poniedziałek, 9 grudnia 2013

Poker - miniaturka cz.I

Na wstępie pragnę bardzo przeprosić ale niestety nie nad wszystkim panujemy i wypadki losowe się zdarzają zarówno te miłe jak i te mniej miłe... 

Bardzo chciałam dodać miniaturkę 7 grudnia w dniu urodzin Avis. ale niestety nie udało się to, dlatego korzystając z okazji dzisiaj pragnę złożyć najserdeczniejsze życzenia dużo zdrowia, pogody ducha, uśmiechu na twarzy oraz spełnienia marzeń :* 100 lat Avis. ! :) (spóźnione ale szczere)  

Co do miniaturki to będzie jeszcze jedna część najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu ;) życzę Wszystkim Czytelniczkom udanego tygodnia trzymajcie się ciepło :)

pola




- Nie masz już czego postawić – chłodno zauważył blondyn, świdrując przeciwnika wzrokiem. Ten mu odpowiedział pogardliwym uśmiechem.
- Mam – brunet skiną głową na swojego kierowcę. Po chwili do pokoju została przyprowadzona kobieta w czerwonej sukience,głowę miała pochyloną tak jakby chciała się ukryć przed mężczyznami, którzy bezczelnie świdrowali ją wzrokiem. - Daję ją w zastaw – przy pięcioosobowym stoliku do pokera zapanowało poruszenie.
- Jesteś żałosny – głos blondyna był pełen pogardy. Jeden z graczy powoli wstał od stolika i podszedł do szczupłej kobiety, delikatnie ujął ją za brodę i podniósł tak, że mógł spojrzeć w jej orzechowe oczy. - Kim ona dla ciebie jest Jack?
- Nikim ważnym.
- Jak śmiesz?! - głos dziewczyny nie krył oburzenia.
- Zamilcz - warknął brunet. - Panowie gramy? - Brązowowłosa popatrzyła na zgromadzonych mężczyzn. Każdy z nich patrzył się na nią z zaciekawieniem, każdy z nich był zapewne obrzydliwie bogaty i każdy z nich napawał ją odrazą. Jej przerażone oczy zatrzymały się na pewnym blondynie, który popijał whisky z lodem i jako jedyny nie zwracał na nią uwagi. Wydawało jej się, że skądś zna tę postać, szczupły, umięśniony, krótkie blond włosy. Chłopak popatrzył na nią uważnie i na jego twarzy pojawił się drwiący uśmiech w tej samej chwili Hermiona zdała sobie sprawę, że patrzy na Dracona Malfoy'a. Przymknęła swoje oczy nie chciała bowiem patrzeć w czyje obrzydliwe łapska trafi. Jej życie uległo koszmarnej zmianie przez ostatnie kilka lat. Początkowo Jack Marbell był w niej obłędnie zakochany natomiast ona utrzymywała pewien dystans, później zaczął jej imponować swoim doświadczeniem życiowym, był starszy o dziesięć lat więc wiedział więcej o życiu niż ona sama aż w końcu przekonała się do jego wielkiej miłości i zgodziła się na wspólne mieszkanie. Sielanka jednak nie trwała długo, zrobił z niej kurę domową, odciął od jakiegokolwiek źródła dochodu sam popadł w nałóg hazardu i teraz gryfonka stoi w wyzywającym makijażu, ubrana w czerwoną sukienkę, czarne szpilki jak towar na wystawie. Skrzywiła się na myśl, że pozwoliła zmarnować młode lata swojego życia. Miała niespełna trzydzieści lat i żadnych perspektyw przed sobą.
- Poker – powiedział dumnie młody arystokrata. Jack zaklął pod nosem.
- Jest twoja – mruknął niezadowolony. Kobieta poczuła jak krew odpływa z jej twarzy. Każdy tylko nie on. Męski wieczór dobiegł końca, panowie rozeszli się do swoich domów. Jej ukochany nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem. Została sam na sam z blondynem, który obrzucił ją szybkim spojrzeniem i ruszył przed siebie. Hermiona stała zdezorientowana nie wiedząc co robić.
- Idziesz czy zostajesz? - zapytał zniecierpliwiony. Doskonale wiedziała, że lepiej byłoby zostać, ale co dalej? Nie ma gdzie pójść, do kogo zadzwonić, nie ma żywego funta przy duszy. Popatrzyła dumnie na mężczyznę i ruszyła w jego stronę, ten otworzył jej kulturalnie drzwi i wyszli do zimnego hallu. Zatrzęsła się z zimna, nie miała ze sobą żadnego płaszcza. Ślizgon popatrzył na nią uważnie, przewracając oczami zdjął ciemną marynarkę i podał ją dziewczynie, która patrzyła niego niepewnym wzrokiem.
- Bierz tę cholerną marynarkę – powiedział niskim, lodowatym tonem. Posłusznie spełniła jego żądanie. Po chwili znaleźli się na dworze, gdzie uderzyło ich mroźne zimowe powietrze. Brązowowłosa w duchu dziękowała swojemu wrogowi szkolnemu za dodatkowe ubranie, gdyby nie to zamarzła by od razu. Nadjechała długa, czarna limuzyna, z której wysiadł szofer.
- Dobry wieczór sir. - Malfoy skinął przyjaźnie głową – Jak minęła gra?
- Dobrze. Wręcz wspaniale – powiedział rozbawiony blondyn. Starszy mężczyzna otworzył im drzwi i poczekał aż oboje wsiądą. Po chwili ruszyli ciemnymi ulicami Londynu w nieznane Hermionie miejsce.


