pozdrawiam cieplutko w te zimowe dni :)
CZYTAM = KOMENTUJĘ
"Życie jest nieprzewidywalne..."
-
Odwieźć cię? - pytanie blondyna przerwało ciszę panującą przy
śniadaniu. Hermiona przełknęła ostatni kęs muesli zmieszanych z
jogurtem i popatrzyła uważnie na blondyna.
-
Jeżeli wczoraj wzbudziłam w tobie poczucie odpowiedzialności za
mnie to bardzo przepraszam.
-
Po prostu zapytałem czy cię odwieźć? Akurat jadę w twoją
stronę.
-
Dziękuję, ale dam sobie radę – uśmiechnęła się blado i wstała
od stołu. Tak naprawdę nie chciała aby Malfoy poznał jej
słabości, wszyscy postrzegali ją jako silną, pewną siebie
kobietę i bardzo chciała aby tak zostało.
-
O której kończysz? - pytanie spowodowało, że dziewczyna
znieruchomiało w pół kroku. Powoli odwróciła się i popatrzyła
przenikliwie na blondyna.
-
Dlaczego pytasz? - Draco wzruszył beztrosko ramionami i jakby od
niechcenia rzucił:
-
Tak po prostu.
-
Tak po prostu nagle się interesujesz mną i moją pracą? - oschle
zapytała brązowooka.
-
Jesteś moją żoną chyba mam prawo wiedzieć co się u ciebie
dzieje?
-
Jakoś ty nie powiedziałeś dokąd i w jakim celu wyjeżdżasz, więc
daruj sobie tę swoją troskę – warknęła zdenerwowana. Malfoy
podszedł do niej i popatrzył głęboko w jej piękne oczy, które
teraz wydawały mu się takie smutne i odległe.
-
Nie mam zamiaru zwalać na ciebie moich problemów, bo masz wystarczająco
dużo swoich – powiedział wyniośle. Ich rozmowę przerwało
pojawienie się Narcyzy, która radośnie ich powitała. Hermiona
posłała kobiecie życzliwy uśmiech. Draco uśmiechnął się pod
nosem, teraz miał doskonałą okazję uzyskać odpowiedź na swoje
pytanie.
-
To, o której kończysz pracę kochanie? - zapytał unosząc lewą
brew. Brązowooka posłała mu pełne nienawiści spojrzenie,
wiedziała, że starsza pani usłyszy jej odpowiedź dlatego
postarała się na jak najmilszy ton przyozdabiając jednocześnie
swoją twarz złośliwym uśmiechem.
-
O szesnastej, ale nie wiem czy coś się nie przedłuży. Wiesz jak
jest w sądach... Muszę już iść – chciała odejść jednak
silna ręka blondyna zatrzymała ją. Jego stalowe tęczówki nie
wyrażały żadnych emocji. Powoli przybliżył się do niej i złożył
na jej ustach pocałunek. Hermiona odruchowa przymknęła swoje
powieki i poddała się tej przyjemnej pieszczocie, która ku jej
niezadowoleniu nie trwała długo.
-
Miłego dnia – szepnął wprost do jej ucha, wywołując tym samym
przyjemny dreszcz na jej ciele.
Blondyn
stał w drzwiach gabinetu gryfonki i z zainteresowaniem przysłuchiwał
się rozmowie toczącej się w środku.
-
Bardzo pani dziękuję panno Granger - powiedział przymilnie głos, który należał do Georga
Campbella szefa działu archiwalnego w Ministerstwie.
Draco zastanawiał się co do cholery ten człowiek robi w kancelarii
jego żony.
-
Pani Malfoy – mruknęła cicho dziewczyna.
-
Słucham? - zapytał mężczyzna, który nie usłyszał słów wypowiedzianych przez
gryfonkę.
-
Nie jestem już panną Granger – Hermiona posłała mu życzliwy
uśmiech. – Nazywam się Malfoy – na twarzy mężczyzny
pojawiło się zdumienie. „Moja dziewczynka” pomyślał z
zadowoleniem Draco.
-
Ach tak... Pierwsze słyszę żeby pani i Malfoy...
-
Wie pan jak to jest, nie chcemy rozgłosu – przerwała mu
brązowooka.
-
W każdym bądź razie w ramach podziękowań może dała by się
pani skusić na kolację ? O ile pani mąż na to pozwoli.
-
Bardzo chętnie ale... - w tym momencie ślizgon postanowił wkroczyć
do akcji. Nikt nie będzie podrywał mu żony na jego
oczach.
