piątek, 14 lutego 2014

Walentynkowa miniaturka.

Z okazji tego święta życzę Wam dużo miłości, szczęścia i wiary w siebie, miłość, życie :) spełniajcie swoje marzenia i cieszcie się każdą chwilą :)
pozdrawiam
pola
PS. Jak tam Wasze Walentynki? :)

                                                                         ***

Harry Potter wpatrywał się z zauroczeniem w swoją żonę, która kręciła z niedowierzaniem głową
- Nie powinieneś ich stawiać w takiej niezręcznej sytuacji Harry i to w dodatku w takie święto – głos Ginny był spokojny i łagodny. Brunet nigdy tego nie powiedział głośno, ale mógłby godzinami słuchać tego głosu i jej dźwięcznego śmiechu.
- Kochanie oni sami siebie postawili w takiej sytuacji. Przez tę dwójkę całe Biuro chodzi na paluszkach, a oni... - Potter zgrzytnął zębami ze złości – zachowują się jak para nastolatków!
- Po prostu mają uparte charaktery – przypomniała mu żona. - Powinieneś pozwolić im samym dojść do porozumienia, a nie wysyłać ich razem na bal. Dlaczego ty nie pójdziesz? Czy to nie jest przypadkiem obowiązek dyrektora? - na twarzy mężczyzny zagościł przebiegły uśmieszek, pogroził ukochanej palcem, nachylił się i złożył delikatny pocałunek na jej wargach.
- Moja żona jest w dziewiątym miesiącu ciąży, lada dzień może zacząć rodzić, a ty mi każesz chodzić na imprezy? Nigdy w życiu – delikatnie pogładził ciążowy brzuszek. – Poza tym przywilejem dyrektora jest możliwość wydelegowania kogoś, a ta dwójka akurat idealnie się do tego nadaje – Ginny głośno westchnęła i powoli podniosła się z fotela, na którym siedziała.
- Mimo wszystko uważam, że nie powinieneś się w to mieszać – ujęła Pottera za rękę i pociągnęła w stronę kuchni gdzie czekała na nich przyrządzona kolacja.

                                                                            ***


- Chciałbym tylko wiedzieć kto wymyślił tak idiotyczny pomysł?! - wysoki blondyn o sportowej sylwetce stał z rękami opartymi na biodrach i patrzył groźnym wzrokiem na bruneta wygodnie opartego w swoim skórzanym fotelu. - Potter tobie chyba do końca mózg odebrało... - chciał coś jeszcze dorzucić, ale przerwał mu huk otwieranych drzwi. Do gabinetu jak furia wpadła Hermiona Granger.
- Harry możesz mi wytłumaczyć co oznacza ten krótki liścik na moim biurku? - na potwierdzenie zamachała małą karteczką w powietrzu.
- Ustaw się w kolejce Granger – warknął zdenerwowany blondyn – przeszkadzasz mi – drobna kobieca postać odwróciła się w stronę blondwłosego mężczyzny, w jej oczach czaiła się chęć mordu.
- Malfoy cóż za niespodzianka – mężczyzna prychnął na te słowa.
- Daruj sobie.
- Czy to nie ty zawsze szczycisz się wspaniałym, arystokratycznym wychowaniem i etykietą, której musiałeś się nauczyć? Nie odpowiadaj – brązowowłosa machnęła ręką – przecież dobrze wiesz, że kobiety mają pierwszeństwo.
- Kobiety, ale nie ty Granger – wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Możecie się oboje uspokoić? - na te słowa dwie pary oczu skierowały się ze złowrogim spojrzeniem w stronę bruneta. - Po prostu wypełnicie swoje obowiązki i pójdziecie na ten bal charytatywny.
- Ale... - głos Hermiony się zawiesił.
- Że my razem? - Malfoy wskazał palcem na siebie i Hermionę wpatrując się pytająco w Harrego.
- Co w tym takiego dziwnego? - brunet nie mógł ukryć zaskoczenia. - Oboje pracujecie w Biurze Aurorów, zajmujecie wysokie stanowiska więc jesteście idealni do reprezentowania nas jako instytucji na tej uroczystości.
- Idiotycznym pomysłem było wysyłanie mnie w ogóle na ten bal, ale z Granger?! Nigdzie z nią nie idę – uciął krótko Draco.
- Ja z nim tym bardziej – syknęła wściekła Hermiona.
- A ja jestem waszym szefem...
- Jesteś moim szefem tylko dlatego, że ja nienawidzę siedzenia za biurkiem, babrania się w papierach i chodzenia po głupich uroczystościach, na którą teraz chcesz mnie wysłać! - huknął zdenerwowany arystokrata.
- Tak jak mówiłem – kontynuował niewzruszonym głosem Harry – jestem waszym szefem i mówię wam, że macie iść na ten bal – popatrzył na nich groźnym wzrokiem i dodał z naciskiem – razem. Będziecie oficjalnie reprezentować Biuro Aurorów. To jest polecenie służbowe!
- Robisz mi takie świństwo po tylu latach przyjaźni?! - Hermiona nie kryła oburzenia.
- Nie mieszaj spraw służbowych z prywatnymi Granger – upomniał ją blondyn. - Świetnie Potter – skwitował - kobiety lubią takie przyjęcia, tańce, plotki , ale po cholerę ja mam tam iść?
- Zaproszenie jest dla dwóch osób – zauważył trafnie Harry.
- To daj Granger jakiegoś frajera, który będzie skakał z radości na tę propozycję!
- Decyzja już zapadła – brunet był nieugięty.
- Gdyby Ginny nie spodziewała się lada dzień dziecka przysięgam, że udusił bym cię gołymi rękami! - po tych słowach Malfoy wyszedł, głośno trzaskając drzwiami. Hermiona opadła na fotel znajdujący się przed biurkiem i popatrzyła zrozpaczona na swojego przyjaciela
- Dlaczego mi to robisz? - jęknęła. – Dobrze wiesz, że się nienawidzimy.
- Rozstaliście się ponad rok temu. Pora zakopać topór wojenny i wrócić do normalnego życia. Jesteście jak tykająca bomba, która lada dzień może wybuchnąć. Wzbudzacie niepokój wśród ludzi – Harry westchnął głośno. – Po prostu potraktuj to jako zadanie specjalne – Hermiona opuściła głowę, wzięła kilka głębokich oddechów, wstała i spojrzała przyjacielowi w oczy
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz – odwróciła się i wyszła bez słowa pożegnania cicho zamykając drzwi.

