poniedziałek, 30 grudnia 2013

Poker - miniaturka cz.II

Udało się! :)
W sumie nie jestem mega zadowolona z tej miniaturki ale może Wam się spodoba :)
Już dzisiaj życzę Wam szampańskiej zabawy w sylwestrową noc :) a także aby nadchodzący Nowy Rok był jeszcze lepszy niż poprzedni :)
Dziękuję za komentarze :) pojawiło się pytanie o opowiadanie w wersji pdf. cóż... póki co nie planuję ale nie mówię nie...
pozdrawiam serdecznie!
pola

CZYTAM = KOMENTUJĘ



- Od której nie śpisz? - zapytał zaskoczony blondyn wchodząc do kuchni.
- Od jakichś piętnastu minut. Przygotowuję ci śniadanie. Za to mi płacisz pamiętasz? - brązowooka popatrzyła uważnie na mężczyznę, który był ogolony i ubrany w elegancki garnitur. W duchu przyznała, że wygląda bardzo pociągająco.
- Pamiętam. Tutaj jest czek za tłumaczenie umowy – podał dziewczynie świstek papieru. Hermiona popatrzyła na sumę i wyciągnęła rękę z powrotem
- Nie mogę tego przyjąć, to jest zdecydowanie za dużo.
- Uratowałaś mnie z bardzo niezręcznej sytuacji, dzięki tobie mogłem zrealizować ważny kontrakt dla mojej firmy. Zasłużyłaś na nagrodę.
- Być może i zasłużyłam, ale nie na taką nagrodę. Zmniejsz sumę o połowę.
- To ja tu jestem szefem i niczego nie będę zmniejszał. Co dzisiaj na śniadanie? - popatrzył w stronę wyspy kuchennej.
- Tosty. Skoro nie chcesz zmniejszyć sumy to przynieś mi jakieś dodatkowe dokumenty do tłumaczenia – gryfonka nalała gorącej kawy do filiżanki i postawiła talerz z tostami na środku stołu. Malfoy usiadł na krześle i przyjrzał się uważnie pannie Granger. Włosy miała związane w luźnego koczka na wierzchu głowy, biały obcisły podkoszulek, który idealnie podkreślał jej kobiece kształty, szare spodnie dresowe i bose stopy. Na jej twarzy były widoczne jeszcze resztki snu, pomimo braku makijażu była naprawdę ładna. Przez chwilę w jego głowie zagościła myśl iż taki widok mógłby oglądać codziennie rano jednak bardzo szybko odtrącił od siebie ten pomysł. Zdecydowanie nie potrzebuje teraz żadnej kobiety w swoim życiu. Jest mu bardzo dobrze w pojedynkę, przynajmniej wie, że musi liczyć sam na siebie. Z zamyślenia wyrwał go kobiecy głos
- Malfoy!
- Tak? - Hermiona przewróciła teatralnie oczami
- Telefon ci dzwoni. Nie słyszysz? - blondyn niechętnie wyjął telefon i popatrzył na wyświetlacz nacisnął zieloną słuchawkę.
- Normalni ludzie o tej porze śpią Zabini – mruknął do telefonu
- Stary nie ma czasu na sen! - brunet był bardzo podekscytowany – włosi zdecydowali się na negocjację umowy! Umówiłem nas na kolację w piątek wieczorem. Mam nadzieję, że nie masz żadnych planów? Zresztą nieważne! Nawet jeśli masz jakieś plany to je koniecznie odwołaj!
- Mhm – kolejne mruknięcie blondyna, który właśnie upijał łyk świeżej kawy – jest tylko jeden problem.
- Jaki? - zapytał zaskoczony Diabeł.
- Właśnie wczoraj dostałem trzymiesięczne zwolnienie lekarskie od naszej tłumaczki nie wiesz skąd weźmiemy kogoś na zastępstwo?
- Cholera!
- Dokładnie – Draco potarł ręką czoło i poluzował krawat. Brązowooka postawiła przed nim talerz świeżych tostów i wskazała ruchem głowy na zegar oznajmiając tym samym, że powinien zacząć jeść jeżeli nie chce się spóźnić. - Blaise pogadamy w firmie. Chyba mam pomysł jak rozwiązać nasz problem – po czym rozłączył się i zabrał za spożywanie śniadania. Przyglądał się uważnie Hermionie, która krzątała się ciągle po kuchni. - Nie zjesz ze mną?
- Chyba nie powinnam.
- To, że u mnie pracujesz nie oznacza, że masz nie jeść śniadania. Usiądź – skinął głową w stronę krzesła naprzeciwko jednocześnie nalewając kawę do drugiej filiżanki. Gryfonka posłusznie usiadła i zaczęli oboje spożywać posiłek. Blondyn zauważył, że dziewczyna unika jego wzroku, westchnął cicho – posłuchaj to co wczoraj powiedziałem... Nie powinno do tego dojść. Nie chcę żeby to wpłynęło na nasze relacje. Rozumiem, że możesz czuć się trochę skrępowana, ale tak jak powiedziałem to się nigdy więcej nie powtórzy więc po prostu o tym zapomnijmy dobrze?
- Nie chcę ci utrudniać życia – głos Hermiony był spokojny – tak naprawdę to w ogóle nie powinno mnie tutaj być. Twoje życie wywróciło się do góry nogami i sam przyznasz, że nigdy nie myślałeś, że będziesz mieszkał ze szlamą.
- W tym domu nie używa się takich słów – upomniał ją chłodno blondyn.
- Daj spokój Malfoy nie musisz zmieniać swoich dawnych nawyków.
- Nie zmieniam swoich nawyków. Zmieniłem siebie i nie życzę sobie żeby takie słowa padały w moim domu – uciął rzeczowo.
- Ok. W każdym bądź razie ta sytuacja jest dość dziwna dla nas obojga i myślę, że im szybciej się stąd wyprowadzę tym lepiej będzie dla nas.
- Nie wiedziałem, ze życie ze mną jest dla ciebie taką udręką Granger – zaśmiał się gorzko. Gdzieś w głębi serca poczuł lekkie ukłucie żalu, że ta kobieta siedząca przed nim tak bardzo pragnie się od niego uwolnić. Hermiona poczuła się niezręcznie
- Nie chodzi o to...
- Nie tłumacz się – przerwał jej – mogę ci w tym pomóc. Proponuję ci pracę na etacie tłumacza w mojej firmie – zdumienie wymalowało się na twarzy gryfonki.
- A co będzie z mieszkaniem?
- Sądzę, że taka kreatywna osoba jak ty jakoś pogodzi te obowiązki. To jak?
- Nie wiem co powiedzieć – jej umysł ciągle był w szoku. Znowu może mieć pracę, wyjść do ludzi, zająć się tym co lubi.
- Wystarczy zwykłe dziękuję – mruknął zadowolony blondyn. Doskonale wiedział, że ta propozycja spodoba się pannie Granger. Poprawił krawat i wstał – dzięki za śniadanie. Pracę zaczniesz w piątek także przygotuj się bo pierwszy dzień będzie trudny. Wrócę późno więc nie czekaj na mnie z kolacją. – sprężystym krokiem udał się w kierunku drzwi pozostawiając zszokowaną dziewczynę w kuchni.


