Hej!
Ostatnio załapałam jakiegoś doła i powstało coś na kształt miniaturki. Początkowo mój nastrój sprawił, że szczęśliwego zakończenia nie było ale później pomyślałam sobie: "Dlaczego mam kogoś smucić? To, że ja nie mam humoru nie znaczy, że mam go psuć innym." I w ten sposób dopisałam "happy end". Jeżeli ktoś nie chce szczęśliwego zakończenia niech skończy czytać przed tymi oto gwiazdeczkami ********
W sumie ostatnio tak mi źle na duszy, że nie wiem czy ten "Układ" wyszedł czy dobrze czy źle... No ale co tam - przeczytajcie.
Pozdrawiam
pola
- Czekasz na mnie? - usłyszała
dobrze znany głos za swoimi plecami. Nie odwróciła się, spokojnie
podniosła szklankę Ognistej i pociągnęła spory łyk. Wysoki
blondyn usiadł naprzeciwko i skinął ręką na kelnerkę, która
zjawiła się po chwili przy stoliku. - Poproszę to samo –
dziewczyna przyjęła zamówienie i odeszła. Chłodne, stalowe
tęczówki utkwiły swoje spojrzenie w drobnej kobiecej postaci. -
Zadałem pytanie Granger.
- Na ciebie? Nigdy. - odparła
spokojnie gryfonka. Włosy delikatnie spływały po jej ramionach,
idealny makijaż, dokładnie pomalowane paznokcie i chłodny wzrok
utkwiony w blondynie.
- Masz chyba pewną niedokończoną
sprawę? - leniwie uniósł swoją lewą brew i bawił się
bursztynowym napojem w szklance. - Mam ci przypomnieć?
- Pamiętam. Nie mogę zapomnieć o
ostatniej łączącej nas rzeczy. Zrobię to z wielką przyjemnością,
najszybciej jak potrafię. Nie musisz się o to martwić - głos
kobiety był chłodny i wyniosły.
- Może porozmawiamy? - powiedział
ugodowo a jego bystre oczy obserwowały ją tak jak drapieżnik
obserwuje swoją ofiarę. Hermiona Granger jednak nie była ofiarą,
ona była drapieżnikiem.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Spływaj
Malfoy – warknęła zdenerwowana. - Siedzenie z tobą uprzykrza mi
życie jeszcze bardziej.
- Kiedyś ci to nie przeszkadzało –
zauważył trafnie blondyn. - Powiedziałbym nawet, że chwile
spędzone razem zaliczałaś do tych najprzyjemniejszych – na
twarzy gryfonki pojawił się ironiczny uśmiech.
- Skąd taki wniosek?
- Może z tego jak błagałaś mnie
żebym nie przestawał? A może to twoje jęki i krzyki spowodowały,
że tak myślę?
- Wracaj do swojej żony, kolacja ci
wystygnie – zauważyła beznamiętnie. Blondyn dopił Ognistą,
rzucił plik banknotów na stolik i wyszedł.
Kiedy Hermiona stała się
drapieżnikiem? To było po wojnie. Zbrodniarze wojenni zostali
osądzeni i skazani na Azkaban, niektórym jednak udało się
sprytnie uciec i uniknąć odpowiedzialności. Wtedy jej frustracja
sięgnęła zenitu. System sprawiedliwości okazał się zawodny,
tyle bliskich jej osób zginęło i żaden ze sprawców nie został
ukarany. Postanowiła sama zaprowadzić sprawiedliwość, Harry i Ron
mieli swoje rodziny, których nie było sensu w to wplątywać. A
ona? Była sama, bez zobowiązań i chętna do działania. Pomocną
rękę wyciągnął do niej Malfoy co nie było dla niej wielkim
zaskoczeniem bo Draco już w czasie wojny przeszedł na stronę
Zakonu. Obiecał pomóc Hermionie w znalezieniu morderców
przyjaciół, jeżeli taki sam los spotka oprawcę jego matki. W ten
sposób zawarli obustronne porozumienie. Wraz z upływem czasu liczba
śmierciożerców pozostających na wolności malała. Nić
porozumienia pomiędzy ślizgonem i gryfonką zaczęła się
zacieśniać przechodząc w układ polegający początkowo tylko na
seksie. Hermiona doskonale wiedziała, że nie może zaangażować
się w coś co nie ma przyszłości. Malfoy'a obowiązywała
uroczysta przysięga, w której zobowiązał się do poślubienia
Astorii Greengrass. Draco nie mógł w nieskończoność odwlekać
spełnienia obowiązku i poślubił pannę Greengrass a gryfonka
zacisnęła zęby i starannie go unikała. Pamiętała jednak o
obietnicy, którą mu dała. Panna Granger miała swój honor dlatego
dni mordercy Narcyzy Malfoy były policzone. Po co w takim razie
pojawił się blondyn?