                                                                           ***
- Stary gdy zobaczyłem ten liścik to miałem ochotę go zamordować! - blondyn pociągnął porządny łyk Ognistej .
- Nie rozumiem co jest złego w balu charytatywnym? - Blaise utkwił pytające spojrzenie w swoim przyjacielu. - Pójdziesz tam, poznasz jakąś dziewczynę, potańczysz, zabawisz się. Może akurat coś z tego wyjdzie?
- Nie – warknął niezadowolony arystokrata. – Blaise ja po prostu nienawidzę bywać na takich przyjęciach, każdy się gapi, musisz słuchać różnych durnych historii i jeszcze udawać, że cię to interesuje. Specjalnie nie brałem stanowiska szefa żeby uniknąć tego czegoś! A teraz Potter mnie wysyła na bal charytatywny, który odbędzie się czternastego lutego! Rozumiesz?
- Yep – Blaise klepnął przyjacielsko blondyna w plecy – co dalej nie zmienia faktu, że możesz poznać jakąś laskę plusem jest to, że ten dzień to walentynki – Diabeł zatoczył ręką krąg w powietrzu – miłość krąży wokół nas – dodał ironicznie. - Od rozstania z Granger minął ponad rok, a ty żyjesz jak mnich w klasztorze. Praca, praca i praca... Smoku musisz z tym skończyć – Draco dopił zawartość szklanki i westchnął z irytacją.
- Widzisz Blaise jest jeden mały szczegół... Ja mam iść z Granger – blondyn skinął na kelnera aby im przyniósł jeszcze jedną butelkę. Na twarzy Zabiniego wymalowało się zaskoczenie.
- Żartujesz?
- Chciałbym.
- Ale... ale... - nagle Diabeł wybuchnął śmiechem – przecież... to będzie katastrofa – kolejna salwa śmiechu wydostała się z jego usta. Draco patrzył na przyjaciela i zastanawiał się czy przypadkiem ktoś mu nie dolał eliksiru rozweselającego do szklanki. Brunet postarał się opanować swój śmiech, złapał kilka głębokich oddechów i odchrząknął – Nie żebym coś miał do Granger i ciebie razem, ale odkąd się rozstaliście przebywanie z wami w jednym pomieszczeniu to nie jest najlepszy pomysł.
- Dzięki Blaise, cholernie mi pomogłeś – powiedział z rezygnacją w głosie Malfoy.
- Myślę, że to będzie ciekawe doświadczenie dla was obojga. Lepiej się napijmy – Zabini nalał bursztynowego płynu do dwóch szklanek i po chwili rozmowa została skierowana na inne tory.

                                                                            ***

- Tyle lat przyjaźni, tyle lat stałam za nim murem, a teraz tak mi się odwdzięcza?! - Hermiona wylewała swoją frustrację w obecności Pansy – A co ja mu takiego zrobiłam, że mnie wysyła na ten cholerny bal? I to z nim!
- Z kim? - zapytała zaskoczona Parkinson stawiając na stoliku butelkę wina i dwie lampki.
- Z Malfoy'em – mruknęła niezadowolona gryfonka. - Dlaczego nie wyśle go z kimś innym?
- Dlaczego go o to nie zapytasz?
- Pytałam! Powiedział, że jesteśmy jak tykająca bomba i, że trzeba coś z tym zrobić. A czy to moja wina? Czy to przeze mnie się rozstaliśmy?
- Wydaje mi się, że Potterowi nie chodzi o to czyja to była wina tylko o to jak sobie z tym radzicie – Pansy wzięła głęboki oddech – a wy sobie z tym nie radzicie i nie ma co się oszukiwać, że to zmierza ku lepszemu bo tak nie jest. Oboje podjęliście decyzję o rozstaniu tak?
- Tak – przytaknęła ochoczo Hermiona.
- Więc oboje powinniście się zachowywać jak dorośli, odpowiedzialni za swoje decyzje ludzie, a wy ciągle bawicie się w głupie podchody jak dzieci – skwitowała ślizgonka. - Wiesz co ja o tym myślę?
- Mhm – mruknęła cicho brązowooka.
- Że wy ciągle do siebie coś czujecie tylko jesteście uparci i zbyt dumni żeby się do tego przyznać!
- Malfoy nic do mnie nie czuje. Pewnie już zdążył przelecieć tuzin panienek – gryfonka upiła porządny łyk wina - i ten jego ironiczny uśmieszek na twarzy. Ugh!
- Nie dostrzegasz w nim żadnych pozytywnych cech?
- Jest inteligentny, zabawny, przystojny... Co to za głupie pytanie? – Pansy podniosła dłonie w geście obrony.
- Tak tylko pytałam – powiedziała spokojnie. Następnie otworzyła kalendarz leżący na stoliku i przebiegła wzrokiem po swoim grafiku - To co wpisać cię czternastego wieczorem?
- Tak – Hermiona westchnęła z rezygnacją – wymyśl coś eleganckiego i z klasą przecież będę towarzyszyć arystokracie – prychnęła jak kotka słysząc własne słowa. - Rozmawiałaś dzisiaj z Ginny? Jak ona się czuję?
- Rozwiązanie lada dzień. Harry z niecierpliwości przebiera nogami – powiedziała rozbawiona Pansy. Pozostała część wieczoru upłynęła na plotkach, śmiechu i winie.