Piątek nadszedł bardzo szybko. W środku, w głębi gryfońskiego serca rosła ekscytacja na myśl o powrocie do pracy, o tym, że znowu stanie na własne nogi. Garderoba panny Granger powiększyła się o kilka eleganckich par szpilek, spódnic, koszul i bielizny. Kolacja biznesowa była bardzo udana, brązowooka w ogóle nie odczuwała tego, ze jest w pracy. Malfoy i Zabini byli bardzo profesjonalni, a przedstawiciele włoskiej firmy bardzo mili i zabawni. Cała trójka była zadowolona z wykonanej pracy. Hermiona i Blaise czekali w restauracji po zakończonej kolacji na blondyna, który pojechał załatwić jeszcze drobne formalności.
- Jak ci się z nim mieszka? - zagadnął niewinnie Zabini. Hermiona popatrzyła zaskoczona na bruneta.
- Bardzo dobrze – odpowiedziała i uśmiechnęła się łagodnie na co Diabeł parsknął śmiechem.
- Daj spokój Granger nie musisz się bać, że mu powtórzę.
- Nie boję się po prostu mówię jak jest. Nie wiem jak to w ogóle możliwe, ale Draco bardzo się zmienił.
- To ty nic nie wiesz? - chłopak spojrzał uważnie na gryfonkę.
- O czym?
- Wszystkie gazety o tym pisały. Smok miał wypadek trzy lata temu. Jechał motorem i zderzył się z samochodem prowadzonym przez pijanego kierowcę. Szpital, śpiączka, a potem długie miesiące rehabilitacji. Od tamtej pory to już nie jest tamten Malfoy. Myślałem, że skoro mieszkacie razem to ze sobą rozmawiacie.
- Jakoś nie po drodze nam jest ze zwierzaniami.
- Oboje jesteście po przejściach. Nie myśl sobie, że nie znam twojej historii...
- Do czego dążysz Blaise? - zapytała zniecierpliwiona brązowooka.
- Jesteś pierwszą dziewczyną, z którą on mieszka od tych kilku lat. Proszę cię nie skrzywdź go. To mój najlepszy przyjaciel nie chcę go stracić.
- Skoro znasz moją sytuację to doskonale wiesz, że mogłam go otruć z milion razy albo zadusić podczas snu. Dzięki niemu wracam do normalnego życia i jestem mu za to wdzięczna – brązowowłosa uśmiechnęła się przyjaźnie - ale zazdroszczę mu, że ma przyjaciela, który się tak o niego troszczysz – oboje parsknęli śmiechem.
- O czym rozmawiacie? - spytał znienacka stojący za nimi Draco.
- Wspominamy stare czasy – odpowiedział wymijająco Zabini – zamówiłem już butelkę szampana czekamy tylko na ciebie. Siadaj musimy oblać ten sukces.
- Tak... Nic byśmy nie osiągnęli gdyby nie urok osobisty Granger – Hermiona zarumieniła się, a jej oczy zalśniły. Blondyn puścił do niej oczko, a ona poczuła jak fala gorąca przetacza się przez jej ciało. Po chwili cała trójka siedziała i świętowała, wspominając i żartując.