Myślała, że przed nim uciekła ale
była w wielkim błędzie. On doskonale wiedział gdzie jest, co robi
i z kim. To prawda był żonaty ale jakaś szczególna więź
pomiędzy nim a Granger ciągle nie pozwalała mu o niej zapomnieć.
Dobrze wiedział, że honor gryfonki nie pozwoli na to aby pozostawić
niezałatwioną sprawę... W knajpie była taka wyniosła, zimna i
niedostępna. Nie taką ją zapamiętał. Ich ostatniej, wspólnej
nocy była namiętna, gorąca i taka... jego. Małżeństwo z Astorią
okazało się jedną, wielką porażką. Doskonale czuł, że on i
jego żona nie pasują do siebie, nieporozumienia pomiędzy nimi
narastały do momentu kiedy wszystko wybuchło i posypało się jak
domek z kart. Obecnie byli dwojgiem obcych sobie ludzi żyjących pod
tym samym dachem. Draco zdawał sobie sprawę, że nie tego pragnął
przez całe życie.
Czy to byli ludzie? To pytanie często
pojawiało się w głowie Hermiony i zawsze znajdywała na nie jedną
odpowiedź: tak to byli ludzie ale pozbawieni człowieczeństwa. Była
21.30 a ona znajdywała się w klubie ze striptizem. Człowiek,
którego szukała siedział w loży i w najlepsze oglądał popis
jednej z tancerek. Ian Romanow. Brązowooka miała na sobie kusą,
czerwoną sukienkę, wysokie szpilki, mocny makijaż. Doskonale znała
tok męskiego rozumowania. Wstała ze swojego miejsca i ruszyła w
stronę swojej ofiary, przechodziła obok jego loży gdy niby
przypadkiem wypadła jej pomadka.
- Przepraszam! - usłyszała jego
wołanie. Plan zadziałał, odwróciła się udając zaskoczenie.
- Słucham? - zapytała nie kryjąc
zdziwienia. Mężczyzna około pięćdziesiątki podniósł drobną
rzecz i podszedł do niej.
- Wypadło to pani – powiedział
patrząc jej w oczy. Hermiona odebrała przedmiot i niby mimowolnie
musnęła jego dłoń.
- Dziękuję, jest pan bardzo uprzejmy
– odparła z uśmiechem. Liczyła w myślach: raz, dwa, trzy i...
- Może skusisz się na drinka? -
przynęta złapała haczyk.
- Nie wypada odmówić takiemu
dżentelmenowi – odparła najbardziej seksownym głosem na jaki
mogła się zdobyć. Kilka drinków, czułych gestów i flirt kręcił
się w najlepsze.
- Może... - zaczęła wodzić palcem
po jego piersi – zabierzesz mnie na górę? - popatrzyła odważnie
w jego oczy. Mężczyzna uśmiechnął się zadowolony z tak łatwej
zdobyczy. Zaprowadził gryfonkę do pokoju i nalał jej szampana. -
Przepraszam mógłbyś przynieść mój płaszcz z dołu? Mam tam
pewien ważny drobiazg – uśmiechnęła się kokieteryjnie.
Mężczyzna zgodził się bez słowa protestu i po chwili zniknął
za drzwiami. Gdy wrócił wznieśli toast i wypili lampkę szampana.
