Udało się! :)
W sumie nie jestem mega zadowolona z tej miniaturki ale może Wam się spodoba :)
Już dzisiaj życzę Wam szampańskiej zabawy w sylwestrową noc :) a także aby nadchodzący Nowy Rok był jeszcze lepszy niż poprzedni :)
Dziękuję za komentarze :) pojawiło się pytanie o opowiadanie w wersji pdf. cóż... póki co nie planuję ale nie mówię nie...
pozdrawiam serdecznie!
pola
CZYTAM = KOMENTUJĘ
- Od której nie śpisz? - zapytał
zaskoczony blondyn wchodząc do kuchni.
- Od jakichś piętnastu minut.
Przygotowuję ci śniadanie. Za to mi płacisz pamiętasz? -
brązowooka popatrzyła uważnie na mężczyznę, który był ogolony
i ubrany w elegancki garnitur. W duchu przyznała, że wygląda
bardzo pociągająco.
- Pamiętam. Tutaj jest czek za
tłumaczenie umowy – podał dziewczynie świstek papieru. Hermiona
popatrzyła na sumę i wyciągnęła rękę z powrotem
- Nie mogę tego przyjąć, to jest
zdecydowanie za dużo.
- Uratowałaś mnie z bardzo
niezręcznej sytuacji, dzięki tobie mogłem zrealizować ważny
kontrakt dla mojej firmy. Zasłużyłaś na nagrodę.
- Być może i zasłużyłam, ale nie
na taką nagrodę. Zmniejsz sumę o połowę.
- To ja tu jestem szefem i niczego nie
będę zmniejszał. Co dzisiaj na śniadanie? - popatrzył w stronę
wyspy kuchennej.
- Tosty. Skoro nie chcesz zmniejszyć
sumy to przynieś mi jakieś dodatkowe dokumenty do tłumaczenia –
gryfonka nalała gorącej kawy do filiżanki i postawiła talerz z
tostami na środku stołu. Malfoy usiadł na krześle i przyjrzał
się uważnie pannie Granger. Włosy miała związane w luźnego
koczka na wierzchu głowy, biały obcisły podkoszulek, który
idealnie podkreślał jej kobiece kształty, szare spodnie dresowe i
bose stopy. Na jej twarzy były widoczne jeszcze resztki snu, pomimo
braku makijażu była naprawdę ładna. Przez chwilę w jego głowie
zagościła myśl iż taki widok mógłby oglądać codziennie rano
jednak bardzo szybko odtrącił od siebie ten pomysł. Zdecydowanie
nie potrzebuje teraz żadnej kobiety w swoim życiu. Jest mu bardzo
dobrze w pojedynkę, przynajmniej wie, że musi liczyć sam na
siebie. Z zamyślenia wyrwał go kobiecy głos
- Malfoy!
- Tak? - Hermiona przewróciła
teatralnie oczami
- Telefon ci dzwoni. Nie słyszysz? -
blondyn niechętnie wyjął telefon i popatrzył na wyświetlacz
nacisnął zieloną słuchawkę.
- Normalni ludzie o tej porze śpią
Zabini – mruknął do telefonu
- Stary nie ma czasu na sen! - brunet
był bardzo podekscytowany – włosi zdecydowali się na negocjację
umowy! Umówiłem nas na kolację w piątek wieczorem. Mam nadzieję,
że nie masz żadnych planów? Zresztą nieważne! Nawet jeśli masz
jakieś plany to je koniecznie odwołaj!
- Mhm – kolejne mruknięcie
blondyna, który właśnie upijał łyk świeżej kawy – jest tylko
jeden problem.
- Jaki? - zapytał zaskoczony Diabeł.
- Właśnie wczoraj dostałem
trzymiesięczne zwolnienie lekarskie od naszej tłumaczki nie wiesz
skąd weźmiemy kogoś na zastępstwo?
- Cholera!
- Dokładnie – Draco potarł ręką
czoło i poluzował krawat. Brązowooka postawiła przed nim talerz
świeżych tostów i wskazała ruchem głowy na zegar oznajmiając
tym samym, że powinien zacząć jeść jeżeli nie chce się
spóźnić. - Blaise pogadamy w firmie. Chyba mam pomysł jak
rozwiązać nasz problem – po czym rozłączył się i zabrał za
spożywanie śniadania. Przyglądał się uważnie Hermionie, która
krzątała się ciągle po kuchni. - Nie zjesz ze mną?
- Chyba nie powinnam.
- To, że u mnie pracujesz nie
oznacza, że masz nie jeść śniadania. Usiądź – skinął głową
w stronę krzesła naprzeciwko jednocześnie nalewając kawę do
drugiej filiżanki. Gryfonka posłusznie usiadła i zaczęli oboje
spożywać posiłek. Blondyn zauważył, że dziewczyna unika jego
wzroku, westchnął cicho – posłuchaj to co wczoraj
powiedziałem... Nie powinno do tego dojść. Nie chcę żeby to
wpłynęło na nasze relacje. Rozumiem, że możesz czuć się trochę
skrępowana, ale tak jak powiedziałem to się nigdy więcej nie
powtórzy więc po prostu o tym zapomnijmy dobrze?
