czwartek, 6 lutego 2014

Układ - miniaturka (+18)

Hej!
Ostatnio załapałam jakiegoś doła i powstało coś na kształt miniaturki. Początkowo mój nastrój sprawił, że szczęśliwego zakończenia nie było ale później pomyślałam sobie: "Dlaczego mam kogoś smucić? To, że ja nie mam humoru nie znaczy, że mam go psuć innym." I w ten sposób dopisałam "happy end". Jeżeli ktoś nie chce szczęśliwego zakończenia niech skończy czytać przed tymi oto gwiazdeczkami ******** 
W sumie ostatnio tak mi źle na duszy, że nie wiem czy ten "Układ" wyszedł czy dobrze czy źle... No ale co tam - przeczytajcie.
Pozdrawiam
pola


 - Czekasz na mnie? - usłyszała dobrze znany głos za swoimi plecami. Nie odwróciła się, spokojnie podniosła szklankę Ognistej i pociągnęła spory łyk. Wysoki blondyn usiadł naprzeciwko i skinął ręką na kelnerkę, która zjawiła się po chwili przy stoliku. - Poproszę to samo – dziewczyna przyjęła zamówienie i odeszła. Chłodne, stalowe tęczówki utkwiły swoje spojrzenie w drobnej kobiecej postaci. - Zadałem pytanie Granger.
- Na ciebie? Nigdy. - odparła spokojnie gryfonka. Włosy delikatnie spływały po jej ramionach, idealny makijaż, dokładnie pomalowane paznokcie i chłodny wzrok utkwiony w blondynie.
- Masz chyba pewną niedokończoną sprawę? - leniwie uniósł swoją lewą brew i bawił się bursztynowym napojem w szklance. - Mam ci przypomnieć?
- Pamiętam. Nie mogę zapomnieć o ostatniej łączącej nas rzeczy. Zrobię to z wielką przyjemnością, najszybciej jak potrafię. Nie musisz się o to martwić - głos kobiety był chłodny i wyniosły.
- Może porozmawiamy? - powiedział ugodowo a jego bystre oczy obserwowały ją tak jak drapieżnik obserwuje swoją ofiarę. Hermiona Granger jednak nie była ofiarą, ona była drapieżnikiem.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Spływaj Malfoy – warknęła zdenerwowana. - Siedzenie z tobą uprzykrza mi życie jeszcze bardziej.
- Kiedyś ci to nie przeszkadzało – zauważył trafnie blondyn. - Powiedziałbym nawet, że chwile spędzone razem zaliczałaś do tych najprzyjemniejszych – na twarzy gryfonki pojawił się ironiczny uśmiech.
- Skąd taki wniosek?
- Może z tego jak błagałaś mnie żebym nie przestawał? A może to twoje jęki i krzyki spowodowały, że tak myślę?
- Wracaj do swojej żony, kolacja ci wystygnie – zauważyła beznamiętnie. Blondyn dopił Ognistą, rzucił plik banknotów na stolik i wyszedł.



Kiedy Hermiona stała się drapieżnikiem? To było po wojnie. Zbrodniarze wojenni zostali osądzeni i skazani na Azkaban, niektórym jednak udało się sprytnie uciec i uniknąć odpowiedzialności. Wtedy jej frustracja sięgnęła zenitu. System sprawiedliwości okazał się zawodny, tyle bliskich jej osób zginęło i żaden ze sprawców nie został ukarany. Postanowiła sama zaprowadzić sprawiedliwość, Harry i Ron mieli swoje rodziny, których nie było sensu w to wplątywać. A ona? Była sama, bez zobowiązań i chętna do działania. Pomocną rękę wyciągnął do niej Malfoy co nie było dla niej wielkim zaskoczeniem bo Draco już w czasie wojny przeszedł na stronę Zakonu. Obiecał pomóc Hermionie w znalezieniu morderców przyjaciół, jeżeli taki sam los spotka oprawcę jego matki. W ten sposób zawarli obustronne porozumienie. Wraz z upływem czasu liczba śmierciożerców pozostających na wolności malała. Nić porozumienia pomiędzy ślizgonem i gryfonką zaczęła się zacieśniać przechodząc w układ polegający początkowo tylko na seksie. Hermiona doskonale wiedziała, że nie może zaangażować się w coś co nie ma przyszłości. Malfoy'a obowiązywała uroczysta przysięga, w której zobowiązał się do poślubienia Astorii Greengrass. Draco nie mógł w nieskończoność odwlekać spełnienia obowiązku i poślubił pannę Greengrass a gryfonka zacisnęła zęby i starannie go unikała. Pamiętała jednak o obietnicy, którą mu dała. Panna Granger miała swój honor dlatego dni mordercy Narcyzy Malfoy były policzone. Po co w takim razie pojawił się blondyn?