-
Hermiona jest już umówiona ze mną George – powiedział lodowatym
tonem wchodząc w głąb gabinetu. Na twarzy Campbella widoczne pojawił się grymas niezadowolenia jednak zreflektował się i wyciągnął dłoń.
Malfoy niechętnie ściskając jego dłoni dodał – chyba rozumiesz
romantyczna kolacja we dwoje, więc nie możesz do nas dołączyć.
-
No tak – westchnął Campbell i ruszył w stronę drzwi. – Jeszcze
raz dziękuję – powiedział zerkając przez ramię na Hermionę.
-
Nie ma za co – odpowiedziała uprzejmie dziewczyna i zamknęła za
nim drzwi.
-
Co to miało być ? - zapytał ostrym tonem blondyn. Gryfonka
popatrzyła na niego groźnie.
-
Przyszedł podziękować za pomoc.
-
On cię podrywał Granger! - zawyrokował, a Hermiona przewróciła oczami.
-
Nie przesadzaj.
-
Często ci się to zdarza?
-
Co?
-
Mężczyźni, którzy w ramach podziękowań chcą cię zabrać na
kolację – warknął.
-
Czasami – gryfonka wzruszyła niewinnie ramionami.
-
Jeżeli jeszcze raz to się powtórzy...
-
To co? - zapytała odważnie patrząc mu w oczy. Obszedł biurko i
stanął przed nią. Delikatnie dotknął jej policzka.
-
Jesteś moja – szepnął wciąż gładząc jej policzek – gdybyś
mnie zdradziła moje uczucia zostałyby głęboko zranione – dodał
ironicznie. Brązowooka prychnęła i odsunęła się na bezpieczną
odległość.
-
Oczywiście, przecież kochasz mnie nad życie.
-
Cieszę się, że to rozumiesz – zaznaczył. - Musisz zmienić
tabliczkę z nazwiskiem na drzwiach.
-
Oczywiście panie Malfoy. Życzy pan sobie jeszcze czegoś? - zapytała i zaczęła
zbierać swoje rzeczy.
-
Kluczyki – dziewczyna popatrzyła na niego jakby miał problemy z
głową. – Do samochodu.
-
To mój samochód, więc ja prowadzę – warknęła zdenerwowana.
-
Granger jesteś zła jak osa w takim stanie nie powinnaś prowadzić.
Kluczyki – wyciągnął rękę przed siebie czekając aż mu je poda.
Dziewczyna zazgrzytała zębami i wcisnęła mu je w dłoń. Draco jak
przystało na kulturalnego mężczyznę pomógł jej założyć
płaszcz i przepuścił w drzwiach.
-
Po co tak właściwie przyjechałeś? - popatrzyła na niego z
zaciekawieniem i dostrzegła delikatny uśmiech na jego twarzy.
-
Żeby zaprosić cię na kolację.
-
Mnie? Na kolację?
-
No tak. Co w tym dziwnego? - Hermiona wzruszyła ramionami.
-
Nic, po prostu nie widzę powodu, dla którego miałbyś zabierać
mnie na kolację
-
Jesteśmy małżeństwem chyba nie myślałaś, że cały czas będę
gdzieś wyjeżdżał i pozostawiał cię na całe tygodnie?
-
Szczerze mówiąc miałam taką cichą nadzieję – powiedziała
ironicznie co wywołało cichy śmiech blondyna.
-
Może nie jestem specjalistą w sprawach małżeństwa, ale wiem, że
kobiety lubią prezenty i kolacje – gryfonka prychnęła słysząc jego teorię.
-
No tak w końcu jesteś ekspertem od kobiet.
-
Poza tym – kontynuował niewzruszony Draco – skoro już udajemy
małżeństwo to przynajmniej róbmy to dobrze.
-
Żeby potem rozstanie było bardziej dramatyczne? - zapytała z
przekąsem brązowooka.
-
Na przykład – mruknął.
-
Nie chcę aby nasze relacje były takie – blondyn zawiesił swój
głos szukając w głowie odpowiedniego określenia – formalne.
Siedzieli razem w najlepszej czarodziejskiej restauracji. Wewnątrz
pod sufitem unosiły się magiczne lampiony, a w tle leciała kojąca
muzyka. Malfoy specjalnie zamówił stolik w ustronnym miejscu żeby mogli swobodnie
porozmawiać. Wystrój knajpy wywarł ogromne wrażenie na Hermionie, która od dawna chciała odwiedzić to miejsce jednak nie bardzo miała z
kim. Doskonale zdawała sobie sprawę, że zamówienie tutaj stolika w
ostatniej chwili graniczy z cudem jednak wiedziała, że
arystokrata ma na to swoje sposoby. Popatrzyła na niego
uważnie.