- Nie chcę ci utrudniać życia –
głos Hermiony był spokojny – tak naprawdę to w ogóle nie
powinno mnie tutaj być. Twoje życie wywróciło się do góry
nogami i sam przyznasz, że nigdy nie myślałeś, że będziesz
mieszkał ze szlamą.
- W tym domu nie używa się takich
słów – upomniał ją chłodno blondyn.
- Daj spokój Malfoy nie musisz
zmieniać swoich dawnych nawyków.
- Nie zmieniam swoich nawyków.
Zmieniłem siebie i nie życzę sobie żeby takie słowa padały w
moim domu – uciął rzeczowo.
- Ok. W każdym bądź razie ta
sytuacja jest dość dziwna dla nas obojga i myślę, że im szybciej
się stąd wyprowadzę tym lepiej będzie dla nas.
- Nie wiedziałem, ze życie ze mną
jest dla ciebie taką udręką Granger – zaśmiał się gorzko.
Gdzieś w głębi serca poczuł lekkie ukłucie żalu, że ta kobieta
siedząca przed nim tak bardzo pragnie się od niego uwolnić.
Hermiona poczuła się niezręcznie
- Nie chodzi o to...
- Nie tłumacz się – przerwał jej
– mogę ci w tym pomóc. Proponuję ci pracę na etacie tłumacza w
mojej firmie – zdumienie wymalowało się na twarzy gryfonki.
- A co będzie z mieszkaniem?
- Sądzę, że taka kreatywna osoba
jak ty jakoś pogodzi te obowiązki. To jak?
- Nie wiem co powiedzieć – jej
umysł ciągle był w szoku. Znowu może mieć pracę, wyjść do
ludzi, zająć się tym co lubi.
- Wystarczy zwykłe dziękuję –
mruknął zadowolony blondyn. Doskonale wiedział, że ta propozycja
spodoba się pannie Granger. Poprawił krawat i wstał – dzięki za
śniadanie. Pracę zaczniesz w piątek także przygotuj się bo
pierwszy dzień będzie trudny. Wrócę późno więc nie czekaj na
mnie z kolacją. – sprężystym krokiem udał się w kierunku drzwi
pozostawiając zszokowaną dziewczynę w kuchni.
Piątek nadszedł bardzo szybko. W
środku, w głębi gryfońskiego serca rosła ekscytacja na myśl o
powrocie do pracy, o tym, że znowu stanie na własne nogi. Garderoba
panny Granger powiększyła się o kilka eleganckich par szpilek,
spódnic, koszul i bielizny. Kolacja biznesowa była bardzo udana,
brązowooka w ogóle nie odczuwała tego, ze jest w pracy. Malfoy i
Zabini byli bardzo profesjonalni, a przedstawiciele włoskiej firmy
bardzo mili i zabawni. Cała trójka była zadowolona z wykonanej
pracy. Hermiona i Blaise czekali w restauracji po zakończonej
kolacji na blondyna, który pojechał załatwić jeszcze drobne
formalności.
- Jak ci się z nim mieszka? -
zagadnął niewinnie Zabini. Hermiona popatrzyła zaskoczona na
bruneta.
- Bardzo dobrze – odpowiedziała i
uśmiechnęła się łagodnie na co Diabeł parsknął śmiechem.
- Daj spokój Granger nie musisz się
bać, że mu powtórzę.
- Nie boję się po prostu mówię jak
jest. Nie wiem jak to w ogóle możliwe, ale Draco bardzo się
zmienił.
- To ty nic nie wiesz? - chłopak
spojrzał uważnie na gryfonkę.
- O czym?
- Wszystkie gazety o tym pisały. Smok
miał wypadek trzy lata temu. Jechał motorem i zderzył się z
samochodem prowadzonym przez pijanego kierowcę. Szpital, śpiączka, a potem długie miesiące rehabilitacji. Od tamtej pory to już nie
jest tamten Malfoy. Myślałem, że skoro mieszkacie razem to ze sobą
rozmawiacie.
- Jakoś nie po drodze nam jest ze
zwierzaniami.
- Oboje jesteście po przejściach.
Nie myśl sobie, że nie znam twojej historii...
- Do czego dążysz Blaise? - zapytała
zniecierpliwiona brązowooka.
- Jesteś pierwszą dziewczyną, z
którą on mieszka od tych kilku lat. Proszę cię nie skrzywdź go.
To mój najlepszy przyjaciel nie chcę go stracić.
- Skoro znasz moją sytuację to
doskonale wiesz, że mogłam go otruć z milion razy albo zadusić
podczas snu. Dzięki niemu wracam do normalnego życia i jestem mu za
to wdzięczna – brązowowłosa uśmiechnęła się przyjaźnie -
ale zazdroszczę mu, że ma przyjaciela, który się tak o niego
troszczysz – oboje parsknęli śmiechem.