Hermiona popatrzyła na zegarek, pozostało jej dziesięć minut.
- Połóż się – wymruczała mu do
ucha. Romanow wykonał polecenie – lubisz niegrzeczne dziewczynki?
- zapytała wstając z łóżka. Mężczyzna skinął głową i
głośno się roześmiał.
- Pokaż mała na co cię stać –
rzucił zachęcająco. Gryfonka usiadła na nim okrakiem i
przywiązała go apaszką do metalowego zagłówka łóżka. Zsunęła
się z niego i popatrzyła na zegarek pozostało jeszcze siedem
minut.
- Wiesz kim jestem? - zapytała
chłodno.
- Nie – odparł zadowolony – ale
podobasz mi się coraz bardziej.
- Pamiętasz Narcyzę Malfoy? -
popatrzyła uważnie w jego oczy i dostrzegła to co chciała
zobaczyć. Strach.
- Rozwiąż mnie – warknął.
Hermiona zaśmiała się wyniośle.
- To był twój ostatni kieliszek
szampana Romanow. Jesteś ostatnim śmieciem, którego muszę
sprzątnąć.
- Rozwiąż mnie suko! - wrzasnął
wściekły Ian.
- Nie krzycz bo to ci nie pomoże –
głos Hermiony był spokojny – w szampanie była trucizna
niewykrywalna dla mugoli, która doprowadzi do zawału twojego serca.
Myślałeś, że wśród mugoli, których mordowałeś z taką
namiętnością będzie bezpiecznie?
- Ty dziwko!
- Możesz mnie obrażać ale w tym
momencie to ty umierasz nie ja. Ty będziesz trupem a ja stąd wyjdę
i będę spać jak dziecko. Masz jeszcze – spojrzała na zegarek –
trzy minuty.
- Nie chciałem jej zabijać!
- Nie jestem księdzem, nie szukaj u
mnie rozgrzeszenia – zadrwiła – na twoim czole pojawiają się
krople potu co jest oznaką, że trucizna zaczyna działać. Pewnie
czujesz, że zaczynasz się dusić? Jeszcze tylko dwie minuty twojego
nędznego życia – syknęła. - Zapomniałabym o najważniejszym
Draco Malfoy przesyła pozdrowienia – stanęła w kącie i
poczekała aż Romanow wyda ostatnie tchnienie. Wyczyściła i
opuściła pokój.
Gdy siedziała w swoim pokoju i
popijała wino czuła, że ogromny ciężar spadł z jej bark. Teraz
mogła normalnie żyć, oddychać, spokojnie spać. Teraz wojna
naprawdę się skończyła. Czy to nie dziwne? Ta, która brzydziła
się przemocą została drapieżnikiem polującym na ofiary. Życie
jest przewrotne. Podniosła białą kartkę i szybko napisała krótki
liścik.
„Jesteśmy kwita.
Adieu.”
Było już po północy gdy siedział w
swoim gabinecie a w okno zastukała sowa. Jedno spojrzenie na pismo i
wiedział kto jest nadawcą. Ubrał się pospiesznie i teleportował
pod dobrze znany mu adres. Wyjął z kieszeni klucz, który kiedyś
dostał w prezencie od brązowookiej i przekręcił w zamku. Popchnął
lekko drzwi, które ustąpiły. W mieszkaniu słychać było szum
wody. Gryfonka brała prysznic. Blondyn udał się do sypialni. Po
chwili szum wody ustał a brązowowłosa przyszła do sypialni
owinięta białym ręcznikiem. Nieświadoma tego, że ktoś jest
oprócz niej w pomieszczeniu opuściła ręcznik na podłogę i
położyła się na pościeli. Malfoy stał w kącie sypialni i
obserwował wszystko spokojnie. Dziewczyna głośno westchnęła,
była wyczerpana dzisiejszym dniem.
- Może ci w czymś pomóc Granger? -
zapytał stając w blasku księżyca.
- Wiedziałam, że tu przyjdziesz –
odparła ponuro.