Elegancka limuzyna podwiozła ich pod drzwi budynku. Wypity szampan delikatnie szumiał w ich głowach. Draco przekręcił kluczyk w zamku i pchnął delikatnie drzwi ustępując miejsca gryfonce.
- Kto pierwszy bierze prysznic ty czy ja? - zapytał zachrypniętym głosem. Brązowooka poczuła delikatny dreszczyk na ciele za co bardzo szybko skarciła się w duchu.
- Oczywiście, że ty – odpowiedziała szybko – w końcu jesteś szefem.
- A ty kobietą – trafnie zauważył blondyn. – Jak na dżentelmena przystało puszczę cię pierwszą. Masz piętnaście minut więc rusz tyłek – gryfonka parsknęła śmiechem i ruszyła do łazienki. Rozebrała się i szybko wskoczyła pod strumień gorącej wody. Idealne odprężenie, niestety nie mogła tak stać w nieskończoność, namydliła swoje ciało, umyła włosy, spłukała pianę, zakręciła wodę i otworzyła drzwi kabiny a jej serce zamarło. W łazience stał Malfoy i wyciągał do niej rękę z ręcznikiem. Zamrugała kilka razy i pospiesznie chwyciła ręcznik zakrywając się nim.
- Masz gościa – ton blondyna był pozornie obojętny. Gryfonka nawet nie zdążyła zapytać kto przyszedł ponieważ chłopak odwrócił się na pięcie i wyszedł z łazienki, ale tylko Merlin wie ile go to kosztowało. Już pierwszego dnia zauważył, że Granger ma idealne ciało. Trzy lata wytrzymał bez kobiety, teraz starał się z całych sił aby nie uwieść siebie i jej. Hermiona stała nieruchomo owinięta białym ręcznikiem, po chwili zreflektowała się i wybiegła z łazienki. Serce stanęło jej na moment, a najgorszy koszmar właśnie się ziścił. W korytarzu z pochmurną miną i wrogością w oczach stał Jack.
- Witaj Mionko – powiedział łagodnie jakby zwracał się do dziecka. Hermiona poczuła, że zaschło jej w gardle, z trudem przełknęła ślinę i popatrzyła odważnie w jego ciemne oczy.
- Czego chcesz? - zapytała przez zaciśnięte zęby, a mięśnie na jej ciele boleśnie się napięły.
- Przyjechałem po ciebie – ponownie łagodny ton – możemy wracać do domu?
- Nigdzie z tobą nie jadę – odpowiedziała sztywnoi. Jack parsknął śmiechem
- Nie bądź głupia. Nie możesz siedzieć na głowie Dracona w nieskończoność. Pora wracać – gryfonka już nic nie rozumiała z całej sytuacji, wypity alkohol szumiał w głowie, w płucach powoli zaczynało brakować tchu. Spojrzała panicznym wzrokiem na obojętnego blondyna.
- To prawda? - zapytała przerażona.
- A chcesz tego?
- Oczywiście, że nie!
- Widzisz Marbell? Ona nie chce z tobą wracać – stalowe spojrzenie utkwiło w ciemnowłosym mężczyźnie – miło było, ale musisz już iść.
- Daj spokój Malfoy. Wygrałem dużą sumę pieniędzy, stać mnie na to żeby ją odkupić – ton głosu Jacka był szorstki lecz nie robił na ślizgonie żadnego wrażenia.
- Ile proponujesz? - pytanie blondyna zaskoczyło Hermionę, nagły chłód objął jej ciało. Ponownie stała się przedmiotem. Nie wierzyła własnym uszom, że Malfoy w ogóle rozważa taką propozycję.
- Sto tysięcy – Draco parsknął śmiechem lecz po chwili uśmiech znikł z jego arystokratycznej twarzy, a spojrzenie ciskało błyskawice.
- Jesteś żałosny – syknął głosem zimnym jak lód – ona nie jest i nigdy nie będzie na sprzedaż. Miałeś pod nosem wspaniałą kobietę, ale ją straciłeś na własne życzenie. Myślałem, że przyszedłeś przeprosić i błagać o wybaczenie, niestety dalej jesteś sukinsynem jakim byłeś. Jeżeli to wszystko co masz do powiedzenia to zejdź mi z oczu bo nie ręczę za siebie – Hermiona poczuła jak wielki, ciężki kamień spadł jej z serca. Nie odda jej, nie sprzeda... Jest bezpieczna.
- Kiedyś tego pożałujesz – warknął Jack w stronę Hermiony i wyszedł trzaskając drzwiami. Brązowooka stała i patrzyła na drzwi, czuła jak w oczach zbierają się łzy, tak bardzo nie chciała płakać. Nagle poczuła jak obejmują ją silne ramiona blondyna.
- Wszystko jest ok Granger. To zwykły palant, nie powinnaś płakać przez takich jak on – czule szeptał do ucha gryfonki – osobiście dopilnuję żeby cię już nigdy nie nachodził – odsunął ją delikatnie od siebie i spojrzał w czekoladowe oczy, które były pełne smutku i wdzięczności. Blondyn uśmiechnął się delikatnie – idź się wysusz i ubierz, naleję ci lampkę wina dla odprężenia – brązowooka skinęła posłusznie głową i wróciła do łazienki. Gdy przyszła do salonu Malfoy kończył szklaneczkę Ognistej z lodem a jej podał lampkę winę. Hermiona usiadła na podłodze przed kominkiem, a blondyn poszedł wziąć prysznic. Myśli kłębiły się w jej głowie, mógł ją sprzedać za sto tysięcy, ale tego nie zrobił. Czy ona coś dla niego znaczy? Czy to była tylko litość?
- Nad czym tak myślisz? - bezradnie wzruszyła ramionami i spojrzała na blondyna stojącego bez koszulki w spodniach dresowych z mokrymi jeszcze włosami. Draco trzymał w ręku drugą szklankę z bursztynowym napojem.
- Taki dżentelmenem jak ty chyba powinien wiedzieć, że nie wchodzi się bez pukania do łazienki gdy ktoś bierze prysznic – Draco sprawiał wrażenie rozbawionego tą uwagą.
- Pukałem, ale nie słyszałaś.
- Jasne.
- Jakoś nie sprawiałaś wrażenia skrępowanej swoją nagością – mruknął zaczepnie. Hermiona oblała się rumieńcem. - Swoją drogą pięknie wyglądasz nago, cała taka mokra, śliska – blondyn podszedł i usiadł obok dziewczyny na podłodze. Brązowowłosa poczuła, że robi jej się gorąco...
- Przestań – szepnęła wymijająco i upiła porządny łyk wina.
- Nikt ci nie prawił komplementów, że ładnie wyglądasz nago? Chyba mi nie powiesz, że jesteś dziewicą? - Hermiona zaprzeczyła ruchem głowy. - W takim razie powinnaś być przyzwyczajona do takich rzeczy.
- Ta rozmowa zmierza w złym kierunku szefie – upomniała go łagodnie i zaśmiała się nerwowo – lepiej będzie dla nas obojga jak pójdę spać – wstała i ruszyła do swojego łóżka zostawiając go samego przed kominkiem.