- O czym rozmawiacie? - spytał
znienacka stojący za nimi Draco.
- Wspominamy stare czasy –
odpowiedział wymijająco Zabini – zamówiłem już butelkę
szampana czekamy tylko na ciebie. Siadaj musimy oblać ten sukces.
- Tak... Nic byśmy nie osiągnęli
gdyby nie urok osobisty Granger – Hermiona zarumieniła się, a jej
oczy zalśniły. Blondyn puścił do niej oczko, a ona poczuła jak
fala gorąca przetacza się przez jej ciało. Po chwili cała trójka
siedziała i świętowała, wspominając i żartując.
Elegancka limuzyna podwiozła ich pod
drzwi budynku. Wypity szampan delikatnie szumiał w ich głowach.
Draco przekręcił kluczyk w zamku i pchnął delikatnie drzwi
ustępując miejsca gryfonce.
- Kto pierwszy bierze prysznic ty czy
ja? - zapytał zachrypniętym głosem. Brązowooka poczuła delikatny
dreszczyk na ciele za co bardzo szybko skarciła się w duchu.
- Oczywiście, że ty –
odpowiedziała szybko – w końcu jesteś szefem.
- A ty kobietą – trafnie zauważył
blondyn. – Jak na dżentelmena przystało puszczę cię pierwszą.
Masz piętnaście minut więc rusz
tyłek – gryfonka parsknęła śmiechem i ruszyła do łazienki.
Rozebrała się i szybko wskoczyła pod strumień gorącej wody.
Idealne odprężenie, niestety nie mogła tak stać w nieskończoność,
namydliła swoje ciało, umyła włosy, spłukała pianę, zakręciła
wodę i otworzyła drzwi kabiny a jej serce zamarło. W łazience
stał Malfoy i wyciągał do niej rękę z ręcznikiem. Zamrugała kilka razy i pospiesznie chwyciła ręcznik zakrywając
się nim.
- Masz gościa – ton blondyna był
pozornie obojętny. Gryfonka nawet nie zdążyła zapytać kto
przyszedł ponieważ chłopak odwrócił się na pięcie i wyszedł z
łazienki, ale tylko Merlin wie ile go to kosztowało. Już pierwszego
dnia zauważył, że Granger ma idealne ciało. Trzy lata wytrzymał
bez kobiety, teraz starał się z całych sił aby nie uwieść
siebie i jej. Hermiona stała nieruchomo owinięta białym
ręcznikiem, po chwili zreflektowała się i wybiegła z łazienki.
Serce stanęło jej na moment, a najgorszy koszmar właśnie się
ziścił. W korytarzu z pochmurną miną i wrogością w oczach stał
Jack.
- Witaj Mionko – powiedział
łagodnie jakby zwracał się do dziecka. Hermiona poczuła, że
zaschło jej w gardle, z trudem przełknęła ślinę i popatrzyła
odważnie w jego ciemne oczy.
- Czego chcesz? - zapytała przez
zaciśnięte zęby, a mięśnie na jej ciele boleśnie się napięły.
- Przyjechałem po ciebie – ponownie
łagodny ton – możemy wracać do domu?
- Nigdzie z tobą nie jadę –
odpowiedziała sztywnoi. Jack parsknął śmiechem
- Nie bądź głupia. Nie możesz
siedzieć na głowie Dracona w nieskończoność. Pora wracać –
gryfonka już nic nie rozumiała z całej sytuacji, wypity alkohol
szumiał w głowie, w płucach powoli zaczynało brakować tchu.
Spojrzała panicznym wzrokiem na obojętnego blondyna.
- To prawda? - zapytała przerażona.
- A chcesz tego?
- Oczywiście, że nie!
- Widzisz Marbell? Ona nie chce z tobą
wracać – stalowe spojrzenie utkwiło w ciemnowłosym mężczyźnie
– miło było, ale musisz już iść.
- Daj spokój Malfoy. Wygrałem dużą
sumę pieniędzy, stać mnie na to żeby ją odkupić – ton głosu
Jacka był szorstki lecz nie robił na ślizgonie żadnego wrażenia.
- Ile proponujesz? - pytanie blondyna
zaskoczyło Hermionę, nagły chłód objął jej ciało. Ponownie
stała się przedmiotem. Nie wierzyła własnym uszom, że Malfoy w
ogóle rozważa taką propozycję.
- Sto tysięcy – Draco parsknął
śmiechem lecz po chwili uśmiech znikł z jego arystokratycznej
twarzy, a spojrzenie ciskało błyskawice.
- Jesteś żałosny – syknął
głosem zimnym jak lód – ona nie jest i nigdy nie będzie na
sprzedaż. Miałeś pod nosem wspaniałą kobietę, ale ją straciłeś
na własne życzenie. Myślałem, że przyszedłeś przeprosić i
błagać o wybaczenie, niestety dalej jesteś sukinsynem jakim
byłeś. Jeżeli to wszystko co masz do powiedzenia to zejdź mi z
oczu bo nie ręczę za siebie – Hermiona poczuła jak wielki,
ciężki kamień spadł jej z serca. Nie odda jej, nie sprzeda...