- Dlatego jesteś nago? To
zaproszenie? - zapytał unosząc lewą brew. Nie odpowiedziała tylko
przygryzła dolną wargę i popatrzyła odważnie w stalowe tęczówki.
- Nie sypiam z żonatymi mężczyznami
Malfoy – jej głos był cichy i spokojny.
- Od kiedy to masz taki mocny
kręgosłup moralny? - podszedł spokojnie do łóżka, chwycił ją
delikatnie za podbródek i spojrzał głęboko w czekoladowe tęczówki
a następnie wpił się zachłannie w jej usta. Pocałunek był
gwałtowny, namiętny i pełen skrytych pragnień. - Pragniesz mnie
tak samo jak ja ciebie – mruknął zadowolony. Jego chłodne palce
zaczęły pieścić kobiecość dziewczyny, która jęknęła głośno.
- Nie powinniśmy – szepnęła.
Blondyn zignorował jej uwagę, jego usta znalazły się na piersiach
gryfonki, które namiętnie pieścił. Z niechęcią oderwał głowę
i ciągle drażniąc jej kobiecości zapytał – Mam przestać?
- Nie – jęknęła przeciągle –
Malfoy... nie przestawaj – blondyn jednak zwolnił swoje ruchy.
- Jesteś taka mokra – mruknął tuż
przy jej uchu. - Tak bardzo za tobą tęskniłem – zaczął pieścić
szyję dziewczyny, delikatnie ją lizał i całował co przyprawiało
Hermionę o dreszcze. Po chwili chłodne palce mężczyzny wślizgnęły
się do jej rozpalonego wnętrza. Brązowooka krzyknęła z wrażenia.
- Tak dobrze? - wymruczał. Hermiona skinęła głową i przygryzła
dolną wargę. Tak bardzo tego jej brakowało. Zęby blondyna
delikatnie zacisnęły się na sutku dziewczyny co wywołało
przyjemne ciarki na całym ciele. Chłopak zwinnie poruszał palcami
a kciukiem pieścił jej spragnioną kobiecość. - Chcę widzieć
twoje oczy jak będziesz dochodzić – wymruczał do jej ucha. Do
wnętrza gryfonki dołączył jeszcze jeden palec co wywołało jej
okrzyk. Malfoy patrzył z zadowoleniem na to co się dzieje z ciałem
tej wspaniałej kobiety.
- Malfoy... Błagam – jęknęła
patrząc w jego oczy.
- O co?
- Pozwól mi dojść – blondyn
zwiększył intensywność swoich pieszczot i na efekt nie musiał
długo czekać, po chwili poczuł jak wnętrze dziewczyny zaciska się
na jego palcach w pulsującym rytmie a ciałem dziewczyny targnął
dreszcz rozkoszy, który wydarł z jej gardła krzyk spełnienia.
Pozbył się ubrania i ponownie zaczął pieścić gryfonkę, która
nie pozostawała mu dłużna. Oboje przypomnieli sobie co znaczy
intensywny i namiętny seks. Ich ciała były spragnione siebie
nawzajem, swojej bliskości, pieszczot... Kolejne spełnienia
przychodziły szybko aż w końcu padli wyczerpani intensywnością
doznań. Hermiona leżała na łóżku otoczona przyjemnym uczuciem
nieważkości a dłoń Dracona delikatnie gładziła jej ramię. To
było takie wspaniałe doznanie, tak bardzo jej go brakowało.
- Jak za starych, dobrych czasów –
mruknął zadowolony blondyn.
- Stare czasy już minęły. Teraz
nastały inne – odparła cicho gryfonka. - Lepiej będzie jak już
pójdziesz. W twojej obecności nie panuje nad sobą – szepnęła
głosem pełnym smutku.
- Granger jeżeli chodzi o...
- Masz żonę, od której nie
odejdziesz – przerwała mu. – Połączyła nas nienawiść do
tych samych osób a seks był przyjemnym dodatkiem. Tych osób już
nie ma, układ dobiegł końca. Trzeba rozpocząć kolejny etap w
życiu – Draco nie odezwał tylko wstał i założył ubranie.