Trzy miesiące minęły szybko. Widywali się w pracy, w domu, wspólne śniadania, obiady, kolacje. Panna Granger naprawdę zadomowiła się w mieszkaniu arystokratycznego blondyna. Praca nie była lekka ale dzięki niej nabrała powietrza, poczuła, że znowu oddycha, znowu spotyka ludzi a życie nie jest takie okropne jak się wydawało. Blondyn coraz częściej łapał się na tym, że przywiązał się do tej kobiety, która z nim mieszka. Między nimi nawiązała się nić porozumienia, która z dnia na dzień stawała się coraz silniejsza. Niechętnie myślał o tym, że kiedyś będzie musiało nadjeść rozstanie. Jego życie w końcu osiągnęło jakąś harmonię. Jak co wieczór obserwował Hermionę czytającą książkę. Wygrał ją w karty – na tę myśl uśmiechnął się do siebie
- Co cię bawi? - zapytała przekrzywiając głowę brązowooka.
- Tak sobie wspominam – odpowiedział wymijająco – napijemy się wina?
- Jasne – odparła brązowowłosa. Chłopak wstał i udał się po kieliszki i alkohol. Po chwili oboje sączyli ciemnoczerwony trunek siedząc przy kominku. - Dostałam nową propozycję pracy – jego idealna harmonia, ład, który zbudowali razem runął.
- Jaką?
- Mogę zostać tłumaczem Ministra Magii – szepnęła niepewnie brązowooka. Draco pokiwał z uznaniem głową.
- To chyba bardzo interesująca propozycja?
- Tak nawet... Jeżeli nie chcesz to ja...
- Nie Granger – uciął – umawialiśmy się, że dopóki nie staniesz na nogi będziesz tutaj. Teraz masz możliwość się wyrwać. Byłbym ostatnim egoistą gdybym ci na to nie pozwolił.
- Chcesz żebym odeszła? - gryfonka skupiła na nim swój wzrok. Potrzebowała teraz tylko jednego słowa, krótkiego „nie” aby mogła zostać. Było im razem dobrze, nie chciała tego burzyć. W duchu mocno liczyła na to, że nie pozwoli jej odejść. Blondyn spojrzał głęboko w jej oczy. Wiedział, że ten moment musiał kiedyś nadjeść.
- Tak będzie lepiej dla ciebie – jego głos był chłodny, ostatkiem sił powstrzymywał się, żeby nie złapać jej w objęcia i powiedzieć żeby została – do kiedy masz czas?
- Mogę zacząć w każdej chwili – w pokoju panowała martwa cisza, każde z nich pogrążone było w sowich myślach. Ani Draco ani Hermiona nigdy nie pomyśleli, że rozstanie może być takie ciężkie.
- Muszę zawieźć dokumenty do firmy – podniósł się szybko z podłogi i wyszedł. Na dworze było już ciemno, miasto lekko ucichło, założył swój kask i wsiadł na motor. Tak dawno nim nie jeździł. Po wypadku obiecał bliskim, że już nigdy na niego nie wsiądzie, ale teraz potrzebował czegoś co pozwoli mu poczuć się lekko, wolno i uwolni go od galopujących myśli. Przekręcił kluczyk i ruszył przed siebie.