                                                                          ***

Drzwi windy powoli się zamykały gdy nagle męski but pojawił się między nimi. Hermiona spojrzała na intruza i przeklęła swoje lenistwo. Do windy wsiadł właśnie Draco Malfoy ubrany w idealną, białą koszulę z podwiniętymi rękawami i granatowe jeansy. Włosy jak zawsze zmierzwione, na twarzy delikatny cień zarostu. Gryfonka poczuła jak robi jej się gorąco, a winda niebezpiecznie się kurczy.
- Cześć Granger – mruknął.
- Witaj Malfoy – odburknęła.

Winda ruszyła i powoli sunęli na sam szczyt budynku gdzie byli umówieni z Harrym. Blondyn wyciągnął rękę i nacisnął czerwony przycisk STOP.
- Co robisz? - zapytała zaskoczona dziewczyna.
- Chcę porozmawiać – opowiedział ze stoickim spokojem chłopak.
- Akurat teraz i w tym miejscu?
- Spieszysz się gdzieś?
- Wydawało mi się, że jedziemy do Harrego?
- Potter nie zając, nie ucieknie. Masz już sukienkę?
- Nie – warknęła zdenerwowana.
- Jak zwykle wszystko na ostatnią chwilę.
- Jasne! Twój smoking już zapewne się szyje? - blondyn klasnął z udawaną radością w ręce.
- Brawo!
- Bądź poważny Malfoy. Skoro już mnie tutaj zatrzymałeś to wyjaśnijmy sobie coś – powiedziała przeszywając go groźnym spojrzeniem.
- Zamieniam się w słuch.
- Podobno ludzie boją się z nami przebywać po tym jak... No wiesz...
- Rozstaliśmy się? - podsunął jej Draco.
- Tak właśnie. Ich obawy są dla mnie niezrozumiałe no ale cóż bywa i tak. Posłuchaj pokażmy im, że jesteśmy dorośli, poważni i nie mieszamy życia prywatnego z pracą. Po prostu pójdźmy na ten cholerny bal, zróbmy to co trzeba i miejmy to z głowy.
- Czytasz w moich myślach Granger.
- Na szczęście nie mam takich umiejętności bo zapewne już dawno bym osiwiała.
- Humorek widzę dopisuje? - blondyn wcisnął guzik i winda ponownie ruszyła. - Udana noc?
- Bardzo. A twoja?
- Moja również – winda się zatrzymała i drzwi się rozsunęły – Panie przodem – wykonał zapraszający gest ręką i przepuścił Hermionę w drzwiach. Gdy tak szła przed nim mógł swobodnie obserwować jej zgrabne, długie nogi i idealny tyłek. Natychmiast odgonił od siebie wspomnienia ich wspólnych nocy, gdy żaden skrawek materiału nie zakrywał jej pięknego ciała. Zapowiedzieli swoją wizytę u sekretarki i w milczeniu czekali na zaproszenie do środka co też po chwili nastąpiło.
- Jak tam wasze nastroje? Lepiej? - zagadnął ich na powitanie Harry wskazując miejsce do siedzenia.
- Tak – odpowiedzieli jednocześnie.
- To dobrze bo już potwierdziłem wasze przybycie. Chyba nie macie nic przeciwko?
- Skądże by znowu Potter – rzucił ironicznie Malfoy.
- Musicie zrozumieć, że to jest wasz obowiązek, a wasze życie prywatne nie może wpływać na jakość wykonywanej przez was pracy. Wasze drobne nieporozumienia...
- Na przykład wtedy gdy rzuciła za mną wazą na korytarzu, albo próbowała wypchnąć mnie przez okno? – przerwał mu blondyn.
- Malfoy – warknęła ostrzegawczo Hermiona.
- Tylko mu przypominam o naszych drobnych nieporozumieniach - wzruszył niewinnie ramionami. - Zresztą nieważne – machnął lekceważąco ręką - Granger jest tak bardzo podekscytowana tym przyjęciem, że nie mam serce jej rozczarować. Wprost nie możemy się go doczekać – Hermiona zacisnęła dłonie na poręczy fotela aż kostki jej zbielały, ostatkiem sił powstrzymywała się przed wybuchem złości.
- No widzisz Hermiono? Cieszę się, że jakoś się dogadaliście - gryfonka chciała coś powiedzieć, ale arystokrata nie pozwolił jej dojść do słowa.
- O tak Potter my też się cieszymy. No! - klepnął się w uda i wstał z fotela – na nas już czas. Chyba, że chcesz coś jeszcze nam powiedzieć?
- Nie. Rozwialiście moje obawy w zupełności więc możecie już iść – Harry podniósł się z fotela.
- To my idziemy, a ty Potter rządź tutaj dzielnie! – Draco pociągnął oniemiałą Hermionę za sobą. Gdy znaleźli się na korytarzu dziewczyna wyszarpnęła swoją rękę z metalowego uścisku.
- Czy ty zawsze musisz być taki... taki
- Wspaniały?
- Kretyn! Jesteś niemożliwy! Nie dałeś mi dojść do słowa! Chciałam mu wytłumaczyć
- Wytłumaczyć? - zapytał zaskoczony blondyn. - Tutaj nie ma nic do tłumaczenia, to co jest między nami zostaje między nami.
- Między nami nic nie ma – syknęła rozdrażniona gryfonka.
- No właśnie. Problem rozwiązany – lekkość i swoboda z jaką to powiedział były dla Hermiony irytujące. - Miłego dnia! - dorzucił na odchodne i ruszył w stronę windy.