Myślała, że przed nim uciekła ale była w wielkim błędzie. On doskonale wiedział gdzie jest, co robi i z kim. To prawda był żonaty ale jakaś szczególna więź pomiędzy nim a Granger ciągle nie pozwalała mu o niej zapomnieć. Dobrze wiedział, że honor gryfonki nie pozwoli na to aby pozostawić niezałatwioną sprawę... W knajpie była taka wyniosła, zimna i niedostępna. Nie taką ją zapamiętał. Ich ostatniej, wspólnej nocy była namiętna, gorąca i taka... jego. Małżeństwo z Astorią okazało się jedną, wielką porażką. Doskonale czuł, że on i jego żona nie pasują do siebie, nieporozumienia pomiędzy nimi narastały do momentu kiedy wszystko wybuchło i posypało się jak domek z kart. Obecnie byli dwojgiem obcych sobie ludzi żyjących pod tym samym dachem. Draco zdawał sobie sprawę, że nie tego pragnął przez całe życie.


Czy to byli ludzie? To pytanie często pojawiało się w głowie Hermiony i zawsze znajdywała na nie jedną odpowiedź: tak to byli ludzie ale pozbawieni człowieczeństwa. Była 21.30 a ona znajdywała się w klubie ze striptizem. Człowiek, którego szukała siedział w loży i w najlepsze oglądał popis jednej z tancerek. Ian Romanow. Brązowooka miała na sobie kusą, czerwoną sukienkę, wysokie szpilki, mocny makijaż. Doskonale znała tok męskiego rozumowania. Wstała ze swojego miejsca i ruszyła w stronę swojej ofiary, przechodziła obok jego loży gdy niby przypadkiem wypadła jej pomadka.
- Przepraszam! - usłyszała jego wołanie. Plan zadziałał, odwróciła się udając zaskoczenie.
- Słucham? - zapytała nie kryjąc zdziwienia. Mężczyzna około pięćdziesiątki podniósł drobną rzecz i podszedł do niej.
- Wypadło to pani – powiedział patrząc jej w oczy. Hermiona odebrała przedmiot i niby mimowolnie musnęła jego dłoń.
- Dziękuję, jest pan bardzo uprzejmy – odparła z uśmiechem. Liczyła w myślach: raz, dwa, trzy i...
- Może skusisz się na drinka? - przynęta złapała haczyk.
- Nie wypada odmówić takiemu dżentelmenowi – odparła najbardziej seksownym głosem na jaki mogła się zdobyć. Kilka drinków, czułych gestów i flirt kręcił się w najlepsze.
- Może... - zaczęła wodzić palcem po jego piersi – zabierzesz mnie na górę? - popatrzyła odważnie w jego oczy. Mężczyzna uśmiechnął się zadowolony z tak łatwej zdobyczy. Zaprowadził gryfonkę do pokoju i nalał jej szampana. - Przepraszam mógłbyś przynieść mój płaszcz z dołu? Mam tam pewien ważny drobiazg – uśmiechnęła się kokieteryjnie. Mężczyzna zgodził się bez słowa protestu i po chwili zniknął za drzwiami. Gdy wrócił wznieśli toast i wypili lampkę szampana. Hermiona popatrzyła na zegarek, pozostało jej dziesięć minut.