Jest bezpieczna.
- Kiedyś tego pożałujesz –
warknął Jack w stronę Hermiony i wyszedł trzaskając drzwiami.
Brązowooka stała i patrzyła na drzwi, czuła jak w oczach zbierają
się łzy, tak bardzo nie chciała płakać. Nagle poczuła jak
obejmują ją silne ramiona blondyna.
- Wszystko jest ok Granger. To zwykły
palant, nie powinnaś płakać przez takich jak on – czule szeptał
do ucha gryfonki – osobiście dopilnuję żeby cię już nigdy nie
nachodził – odsunął ją delikatnie od siebie i spojrzał w
czekoladowe oczy, które były pełne smutku i wdzięczności.
Blondyn uśmiechnął się delikatnie – idź się wysusz i ubierz,
naleję ci lampkę wina dla odprężenia – brązowooka skinęła
posłusznie głową i wróciła do łazienki. Gdy przyszła do salonu
Malfoy kończył szklaneczkę Ognistej z lodem a jej podał lampkę
winę. Hermiona usiadła na podłodze przed kominkiem, a blondyn
poszedł wziąć prysznic. Myśli kłębiły się w jej głowie, mógł
ją sprzedać za sto tysięcy, ale tego nie zrobił. Czy ona coś dla
niego znaczy? Czy to była tylko litość?
- Nad czym tak myślisz? - bezradnie
wzruszyła ramionami i spojrzała na blondyna stojącego bez koszulki
w spodniach dresowych z mokrymi jeszcze włosami. Draco trzymał w
ręku drugą szklankę z bursztynowym napojem.
- Taki dżentelmenem jak ty chyba
powinien wiedzieć, że nie wchodzi się bez pukania do łazienki gdy
ktoś bierze prysznic – Draco sprawiał wrażenie rozbawionego tą
uwagą.
- Pukałem, ale nie słyszałaś.
- Jasne.
- Jakoś nie sprawiałaś wrażenia
skrępowanej swoją nagością – mruknął zaczepnie. Hermiona
oblała się rumieńcem. - Swoją drogą pięknie wyglądasz nago,
cała taka mokra, śliska – blondyn podszedł i usiadł obok
dziewczyny na podłodze. Brązowowłosa poczuła, że robi jej się
gorąco...
- Przestań – szepnęła wymijająco
i upiła porządny łyk wina.
- Nikt ci nie prawił komplementów,
że ładnie wyglądasz nago? Chyba mi nie powiesz, że jesteś
dziewicą? - Hermiona zaprzeczyła ruchem głowy. - W takim razie
powinnaś być przyzwyczajona do takich rzeczy.
- Ta rozmowa zmierza w złym kierunku
szefie – upomniała go łagodnie i zaśmiała się nerwowo –
lepiej będzie dla nas obojga jak pójdę spać – wstała i ruszyła
do swojego łóżka zostawiając go samego przed kominkiem.
Trzy miesiące minęły szybko.
Widywali się w pracy, w domu, wspólne śniadania, obiady, kolacje.
Panna Granger naprawdę zadomowiła się w mieszkaniu
arystokratycznego blondyna. Praca nie była lekka ale dzięki niej
nabrała powietrza, poczuła, że znowu oddycha, znowu spotyka ludzi
a życie nie jest takie okropne jak się wydawało. Blondyn coraz
częściej łapał się na tym, że przywiązał się do tej kobiety,
która z nim mieszka. Między nimi nawiązała się nić
porozumienia, która z dnia na dzień stawała się coraz silniejsza.
Niechętnie myślał o tym, że kiedyś będzie musiało nadjeść
rozstanie. Jego życie w końcu osiągnęło jakąś harmonię. Jak
co wieczór obserwował Hermionę czytającą książkę. Wygrał ją
w karty – na tę myśl uśmiechnął się do siebie
- Co cię bawi? - zapytała
przekrzywiając głowę brązowooka.
- Tak sobie wspominam – odpowiedział
wymijająco – napijemy się wina?
- Jasne – odparła brązowowłosa.
Chłopak wstał i udał się po kieliszki i alkohol. Po chwili oboje
sączyli ciemnoczerwony trunek siedząc przy kominku. - Dostałam
nową propozycję pracy – jego idealna harmonia, ład, który
zbudowali razem runął.
- Jaką?
- Mogę zostać tłumaczem Ministra
Magii – szepnęła niepewnie brązowooka. Draco pokiwał z uznaniem
głową.
- To chyba bardzo interesująca
propozycja?
- Tak nawet... Jeżeli nie chcesz to
ja...
- Nie Granger – uciął –
umawialiśmy się, że dopóki nie staniesz na nogi będziesz tutaj.