Hermiona owinęła się prześcieradłem i patrzyła ze smutkiem i
bólem na to jak ich ścieżki się rozchodzą bezpowrotnie.
- Dziękuję za wszystko –
powiedziała drżącym głosem, Draco skinął głową i ruszył w
stronę drzwi.
- Gdybyś zmieniła zdanie wiesz gdzie
mnie szukać – rzucił na odchodne. Chciała go zawołać, poprosić
żeby został ale niestety życie jest przewrotne i nie zawsze możemy
mieć to czego chcemy.
**************************
Od ich wspólnej nocy minęło pół
roku i pomimo tego, że życie Hermiony układało się w najlepsze
czuła w sobie pustkę, której nie dało się niczym zapełnić.
Wiele razy chciała wrócić do ich układu żeby móc czuć go obok
siebie chociaż przez chwilę, słuchać jego śmiechu, móc patrzeć
w stalowe tęczówki. Tak było też tego ranka gdy siedziała nad
poranną filiżanką kawy a do okna zastukała sowa z nowym wydaniem
„Proroka codziennego”, brązowooka odebrała przesyłkę i gdy ją
rozłożyła poczuła jak serce zaczyna niebezpiecznie przyspieszać.
„ROZWÓD – tego w rodzinie
Malfoy'ów jeszcze nie było!”
Szybko przewróciła na stronę z
artykułem i zaczęła śledzić tekst.
- Może ci w czymś pomóc Granger? -
usłyszała dobrze znany głos za swoimi plecami i odwróciła się w
jego kierunku.
- Co ty tu robisz? - zapytała nie
kryjąc zdziwienia.
- Wiedziałem, że będziesz za mną
tęsknić więc przyszedłem – odpowiedział jakby to była
najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Małżeństwo chyba ci uszkodziło
mózg Malfoy – blondyn roześmiał się beztrosko. Hermiona
prychnęła jak kotka. Podszedł bliżej i popatrzył głęboko w
czekoladowe tęczówki.
- Czytałaś artykuł?
- Nie interesuję się takimi
rzeczami.
- Kłamiesz – zauważył z
zadowoleniem chłopak.
- Konkretnie czegoś chcesz czy tylko
tak wpadłeś mnie po wkurzać?
- Konkretnie to chcę ciebie.
Natychmiast. - Hermiona chciała wstać ze stołka jednak blondyn
zablokował jej drogę i bez uprzedzenia wpił się w jej usta.
Pocałunek był długi, spokojny i namiętny. Gdy się od siebie
oderwali brązowooka popatrzyła uważnie na blondyna
- Chcesz wrócić do...
- Żadnego układu Granger –
przerwał jej – rozpoczynamy wspólnie nowy etap w życiu.
Świetnie się czytało ;) Lekka, ale to zasługa Twojego stylu. Wszystko co piszesz łatwo się przyswaja a po tekście sunie się momentalnie ;) A te opisy.... Mmmmm.... Chyba muszę mężczyznę mojego obudzić :P
OdpowiedzUsuńGłowa do góry a będzie dobrze :)
Weny!
Zamiast się pakować, bo za cztery godziny mam autobus, to czytam Twoją miniaturkę :D Ale wiesz co, nie żałuję :) Świetna, po prostu wspaniała...
OdpowiedzUsuńKażdy czasem łapie doła, ale pamiętaj, po burzy zawsze wychodzi slońce, więc czekaj na te dobre dni, bo już niedługo przyjdą ;) 3maj się!
Przyznam, że bardzo dobrze mi się czytało. Cały tekst ubrałaś w lekkie słowa i myślę, że to także zasługa stylu, którym się posługujesz. Odwaliłaś kawał dobrej roboty. Miniaturka wspaniała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę poprawy humoru :)
Mopsicaa.