- Połóż się – wymruczała mu do ucha. Romanow wykonał polecenie – lubisz niegrzeczne dziewczynki? - zapytała wstając z łóżka. Mężczyzna skinął głową i głośno się roześmiał.
- Pokaż mała na co cię stać – rzucił zachęcająco. Gryfonka usiadła na nim okrakiem i przywiązała go apaszką do metalowego zagłówka łóżka. Zsunęła się z niego i popatrzyła na zegarek pozostało jeszcze siedem minut.
- Wiesz kim jestem? - zapytała chłodno.
- Nie – odparł zadowolony – ale podobasz mi się coraz bardziej.
- Pamiętasz Narcyzę Malfoy? - popatrzyła uważnie w jego oczy i dostrzegła to co chciała zobaczyć. Strach.
- Rozwiąż mnie – warknął. Hermiona zaśmiała się wyniośle.
- To był twój ostatni kieliszek szampana Romanow. Jesteś ostatnim śmieciem, którego muszę sprzątnąć.
- Rozwiąż mnie suko! - wrzasnął wściekły Ian.
- Nie krzycz bo to ci nie pomoże – głos Hermiony był spokojny – w szampanie była trucizna niewykrywalna dla mugoli, która doprowadzi do zawału twojego serca. Myślałeś, że wśród mugoli, których mordowałeś z taką namiętnością będzie bezpiecznie?
- Ty dziwko!
- Możesz mnie obrażać ale w tym momencie to ty umierasz nie ja. Ty będziesz trupem a ja stąd wyjdę i będę spać jak dziecko. Masz jeszcze – spojrzała na zegarek – trzy minuty.
- Nie chciałem jej zabijać!
- Nie jestem księdzem, nie szukaj u mnie rozgrzeszenia – zadrwiła – na twoim czole pojawiają się krople potu co jest oznaką, że trucizna zaczyna działać. Pewnie czujesz, że zaczynasz się dusić? Jeszcze tylko dwie minuty twojego nędznego życia – syknęła. - Zapomniałabym o najważniejszym Draco Malfoy przesyła pozdrowienia – stanęła w kącie i poczekała aż Romanow wyda ostatnie tchnienie. Wyczyściła i opuściła pokój.

Gdy siedziała w swoim pokoju i popijała wino czuła, że ogromny ciężar spadł z jej bark. Teraz mogła normalnie żyć, oddychać, spokojnie spać. Teraz wojna naprawdę się skończyła. Czy to nie dziwne? Ta, która brzydziła się przemocą została drapieżnikiem polującym na ofiary. Życie jest przewrotne. Podniosła białą kartkę i szybko napisała krótki liścik.


                                                   „Jesteśmy kwita.
                                                                  Adieu.”