Teraz masz możliwość się wyrwać. Byłbym ostatnim egoistą
gdybym ci na to nie pozwolił.
- Chcesz żebym odeszła? - gryfonka
skupiła na nim swój wzrok. Potrzebowała teraz tylko jednego słowa,
krótkiego „nie” aby mogła zostać. Było im razem dobrze, nie
chciała tego burzyć. W duchu mocno liczyła na to, że nie pozwoli
jej odejść. Blondyn spojrzał głęboko w jej oczy. Wiedział, że
ten moment musiał kiedyś nadjeść.
- Tak będzie lepiej dla ciebie –
jego głos był chłodny, ostatkiem sił powstrzymywał się, żeby
nie złapać jej w objęcia i powiedzieć żeby została – do kiedy
masz czas?
- Mogę zacząć w każdej chwili –
w pokoju panowała martwa cisza, każde z nich pogrążone było w
sowich myślach. Ani Draco ani Hermiona nigdy nie pomyśleli, że
rozstanie może być takie ciężkie.
- Muszę zawieźć dokumenty do firmy
– podniósł się szybko z podłogi i wyszedł. Na dworze było już
ciemno, miasto lekko ucichło, założył swój kask i wsiadł na
motor. Tak dawno nim nie jeździł. Po wypadku obiecał bliskim, że
już nigdy na niego nie wsiądzie, ale teraz potrzebował czegoś co
pozwoli mu poczuć się lekko, wolno i uwolni go od galopujących
myśli. Przekręcił kluczyk i ruszył przed siebie.
Minęły dwie godziny, a jego dalej nie
było. Skołatane myśli krążyły po głowie zdenerwowanej
dziewczyny. Już raz miał wypadek, Diabeł mówił, że od tamtej
pory nie wsiadał na motor. Cholera zaklęła w myślach.
Siedziała w kuchni nad zimnym już kubkiem herbaty, uśmiechnęła
się na wspomnienie wieczoru kiedy to nieudolnie próbowała wydostać
jedną saszetkę. Tak wiele się zmieniło, tak dobrze było im
razem... Dlaczego to zmieniać? Usłyszała szczęk kluczy w
drzwiach, zerwała się i wybiegła na korytarz. Z ulgą przyjęła,
że wrócił cały i zdrowy.
- Martwiłam się o ciebie! -
krzyknęła drżącym głosem, a po jej policzkach spłynęły łzy -
Podobno nie jeździsz motorem od czasy wypadku
- Blaise papuga wszystko ci już
opowiedział?
- Nie ważne kto mi powiedział! Wiem
jak cierpiałeś...
- Nie wiesz – przerwał jej
zdecydowanym tonem – nie wiesz jak to jest gdy niewyobrażalny ból
rozdziera twoje ciało. Gdy łamiące się kości sprawiają, że
chcesz krzyczeć z całych sił, ale nie możesz bo ciężko ci złapać
oddech. Nie wiesz jak to jest gdy jedyną rzeczą, której pragniesz
jest śmierć żeby móc przestać czuć. W swoim życiu nie zawsze
mamy to na co zasługujemy, nie trafiamy tylko i wyłącznie na
dobrych ludzi, nie zawsze mamy szczęście. Popatrz ty trafiłaś na
Jack'a, który cię uwięził. Ja trafiłem na Jane, która mnie
zdradzała jak leżałem w szpitalu, a potem mnie rzuciła i to
dokładnie wtedy kiedy potrzebowałem jej najbardziej. Na szczęście
Blaise pomógł mi się pozbierać. Teraz ja pomogłem tobie. Oboje
cierpieliśmy, ale trzeba to zostawić za sobą i iść na przód,
przełamywać swoje lęki. Stanie w miejscu nie przynosi niczego
dobrego. Ty też musisz ruszyć na przód. Nie mogę cię tutaj
zatrzymać rozumiesz? - spojrzał w jej oczy, czekoladowe tęczówki
wydawały się ciemniejsze niż zazwyczaj, widział w nich ból
pomieszany ze współczuciem. Na twarzy widniały jeszcze ślady łez,
które przed chwilą lśniły na policzkach.
- A co jeżeli nie chcemy iść
naprzód? - zapytała szeptem brązowooka.
- Nie zawsze to czego chcemy jest dla
nas dobre – powiedział spokojnie. Hermiona otworzyła usta żeby
odpowiedzieć, ale blondyn wpił się w nie z pasją. Gryfonka bardzo
szybko odwzajemniła pocałunek. Jego ciepłe wargi zachłannie
całowały jej usta, sprawny język pieścił delikatne podniebienie.
Ich pragnienie było wyczuwalne w powietrzu. Pocałunek chłopaka
doprowadził do wrzenia krew w jej żyłach. Malfoy delikatnie
odsunął ją od siebie – marzyłem o tym odkąd zobaczyłem cię
na stołku kuchennym gdy sięgałaś po herbatę – wymruczał.
- Tylko o tym? - zapytała wpatrując
się w jego idealnie wykrojone wargi.