-
Nie sądzę aby sypianie w jednym łóżku i całowanie się można
nazwać formalną relacją – uśmiechnęła się krzywo, a blondyn westchnął głośno.
-
Granger nie o to mi chodzi. Powinniśmy się lepiej poznać, więcej
rozmawiać, przestać udawać.
-
Udawać czego?
-
Że nic nas nie łączy.
-
A coś nas łączy?
-
No widzisz Granger tutaj pojawia się problem. Coś nas łączy, ale
jest to zdecydowanie za mało.
-
Nie wiem o co ci chodzi - powiedziała lekko zdezorientowana brązowooka.
-
Jesteśmy małżeństwem, tego faktu nie zmienisz już do końca życia.
Sytuacja wymknęła się trochę spod kontroli, ale oboje
dostosowaliśmy się do nowych warunków. Ludzie w końcu dowiedzą się, że wzięliśmy ślub i wtedy zaczną patrzeć nam na ręce.
-
Malfoy powiedz wprost o co ci chodzi – mruknęła.
-
Musimy zacząć razem wychodzić, pokazywać się publicznie i nie
możemy przy tym wyglądać jak skazańcy. Uważam również, że powinniśmy zacząć razem
uprawiać seks.
-
Słucham? - wykrztusiła zaskoczona.
-
Nie mam zamiaru wplątywać się w jakieś skandale z kochankami –
blondyn przeszywał ją wzrokiem.
-
Chyba trochę przesadzasz... Możesz jakoś ograniczyć swój popęd
seksualny.
-
Ograniczam go od ponad miesiąca – syknął. Dziewczyna popatrzyła
na niego zdziwiona
-
Poważnie? Przecież ty...
- Szanuję swoją żonę - oznajmił poważnie. - Poza tym doskonale pamiętam jak było
ci ze mną dobrze – słysząc te słowa gryfonka oblała się rumieńcem. – Nie
rozumiem dlaczego z tego rezygnujesz?
-
Bo to wszystko dzieje się za szybko. Jesteś dla mnie obcym
człowiekiem. Do tej pory traktowałam cię jak wroga, a teraz dzielę
z tobą dom i sypialnię – Hermiona przymknęła oczy i głośno
wciagnęła powietrze – ja tak nie potrafię. Za dużo ode mnie wymagasz.
-
Rozumiem, dlatego chcę abyśmy się lepiej poznali. To chyba
sprawiedliwe rozwiązanie?
-
Nie wiem czy takie w ogóle istnieje – mruknęła zrezygnowana. Na
stoliku pojawiły się zamówione przez nich dania oraz wino. Oboje
jedli w ciszy zerkając na siebie niepewnie. Kiedy skończyli posiłek Draco
dolał im wina. Hermiona upiła łyk i popatrzyła na swojego męża.
Była zaintrygowana jego propozycją, skoro jednak to on pierwszy
wyciągnął do niej dłoń aby jakoś wyjść z tej niezręcznej
sytuacji to dlaczego by nie skorzystać?
-
Opowiesz mi coś o sobie? - zapytała.
-
Co chciałabyś wiedzieć?
-
Nie wiem... Coś czego jeszcze nie wiem – uśmiechnęła się
łagodnie.
-
Lubię oglądać mecze „Czerwonych Diabłów”.
-
Domyśliłam się na weselu Ginny i Zabiniego - mruknęła niezadowolona. - Musisz się bardziej
postarać.
-
A ty też się postarasz? - popatrzył na nią, a w jego oczach można
było dostrzec wesołe iskierki.
-
To zależy od ciebie Malfoy – zmysłowy głos brązowookiej
odpowiednio zadziałał na ślizgona.
-
Chcę przejąć pewną upadającą firmę dlatego byłem we Francji.
-
Trochę lepiej... Kontynuuj - powiedziała zachęcająco.
-
Zawsze marzyłem o tym aby mieć psa, ale nie mam czasu na to żeby się
nim odpowiednio zająć.
-
To bardzo odpowiedzialne z twojej strony, że go nie masz. Jakie są twoje
ulubione lody?
-
Czekoladowe. A twoje?
-
Waniliowe. Najpiękniejsze miejsce w jakim byłeś?
-
Bora bora. Polecimy tam na wakacjach – posłał jej promienny
uśmiech. Dziewczyna poczuła się jakby odkrywała nowy ląd.