Też chciałam przerwać czytanie w momencie rozstania ale jednak moja nieodparta chęć życiowych happy endów przezwyciężyła, w końcu trzeba sobie ubarwiać życie chociażby to literackie. Bardzo przyjemna w odbiorze miniaturka :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
G.P
Świetna miniaturka:D
OdpowiedzUsuńBardzooo namiętna!
Nie mogłam się owstryzmać i przeczytałam do końca! zdecydowanie wole szczęśliwe zakończenia:)!!!!
Uszy do góry:)! NIE MA CO SIĘ SMUCIĆ:)
!!!!
pOZDRAWIAM:*
Super miniaturka.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny.
Masz talent.
Myślałaś może nad zaczęciem pisania książki?
Pozdrawiam
Catherin
Genialna miniaturka.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Dobrze, że był happy end. Miniaturka cudowna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
la_tua_Cantante
z happy endem bardziej mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńKurcze, przeczytałam to jeszcze w szkole, ale genialne wi - fi nie dało rady dodać mojego komentarza.
OdpowiedzUsuńPani profesor na religii mówi o diabłach i Bogu, a jak czytam takie sceny. Uśmiechałam się pod nosem sama do siebie, aż koleżanka zwróciła na mnie uwagę i zapytała co robię.
Przeczytała tylko kawałek, a potem wyrwała mi telefon, żeby przeczytać całe.
Ja i ona jesteśmy tego samego zdania: Miniaturka genialna, idealna, perfekcyjna.
Może tak na Walentynki jakiegoś słodkiego one shot`a?
Pozdrawiam <3
Avis.
Cudowna miniaturka :D
OdpowiedzUsuńCookie :*
Przeczytałam z happy endem :D Po prostu uwielbiam szczęśliwe zakończenia w tym paringu i nie mogłam sobie tego odmówić. A tym bardziej jak jestem właśnie w dołku :)
OdpowiedzUsuńPo prostu genialnie :)
Pola jesteś genialna, tak jak ta miniaturka..
OdpowiedzUsuńAnn
Szczęśliwe zakończenia jak najbardziej mile widziane :) Miniaturka bezdyskusyjnie świetna. Miona w roli drapieżnika jest genialna ♥
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Cudo 😍
OdpowiedzUsuńFajna miniaturka :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że napisałaś happy end :D
świetnie uważam , że takie miniaturki wychodzą Ci po prostu genialnie :) chciałabym żebyś jeszcze napisała coś w takim stylu :) pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńKiedy chciała zacząć czytać artykuł i pojawił się nagle przy niej blondas to ciary mnie przeszły! Oczywistą sprawą było, że happy end będzie przeczytany przeze mnie! <3
OdpowiedzUsuńPięknie napisane! Idealnie! *__*
CzytelniczkaGreen.
piszewiecjestem.blog.onet.pl
Naprawdę cudowne :) chcę więcej takich miniaturek *.*
OdpowiedzUsuńten happy end był świetny :)
Cudowny. Bajeczny. Wspaniały. Genialna miniaturka. Mam nadzieje, że będzie więcej takich miniaturek. Ta była wspaniała.
OdpowiedzUsuńŻycze dużo weny.
Pozdrawiam Aniołek ;*
Obiecałam komentarze sama sobie i tobie też....
OdpowiedzUsuńNie lubię układu. Zbyt odbiega dla mnie od kanonu... w dodatku mam wrażenie, że wkradają się tam błędy logiczne. Że Herm paraduje nago po mieszkaniu a potem rozmawia z nim w łóżku? Że wiedziała że on tam był?
tu mam tak zwane "o co kaman"
bo jej zachowanie nie jest naturalne, plastyczne... nie widzę tam EMOCJI i przez to cała ich rozmowa w sypialni jest tak ...sztuczna.
Chyba można mieć sztywny kręgosłup/ ewent. mocne zasady, nie wiem czy można mieć mocny kręgosłup moralny
zwykle się mówi że się ma albo nie ma tego K...moralnego
Alex
Wiesz, że przez ciebie omal nie dostałam zawału... ja tu śledzę notki, a jakiś Alex wyskakuje z linkiem.... odpalam zaintrygowana i zawał
a teraz proszę o nową notkę na pocieszenie, bo mnie pan F ulał z filozofii (SPECJALNIE bo naprawdę umiałam)
I znowu trafiłaś w mój gust.