Minęły dwie godziny, a jego dalej nie było. Skołatane myśli krążyły po głowie zdenerwowanej dziewczyny. Już raz miał wypadek, Diabeł mówił, że od tamtej pory nie wsiadał na motor. Cholera zaklęła w myślach. Siedziała w kuchni nad zimnym już kubkiem herbaty, uśmiechnęła się na wspomnienie wieczoru kiedy to nieudolnie próbowała wydostać jedną saszetkę. Tak wiele się zmieniło, tak dobrze było im razem... Dlaczego to zmieniać? Usłyszała szczęk kluczy w drzwiach, zerwała się i wybiegła na korytarz. Z ulgą przyjęła, że wrócił cały i zdrowy.
- Martwiłam się o ciebie! - krzyknęła drżącym głosem, a po jej policzkach spłynęły łzy - Podobno nie jeździsz motorem od czasy wypadku
- Blaise papuga wszystko ci już opowiedział?
- Nie ważne kto mi powiedział! Wiem jak cierpiałeś...
- Nie wiesz – przerwał jej zdecydowanym tonem – nie wiesz jak to jest gdy niewyobrażalny ból rozdziera twoje ciało. Gdy łamiące się kości sprawiają, że chcesz krzyczeć z całych sił, ale nie możesz bo ciężko ci złapać oddech. Nie wiesz jak to jest gdy jedyną rzeczą, której pragniesz jest śmierć żeby móc przestać czuć. W swoim życiu nie zawsze mamy to na co zasługujemy, nie trafiamy tylko i wyłącznie na dobrych ludzi, nie zawsze mamy szczęście. Popatrz ty trafiłaś na Jack'a, który cię uwięził. Ja trafiłem na Jane, która mnie zdradzała jak leżałem w szpitalu, a potem mnie rzuciła i to dokładnie wtedy kiedy potrzebowałem jej najbardziej. Na szczęście Blaise pomógł mi się pozbierać. Teraz ja pomogłem tobie. Oboje cierpieliśmy, ale trzeba to zostawić za sobą i iść na przód, przełamywać swoje lęki. Stanie w miejscu nie przynosi niczego dobrego. Ty też musisz ruszyć na przód. Nie mogę cię tutaj zatrzymać rozumiesz? - spojrzał w jej oczy, czekoladowe tęczówki wydawały się ciemniejsze niż zazwyczaj, widział w nich ból pomieszany ze współczuciem. Na twarzy widniały jeszcze ślady łez, które przed chwilą lśniły na policzkach.
- A co jeżeli nie chcemy iść naprzód? - zapytała szeptem brązowooka.
- Nie zawsze to czego chcemy jest dla nas dobre – powiedział spokojnie. Hermiona otworzyła usta żeby odpowiedzieć, ale blondyn wpił się w nie z pasją. Gryfonka bardzo szybko odwzajemniła pocałunek. Jego ciepłe wargi zachłannie całowały jej usta, sprawny język pieścił delikatne podniebienie. Ich pragnienie było wyczuwalne w powietrzu. Pocałunek chłopaka doprowadził do wrzenia krew w jej żyłach. Malfoy delikatnie odsunął ją od siebie – marzyłem o tym odkąd zobaczyłem cię na stołku kuchennym gdy sięgałaś po herbatę – wymruczał.
- Tylko o tym? - zapytała wpatrując się w jego idealnie wykrojone wargi.
- Nie tylko – szepnął i musnął wargami jej usta – chcę dużo dużo więcej – uniósł ją i zaniósł do swojej sypialni. Położył ją na ogromnym łóżku i przejechał czubkiem języka po szyi gryfonki co wywołało przeciągły jęk. Delikatnie zdjął z niej ubrania i zaczął pieścić jej pełne piersi – jesteś taka piękna – powiedział ochrypłym z podniecenia głosem – nawet nie wiesz ile razy o tym śniłem – po tych słowach kontynuował swoje pieszczoty leniwie przesuwając się w dół. Hermiona nie pamiętała kiedy ostatni raz czuła się tak ważna w sypialni, chłonęła te słodkie doznania każdą komórką ciała. Gdy usta Dracona zaczęły pieścić jej kobiecość przez ciało dziewczyny przeszła pierwsza fala rozkoszy, blondyn szybko zrzucił z siebie ubranie i wszedł w nią sprawnym ruchem wywołując krzyk z malinowych ust
- Sprawiłem ci ból? - zapytał z troską.
- Nie – wyszeptała pomiędzy urywanymi oddechami – kontynuuj proszę – Malfoy posłusznie wysłuchał prośby i zabrał ich razem w krainę bezkresnej przyjemności. Tej nocy oboje ofiarowywali sobie nawzajem nieziemskie doznania. Rankiem Hermiona długo stała pod prysznicem, ciągle czuła na sobie dotyk Dracona, który rozpalał jej zmysły. Nie chciała nieudolnego pożegnania, nie wiedziała nawet co miałaby mu powiedzieć po tym wszystkim co od niego otrzymała. Gdy wyszła z łazienki w mieszkaniu panowała cisza, Malfoy poszedł do pracy. Na stole w kuchni leżała kartka, a na niej dwa zdania.