Było już po północy gdy siedział w swoim gabinecie a w okno zastukała sowa. Jedno spojrzenie na pismo i wiedział kto jest nadawcą. Ubrał się pospiesznie i teleportował pod dobrze znany mu adres. Wyjął z kieszeni klucz, który kiedyś dostał w prezencie od brązowookiej i przekręcił w zamku. Popchnął lekko drzwi, które ustąpiły. W mieszkaniu słychać było szum wody. Gryfonka brała prysznic. Blondyn udał się do sypialni. Po chwili szum wody ustał a brązowowłosa przyszła do sypialni owinięta białym ręcznikiem. Nieświadoma tego, że ktoś jest oprócz niej w pomieszczeniu opuściła ręcznik na podłogę i położyła się na pościeli. Malfoy stał w kącie sypialni i obserwował wszystko spokojnie. Dziewczyna głośno westchnęła, była wyczerpana dzisiejszym dniem.
- Może ci w czymś pomóc Granger? - zapytał stając w blasku księżyca.
- Wiedziałam, że tu przyjdziesz – odparła ponuro.
- Dlatego jesteś nago? To zaproszenie? - zapytał unosząc lewą brew. Nie odpowiedziała tylko przygryzła dolną wargę i popatrzyła odważnie w stalowe tęczówki.
- Nie sypiam z żonatymi mężczyznami Malfoy – jej głos był cichy i spokojny.
- Od kiedy to masz taki mocny kręgosłup moralny? - podszedł spokojnie do łóżka, chwycił ją delikatnie za podbródek i spojrzał głęboko w czekoladowe tęczówki a następnie wpił się zachłannie w jej usta. Pocałunek był gwałtowny, namiętny i pełen skrytych pragnień. - Pragniesz mnie tak samo jak ja ciebie – mruknął zadowolony. Jego chłodne palce zaczęły pieścić kobiecość dziewczyny, która jęknęła głośno.
- Nie powinniśmy – szepnęła. Blondyn zignorował jej uwagę, jego usta znalazły się na piersiach gryfonki, które namiętnie pieścił. Z niechęcią oderwał głowę i ciągle drażniąc jej kobiecości zapytał – Mam przestać?
- Nie – jęknęła przeciągle – Malfoy... nie przestawaj – blondyn jednak zwolnił swoje ruchy.
- Jesteś taka mokra – mruknął tuż przy jej uchu. - Tak bardzo za tobą tęskniłem – zaczął pieścić szyję dziewczyny, delikatnie ją lizał i całował co przyprawiało Hermionę o dreszcze. Po chwili chłodne palce mężczyzny wślizgnęły się do jej rozpalonego wnętrza. Brązowooka krzyknęła z wrażenia. - Tak dobrze? - wymruczał. Hermiona skinęła głową i przygryzła dolną wargę. Tak bardzo tego jej brakowało. Zęby blondyna delikatnie zacisnęły się na sutku dziewczyny co wywołało przyjemne ciarki na całym ciele. Chłopak zwinnie poruszał palcami a kciukiem pieścił jej spragnioną kobiecość. - Chcę widzieć twoje oczy jak będziesz dochodzić – wymruczał do jej ucha. Do wnętrza gryfonki dołączył jeszcze jeden palec co wywołało jej okrzyk. Malfoy patrzył z zadowoleniem na to co się dzieje z ciałem tej wspaniałej kobiety.
- Malfoy... Błagam – jęknęła patrząc w jego oczy.
- O co?
- Pozwól mi dojść – blondyn zwiększył intensywność swoich pieszczot i na efekt nie musiał długo czekać, po chwili poczuł jak wnętrze dziewczyny zaciska się na jego palcach w pulsującym rytmie a ciałem dziewczyny targnął dreszcz rozkoszy, który wydarł z jej gardła krzyk spełnienia. Pozbył się ubrania i ponownie zaczął pieścić gryfonkę, która nie pozostawała mu dłużna. Oboje przypomnieli sobie co znaczy intensywny i namiętny seks. Ich ciała były spragnione siebie nawzajem, swojej bliskości, pieszczot... Kolejne spełnienia przychodziły szybko aż w końcu padli wyczerpani intensywnością doznań. Hermiona leżała na łóżku otoczona przyjemnym uczuciem nieważkości a dłoń Dracona delikatnie gładziła jej ramię. To było takie wspaniałe doznanie, tak bardzo jej go brakowało.
- Jak za starych, dobrych czasów – mruknął zadowolony blondyn.
- Stare czasy już minęły. Teraz nastały inne – odparła cicho gryfonka. - Lepiej będzie jak już pójdziesz. W twojej obecności nie panuje nad sobą – szepnęła głosem pełnym smutku.
- Granger jeżeli chodzi o...
- Masz żonę, od której nie odejdziesz – przerwała mu. – Połączyła nas nienawiść do tych samych osób a seks był przyjemnym dodatkiem. Tych osób już nie ma, układ dobiegł końca. Trzeba rozpocząć kolejny etap w życiu – Draco nie odezwał tylko wstał i założył ubranie. Hermiona owinęła się prześcieradłem i patrzyła ze smutkiem i bólem na to jak ich ścieżki się rozchodzą bezpowrotnie.
- Dziękuję za wszystko – powiedziała drżącym głosem, Draco skinął głową i ruszył w stronę drzwi.
- Gdybyś zmieniła zdanie wiesz gdzie mnie szukać – rzucił na odchodne. Chciała go zawołać, poprosić żeby został ale niestety życie jest przewrotne i nie zawsze możemy mieć to czego chcemy.