OdpowiedzUsuńSłodycz słodyczą, ale nie samym lukrem człowiek żyje. Dlatego cieszę się, że napisałaś taką ostro-gorzką mimiaturkę.
Jeszcze z pół roku temu ten one-shot o dark Hermionie na pewno nie przypadł bym do gustu. Że niby ona mściwa zbójczyni? Taka kobieta femme fetale? Nie, na pewno nie. Ale jak już wspomniałam to by było pół roku temu.
Moje spojrzenie na ten pomysł uległo zmianie kiedy trafiłam na blog ( i tu nie wiem czy mogę pisać, bo wiem, że niektórzy autorzy nie tolerują kiedy w komentarzach czytelników pojawiaja się adresy innych blogów, ale sądzę że zrozumiesz, że to nie spam czy jakaś reklama, ale po prostu chce podzielić się bloga na prawdę wartego uwagi), więc trafiłam na blog Wendety (link: dracohermiona.blogspot.com).
I odnosinie Wemdety mogę powiedzieć tylko Łał! Tej histori nie można opowiedzieć, ją trzeba przeczytać. Szczególnie jeśli ktoś gustu je w takich mrocznych klimatach.
Co do miniaturki to wydaje mi się on bardzo spójna właśnie z blogiem Wendety. I dlatego tak mi się podoba. Ale nie wiem czy gdybym miała czytać ją oddzielnie to przypadła by mi do gustu. Według mnie w tym opowiadaniu było za mało emocji i przemyśleń bohaterów.
No bo błagam. Hermiona od tak po prostu nie zostałaby wyrafinowaną morderczynią. Mogę zrozumieć, że wojna zmienia ludzi lub że kierowała się chęcią zemsty. Ale jak dla mnie to za mało by została ona zabójczynią bez skrupułów.
Co do Malfoya też mam pewne zastrzeżenia. Bo niby pragnie zemsty na zabójcy matki, ale jego morderstwo zleca Hermionie. Niby mu na niej zależy, ale nie ma oporów by kazać jej dla siebie zabijać. Helo?! Przecież takie coś musi pozostawiać ślad w psychice.
Ogólnie jestem zadowolona, że podjęłaś się takiego tematu. Ja lubie zarówno takie cukoerkowe jaki te gorzkie historie. Ale według mnie tym razem nie wykorzystałaś potencjału jaki krył się w Twoich postaciach. Muszę to powiedziedzieć z ciężkim sercem ale ci bohaterowie wydali mi się słabo przemyślani psychologicznie i tacy jacyś płascy.
A teraz zakończenie. Oczywiście przeczytałam też szczęśliwą końcówkę, ale ja chyba jednak pozostanę przy tym, że w tej miniaturce Draco i Hermiona to nieszczęśliwi kochankowie, którym los nie pozwolił być razem.
Życzę Ci dużo weny
Rosie
Mam nadzieję, że nie przeraża Cię długość moich komentarzy, ale wyznaje zasadę, że dobry tekst zasługuje na porządny komentarz (chodź nie wiem czy moje komentarze zasługują na miano porządnych, ale wiec że się staram by były chodziaż konstruktywne:)
UsuńPozdrawiam Rosie
Miniaturka taka jak zawsze, czyli genialna.;-) perfekcyjnie trafiłaś w mój gust. Pozdrawiam i życzę weny :-)
OdpowiedzUsuńMiniaturka taka jak zawsze, czyli genialna.;-) perfekcyjnie trafiłaś w mój gust. Pozdrawiam i życzę weny :-)
OdpowiedzUsuńDobre !
OdpowiedzUsuńWeny i to jak najwięcej!!
Pozdrawiam
Malwina
Cudowneee *u*
OdpowiedzUsuńTa miniaturkajest jedną z lepszych jakie czytałam ^^
Oryginalny pomysł i fenomenalne wykonanie c;
Juliette