Jesteś wspaniałą kobietą Granger. Nigdy o tym nie zapominaj.
                                                                                      D.M


Jeszcze tego samego dnia przyjęła propozycję z Ministerstwa i przeprowadziła się do nowego, służbowego mieszkania. Nowa praca okazała się ciekawa jednak nie była tak przyjemna jak praca z Draco i Zabini'm. W mieszkaniu było pusto, w kominku nie płoną ogień, a kawa rano nie smakowała tak dobrze jak w towarzystwie blondyna. Podobnie było w życiu Dracona, pomimo tego, że panna Granger zostawiła wszystkie bibeloty, które kupiła opiekując się jego mieszkaniem nie odczuwał jej obecności. Brakowało mu widoku zaspanych, czekoladowych oczu, luźnie związanych włosów i bosych stóp gdy przygotowywała dla nich śniadanie. Oddał jej wolność. W głębi serca czuł, że postąpił słusznie, że ona na to zasługuje, ale nie czuł z tego powodu radości.

Kolejny dzień w Ministerstwie minął Hermionie bez większych emocji, wracała spokojnym spacerem do swojego mieszkania. Minął miesiąc, a ona ciągle rozmyślała o stalowych tęczówkach, blond włosach, rozmowach przy winie i namiętnej nocy. Zamyślona otwierała drzwi mieszkania gdy nagle usłyszała za sobą
- Jak ci się mieszka w nowym mieszkaniu? - odwróciła się gwałtownie i ujrzała smukłą wysoką postać, szerokie męskie ramiona i blond włosy. Jego zmysłowy głos sprawił, że krew w żyłach zaczęła szybciej krążyć.
- Dziękuję, nie narzekam – skłamała. - Co ty tutaj robisz?
- Przyszedłem po coś co mi zabrałaś Granger – Hermiona osłupiała. Blondyn podszedł leniwym krokiem, stalowe oczy sypały iskry. Serce w piersi dziewczyny zaczęło bić szybciej.
- Coś ci zabrałam? Przepraszam musiałam to zrobić nieświadomie – spuściła swój wzrok wpatrując się w swoje eleganckie buty. Gorączkowo zastanawiała się nad tym o co chodzi Malfoy'owi.
- Może wejdźmy do mieszkania – zaproponował – nie chcę o tym rozmawiać na schodach. - Gryfonka skinęła głową i oboje weszli do pomieszczenia. Draco zamknął za sobą drzwi i popatrzył uważnie na dziewczynę, która wpatrywała się w niego oczekując wyjaśnień. - Oddaj mi moje serce Hermiono – na twarzy brązowookiej wymalowane było zdziwienie. Zamrugała kilka razy dla pewności czy to aby nie sen, ale postać blondyna nie znikła.
- Słucham? - wyszeptała niemal bezgłośnie.
- Oddaj mi moje serce, które skradłaś. Odkąd się wyprowadziłaś moje życie nie jest takie jak powinno, kawa nie smakuje tak jak powinna, praca nie jest tak fajna jak powinna być. Nie wracam z radością do domu, a moje łóżko nagle okazało się za duże dla jednej osoby. Gdy zasypiam ciągle widzę ciebie jak jesteś pod prysznicem, w kuchni, na podłodze przed kominkiem. Powiedz mi coś żeby to się zmieniło bo przysięgam, że oszaleję.
- Ja też – odparła bez wahania.
- Co ty też? - zapytał zdziwiony.
- Ja też za tobą tęsknię Draco. – Malfoy bardzo szybko znalazł się przy pannie Granger i złożył na jej ustach namiętny pocałunek, serce Hermiony wykonało fikołka z radości. Gdy już oboje wyrównali oddech zapytał z nadzieją w głosie
- Wrócisz do mnie?
- A chcesz tego?
- Bardziej niż czegokolwiek. Kocham cię Granger – radosny śmiech rozległ się w mieszkaniu.