Hermiona stała w korytarzu ogromnego mieszkania młodego arystokraty, które było urządzone gustownie i nowocześnie. Droga minęła im w milczeniu jakby każde z nich bało się pierwsze coś powiedzieć, jednak dziewczyna musiała przełamać swój opór
- Co ze mną będzie? - zapytała niepewnie. Blondyn zlustrował ją uważnie wzrokiem.
- Nie wiem Granger. Twój mąż czy też kochanek ofiarował mi niespodziewany prezent, zwrot w naturze zamiast w gotówce. Może powinienem z tego jakoś skorzystać? - dziewczyna głośno przełknęła ślinę i odruchowo cofnęła się od mężczyzny.
- Nie jestem rzeczą, którą się komuś daje – warknęła.
- Osobiście do czegoś takiego bym się nie posunął, niestety trafiłaś na skurwysyna, który cię sprzedał. Wcale nie chciałem cię wygrać, ale tak się stało. Jeszcze nie wiem co z tobą zrobię, postaram się do jutra coś wymyślić. Łazienka jest na końcu korytarza, idź zmyj z siebie ten wulgarny makijaż i weź prysznic – ruszyła bez słowa we wskazanym miejscu i już po chwili gorące krople spływały po jej nagim ciele. W łazience było dużo damskich kosmetyków tak jakby jakaś kobieta mieszkała ze ślizgonem. Kątem oka zauważyła jakiś ruch w pomieszczeniu, wstrzymała oddech, drzwi od kabiny uchyliły się i stanął w nich blondyn. Zawstydzona próbowała zakryć swoją nagość rękami, co wywołało ironiczny uśmiech na twarzy chłopaka.
- Może umyć ci plecy?
- Nie – mruknęła. - Czego chcesz?
- Nieładnie tak się zwracać do swojego nowego właściciela.
- Nie jesteś moim właścicielem – odparła przez zaciśnięte zęby co chłopak skwitował wzruszeniem ramion.
- Doprawdy nie wiem dlaczego tak się unosisz? Spójrz prawdzie w oczy, zostałaś sprzedana.
- Skoro chciałeś sobie urządzić dyskusję na ten temat mogłeś to zrobić w korytarzu,a nie teraz gdy stoję naga pod prysznicem! - do orzechowych oczu napłynęły łzy – Ale dla ciebie oczywiście jest mało upokorzenia jakiego doznałam i musisz dorzucić swoje!
- Spokojnie – mruknął - Przyniosłem ci koszulkę do spania, ręcznik i szczoteczkę. Jakbyś potrzebowała czegoś jeszcze to krzycz. Jak skończysz to przyjdź do salonu - drzwi do kabiny zamknęły się i gryfonka ponownie była sama w łazience. Szumiąca woda zagłuszyła jej rzewny płacz.