                                                                          ***

Nie widziała go przez dwa dni co było jednocześnie przyjemne i irytujące. Ten człowiek budził w niej tyle skrajnych uczuć, że ciężko było sobie z nimi poradzić. Codziennie zastanawiała się jakim cudem kiedyś zostali parą? Zarzucała sobie głupotę, lekkomyślność, naiwność, a później przychodziła chwila wspomnień i w głębi duszy czuła, że to co było między nimi było dobre, trochę szalone, niepoprawne, ale mimo wszystko dobre... Właśnie relaksowała się przy lampce wina gdy dostała mag-maila

Do: Hermiona Granger
Od: Draco Malfoy
Temat: Przeczytaj dla własnego dobra!

Kupiłaś sukienkę?

Hermiona jęknęła zrezygnowana. Nigdy nie miała głowy do zakupów, a tym bardziej do kupowania sukienek na eleganckie wyjścia. Zostawiała tę drażniącą czynność na ostatnią chwilę co przysparzało jej jeszcze więcej kłopotów i stresu.

Do: Draco Malfoy
Od: Hermiona Granger
Temat: Fałszywa troska.

Czy ty myślisz, że ja mam sklerozę? Twoja fałszywa troska jest zbyteczna.


Do: Hermiona Granger
Od: Draco Malfoy
Temat: Złamane serce.

Dobrze wiem, że jeszcze nie masz sukienki. Najprawdopodobniej jutro będziesz biegać po sklepach z obłędem w oczach. Posądzanie mnie o fałszywą troskę złamało moje wrażliwe serce Granger!


Do: Draco Malfoy
Od: Hermiona Granger
Temat: Lekcja anatomii.

To ty w ogóle masz coś takiego jak serce?


Do: Hermiona Granger
Od: Draco Malfoy
Temat: Korepetycje z anatomii.

Jak chcesz Granger to mogę ci udzielić korepetycji z anatomii mojego ciała.

PS. Nie zakrztuś się winem jak odbierzesz paczkę.


Hermiona ledwie skończyła czytać, a do okna zastukała sowa z paczką. Dziewczyna szybko ją odebrała i rozpakowała. Jej oczy ujrzały piękną, czerwoną suknię. Delikatnie wyjęła ją z pudełka i przyłożyła do swojej sylwetki. Idealna, kobieca i taka elegancka.

Do: Draco Malfoy
Od: Hermiona Granger
Temat: Gust.

Piękna suknia. Czuję się zakłopotana.

PS. Za korepetycje podziękuję, z moją wiedzą jest wszystko w porządku.


Do: Hermiona Granger
Od: Draco Malfoy
Temat: Czas spać.

Idź spać Granger bo nawet sukienka jutro nie pomoże jak się nie wyśpisz.
Miłych koszmarów.

Do: Draco Malfoy
Od: Hermiona Granger
Temat: Dobranoc.

Dziękuję i nawzajem.



Blondyn zamknął swojego mag-topa i położył się do łóżka. Uśmiechał się na myśl o sprawionym kobiecie prezencie. Gdy byli razem Granger zawsze miała problem z kupieniem sukienki dlatego on wyręczał ją z tej czynności i sprawiał prezenty niespodzianki. Draco bardzo lubił obdarowywać bliskich prezentami, obserwować ich reakcje, radość pomieszaną z zaskoczeniem. Westchnął głośno na te wspomnienia. Może Blaise ma rację ? Może powinien zacząć się umawiać z dziewczynami? W końcu na brak powodzenie nigdy nie mógł narzekać, ale tutaj nie chodziło o powodzenie tutaj chodziło o Granger, która była inna niż pozostałe dziewczyny. - Wyjątkowa – szepnął sam do siebie i z tą myślą zasnął.