- Nie tylko – szepnął i musnął
wargami jej usta – chcę dużo dużo więcej – uniósł ją i
zaniósł do swojej sypialni. Położył ją na ogromnym łóżku i
przejechał czubkiem języka po szyi gryfonki co wywołało
przeciągły jęk. Delikatnie zdjął z niej ubrania i zaczął
pieścić jej pełne piersi – jesteś taka piękna – powiedział
ochrypłym z podniecenia głosem – nawet nie wiesz ile razy o tym
śniłem – po tych słowach kontynuował swoje pieszczoty leniwie
przesuwając się w dół. Hermiona nie pamiętała kiedy ostatni raz
czuła się tak ważna w sypialni, chłonęła te słodkie doznania
każdą komórką ciała. Gdy usta Dracona zaczęły pieścić jej
kobiecość przez ciało dziewczyny przeszła pierwsza fala rozkoszy,
blondyn szybko zrzucił z siebie ubranie i wszedł w nią sprawnym
ruchem wywołując krzyk z malinowych ust
- Sprawiłem ci ból? - zapytał z
troską.
- Nie – wyszeptała pomiędzy
urywanymi oddechami – kontynuuj proszę – Malfoy posłusznie
wysłuchał prośby i zabrał ich razem w krainę bezkresnej
przyjemności. Tej nocy oboje ofiarowywali sobie nawzajem nieziemskie
doznania. Rankiem Hermiona długo stała pod prysznicem, ciągle
czuła na sobie dotyk Dracona, który rozpalał jej zmysły. Nie
chciała nieudolnego pożegnania, nie wiedziała nawet co miałaby mu
powiedzieć po tym wszystkim co od niego otrzymała. Gdy wyszła z
łazienki w mieszkaniu panowała cisza, Malfoy poszedł do pracy. Na
stole w kuchni leżała kartka, a na niej dwa zdania.
Jesteś wspaniałą kobietą
Granger. Nigdy o tym nie zapominaj.
D.M
Jeszcze tego samego dnia przyjęła
propozycję z Ministerstwa i przeprowadziła się do nowego,
służbowego mieszkania. Nowa praca okazała się ciekawa jednak
nie była tak przyjemna jak praca z Draco i Zabini'm. W mieszkaniu
było pusto, w kominku nie płoną ogień, a kawa rano nie smakowała
tak dobrze jak w towarzystwie blondyna. Podobnie było w życiu
Dracona, pomimo tego, że panna Granger zostawiła wszystkie
bibeloty, które kupiła opiekując się jego mieszkaniem nie
odczuwał jej obecności. Brakowało mu widoku zaspanych,
czekoladowych oczu, luźnie związanych włosów i bosych stóp gdy
przygotowywała dla nich śniadanie. Oddał jej wolność. W głębi
serca czuł, że postąpił słusznie, że ona na to zasługuje, ale
nie czuł z tego powodu radości.
Kolejny dzień w Ministerstwie minął Hermionie
bez większych emocji, wracała spokojnym spacerem do swojego
mieszkania. Minął miesiąc, a ona ciągle rozmyślała o stalowych
tęczówkach, blond włosach, rozmowach przy winie i namiętnej nocy.
Zamyślona otwierała drzwi mieszkania gdy nagle usłyszała za sobą
- Jak ci się mieszka w nowym
mieszkaniu? - odwróciła się gwałtownie i ujrzała smukłą wysoką
postać, szerokie męskie ramiona i blond włosy. Jego zmysłowy głos
sprawił, że krew w żyłach zaczęła szybciej krążyć.
- Dziękuję, nie narzekam –
skłamała. - Co ty tutaj robisz?
- Przyszedłem po coś co mi zabrałaś
Granger – Hermiona osłupiała. Blondyn podszedł leniwym krokiem,
stalowe oczy sypały iskry. Serce w piersi dziewczyny zaczęło bić
szybciej.
- Coś ci zabrałam? Przepraszam
musiałam to zrobić nieświadomie – spuściła swój wzrok
wpatrując się w swoje eleganckie buty. Gorączkowo zastanawiała
się nad tym o co chodzi Malfoy'owi.
- Może wejdźmy do mieszkania –
zaproponował – nie chcę o tym rozmawiać na schodach. - Gryfonka
skinęła głową i oboje weszli do pomieszczenia. Draco zamknął za
sobą drzwi i popatrzył uważnie na dziewczynę, która wpatrywała
się w niego oczekując wyjaśnień. - Oddaj mi moje serce Hermiono –
na twarzy brązowookiej wymalowane było zdziwienie. Zamrugała kilka
razy dla pewności czy to aby nie sen, ale postać blondyna nie
znikła.
- Słucham? - wyszeptała niemal
bezgłośnie.