- Jesteś głodna? - zaprzeczyła ruchem głowy. Siedzieli w dużym, przestronnym salonie, z którego roztaczały się piękne widoki na Londyn. Hermiona ubrana w koszulkę Dracona wyglądała niezwykle kusząco, co nie umknęło uwadze właściciela.
- Masz dokąd wrócić? - ponownie zaprzeczyła ruchem głowy. - Pracujesz? - kolejne nerwowe potrząśnięcie – Zatem nie pracujesz i nie masz dokąd pójść? - tym razem odpowiedziało mu przytaknięcie.
- Na Merlina Granger czy ty masz język? W Hogwarcie byłaś taka wyszczekana a teraz co? - Hermiona starała się nerwowo obciągnąć koszulkę co nie uszło jego uwadze – nie zjem cię jak się do mnie odezwiesz – powiedział spokojnie.
- Od kiedy jesteś taki miły?
- Ludzie się zmieniają – mruknął. - Możesz mi powiedzieć jak wpakowałaś się w to bagno?
- Co konkretnie masz na myśli?
- Byłaś najmądrzejsza uczennicą w całej szkole dobrze wiesz co mam na myśli.
- Poznałam go podczas przyjęcia u znajomych, był miły, błyskotliwy i sympatyczny. Zaczęliśmy się spotykać. Zaimponował mi, zakochałam się i zamieszkaliśmy razem. Moje mieszkanie zostało sprzedane. Powoli odseparowywał mnie od znajomych, od pracy aż w końcu całkowicie odciął mnie od wszystkiego. Popadł w nałóg i zaczął sprzedawać wszystko co się da aż w końcu trafiło na mnie... - mówiła to tonem wypranym z emocji.
- Dlaczego nie odeszłaś?
- Jak? Dokąd? Nawet ty chcąc się mnie pozbyć nie masz gdzie mnie odesłać..
- Rodzice?
- Nie żyją. Harry i Ginny wyjechali. Z Ronem nie utrzymuję kontaktu - blondyn zamyślił się i potarł twarz dłońmi.
- Chcesz wrócić do Jacka?
- Nie – powiedziała gwałtownie.
- Nie jesteś zachwycona tym, że trafiłaś do mnie i nie chcesz wrócić do Jacka. Nie rozumiem cię Granger.
- Widocznie mało się starasz – zauważyła złośliwie.
- Proszę proszę pokazujemy pazurki – odciął się blondyn. - W normalnych okolicznościach wykorzystał bym to, że jesteś moja i pod moim dachem ale przez wzgląd na dawne czasy odpuszczę ci. Chyba nie będziesz rozczarowana?
- Skądże znowu przecież brzydzisz się szlamem.
- W tym domu nie używa się takich słów – powiedział surowo. Spojrzał na zegarek i wstał – chciałbym się położyć do łóżka. Twoja sypialnia jest naprzeciwko mojej. Masz coś przeciwko? - dziewczyna zaprzeczyła ruchem głowy. - Nie słyszę Granger?
- Nie mam nic przeciwko – powiedziała cicho. Podniosła się z sofy, na której siedziała, a koszulka opadła w połowę uda. Malfoy musiał przyznać, że dziewczyna wyglądała pięknie i naturalnie. Brązowe delikatnie kręcone włosy spływały po plecach gryfonki. Pełne, malinowe usta, zgrabny nos i duże oczy nie były już tak dziecinne jak w szkole. Delikatna, mleczna skóra wydawała się być gładka jak jedwab, blondyn poczuł nagłą chęć dotknięcia i sprawdzenia tego. Wyciągnął swoje silne dłonie i przejechał po szczupłych rękach dziewczyny, która drgnęła a na jej ciele pojawiły się ciarki. Draco odchrząknął
- Przepraszam. Twoja sypialnia jest po lewej stronie, przedostatnie drzwi. - gryfonka odwróciła się na pięcie i poszła do swojego nowego pokoju.