ROK PÓŹNIEJ

- Stary też chcę mieć taką fajną żonę – powiedział Blais'e do Dracona gdy obaj obserwowali jak świeżo upieczona pani Malfoy zabawia gości na przyjęciu weselnym.

- Musisz zacząć grać w karty Diable – odpowiedział zadowolony pan młody.

31 komentarzy:

  1. Fenomenalne ♥ To chyba najlepsze słowo, jakim mogę opisać tą miniaturkę. Nie mogła sie doczekać tej części, ale opłacało się w stu procentach :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak. Acha. Tak. Acha. Kocham. To. Tak. Acha. Tak. Acha. Kocham. To. Kocham. Wspaniałe, genialne cudowne, idealne ubustwiam! ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. Urocza miniaturka

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, świetne, świetne!
    Przez chwilę miałam wrażenie, że nie będzie happy endu, ale proszę.:)
    Szkoda tylko, że ten Jack nie cierpiał za to, co zrobił Mionie.
    Ale i tak jest GENIALNIE.:D
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    PS. Tobie też wszystkiego dobrego w 2014.:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Och od 1 części czekałam na kontynuację i sie nie zawiodłam miniaturka idealna :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna, po prostu brak mi słów. Miniaturka bardzo delikatna i subtelna. Takie lubię najbardziej.
    Szczęśliwego Nowego Roku,
    Miss Frost

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajna. Jest świetna pod każdym względem. Końcówkę przeczytałam kilka razy... ponieważ była genialna!
    Zapraszam do siebie: http://hermione-and-draco.blogspot.com
    Ann

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też chcę wygrać sobie takiego fajnego męża <3 Może kiedyś mi się uda :) pozdr!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajna miniaturka, czyta się ją tak lekko i przyjemnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. łaaał...świetnie napisana miniaturka :) trafiłam tu przypadkiem i wiem, że zostanę na dlużej ;) lekka, przyjemna, coś czego potrzebowałam na osłodę swojego życia, dzięki ;*
    Pozdrawiam, Paulina

    OdpowiedzUsuń
  11. WOOOOOOW *o*
    Zakochałam się w tej miniaturce :)
    fajnie skończona ;dd

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejuuu, jaka boska *__* Popłakałam się jak Draco wyznał jej miłość ;< *-* Tak wiem, mazgaj ze mnie ;\ Prosimy o więcej takich miniaturek <3 Pozdrawiam Mopsicaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej... na miniaturkę wpadłam przypadkiem i jestem oczarowana. Świeeetne!
    Pozdrawiam i życzę weny.
    dark-family-dtb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialne. Nie wiem dlaczego nie podoba Ci się ta część. Draco, który mówi Hermionie, że ma oddać jego serce - przeuroczy. Idealne zakończenie.
    Czekam na więcej tak genialnych miniaturek.
    Pozdrawiam i również życzę szampańskej zabawy sylwestrowej i szczęśliwego Nowego Roku.
    Avis. <3

    OdpowiedzUsuń
  15. świetne czekam na kolejną taką miniaturkę :) pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. JEST ! JEST ! JEST! POST ! JUŻ CZYTAM ! <3
    _____________________________________
    bosko !
    a zakończenie ? - genialne :D
    zacznij grać w karty.. - bezcenne :D <3
    nie zawiodłaś mnie długością.. całkiem sporo tekstu ! <3
    ZEBY KOLEJNY ROK BYL LEPSZY! TAAK! :)
    CzytelniczkaGreen.

    OdpowiedzUsuń
  17. O boże kocham ten rozdział <3
    Cudowne. Czekam na następny rozdział i miniaturki.
    http://www.od-nienawisci-do-milosci-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Wcale nie wyszło źle. Taka przyjemna i ciekawa miniaturka. Czekam na więcej i kolejny rozdział!
    G.P.

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetna miniaturka. Śmiałam się na końcu, ostatnie zdanie było najlepsze :-) suuper

    OdpowiedzUsuń
  20. Zjawiskowe, cudne, fenomenalne, nie wiem jakie jeszcze bo żadne słowa nie oddają tego, jakie to wspaniałe! ♥ Najlepsza miniaturka pod słońcem! Końcówka przebija wszystko ♥

    OdpowiedzUsuń
  21. Mogę powiedzieć tylko tyle.