-
Myślisz, że nasze małżeństwo przetrwa do wakacji?
-
Jestem tego pewien Granger.
-
Masz jakieś marzenia? - zapytała zaciekawiona, a on skinął twierdząco głową. - Jakie?
-
Chciałabym być szczęśliwy - wyraz zaskoczenia odmalował się na twarzy gryfonki.
-
Nie jesteś?
-
Jestem, ale nie do końca... Czegoś ciągle mi brakuje.
-
Może powinieneś tego poszukać?
-
Może... A ty masz marzenia?
-
Tak. Chciałabym przeczytać wszystkie białe kruki z waszej
biblioteki zanim będę się musiała wyprowadzić z Malfoy Manor – odparła zupełnie poważnie wywołując serdeczny śmiech blondyna.
-
To akurat mogłem zgadnąć. Bardzo przyziemne marzenie
Granger. Nie masz jakiegoś bardziej podniosłego?
-
Jesteś strasznie wymagający. Marzy mi się aby na świecie panował
pokój i żeby ludzie byli lepsi.
-
Jak zwykle myślisz o innych – Draco dolał im wina – pomyśl o
sobie. Czego chciałabyś dla siebie?
-
Chciałabym przezwyciężyć ból po stracie rodziców – szepnęła
zamyślona. W tym momencie Malfoy poczuł potrzebę przytulenia jej. Hermiona otrząsnęła się z zamyślenia i żeby rozluźnić atmosferę
zapytała – z kim straciłeś dziewictwo? - Draco parsknął
śmiechem.
-
No wiesz co Granger tego pytania się nie spodziewałem - powiedział nieco oszołomiony, ale widząc jej wesołą minę postanowił odpowiedzieć. - Z Parkinson.
A ty? - brązowooka uśmiechnęła się tajemniczo. – Skarbie nie
wywiniesz się od odpowiedzi - ostrzegł ją.
-
Krum.
-
No nie – westchnął, jednak zaraz na jego twarzy pojawił
się ironiczny uśmiech. – Jestem od niego lepszy? - gryfonka popatrzyła na niego spod przymrużonych powiek.
-
Może – odpowiedziała i roześmiała się wesoło. Rozmawiali tak przez dwie
godziny zmniejszając dystans jaki między nimi panował. Oboje dowiedzieli się o
sobie wielu różnych, ciekawych rzeczy. Po kolacji wezwali MAGtaxi i wrócili do
Malfoy Manor.
Hermiona udała się schodami na górę do sypialni, w której chciała zapalić światło, ale blondyn uchwycił jej dłoń.
Hermiona udała się schodami na górę do sypialni, w której chciała zapalić światło, ale blondyn uchwycił jej dłoń.
-
Nie psuj nastroju – szepnął zmysłowo, a brązowooka poczuła jak jej puls przyspiesza. Jego ciepły oddech delikatnie łaskotał jej kark, a przyjemne ciarki przebiegły wzdłuż kręgosłupa. – Odwróć się – wymruczał, a ona bez protestu wykonała polecenie. W powietrzu można było wyczuć erotyczne napięcie
panujące między nimi. Blondyn nachylił się i delikatnie musnął jej usta
czekając na pozwolenie ze strony dziewczyny. Hermiona odwzajemniła
jego pieszczotę. Pocałunek był delikatny i namiętny. Draco
sprawiał wrażenie zafascynowanego jej wargami, zachowywał się tak jakby
chciał ją uwieść swoim pocałunkiem. Po chwili przyciągnął ją do siebie
i mocniej wpił się w zmysłowe usta dziewczyny. Brązowooka
poczuła jego podniecenie i cicho jęknęła. Gryfonka czuła, że traci nad sobą kontrolę, zapach
Malfoy'a zawładnął jej zmysłami. Blondyn niechętnie odsunął
się od niej, a ich szybkie oddechy przenikały się w ciemności.
Draco westchnął głośno.
-
Chyba lepiej będzie jak prześpię się dzisiaj na sofie.
-
Nie – szepnęła. – Twoje miejsce jest w łóżku.
-
Granger moja rycerskość jest na wyczerpaniu. Nie chcę cię do
niczego zmuszać.
-
Idź się połóż. Ja zaraz przyjdę.