- Nie mam się w co ubrać- zauważyła nieśmiało stojąc w drzwiach do kuchni. Blondyn oderwał wzrok od gazety i zaskoczony popatrzył na dziewczynę.
- Jest szósta rano, nie śpisz?
- Jak widać – burknęła pod nosem.
- Zadziwiasz mnie Granger. Wczoraj kiwałaś głową dzisiaj zaczynasz silić się na sarkazm. Czy to moja osoba takie cuda zdziałała?
- Och Malfoy przecież wszyscy wiemy jaki jesteś cudowny – chłopak zaśmiał się pod nosem.
- W rzeczy samej Granger. Albert zaraz pojedzie po twoje rzeczy. Kawy?
- Herbaty zielonej o ile posiadasz.
- W drugiej szafce po prawej stronie. Zrób sobie – podeszła do szafki i wspięła się delikatnie na palce. Biała koszula z napisem „Boss” podciągnęła się odsłaniając czarne, koronkowe figi. Blondyn mimowolnie wpatrzył się w jej zgrabny tyłek, następnie przesunął wzrokiem po smukłych nogach. Wstał, podszedł do męczącej się dziewczyny, wyciągnął rękę i bez problemu zdjął słoik z herbatą. Gryfonka czuła jego bliskość, zapach i oddech, który przyjemnie łaskotał jej kark.
- Dziękuję – powiedziała ochrypniętym głosem.
- Nie ma za co – odpowiedział jej niskim, zmysłowym tonem. Niezręczną ciszę przerwał dźwięk gotującej się wody. Hermiona zaparzyła sobie herbatę i usiadła naprzeciwko chłopaka.
- Czym zajmowałaś się w pracy? - zapytał przebiegając wzrokiem po artykule prasowym.
- Tłumaczeniem umów, rozmów telefonicznych, czasami byłam tłumaczem podczas spotkań.
- Niestety, ale teraz będziesz musiała zająć się gotowaniem i sprzątaniem dla mnie. Będziesz dostawała za to pensję, a jak się trochę odkujesz to może pozwolę ci odejść - skwitował z uśmiechem.
- Co na to twoja dziewczyna?
- Nie mam.
- Chcesz powiedzieć, że te damskie kosmetyki należą do ciebie?
- Nie.
- Aha.
- To cię nie powinno w ogóle interesować.
- Mhm.
- Tutaj masz rozkład zajęć – podał jej zapisaną białą kartkę. - Mam nadzieję, że mnie nie otrujesz przy najbliższej okazji?
- Jesteś moim panem i władcą, nie śmiałabym tego uczynić – Malfoy uniósł lewą brew i popatrzył na nią uważnie.
- Widzę, że się rozumiemy. Miłego dnia – wyszedł zostawiając zamyśloną dziewczynę samą. Może nie jest tak źle, że trafiła do swojego dawnego wroga Dracona Malfoy'a? Wygląda na to, że chyba się zmienił. Cały miesiąc minął spokojnie blondyn wychodził do swojej firmy deweloperskiej, a panna Granger przyrządzała posiłki, odkurzała, myła, prała, prasowała i wykonywała inne domowe obowiązki. Ich rozmowy ograniczały się do minimum z czego Hermiona była bardzo zadowolona. W pewien piątkowy wieczór brązowooką spotkała jednak pewna niespodzianka. Jak co wieczór w kuchni czekała z gotową kolacją na powrót Draco z pracy, zamek w drzwiach się przekręcił i drzwi się otworzyły jednak do mieszkania nie wszedł wysoki blondyn. Hermiona usłyszała kobiecy głos
- Kochanie jesteś? - kobieta najwyraźniej szukała Malfoy'a. Gryfonka ubrana w granatowe dżinsy i luźną koszulkę wyszła na korytarz
- Nie ma go – powiedziała spokojnym głosem – ale zaraz powinien być.
- A ty kim jesteś? - pytanie padło z ust długonogiej brunetki, która była wyraźnie zaskoczona obecnością Hermiony w mieszkaniu. Kobieta była elegancka w każdym calu, brązowooka domyśliła się, że kosmetyki z łazienki należą do niej.
- Ja tutaj pracuję.
- Pracujesz? - elegancka pani prychnęła z pogardą – Zapewne tylko czekasz aż pozwoli ci wskoczyć do łóżka! Twoje niedoczekanie bo ja na to nie pozwolę! - Hermiona chciała coś odpowiedzieć, ale w drzwiach pojawił się blondyn, którego mina nie wyrażała zadowolenia na widok tajemniczej brunetki.
- Panie Malfoy ta pani czeka na pana – ton głosu panny Granger był oziębły, odwróciła się na pięcie i poszła do kuchni. Jednak tam doskonale słyszała toczącą się dyskusję.