                                                                             ***

Wszedł po kamiennych schodkach, wyciągnął rękę i zapukał trzy razy.
- Otwarte! - usłyszał głos brązowookiej. Nacisnął klamkę i pchnął lekko drzwi, które ustąpiły pod naporem jego ciała. Hermiona stała w hallu zapinając perłowego, małego kolczyka. Odwróciła się w stronę przybyłego blondyna. - Jak wyglądam? - zapytała lekko zdenerwowana.
- No cóż... Pięknie Granger – z piersi Hermiony wydobyło się westchnienie ulgi.
- Dzięki. Pansy bardzo się starała.
- Ja tylko dobrałam makijaż, uczesanie i biżuterię! – głos dobiegał z pobliskiej kuchni, po chwili ślizgonka pojawiła się z kufrem w ręku. – Cześć Draco – rzuciła przyjaźnie w stronę blondyna.
- Witaj Pan – odpowiedział równie uprzejmie mężczyzna lecz zaraz powrócił wzrokiem w stronę gryfonki, która stała w pięknej czerwonej sukience. Gorset idealnie opinał jej biust i szczupłą talię, muślinowy materiał delikatnie rozszerzał się ku dołowi, a długi rozporek, który kończył się w połowie uda odsłaniał zgrabną kobiecą nogę. Całość dopełniał elegancki, gładki hiszpański kok oraz ciemny makijaż, który delikatnie przydymiał kocie oczy panny Granger. Blondyn wyrwał się z letargu i odchrząknął – idziemy? - zapytał.
- Jasne. Pansy podwieźć cię? - Hermiona popatrzyła błagalnym wzrokiem w stronę ślizgonki.
- Nie – odparła – bawcie dobrze – posłała im przyjazne uśmiechy i wyszła. Draco zdjął płaszcz z wieszaka i pomógł go założyć brązowookiej, otworzył drzwi i wskazał jej stojącą limuzynę.
- No proszę – mruknęła gryfonka.
- Jak już mamy się tam pojawić to z klasą – odpowiedział również niezadowolony blondyn. Hermiona obserwowała ukradkiem blondyna i musiała sama przed sobą przyznać, że czas nie odebrał mu ani urody, ani pewności siebie, ani tego czaru, który wokół siebie roztaczał. Elegancji arystokracie nigdy nie brakowało, ale smoking dodawał mu powagi. Po krótkiej podróży w czasie, której każde z nich było pogrążone swoimi myślami znaleźli się w ogromnym gmachu Ministerstwa Magii otoczeni innymi eleganckimi parami. Blondyn podał gryfonce swoje ramię, które delikatnie ujęła i ruszyli razem do Sali Balowej wzbudzając niemałe zainteresowanie wśród obecnych tam osób. Minister powitał wszystkich zgromadzonych i rozpoczął oficjalną przemowę.
- Nienawidzę takich imprez – mruknął niezadowolony blondyn. - Nudni ludzie i nudne przemówienia.
- Miałeś ciekawsze plany na ten wieczór? - zagadnęła Hermiona.
- To znaczy?
- No wiesz Malfoy – ściszyła swój głos bo ich rozmowa zaczęła wzbudzać zainteresowanie – dzisiaj są walentynki, chyba mi nie powiesz, że nie miałeś żadnych szalonych planów z jakąś kobietą? - Draco popatrzył uważnie na dziewczynę.
- Być może cię zaskoczę Granger ale nie miałem żadnych planów. Jak natomiast przyjął tą przykrą wiadomość o balu twój facet? - Hermiona postanowiła zachować zimną krew i spojrzała blondynowi prosto w jego stalowo – szare tęczówki.
- Bez większych emocji – zawiesiła swój głos na chwilę obserwując reakcję blondyna, którego oczy znacznie pociemniały – bo go nie mam. - Po sali rozległy się brawa, które przerwały tę sympatyczną rozmowę.
- Idę po coś do picia – mruknął zdawkowo Malfoy i ruszył do drink baru. „Granger nie ma faceta” pomyślał i poczuł niewysłowioną ulgę, która go zirytowała bo w końcu co go to obchodzi? Wziął dla siebie szklankę Ognistej z lodem, a dla swojej partnerki czerwone martini. Odszukał ją wzrokiem w tłumie, stała i wysłuchiwała wywodu kandydata na zastępcę ministra. Draco poczuł ukłucie zazdrości, facet wyraźnie miał jakieś ukryte zamiary wobec dziewczyny. Arystokrata poczuł się w obowiązku wkroczyć do akcji.
- Szukałem cię po całej sali – wymruczał jej do ucha gdy się znalazł tuż za Hermioną – możesz następnym razem nie znikać bez słowa? - podał jej drinka i wyciągnął rękę do ciemnowłosego mężczyzny – Witaj Sebastianie – nastąpił męski uścisk, któremu Hermiona przypatrywała się z zaciekawieniem.
- Właśnie proponowałem pannie Granger taniec – głos bruneta był wyniosły i spokojny.
- Tak? - zapytał zaskoczony blondyn i odruchowo położył swoją dłoń na plecach zdezorientowanej gryfonki – No cóż muszę cię nieco rozczarować bo pierwszy taniec jest zarezerwowany dla mnie. Wybaczysz nam? – odstawił ich napoje na pobliski stolik i poprowadził Hermionę na parkiet gdzie zaczęli się poruszać w rytm muzyki.
- Co ty robisz? - syknęła oburzona gryfonka.
- Ratuję twój tyłek Granger – mruknął i delikatnie obrócił partnerkę.
- Przed czym?!
- Daj spokój to notoryczny podrywacz – odpowiedział spokojnie Malfoy – złamałby ci serce.
- Tak jak ty to zrobiłeś? - blondyn chciał odpowiedzieć, ale dziewczyna mu przerwała – Nie ważne, zapomnij o tym co powiedziałam.
- Nie zapomnę bo nie złamałem ci serca. Oboje podjęliśmy decyzję o rozstaniu – kolejny obrót – chciałaś zaczekać z zakładaniem rodziny Granger – przyciągnął ją bliżej siebie tak, że czuł każdy centymetr jej ciała i każde drgnięcie – nie pamiętasz?
- Mieliśmy inne priorytety – odburknęła.