                                            **************************

Od ich wspólnej nocy minęło pół roku i pomimo tego, że życie Hermiony układało się w najlepsze czuła w sobie pustkę, której nie dało się niczym zapełnić. Wiele razy chciała wrócić do ich układu żeby móc czuć go obok siebie chociaż przez chwilę, słuchać jego śmiechu, móc patrzeć w stalowe tęczówki. Tak było też tego ranka gdy siedziała nad poranną filiżanką kawy a do okna zastukała sowa z nowym wydaniem „Proroka codziennego”, brązowooka odebrała przesyłkę i gdy ją rozłożyła poczuła jak serce zaczyna niebezpiecznie przyspieszać.

                          „ROZWÓD – tego w rodzinie Malfoy'ów jeszcze nie było!”

Szybko przewróciła na stronę z artykułem i zaczęła śledzić tekst.
- Może ci w czymś pomóc Granger? - usłyszała dobrze znany głos za swoimi plecami i odwróciła się w jego kierunku.
- Co ty tu robisz? - zapytała nie kryjąc zdziwienia.
- Wiedziałem, że będziesz za mną tęsknić więc przyszedłem – odpowiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Małżeństwo chyba ci uszkodziło mózg Malfoy – blondyn roześmiał się beztrosko. Hermiona prychnęła jak kotka. Podszedł bliżej i popatrzył głęboko w czekoladowe tęczówki.
- Czytałaś artykuł?
- Nie interesuję się takimi rzeczami.
- Kłamiesz – zauważył z zadowoleniem chłopak.
- Konkretnie czegoś chcesz czy tylko tak wpadłeś mnie po wkurzać?
- Konkretnie to chcę ciebie. Natychmiast. - Hermiona chciała wstać ze stołka jednak blondyn zablokował jej drogę i bez uprzedzenia wpił się w jej usta. Pocałunek był długi, spokojny i namiętny. Gdy się od siebie oderwali brązowooka popatrzyła uważnie na blondyna
- Chcesz wrócić do...
- Żadnego układu Granger – przerwał jej – rozpoczynamy wspólnie nowy etap w życiu.


27 komentarzy:

  1. Świetnie się czytało ;) Lekka, ale to zasługa Twojego stylu. Wszystko co piszesz łatwo się przyswaja a po tekście sunie się momentalnie ;) A te opisy.... Mmmmm.... Chyba muszę mężczyznę mojego obudzić :P
    Głowa do góry a będzie dobrze :)
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zamiast się pakować, bo za cztery godziny mam autobus, to czytam Twoją miniaturkę :D Ale wiesz co, nie żałuję :) Świetna, po prostu wspaniała...
    Każdy czasem łapie doła, ale pamiętaj, po burzy zawsze wychodzi slońce, więc czekaj na te dobre dni, bo już niedługo przyjdą ;) 3maj się!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że bardzo dobrze mi się czytało. Cały tekst ubrałaś w lekkie słowa i myślę, że to także zasługa stylu, którym się posługujesz. Odwaliłaś kawał dobrej roboty. Miniaturka wspaniała.
    Pozdrawiam i życzę poprawy humoru :)
    Mopsicaa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też chciałam przerwać czytanie w momencie rozstania ale jednak moja nieodparta chęć życiowych happy endów przezwyciężyła, w końcu trzeba sobie ubarwiać życie chociażby to literackie. Bardzo przyjemna w odbiorze miniaturka :)
    Powodzenia :)
    G.P

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna miniaturka:D
    Bardzooo namiętna!
    Nie mogłam się owstryzmać i przeczytałam do końca! zdecydowanie wole szczęśliwe zakończenia:)!!!!