- Co tutaj robisz? - głos Malfoy'a był ostry ja żyletka.
- Co ja tutaj robię? Może lepiej powiedz co robi tutaj ta wywłoka?!
- Nie pozwalam ci tak o niej mówić! - warknął.
- Jeszcze jej bronisz? Już zdążyła cię owinąć wokół palca?!
- Nie twoja sprawa! Miałaś tutaj nie przychodzić. Rozstaliśmy się pamiętasz? Zostawiłaś mnie dla jakiegoś bogatszego dziadka – syknął wściekły ślizgon.
- Po prostu chciałam w tobie wzbudzić odrobinę zazdrości – zaświergotała radośnie brunetka. Hermiona prychnęła cicho w kuchni, kręcąc z niedowierzania głową.
- Oddaj klucze do mojego mieszkania i nigdy więcej tutaj nie wracaj.
- Ale Draco...
- Nie będę dwa razy powtarzał.
- Będziesz błagał żebym wróciła! - po tych słowach rzuciła klucze na ziemię i wyszła trzaskając drzwiami. Blondyn wszedł z pochmurną minął do kuchni.
- Co na kolację? - zapytał chłodnym tonem.
- Pstrąg w ziołach i sałata sir – stalowe tęczówki zwęziły się lekko.
- Nie przeginaj Granger – syknął.
- Tylko odpowiadam na pana pytania sir – odważnie spojrzała mu w oczy – cóż więcej może taka wywłoka jak ja – poczuła jak broda zaczyna jej drżeć i odwróciła pospiesznie wzrok.
- Słyszałaś? - odpowiedziała przytakując głową – Nie przejmuj się nią.
- Ona ma rację. Jestem jak taka wywłoka bez dachu nad głową.
- Nie mów tak – powiedział ostro. - Jack nie wie co stracił.
- Być może... Pójdę do siebie. Dobranoc.
- Hermiona – dziewczyna odwróciła się na dźwięk swojego imienia – twój czek z wypłatą. - podeszła i drżącą ręką wzięła świstek papieru mimowolnie zerkając na sumę. Pięć tysięcy funtów.
- To... za dużo. Ja tylko wykonuję podstawowe obowiązki.
- Nie dyskutuj Granger. Dobranoc.