- Być może – szepnął jej do ucha – ale moim zamiarem nie było łamanie twojego serca – muzyka ucichła i zeszli z parkietu. Draco popatrzył na osoby wokół i westchnął - Chodźmy coś wypić na trzeźwo nie wytrzymam tego towarzystwa do północy – mruknął rozdrażniony – w dodatku ta cholerna mucha mnie drażni – Hermiona parsknęła śmiechem, dobrze pamiętała, że blondyn nigdy nie zakładał krawata ani muchy. Dzisiaj o dziwo zrobił wyjątek
- Dlaczego ją założyłeś? To nie w twoim stylu.
- Kolejne głupia zachcianka Pottera – syknął. – Muszę się w końcu zbuntować bo się rozszalał z tymi poleceniami jak pijany chochlik w kapuście – Hermiona pokręciła głową z dezaprobatą i podążyła razem z nim w stronę baru gdzie zamówili kolejny raz to samo. Spokojnie rozmawiali na neutralne tematy co było dla nich nowym doświadczeniem po roku nieustannych podchodów i kłótni o byle co.
- Draco Malfoy? - usłyszeli kobiecy głos za plecami ślizgona gdzie stała szczupła, wysoka blondynka.
- W czym mogę pani pomóc? - zagadnął zaintrygowany arystokrata po czym posłał swój czarujący uśmiech w stronę rozmówczyni. Hermiona nie skomentowała jego zachowania, ale poczuła ukłucie zazdrości.
- Nazywam się Amanda Tenson – kobieta uśmiechnęła się zalotnie – mój ojciec chciałby z panem zamienić kilka słów – wskazała na mężczyznę w średnim wieku siedzącego przy jednym z kilkudziesięciu okrągłych stolików.
- Oczywiście – Draco popatrzył na gryfonkę i dostrzegł na jej twarzy cień zazdrości – Granger pozwolisz?
- Jasne – odparła pozornie beztrosko brązowooka – idź – sama odwróciła się i podążyła w stronę toalety gdzie przypudrowała nos, wzięła kilka głębokich oddechów i wyszła z dumnie uniesioną głową. Resztę wieczoru spędzili osobno, celowo robiąc sobie na złość. Rozmawiali i tańczyli z różnymi kobietami i mężczyznami wzbudzając w sobie nawzajem zazdrość. Gdy bal dobiegł końca oboje odetchnęli z ulgą.
- Nigdy więcej – warknął zmęczony blondyn siedząc w limuzynie.
- Chyba nie możesz narzekać na nudę tego wieczoru? Amanda skrupulatnie dotrzymywała ci towarzystwa – zauważyła złośliwie Hermiona. Malfoy popatrzył na nią zaskoczony.
- Jesteś zazdrosna Granger? - parsknął śmiechem.
- Ja? Nigdy - powiedziała obojętnym tonem gryfonka.
- Ty nie byłaś lepsza! Sebastian nie odstępował cię na krok. Mały, wredny....
- Wystarczy! – krzyknęła oburzona dziewczyna. - Nie możesz obrażać kogo ci się podoba!
- Mogę gdy wiem jaki ten ktoś jest – syknął po czym zbliżył się bardzo blisko jej twarzy i spojrzał w jej brązowe oczy – to nie jest dobry wybór Granger – zgarnął opuszkiem palca nieistniejący pyłek z jej skroni. Hermiona nerwowo przełknęła ślinę tak bardzo chciała pocałunku, tak bardzo jej tego brakowało, ale przed oczami stanęła jej szczupła, blondynka i chęć pocałowania Malfoy'a nieco osłabła.
- Ciebie też stać na coś lepszego niż ta Amanda – mruknęła cicho. Draco uśmiechnął się lekko rozbawiony jej uwagą.
- Wiem – szepnął tuż przy jej twarzy – dlatego odrzuciłem jej niemoralną propozycję – Hermionie lekko drgnęły usta blondyn zaśmiał się rozbawiony jej reakcją. - Nic nie poradzę Granger, że tak działam na kobiety – limuzyna zatrzymała się pod domem gryfonki. Draco wysiadł i odprowadził ją pod same drzwi.
- Nie było tak źle...
- Jak na naszą dwójkę – dokończyła za niego Hermiona. Oboje głośno się roześmieli. Hermiona popatrzyła na arystokratę i przygryzła wargę.
- Wyczyszczę suknię i oddam...
- Przestań – przerwał jej blondyn – to prezent.
- Bez okazji?
- Przyjmijmy, że na walentynki.
- Nie spodziewałam się – powiedziała zakłopotana – ja niestety nic dla ciebie nie mam.
- Wydaje mi się, że jest coś co mógłbym dostać – mruknął podsuwając się niebezpiecznie blisko, serce Hermiony zaczęło bić niebezpiecznie szybko.
- Co takiego? - zapytała szeptem nie chcąc zmącić tej chwili.
- Nie rzucaj we mnie różnymi przedmiotami – podsunął się jeszcze bliżej – i nie rób takiej zbolałej miny na mój widok – ich usta dzieliły centymetry – dasz radę? - Hermiona oblizała odruchowo wargi.
- Myślę, że tak – po czym szybko wycisnęła na jego ustach przelotnego buziaka i odwróciła się aby uciec za drzwi, ale blondyn był szybszy, złapał delikatnie jej ramię i odwrócił ją do siebie. Ujął delikatnie jej podbródek i zaczął delikatnie muskać jej usta czekając na reakcję dziewczyny, która ochoczo odpowiedziała na tą delikatną pieszczotę. Pocałunek się pogłębiał, był przesycony namiętnością i tęsknotą. Draco przygarnął ją do siebie i objął mocno, poczuł jak drży na całym ciele. Niechętnie oderwał się od jej malinowych ust.
- Jest ci zimno ? - zapytał z troską.
- Jest luty – zauważył rzeczowo Hermiona, Malfoy uśmiechnął się szeroko
- Masz rację. Lepiej będzie jak pójdziesz do domu – powoli wypuścił ją ze swoich objęć, otworzył przed nią drzwi i zaprosił gestem do środka – Zmykaj Granger zanim zmienię zdanie – dodał z przebiegłym uśmiechem. Hermiona głośno westchnęła
- To był miły wieczór – dodała niepewnym głosem.
- Tak – powiedział przeciągle – najmilszy od roku. - Hermiona zniknęła za zamkniętymi drzwiami, a on udał się do swojej limuzyny. - Kto wie może jeszcze podziękuję Potterowi? - zapytał sam siebie jadąc do swojego mieszkania.