    Uszy do góry:)! NIE MA CO SIĘ SMUCIĆ:)
    !!!!
    pOZDRAWIAM:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super miniaturka.
    Życzę weny.
    Masz talent.
    Myślałaś może nad zaczęciem pisania książki?
    Pozdrawiam
    Catherin

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialna miniaturka.
    Życzę weny.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że był happy end. Miniaturka cudowna.
    Pozdrawiam,
    la_tua_Cantante

    OdpowiedzUsuń
  9. z happy endem bardziej mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurcze, przeczytałam to jeszcze w szkole, ale genialne wi - fi nie dało rady dodać mojego komentarza.
    Pani profesor na religii mówi o diabłach i Bogu, a jak czytam takie sceny. Uśmiechałam się pod nosem sama do siebie, aż koleżanka zwróciła na mnie uwagę i zapytała co robię.
    Przeczytała tylko kawałek, a potem wyrwała mi telefon, żeby przeczytać całe.
    Ja i ona jesteśmy tego samego zdania: Miniaturka genialna, idealna, perfekcyjna.
    Może tak na Walentynki jakiegoś słodkiego one shot`a?
    Pozdrawiam <3
    Avis.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowna miniaturka :D
    Cookie :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytałam z happy endem :D Po prostu uwielbiam szczęśliwe zakończenia w tym paringu i nie mogłam sobie tego odmówić. A tym bardziej jak jestem właśnie w dołku :)
    Po prostu genialnie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pola jesteś genialna, tak jak ta miniaturka..
    Ann

    OdpowiedzUsuń
  14. Szczęśliwe zakończenia jak najbardziej mile widziane :) Miniaturka bezdyskusyjnie świetna. Miona w roli drapieżnika jest genialna ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajna miniaturka :)
    Cieszę się, że napisałaś happy end :D

    OdpowiedzUsuń
  16. świetnie uważam , że takie miniaturki wychodzą Ci po prostu genialnie :) chciałabym żebyś jeszcze napisała coś w takim stylu :) pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy chciała zacząć czytać artykuł i pojawił się nagle przy niej blondas to ciary mnie przeszły! Oczywistą sprawą było, że happy end będzie przeczytany przeze mnie! <3
    Pięknie napisane! Idealnie! *__*

    CzytelniczkaGreen.
    piszewiecjestem.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. Naprawdę cudowne :) chcę więcej takich miniaturek *.*
    ten happy end był świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny. Bajeczny. Wspaniały. Genialna miniaturka. Mam nadzieje, że będzie więcej takich miniaturek. Ta była wspaniała.
    Życze dużo weny.
    Pozdrawiam Aniołek ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Obiecałam komentarze sama sobie i tobie też....
    Nie lubię układu. Zbyt odbiega dla mnie od kanonu... w dodatku mam wrażenie, że wkradają się tam błędy logiczne. Że Herm paraduje nago po mieszkaniu a potem rozmawia z nim w łóżku? Że wiedziała że on tam był?
    tu mam tak zwane "o co kaman"
    bo jej zachowanie nie jest naturalne, plastyczne... nie widzę tam EMOCJI i przez to cała ich rozmowa w sypialni jest tak ...sztuczna.
    Chyba można mieć sztywny kręgosłup/ ewent. mocne zasady, nie wiem czy można mieć mocny kręgosłup moralny
    zwykle się mówi że się ma albo nie ma tego K...moralnego
    Alex
    Wiesz, że przez ciebie omal nie dostałam zawału... ja tu śledzę notki, a jakiś Alex wyskakuje z linkiem.... odpalam zaintrygowana i zawał
    a teraz proszę o nową notkę na pocieszenie, bo mnie pan F ulał z filozofii (SPECJALNIE bo naprawdę umiałam)

    OdpowiedzUsuń
  21. I znowu trafiłaś w mój gust.