Leżała już w swoim łóżku i rozmyślała nad swoim życiem, nad tym jak arystokratyczny blondyn się zmienił i jak bardzo jej pomógł. Co takiego musiało zajść w jego życiu, że przeszedł taką przemianę? Usłyszała ciche pukanie do drzwi. Podniosła się na łokciach i powiedziała zachrypniętym głosem
- Proszę – drzwi się uchyliły i do środka wsunął się Malfoy ubrany w spłowiałe dżinsy i czarną koszulkę.
- Obudziłem cię?
- Nie spałam. Coś się stało?
- Dostałem aneks do umowy, a mój firmowy tłumacz się rozchorował i ma wolne. Potrzebuję jej na jutro. Możesz zerknąć? Jest po francusku. - popatrzył wyczekująco na dziewczynę, w oczach Hermiony zatańczyły wesołe iskierki - Oczywiście dodatkowo zapłacę – pospiesznie dodał. Wyskoczyła radośnie z łóżka zapominając, że jest w koronkowej, nocnej koszulce. Na ten widok oczy blondyna pociemniały, a w ustach zrobiło się sucho. Ostatkiem sił starał się nad sobą zapanować mocno zaciskając zęby.
- To prosty tekst pisany prawniczym językiem. Zajmie mi to jakąś godzinkę – podniosła swoje orzechowe oczy na niego i dostrzegła jego drapieżny wzrok. Zrozumiała, że ma na sobie mały skrawek materiału i oblała się rumieńcem – przepraszam – wyszeptała.
- Osobiście mi to nie przeszkadza, ale może lepiej byłoby dla ciebie gdybyś coś na siebie narzuciła? - lewa brew uniosła się leniwie do góry, a na twarzy pojawił się ironiczny uśmiech – będę czekał w gabinecie.


- Już jestem – powiedziała cicho. Blondyn popatrzył na nią uważnie i w duchu podziękował, że ma na sobie zwykłe czarne leginsy i dłuższy sweter zamiast tej cholernie krótkiej koszulki. Podniósł się ze swojego miejsca za biurkiem i zaprosił gestem ręki.
- Potrzebujesz czegoś?
- Mam pisać odręcznie czy na komputerze?
- Na komputerze – popatrzył na nią przelotnie – będzie ci przeszkadzało jak sobie tutaj posiedzę? - zaprzeczyła ruchem głowy po czym zabrała się do pracy. - Jakie języki znasz? - Hermiona oderwała się na chwilę od pracy i popatrzyła zaskoczona na ślizgona
- Francuski, hiszpański, włoski. Dlaczego pytasz? - blondyn wzruszył beztrosko ramionami.
- Tak po prostu. Mieszkasz u mnie miesiąc chciałbym wiedzieć o tobie coś więcej.
- Przepraszam, że tak siedzę ci na głowie. Niedługo zacznę czegoś szukać o ile... - popatrzyła na niego niepewnie
- O ile co?
- O ile mi pozwolisz – blondyn uśmiechnął się ironicznie.
- Nie jesteś moją własnością.
- Wygrałeś mnie – skrzywiła się znacznie na te słowa.
- Powiedzmy, że miałaś szczęście trafiając na mnie, a nie na kogoś innego.
- Dlaczego jesteś dla mnie taki dobry? - blondyn popatrzył na nią uważnie
- Nie rozumiem o co ci chodzi?
- Do niczego mnie nie zmuszałeś chociaż mogłeś, pozwalasz mi ze wszystkiego korzystać, dałeś mi pracę, płacisz mi i pozwolisz odejść kiedy będę chciała.
- Bądźmy szczerzy kiedyś nie byłem dla ciebie za dobry teraz mam okazję to naprawić więc to robię. Co w tym dziwnego?
- Wybacz, ale nie takiego cię zapamiętałam. Malfoy, którego znałam szczycił by się ze swojej zdobyczy, wykorzystał byś mnie, a potem porzucił, albo zagrał o mnie w karty – widząc jego smutne spojrzenie poczuła, że nie potrzebnie to powiedziała – przepraszam nie powinnam tego mówić.
- Tamten Malfoy nie żyje Granger. Skup się lepiej na umowie – brązowooka kiwnęła głową i każde z nich powróciło do swoich zajęć. Po pół godzinie Hermiona skończyła tłumaczenie i poszła do swojego pokoju. Sen jednak długo nie przychodził dlatego poszła do kuchni zaparzyć sobie melisy. Starała się zachowywać cicho, delikatnie otworzyła górną szafkę i wspięła się na palce. Pomimo swojego średniego wzrostu nie mogła dosięgnąć do pudełka. Westchnęła zrezygnowana. Przysunęła wysoki stołek kuchenny i wspięła się na niego dzięki czemu bez problemu wyjęła saszetkę potrzebną do sporządzenia naparu.