- Oddaj mi moje serce, które
skradłaś. Odkąd się wyprowadziłaś moje życie nie jest takie
jak powinno, kawa nie smakuje tak jak powinna, praca nie jest tak
fajna jak powinna być. Nie wracam z radością do domu, a moje łóżko
nagle okazało się za duże dla jednej osoby. Gdy zasypiam ciągle
widzę ciebie jak jesteś pod prysznicem, w kuchni, na podłodze
przed kominkiem. Powiedz mi coś żeby to się zmieniło bo
przysięgam, że oszaleję.
- Ja też – odparła bez wahania.
- Co ty też? - zapytał zdziwiony.
- Ja też za tobą tęsknię Draco. –
Malfoy bardzo szybko znalazł się przy pannie Granger i złożył na
jej ustach namiętny pocałunek, serce Hermiony wykonało fikołka z
radości. Gdy już oboje wyrównali oddech zapytał
z nadzieją w głosie
- Wrócisz do mnie?
- A chcesz tego?
- Bardziej niż czegokolwiek. Kocham
cię Granger – radosny śmiech rozległ się w mieszkaniu.
ROK PÓŹNIEJ
- Stary też chcę mieć taką fajną
żonę – powiedział Blais'e do Dracona gdy obaj obserwowali jak
świeżo upieczona pani Malfoy zabawia gości na przyjęciu weselnym.
- Musisz zacząć grać w karty Diable
– odpowiedział zadowolony pan młody.
Fenomenalne ♥ To chyba najlepsze słowo, jakim mogę opisać tą miniaturkę. Nie mogła sie doczekać tej części, ale opłacało się w stu procentach :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Tak. Acha. Tak. Acha. Kocham. To. Tak. Acha. Tak. Acha. Kocham. To. Kocham. Wspaniałe, genialne cudowne, idealne ubustwiam! ^_^
OdpowiedzUsuńUrocza miniaturka
OdpowiedzUsuńŚwietne, świetne, świetne!
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę miałam wrażenie, że nie będzie happy endu, ale proszę.:)
Szkoda tylko, że ten Jack nie cierpiał za to, co zrobił Mionie.
Ale i tak jest GENIALNIE.:D
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
PS. Tobie też wszystkiego dobrego w 2014.:D
Och od 1 części czekałam na kontynuację i sie nie zawiodłam miniaturka idealna :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetna, po prostu brak mi słów. Miniaturka bardzo delikatna i subtelna. Takie lubię najbardziej.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku,
Miss Frost
Bardzo fajna. Jest świetna pod każdym względem. Końcówkę przeczytałam kilka razy... ponieważ była genialna!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://hermione-and-draco.blogspot.com
Ann
Ja też chcę wygrać sobie takiego fajnego męża <3 Może kiedyś mi się uda :) pozdr!
OdpowiedzUsuńBardzo fajna miniaturka, czyta się ją tak lekko i przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńSuper miniaturka :)
OdpowiedzUsuńłaaał...świetnie napisana miniaturka :) trafiłam tu przypadkiem i wiem, że zostanę na dlużej ;) lekka, przyjemna, coś czego potrzebowałam na osłodę swojego życia, dzięki ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Paulina
WOOOOOOW *o*
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tej miniaturce :)
fajnie skończona ;dd
Jejuuu, jaka boska *__* Popłakałam się jak Draco wyznał jej miłość ;< *-* Tak wiem, mazgaj ze mnie ;\ Prosimy o więcej takich miniaturek <3 Pozdrawiam Mopsicaa ;*
OdpowiedzUsuńJej... na miniaturkę wpadłam przypadkiem i jestem oczarowana. Świeeetne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
dark-family-dtb.blogspot.com
Genialne. Nie wiem dlaczego nie podoba Ci się ta część. Draco, który mówi Hermionie, że ma oddać jego serce - przeuroczy. Idealne zakończenie.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej tak genialnych miniaturek.
Pozdrawiam i również życzę szampańskej zabawy sylwestrowej i szczęśliwego Nowego Roku.
Avis. <3
świetne czekam na kolejną taką miniaturkę :) pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńJEST ! JEST ! JEST! POST ! JUŻ CZYTAM ! <3
OdpowiedzUsuń_____________________________________
bosko !
a zakończenie ? - genialne :D
zacznij grać w karty.. - bezcenne :D <3
nie zawiodłaś mnie długością.. całkiem sporo tekstu ! <3
ZEBY KOLEJNY ROK BYL LEPSZY! TAAK! :)
CzytelniczkaGreen.
O boże kocham ten rozdział <3
OdpowiedzUsuńCudowne. Czekam na następny rozdział i miniaturki.
http://www.od-nienawisci-do-milosci-dramione.blogspot.com
Wcale nie wyszło źle. Taka przyjemna i ciekawa miniaturka. Czekam na więcej i kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńG.P.
Świetna miniaturka. Śmiałam się na końcu, ostatnie zdanie było najlepsze :-) suuper
OdpowiedzUsuńZjawiskowe, cudne, fenomenalne, nie wiem jakie jeszcze bo żadne słowa nie oddają tego, jakie to wspaniałe! ♥ Najlepsza miniaturka pod słońcem! Końcówka przebija wszystko ♥
OdpowiedzUsuńMogę powiedzieć tylko tyle.