Hermiona
stała w łazience i spoglądała na komplet bielizny, który dostała od Dracona. Czy aby na pewno dobrze robi? W tym momencie zdała sobie sprawę z tego, że musi przestać
analizować. Ona pragnie czuć. Szybko rozebrała się z sukienki,
odświeżyła, założyła prezent i narzuciła na siebie
krótki satynowy szlafrok. Wchodząc do sypialni zauważyła, że
blondyn nie śpi, ale przegląda jakieś dokumenty. Jednym
machnięciem różdżki zgasiła światła i zapaliła świece w
pokoju. Draco popatrzył zaskoczony na stojącą pośrodku sypialni
dziewczynę.
-
Mówisz, że od ponad miesiąca nie spałeś z żadną kobietą? –
zapytała jakby od niechcenia.
-
Mhm – mruknął i ostatkiem sił przeniósł wzrok na dokument
trzymany w ręku.
-
Malfoy? - ślizgon podniósł swój wzrok i poczuł, że brakuje mu
tchu. Tuż przed jego łóżkiem stała kobieta jego marzeń, ubrana tylko w mały koronkowy stanik oraz figi od tego samego kompletu. Była prawie naga. Jego oczy pociemniały z
podniecenia. – Pamiętasz? - zapytała i lekko przygryzła dolną wargę.
-
Oczywiście, że tak – odparł lekko ochrypniętym głosem, który brązowookiej wydał się bardzo seksowny. Uśmiechnęła się do
niego zmysłowo.
-
Powinniśmy przestać udawać – szepnęła. Blondyn podniecony do granic możliwości z trudem siedział na miejscu. Gryfonka podeszła do łóżka i
wyjęła kartkę papieru z jego dłoni, odrzuciła kołdrę na bok i
z zadowoleniem uświadomiła sobie, że osiągnęła efekt jakiego pragnęła. Usiadła okrakiem na chłopaku, który był w samych
bokserkach. Pochyliła się i mocno pocałowała go w usta, a następnie zaczęła pieścić jego szyję i klatkę piersiową. Z ust blondyna wydobył
się pomruk zadowolenia, gdy dziewczyna sprawnym ruchem rozpięła
biustonosz i odrzuciła go na bok.
-
Granger czy ty chcesz mnie wykończyć?
-
Skąd wiedziałeś? - uśmiechnęła się do niego zalotnie. Widząc,
że chłopak chce przejąć kontrolę nad sytuacją popatrzyła
stanowczo w jego oczy. – Nie przerywaj - upomniała go i ponownie zaczęła
wędrówkę po jego ciele. Draco czuł jak krew buzuje mu w żyłach, a jego puls przyspiesza. Hermiona sprawnym ruchem pozbawiła go bokserek
i pocałowała go w ten najintymniejszy sposób. Malfoy zacisnął
zęby. Tak długo czekał aż będzie mógł ponownie posiąść jej
ciało, doprowadzić ją do granic rozkoszy, więc teraz nie chciał żeby to
skończyło się tak jak planowała jego żona. Podciągnął ją do
góry. Spojrzała na niego zdezorientowana.
-
Nie podoba ci się?
-
Chcę więcej – szepnął. Dotknął jej jedwabistej skóry na
piersiach, a jego smukłe palce zaczęły drażnić stwardniałe sutki. Powoli i
zmysłowo przeniósł dłonie na jej kobiecość, którą zaczął pieścić wywołując tym samym ciche jęki Hermiony. Delikatnie przewrócił ją na plecy i niemal z namaszczeniem zanurzył się w niej. Cichy pomruk zadowolenia wyrwał się z jego ust, była taka jaką ją zapamiętał rozkosznie
ciepła, wilgotna i ciasna. Zaczął powoli poruszać się w jej ciele po to tylko by za chwilę przestać. Gyrfonka popatrzyła na niego zamglonym wzrokiem, a on uśmiechnął się kpiąco.
-
Możesz mi przypomnieć kto jest lepszy? Ja czy Krum? - brązowooka jęknęła przeciągle.
-
Malfoy.
-
Odpowiedz i będę kontynuował – wymruczał. Dziewczyna zakołysała
zachęcająco biodrami jednak blondyn był nieugięty. - No słucham? Ja czy Krum?
-
Ty jesteś lepszy! - wymruczała seksownym głosem jego żona. Triumfalny uśmiech zagościł na przystojnej twarzy arystokraty, który ponownie zabrał ich w długą miłosną podróż. Tej nocy kochali się jeszcze dwa razy, albowiem oboje byli spragnieni swoich ciał, a każdy kolejny raz był
bardziej namiętny od poprzedniego. Żadne z nich nie zdawało sobie
sprawy, że coś w ich życiu ulega zmianie...