Stanął w progu jakiś czas temu i delektował się widokiem jaki zastał. Piękna dziewczyna stojąca na stołku kuchennym, ubrana w kusą koszulkę nocną odsłaniającą kuszące, smukłe nogi. Po chwili jednak doszedł do wniosku, że dziewczyna wspinająca się na stołki kuchenne to nie najlepsze połączenie dlatego postanowił interweniować.
- Oszalałaś? - zapytał najspokojniej jak mógł brązowooka jednak pisnęła przestraszona i zaczęła tracić równowagę. Blondyn podbiegł do stołka i złapał ją w tali. Popatrzyła na niego groźnie
- Przestraszyłeś mnie.
- Nie chciałem.
- Trzeba było mnie nie zachodzić od tyłu – mruknęła. Poczuła jak silne dłonie unoszą ją i stawiają na podłogę.
- Teraz lepiej. Możesz nie wspinać się na meble? Nie chcę mieć cię na sumieniu jak spadniesz i zrobisz sobie krzywdę.
- Przepraszam - chłopak popatrzył na zawartość torebki trzymanej przez gryfonkę
- Chyba musimy przestawić słoiki z herbatami, będzie ci łatwiej dosięgnąć – w jej orzechowych oczach pojawiło się zaskoczenie zmieszane z nutą skrepowania
- Nie trzeba. To twoje mieszkanie nie musisz nic w nim zmieniać.
- Ale chcę – po czym sięgnął na najwyższą półkę i przestawił wszystkie herbaty na najniższą. Hermiona nastawił wodę i wrzuciła saszetkę do kubka. W kuchni panowała niezręczna cisza.
- Obudziłam cię? - zapytała niepewnie.
- Nie akurat przechodziłem obok i przystanąłem. W końcu nie co noc widzę półnagą kobietę na stołku kuchennym – zauważył ironicznie. Panna Granger oblała się rumieńcem
- Ja... Nie sądziłam, że cię spotkam dlatego... - blondyn podszedł i położył palec na jej malinowych ustach.
- Ciii... Przecież wiem, że nie zrobiłaś tego specjalnie. Po prostu mówię, że to był miły widok – dostrzegła jak jego stalowo szare tęczówki pociemniały. - Masz piękne usta. - przejechał kciukiem po jej dolnej wardze. Hermiona zamarła a jej ciało napięło się jak struna, przełknęła nerwowo ślinę. Draco nachylił się nad nią – Mam ochotę cię pocałować Granger – wyszeptał wpatrując się w jej rozchylone wargi – mam ochotę mocno przyciągnąć cię do siebie, wsunąć swoje dłonie w twoje piękne włosy i namiętnie cię pocałować - brązowooka głośno westchnęła, miała ogromną ochotę poczuć to co przed chwilą powiedział blondyn. Chciała ponownie poczuć jak cudownie jest się całować z mężczyzną. Tę napiętą chwilę przerwał dźwięk gotującej się wody, chłopak zamrugał oczami i odsunął się od niej.

- Przepraszam nie powinienem. Nie wiem co we mnie wstąpiło. To się nigdy nie powtórzy – serce wciąż nerwowo łomotało w jego klatce piersiowej, a napięte mięśnie nie rozluźniły się nawet odrobinę. – Miłych snów – wyszedł pospiesznie z kuchni.

23 komentarze:

  1. Fajne opowiadanie. Trochę trudno mi uwierzyć, że Hermiona pozwoliłaby się tak ubezwłasnowolnić mężczyźnie, ale rozumiem, że było to potrzebne do fabuły opowiadania. Czekam na kolejną część miniaturki

    OdpowiedzUsuń
  2. Te życzenia to chyba do mnie. Bardzo za nie dziękuję. Tylko jest taki mały drobny szczególik. Nie prowadzę bloga, chociaż mam zamiar zacząć.
    W każdym bądź razie serdecznie dziękuję.