    To. Jest. Fantastyczne!

    Ta miniaturka urzekła mnie jeszcze bardziej niż wcześniejsza. Cieszy mnie to, że tak fajnie rozbudowaś postacie.

    Na początku Hermiona wydawała mi się zbyt uległa, zbyt mało waleczna i jakaś taka nie hermioniwata. Ale po tym jak opowiedziała Draconowi swoje losy zrozumiałam ją i jej postępowanie. Lecz miom to nadal uważam, że za bardzo zrobiłaś z niej taką stachliwą panienkę. Ale Twoja miniaturka - Twoja wola. Z resztą rozumiem, że musiałaś tak postąpić, by móc doprowadzić do zbliżenia jej i Dracona. Po za tym nie mam do niej więcej uwag. Od razu wzbudza ona w czytelniku sympatie. Nie tylko dla tego, że jest Hermioną, ale też dlatego, że znalazła się ona w bardzo trudnej sytułacji.

    Co do Dracona to przy nim nie mam żadnych zastrzeżeń. Tu znowu był taki słodki <3 Oprócz tego taki czuły i opiekuńczy. Dobrze, że wyjaśniłaś co doprowadziło do takich zmian w jego zachowaniu.

    Fajnie również, że poprowadziłaś akcje przez kilka miesięcy, w ciągu których mieli oni rzeczywiście czas by się poznać i się do siebie przywiązać.

    Oczywiście można powiedzieć, że miniaturka jest trochę przesłodzona, ale chyba każdy czasem potrzebuje takiej chwili słodkości ;D (Szczególnie, że taka słodkość nie tuczy)

    Podczas czytania widziałam chyba z dwa czy trzy błędy ortograficzne, ale nie pamiętam już w który miejscu.

    Na zakończenie dodam tylko, że w pełni zgadzam się z przedmówczyniami. Końcówka najlepsza!

    Buziaki, Rosie

    OdpowiedzUsuń
  22. Witaj ponownie,
    dochodzimy do Pokera, zdecydowanie coś co lubię. Tu mogłaś bardziej rozwinąć sferę emocjonalną, wiem, ja mam do tego słabośc, ale wracając do meritum. Kupuję dumę Hermiony, która nie pozwalała jej powiedzieć przyjaciołom w jakie bagno wpadła i tu zaczynają się schody, nie wierzę by panna G, osoba tak zorganizowana została z kims na kim jej nie zależało, ten aspekt kładzie się cieniem nad moim zachwytem, to powinno moim zdaniem być na zasadzie hmm takiej "żony alkoholika" która wierzy, że on ją kocha, a to że ją bije, to wyraz uczuć. On po prostu ma pewne problemy. Wiem, podchodze do tego od strony psychologiczno technicznej, ale taka jest moja opinia i krytyka. Tu zawaliłaś jej kreację psychologiczną, bo jest mało realistyczna. Jej chłopaka tyrana rozumiem, Draco ciut wykastrowany z charakteru, trochę dla mnie za mało w historii draco, rozwinęłąbym to ciut barwniej, bo ten skrót mi nie wystarcza, ale jestem w stanie zrozumieć...
    No dobrze, na tym kończę,
    chciałam tylko na osłode powiedzieć, że słodkości literackie nie tuczą, a ta ciasteczkowa miniatura jest moim ulubionym niskokalorycznym ciasteczkiem z morzem lukru...
    powiem więcej, masz tu kilka moich ulubionych tekstów.
    Pozdrawiam.
    Alex

    OdpowiedzUsuń
  23. I love It! Super! Genialnie! No i skończyła mi się wena na pochwały.
    Lecę dalej
    Miona Snape

    OdpowiedzUsuń
  24. Genialne... wow.... skradlo moje serce!

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudne! <3
    I to zakończenie!
    Zakochałam się!
    Musze chyba przeczytać wszyyystko na Twoim blogu jak znajdę chwilkę!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Cała miniaturka jest naprawdę wspaniała, ale końcówka całkowicie skradła mi serce. :)
    Ciekawa fabuła, świetne postacie (w końcu Dramione), bardzo ładnie opisane sytuacje i uczucia bohaterów. Gratulacje!
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  27. Bezapelacyjnie ta miniaturka trafia na moją listę ulubionych tekstów!
    Jest cudowna - a ja nią oczarowana, zachwycona!
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  28. Opowiadanie podobało mi się pomimo tego, że trudno mi wyobrazić sobie Hermionę w roli ofiary :)
    Pozdrawiam

    Malwina

    OdpowiedzUsuń
  29. Nigdy nie przeczytałam czegoś takiego jak to. Nic nie wzbudziło we mnie tylu uczuć naraz. To było wspaniałe. Nie wiem jak to opisać. Ta miniaturka zostanie moją ulubioną A na blogu zostanę na dłużej. POZDRAWIAM SERDECZNIE! Marika

    OdpowiedzUsuń