis.
P.S. ile rozdziałów będzie mieć to opowiadanko ?
20 lub 21 rozdziałów :) jesteśmy na półmetku :)
Usuńwow! no to zrobiło się gorąco!:> z jednej strony żałuję, że Hermiona przerwała ale z drugiej sprawa jest w toku, więc takie stosunki odpadają:P ale co się odwlecze.....:D
OdpowiedzUsuńsuper rozdział!
Pozdrawiam!
Jak dla mnie genialne! :-) i wracając do miniaturki..... zaje***** znaczy interesująca :D czekam na nową notkę pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Hermionie musiał wrócić zdrowy rozsądek akurat w takim momencie, przecież mogło być tak uroczo ;)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział strasznie mi się podoba.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko że przerwałaś w takim momencie
Pozdrawiam
Charlotte
Zapraszam do siebie
http://charlotte-petrova-dramione.blogspot.com/
Rozdział jest genialny po prostu, tylko cholernie krótkie. Ale powiem, ze robi wrażenie bardzo dobre. Wywołuje emocje i w tej chwili to tak cholernie złe, że masakra bo mi facet wyjechał zapłaczę się!
OdpowiedzUsuńA tak poważnie to bardzo dobrze! Świetnie opisujesz uczucia, ten ogień który między nimi jest ;)
Wenyyy! :D
Super rozdział :-) czekam na więcej :-)
OdpowiedzUsuńCudownie!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Hermiona się opamiętała, ale liczę na więcej ;)
Pozdrawiam serdecznie
przeczytałam wszystkie te minaiaturki jednym tchem :P Bardzo podoba mi się ta historia :D świetnie piszesz z utęsknieniem czekam na kolejną część !
OdpowiedzUsuńhahahaahha ;)
OdpowiedzUsuńże tak powiem - czytałam z otwartą 'gębą' te cudowne opisy.. dosłownie! ; D
ojj nie jest za szybko, wszystko toczy sie pomału , luuubię to ! :D
Pieknie <3
CzytelniczkaGreen.
Cudowne!
OdpowiedzUsuńTyle mogę powiedzieć. Nic dodać nic ująć. W końcu doszło do ich pocałunku <3 I to jakiego...
Fajnie, że Hermiona taj szybko przerwała ten pocałunek. Dzięki temu masz duże pole manewru przy następnych rozdziałach.
Co do tego adwokata to trochę szkoda, że okazał się takim dupkiem. Ale lepiej że Hermi zobaczyła jego drugie oblicze zanim do czegoś pomiędzy nimi doszło. To że okazał się mecenasem tej pozywającej nie było dla mnie szczególnym zaskoczeniem. Można się tego było domyślić po wcześniejszym rozdziale. Mam nadzieje, że w następnym Hermiona pokaże temu Peterowi swoje pazurki i da mu popalić
Całuski
Rosie
ej no nieee , nie ma tka liczyłam na coś innego .. czemu zawsze jest tak że ktoś sie zawsze opamięta :D
OdpowiedzUsuńMina
Nie mogę przestać czytać :)
OdpowiedzUsuńMalwina