    Miniaturka jest genialna. Uwielbiam Hermionę jako bezbronną kobietę i oopiekującego się nią Dracona. To jest megłą przesłodkie. Czekam na kolejną część oraz rozdział głównego opowiadania :**
    Pozdrawiam.
    Avis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam :D przeoczyłam znaczek pod poprzednią notka jest Avis. i Avis~. Kurcze to z pośpiechu ;) mam nadzieję, że mi wybaczysz już poprawiam swój błąd :)
      PS. jak tam po urodzinach? :)

      Usuń
    2. Genialnie. Dostać trylogię Igrzysk Śmierci pomimo tego, ze przeczytało się to już 1000 razy to i tak jestem MEGA szczęśliwa, że mam to w swoich zbiorach. Wcześniej jakoś nie potrafiłam się zdecydować na zakup. ;D
      Nie dałoby rady dać wcześniej rozdziału, bądź kolejnej części miniaturki. ?
      Mu tak wszystkie bardzo prosimy. ! :***
      Avis.

      Usuń
  3. Miniaturka calkiem inna niz te ktore czytalam. Jestem zaciekawiona co bedzie dalej. Czekam i na kolejna czesc i na rozdzial. Przepraszam za brak polskich znakow i ze komentarz taki krotki ale jestem na telefonie. Weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No no ale jak to?! Tak już? Ja chce kolejną notkę! To było genialne z resztrą jak wszystko co piszesz:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawa miniatuurka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna miniaturka ! Czekam na cd :) figanin

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne <3
    Jestem ciekawa co będzie dalej. Nie spodziewałam się, że Draco się tak szybko zmieni.:P

    Czekam na kolejną część oraz na nowy rozdział Nice Suprise.:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Miniaturka świetna czekam na dalszą część :)

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowna miniaturka :3 jestem oczarowana !!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem zachwycona tą miniaturką i z niecierpliwością oczekuję na następną <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta miniaturka jest wspaniała ♥ Natknęłam się na nią przypadkiem i mnie oczarowała :) Już się nie mogę doczekać kolejnej części :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie, super, genialnie! Miniatura miażdży:D! a końcówka to już w ogóle miód, malina!!! szkoda, że jej nie pocałował! ale może ona to zrobi:>!!!
    Czekam z wielką niecierpliwością na następną część:D!

    OdpowiedzUsuń
  13. Miniaturka genialna, lubię takie klimaty, jak H na łasce D :)
    Czekam na dalszy ciąg,
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. uwielbiam twojego bloga, nurtuje mnie jedna sprawa, kiedy pojawi się kolejny rozdział głównego opowiadania, znając datę jego dodania, nie wchodziłabym na twojego bloga co godzinę, wypatrując kolejnej notki, trochę niecierpliwa ze mnie istota ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejejjeejjjejejeejj! jejciujejjciu jejciu ! <3
    pięknie kochanie ! <3
    kocham to jak piszesz !
    i te opisy.. mmmła ! bosko :*
    przepraszam , że tak długo nie komentowałam, ale już nadrabiam ! :* :* :*
    CzytelniczkaGreen.

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak cholernie zazdroszczę .. Chciałabym poczuć takie uczucie , które Herm czuła . Tą bliskość. To strasznie wpływa na moją wyobraźnię. Dziękuję że to piszesz.
    / Kona

    OdpowiedzUsuń
  17. Miniaturkę czytałam już chyba z milion razy, a teraz nadchodzi milion pierwszy :) uzależniasz

    OdpowiedzUsuń
  18. I znowu mnie zachwyciłaś :)

    Biegnę czytać dalej

    Rosie

    OdpowiedzUsuń
  19. 32 year-old Electrical Engineer Bar Blasi, hailing from Listuguj Mi'gmaq First Nation enjoys watching movies like Major League and Yoga. Took a trip to My Son Sanctuary and drives a Mustang. zobacz na tej stronie internetowej

    OdpowiedzUsuń