                                                                            ***

Dźwięk mag-fona obudził ją z przyjemnego snu, w którym ona i Malfoy robili różne, niegrzeczne rzeczy. Uśmiechnęła się na wspomnienie jej sennych fantazji. Dźwięk jednak nie dawał spokoju i w końcu otworzyła zaspane oczy.
- Halo – mruknęła do telefonu.
- Ginny urodziła! - po drugiej stronie Harry mało co nie eksplodował ze szczęścia. Hermiona gwałtownie poderwała się z łóżka.
- Kiedy? - zapytała już zupełnie przytomna.
- Dzisiaj rano! Mamy syna! - ekscytacja przyjaciela udzieliła się także jej radośnie zapiszczała do telefonu.
- Merlinie tak się cieszę! Gratuluję! A jak się czuje Ginny?
- Dobrze! Możesz nas śmiało odwiedzić.
- Naprawdę? - zapytała rozczulona zaproszeniem.
- Jasne – potwierdził Harry – przy okazji opowiesz jak było na balu. To do zobaczenia! - rozłączył się. Przez te kilka minut Hermiona zupełnie zapomniała o balu, Malfoy'u i ich kłótniach. Jej najlepsza przyjaciółka właśnie została mamą, Hermiona czuła się taka dumna i szczęśliwa. Pospiesznie wzięła prysznic, ubrała się, spakowała przygotowany prezent i ruszyła do szpitala gdzie znajdowała się Ginny i Harry.

                                                                           ***

Gdy przyszedł do sali zauważył promieniejącą szczęściem Ginny oraz dumnego Pottera. Tworzyli razem taki piękny, radosny obrazek, o którym on zawsze marzył.
- Gratulacje – powiedział radośnie przekraczając próg sali szpitalnej. Wtedy zauważył też ją jak siedzi w fotelu obok szpitalnego łóżka i trzyma w ramionach małe zawiniątko, od niej również promieniało szczęście. Niesamowite. Podniosła głowę i spojrzała oczami pełnymi nadziei.
- Cześć Draco – jej głos był łagodny i spokojny.
- Hej – uśmiechnął się niepewnie.
- Nie bój się Draco – zagadnęła Ginny – możesz podejść bliżej – blondyn położył przyniesione prezenty i stanął bliżej Hermiony, która tuliła małego syna Pottera. Malfoy poczuł nieprzeniknioną falę nadziei, że jeszcze nie wszystko jest stracone, że oni też będą mogli kiedyś stworzyć taki obrazek.
- Musze powiedzieć, że wyszedł wam znakomicie – powiedział pełen podziwu co rozbawiło dumnych rodziców.
- Staraliśmy się – odparł zadowolony Harry. – Skoro jesteście tutaj razem to może opowiecie jak było na balu? Nie rzucaliście w siebie ciężkimi przedmiotami? Żadnych uszczerbków na zdrowiu czy też publicznych kłótni?
- Harry... - upomniała go rudowłosa. Hermiona wstała i delikatnie oddała małe zawiniątko Ginny, która z kolei popatrzyła na Dracona i zadała mu pytanie
- Chcesz go potrzymać? - blondyn się zawahał. - Spróbuj - Ginny ostrożnie oddała swojego synka w silne ręce Malfoy'a.
- Jest taki malutki, lekki – powiedział zaskoczony Draco – taki...
- Cudowny? - podsunęła mu Hermiona, która ze wzruszeniem obserwowała jak mężczyzna trzyma dziecko. Poczuła ukłucie żalu, że rok temu zrezygnowała z założenia rodziny, że wybrała inną drogę.
- Tak. Cudowny – przytaknął Malfoy. Spojrzał jeszcze raz na malca i oddał go Ginny. Harry odchrząknął znacząco – tak wiem Potter chodzi ci o bal. Może niech Granger powie jak było?
- Było... nie najgorzej – zaczęła niepewnie Hermiona – ludzie bardziej lub mniej ciekawi – Draco uśmiechnął się ironicznie – ogólnie było znośnie.
- Draco? - zagadnął Harry.
- Dla mnie było nudno i jedyną rzeczą utrzymującą mnie przy życiu podczas tego balu było pilnowanie Granger gdyż jej uroda wzbudziła niemałe zainteresowanie wśród obecnych tam mężczyzn – powiedział spoglądając odważnie gryfonce w oczy.
- Malfoy – upomniała go Hermiona.
- Daj mi dokończyć dobrze? Otóż Potter – blondyn zawiesił swój głos i wziął głęboki oddech - Granger jest najpiękniejszą kobietą na ziemi z czego zdawałem sobie sprawę już dawno temu, ale dopiero wczoraj zrozumiałem, że jest ona jedyną kobietą, z którą ja mogę spędzić życie. - Draco spojrzał z nadzieją w czekoladowe oczy gryfonki - Czy możemy znowu tworzyć normalny związek Granger? - Hermiona nie odpowiedziała tylko rzuciła mu się w ramiona i złożyła pełen miłości pocałunek.
- Kocham cię – szepnęła wzruszona.
- Ja ciebie też – mruknął. - I chce najszybciej jak to możliwe mieć takie dziecko – ruchem głowy wskazał małe zawiniątko leżące w ramionach Ginny. Hermiona uśmiechnęła się szeroko.
- Doskonale.
- To my nie będziemy dłużej przeszkadzać – powiedział Draco do państwa Potterów. – Wy cieszcie się swoim szczęściem, a my idziemy cieszyć się naszym szczęściem bo mieliśmy długi okres przerwy – po tych słowach pożegnali się i wyszli wpół objęci obdzielając wszystkie mijane osoby radosnymi uśmiechami.