    Słodycz słodyczą, ale nie samym lukrem człowiek żyje. Dlatego cieszę się, że napisałaś taką ostro-gorzką mimiaturkę.

    Jeszcze z pół roku temu ten one-shot o dark Hermionie na pewno nie przypadł bym do gustu. Że niby ona mściwa zbójczyni? Taka kobieta femme fetale? Nie, na pewno nie. Ale jak już wspomniałam to by było pół roku temu.

    Moje spojrzenie na ten pomysł uległo zmianie kiedy trafiłam na blog ( i tu nie wiem czy mogę pisać, bo wiem, że niektórzy autorzy nie tolerują kiedy w komentarzach czytelników pojawiaja się adresy innych blogów, ale sądzę że zrozumiesz, że to nie spam czy jakaś reklama, ale po prostu chce podzielić się bloga na prawdę wartego uwagi), więc trafiłam na blog Wendety (link: dracohermiona.blogspot.com).

    I odnosinie Wemdety mogę powiedzieć tylko Łał! Tej histori nie można opowiedzieć, ją trzeba przeczytać. Szczególnie jeśli ktoś gustu je w takich mrocznych klimatach.

    Co do miniaturki to wydaje mi się on bardzo spójna właśnie z blogiem Wendety. I dlatego tak mi się podoba. Ale nie wiem czy gdybym miała czytać ją oddzielnie to przypadła by mi do gustu. Według mnie w tym opowiadaniu było za mało emocji i przemyśleń bohaterów.

    No bo błagam. Hermiona od tak po prostu nie zostałaby wyrafinowaną morderczynią. Mogę zrozumieć, że wojna zmienia ludzi lub że kierowała się chęcią zemsty. Ale jak dla mnie to za mało by została ona zabójczynią bez skrupułów.

    Co do Malfoya też mam pewne zastrzeżenia. Bo niby pragnie zemsty na zabójcy matki, ale jego morderstwo zleca Hermionie. Niby mu na niej zależy, ale nie ma oporów by kazać jej dla siebie zabijać. Helo?! Przecież takie coś musi pozostawiać ślad w psychice.

    Ogólnie jestem zadowolona, że podjęłaś się takiego tematu. Ja lubie zarówno takie cukoerkowe jaki te gorzkie historie. Ale według mnie tym razem nie wykorzystałaś potencjału jaki krył się w Twoich postaciach. Muszę to powiedziedzieć z ciężkim sercem ale ci bohaterowie wydali mi się słabo przemyślani psychologicznie i tacy jacyś płascy.

    A teraz zakończenie. Oczywiście przeczytałam też szczęśliwą końcówkę, ale ja chyba jednak pozostanę przy tym, że w tej miniaturce Draco i Hermiona to nieszczęśliwi kochankowie, którym los nie pozwolił być razem.

    Życzę Ci dużo weny
    Rosie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie przeraża Cię długość moich komentarzy, ale wyznaje zasadę, że dobry tekst zasługuje na porządny komentarz (chodź nie wiem czy moje komentarze zasługują na miano porządnych, ale wiec że się staram by były chodziaż konstruktywne:)

      Pozdrawiam Rosie

      Usuń
  22. Miniaturka taka jak zawsze, czyli genialna.;-) perfekcyjnie trafiłaś w mój gust. Pozdrawiam i życzę weny :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Miniaturka taka jak zawsze, czyli genialna.;-) perfekcyjnie trafiłaś w mój gust. Pozdrawiam i życzę weny :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dobre !

    Weny i to jak najwięcej!!

    Pozdrawiam

    Malwina

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudowneee *u*
    Ta miniaturkajest jedną z lepszych jakie czytałam ^^
    Oryginalny pomysł i fenomenalne wykonanie c;

    Juliette

    OdpowiedzUsuń