OdpowiedzUsuńTo. Jest. Fantastyczne!
Ta miniaturka urzekła mnie jeszcze bardziej niż wcześniejsza. Cieszy mnie to, że tak fajnie rozbudowaś postacie.
Na początku Hermiona wydawała mi się zbyt uległa, zbyt mało waleczna i jakaś taka nie hermioniwata. Ale po tym jak opowiedziała Draconowi swoje losy zrozumiałam ją i jej postępowanie. Lecz miom to nadal uważam, że za bardzo zrobiłaś z niej taką stachliwą panienkę. Ale Twoja miniaturka - Twoja wola. Z resztą rozumiem, że musiałaś tak postąpić, by móc doprowadzić do zbliżenia jej i Dracona. Po za tym nie mam do niej więcej uwag. Od razu wzbudza ona w czytelniku sympatie. Nie tylko dla tego, że jest Hermioną, ale też dlatego, że znalazła się ona w bardzo trudnej sytułacji.
Co do Dracona to przy nim nie mam żadnych zastrzeżeń. Tu znowu był taki słodki <3 Oprócz tego taki czuły i opiekuńczy. Dobrze, że wyjaśniłaś co doprowadziło do takich zmian w jego zachowaniu.
Fajnie również, że poprowadziłaś akcje przez kilka miesięcy, w ciągu których mieli oni rzeczywiście czas by się poznać i się do siebie przywiązać.
Oczywiście można powiedzieć, że miniaturka jest trochę przesłodzona, ale chyba każdy czasem potrzebuje takiej chwili słodkości ;D (Szczególnie, że taka słodkość nie tuczy)
Podczas czytania widziałam chyba z dwa czy trzy błędy ortograficzne, ale nie pamiętam już w który miejscu.
Na zakończenie dodam tylko, że w pełni zgadzam się z przedmówczyniami. Końcówka najlepsza!
Buziaki, Rosie
Witaj ponownie,
OdpowiedzUsuńdochodzimy do Pokera, zdecydowanie coś co lubię. Tu mogłaś bardziej rozwinąć sferę emocjonalną, wiem, ja mam do tego słabośc, ale wracając do meritum. Kupuję dumę Hermiony, która nie pozwalała jej powiedzieć przyjaciołom w jakie bagno wpadła i tu zaczynają się schody, nie wierzę by panna G, osoba tak zorganizowana została z kims na kim jej nie zależało, ten aspekt kładzie się cieniem nad moim zachwytem, to powinno moim zdaniem być na zasadzie hmm takiej "żony alkoholika" która wierzy, że on ją kocha, a to że ją bije, to wyraz uczuć. On po prostu ma pewne problemy. Wiem, podchodze do tego od strony psychologiczno technicznej, ale taka jest moja opinia i krytyka. Tu zawaliłaś jej kreację psychologiczną, bo jest mało realistyczna. Jej chłopaka tyrana rozumiem, Draco ciut wykastrowany z charakteru, trochę dla mnie za mało w historii draco, rozwinęłąbym to ciut barwniej, bo ten skrót mi nie wystarcza, ale jestem w stanie zrozumieć...
No dobrze, na tym kończę,
chciałam tylko na osłode powiedzieć, że słodkości literackie nie tuczą, a ta ciasteczkowa miniatura jest moim ulubionym niskokalorycznym ciasteczkiem z morzem lukru...
powiem więcej, masz tu kilka moich ulubionych tekstów.
Pozdrawiam.
Alex
I love It! Super! Genialnie! No i skończyła mi się wena na pochwały.
OdpowiedzUsuńLecę dalej
Miona Snape
Genialne... wow.... skradlo moje serce!
OdpowiedzUsuńCudne! <3
OdpowiedzUsuńI to zakończenie!
Zakochałam się!
Musze chyba przeczytać wszyyystko na Twoim blogu jak znajdę chwilkę!
Pozdrawiam :*
Rok później najlepsze C:
OdpowiedzUsuńCała miniaturka jest naprawdę wspaniała, ale końcówka całkowicie skradła mi serce. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa fabuła, świetne postacie (w końcu Dramione), bardzo ładnie opisane sytuacje i uczucia bohaterów. Gratulacje!
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
Bezapelacyjnie ta miniaturka trafia na moją listę ulubionych tekstów!
OdpowiedzUsuńJest cudowna - a ja nią oczarowana, zachwycona!
Pozdrawiam ciepło!
Opowiadanie podobało mi się pomimo tego, że trudno mi wyobrazić sobie Hermionę w roli ofiary :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Malwina
Nigdy nie przeczytałam czegoś takiego jak to. Nic nie wzbudziło we mnie tylu uczuć naraz. To było wspaniałe. Nie wiem jak to opisać. Ta miniaturka zostanie moją ulubioną A na blogu zostanę na dłużej. POZDRAWIAM SERDECZNIE! Marika
OdpowiedzUsuń