- Nie wierzę – mruknęła zaskoczona Ginny.
- A ja wierzę – powiedział zadowolony Harry – ich powrót do siebie był tylko kwestią czasu, a ten bal doskonałą okazją aby pozwolić im to zrozumieć...

                                                                         ***


20 komentarzy:

  1. Słodka, nierealna, w sam raz na Walentynki.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  2. Och... Jaka wspaniała i słodka miniturka ;)
    Aż mi sie buzia cieszy ;]
    Wiem jak to jest wracać po pewnym czasie do ukochanego ;)
    Pozdrawiam
    http://polecalnia-dhl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zamiast się ubierać w sukienkę i ruszać na półmetek, to czytam miniaturkę, która jest przepiękna. Wszystko mi się w niej podoba. Harry występujący w roli, można tak powiedzieć, swata. Ginny, która o dziwo próbowała Pottera powstrzymać co jest miłym zaskoczeniem bo to ona często była swatką. Generalnie podsumowując Cudowna miniaturka na walentynki. Oby było takich więcej.
    Pozdrowienie i pisz dalej takie słodkie historie. <3
    Avis.

    OdpowiedzUsuń
  4. Och jak słodko, ale dzisiaj wszystko jest różowo- czerwone :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cud, miód malina i w ogóle ♥ Miniaturka przeurocza i przesłodka, wprost idealna na walentynki :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Miniaturka cudowna chociaż nie obchodze walentynek ;)
    ~Lena ❤️

    OdpowiedzUsuń
  7. świetna miniaturka :) czekam na kolejny rozdział pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajna miniaturka. Dobry pomysł Harrego, ale jeszcze lepsze wyczucie czasu miał dzidziuś :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wczoraj wieczorem znudzona szukałam jakiś fajnych miniaturek, znalazłam "zatańcz dla mnie Granger" i byłam tak zachwycona, że do nocy przeczytłam wszystkie twoje miniaturki i żadna mnie nie rozczarowała..:) Masz świetny styl pisania, lekki i przyjemny, a do tego fabuły są ciekawe! Już mam zamiar zabrać się za czytanie głównego opowiadania! :)
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Shadow

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaka cudowna miniaturka!
    Słodka, subtelna i taka lekka w czytaniu, że ojej. Jestem zachwycona :D
    Pomysł na ponowne połączenie Draco i Hermiony był świetny, ale oczywiście najbardziej podobało mi się wyznanie w szpitalu <3
    Jednym słowem? Magia!
    Czekam na kolejną notkę!
    Pozdrawiam cieplutko,
    Silje.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowna miniaturka.
    Genialne komentarze przyjaciół Draco i Miony.
    Cieszę się, że do siebie wrócili.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  12. jaka słodka :) normalnie lukier, uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowna *,* A szczególnie końcówka mi się spodobała. Miniaturka wyszła ci świetnie. Zresztą jak każdy rozdział ;D
    Czekam na nową notke na blogu.
    Pozdrawiam Aniołek ;**

    OdpowiedzUsuń
  14. I chcę najszybciej jak to możliwe mieć takie dziecko. Ten tekst doszczętnie mnie rozwala.

    OdpowiedzUsuń
  15. To jest naprawdę cudne

    Zarówno postać Hermiony i Draco bardzo mi się podobała. Oboje tacy słodyczy, ale jednocześnie z ostrym pazurkiem.

    Ale według mnie niekwestionowananą gwiazdą tej miniaturki jest Harry <3 Fajnie, że nie zrobiłaś z niego jąkającego się ciamajdy, ale wykreowałaś go na takiego sprytnego i pewnego siebie. Według mnie idealnie połączyłaś jego duszę gryfona ze sprytem ślizgona.

    Jak zwykle historia lekka i sympatyczna. Rzeczywiście w sam raz na walentynki.

    Rosie

    OdpowiedzUsuń
  16. To co nierealne zawsze jest piękne... :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Czekam na dalszą część "Home" ;D

    OdpowiedzUsuń