Hej!
Następny rozdział za dwa tygodnie. Dziękuję za wszystkie miłe słowa w komentarzach:) Tyle pomysłów w mojej głowie, a tak mało czasu ;(
Miłego weekendu! :)
pozdrawiam
pola
CZYTAM = KOMENTUJĘ
„Żona
ma w swej pieczy mężowskie sumienie i winna tak postępować, by
jej czyny nie kusiły małżonka do złego. Gdyż niegodziwością
jest zachęcanie do popełnienia grzechu. A zabić kogoś w gniewie
to przecież grzech.”
Po
dwugodzinnej uczcie państwo Malfoy opuścili dom przyjaciół i
udali się do Malfoy Manor. Draco wchodząc do domu był zaskoczony
zmianami jakie w nim zaszły, jednak w duchu przyznał, że były one
konieczne już dawno temu. Patrzył pełen podziwu na nowe ściany,
meble, obrazy.
-
I jak? - zapytała szeptem Hermiona
-
Ładnie.
-
To znaczy, że ci się podoba?
-
Mhm.
-
Idę wziąć prysznic. Chyba jesteś zmęczony? - popatrzyła na
niego uważnie. – Wszystko w porządku?
-
Czy ty się o mnie martwisz?
-
W końcu jesteś moim ulubionym mężem – odpowiedziała mu
ironicznie. Malfoy uśmiechnął się lekko na te słowa.
Wyciągnął różdżkę i przywołał małą torebkę.
-
Prezent dla mojej ulubionej żony – powiedział wręczając jej
pakunek.
-
Dobrze wiesz, że nie chcę od ciebie żadnych prezentów –
zauważyła chłodno dziewczyna.
-
Każda kobieta lubi prezenty, więc nie rozumiem Granger dlaczego ty
miałabyś być inna? - Hermiona przewróciła teatralnie oczami,
wzięła swój prezent i ruszyła schodami na górę. – Mam
nadzieję, że kiedyś zobaczę go na tobie – usłyszała za swoimi
plecami. Gdy zamknęła za sobą drzwi do łazienki delikatnie wyjęła
zawartość torebki. Uśmiechnęła się kpiąco. Czego innego mogła
się spodziewać bo facecie takim jak Malfoy? Jej prezentem okazał
się komplet czarnej, koronkowej bielizny.
-
Możesz mi wytłumaczyć co to jest? - blondyn stał pośrodku swojej
sypialni. Hermiona właśnie wróciła z łazienki. Popatrzyła
niewinnie na chłopaka.
-
Sypialnia.
-
Wiem, że to jest sypialnia Granger – syknął przez zaciśnięte
zęby. – Dlaczego do cholery ona jest czerwona?!
-
Przecież mówiłam ci, że zrobiłyśmy remont – Malfoy poczuł
jak palący go gniew rośnie. Wziął głęboki oddech i policzył w
myślach do dziesięciu. Czerwony kolor był najgorszym z możliwych,
kojarzył mu się tylko i wyłącznie z Gryffindorem, a on przecież
jest ślizgonem. Przez chwilę pomyślał, że oszaleje jak spędzi w
tym pokoju choćby minutę dłużej. Popatrzył uważnie na
dziewczynę, która miała zamiar ułożyć się wygodnie do spania. Miał chęć zrobić jej krzywdę. Hermiona poczuła jego wzrok na
sobie - Zawsze możesz spać w innym pokoju - rzuciła beztrosko.
Nagle
blondyn dostał natychmiastowego olśnienia. Zrobiła to specjalnie
aby wygonić go z jego własnej sypialni. Uśmiechnął się
przebiegle.
-
Wiesz co? Wręcz przeciwnie... Myślę, że teraz nasza sypialnia
nabrała pewnego nastroju – powiedział zmysłowym głosem. Po tych
słowach wyszedł trzaskając drzwiami.
Hermiona
czuła, że przekroczyła pewną granicę malując sypialnię
blondyna na czerwono. Dla niej nie było to nic ważnego, ale na niego
podziałało jak płachta na byka. Zastanawiała się czy
Malfoy wyciągnie z tego jakieś konsekwencje.
Tymczasem
Draco stał pod prysznicem, a zimne krople wody spływały po jego
nagim ciele. Tego właśnie teraz potrzebował, trzeźwości umysłu.
Jak ona do cholery mogła zmienić kolor jego sypialni... Wróć!
Teraz to była ich sypialnia. Od tego całego ślubu minął ponad
miesiąc, a on spędził zaledwie jedną noc ze swoją żoną. Wmawiał
sobie, że seks jest pragnieniem, które da się ograniczyć i o
dziwo udało mu się. Będąc dwa tygodnie we Włoszech miał
styczność z wieloma pięknymi kobietami, ale przy Granger wszystkie były takie pospolite, płytkie, śmieszne... Gdy zamykał oczy
widział ich wspólną noc, czuł w sobie palące pragnienie, którego
nie mógł zaspokoić. Nie chciał robić niczego na siłę, nie
chciał jej do niczego zmuszać... Wmówił sobie, że da radę dla dobra wszystkich. Zakończył lodowatą terapię, owinął ręcznik wokół bioder i
udał się do sypialni. Wchodząc do niej ponownie uderzyła go
czerwień, skrzywił się i zaklął cicho pod nosem. Wyszperał w
szufladzie bokserki, które po chwili na siebie wciągnął i
popatrzył na nowe ciemnobrązowe łóżko, w którym leżała
dziewczyna o krótkich włosach. Zawsze podobały mu się kobiety z
długimi włosami jednak, gdy dzisiaj zobaczył Granger w nowej
fryzurze złapał się na tym, że jest ona jeszcze bardziej
pociągająca niż przedtem. Był cholernie zmęczony, te ciągłe
podróże, ciągłe problemy... Położył się wygodnie na nowym
posłaniu i przymknął oczy.
-
Malfoy – usłyszał cichy szept. – Śpisz?
-
Nie – mruknął.
-
To dlaczego masz zamknięte oczy? - zapytała zdziwiona dziewczyna.
Hermiona będąc pod wpływem alkoholu nabrała większej odwagi.
-
Żeby nie widzieć tej cholernej czerwieni – syknął.
-
Czerwień w tym sezonie jest bardzo modna – dodała filozoficznie
Hermiona.
-
Granger – warknął zdenerwowany. – Ten kolor drażni
moje nerwy tak samo jak twoje bezsensowne paplanie. Jestem bardzo
zmęczony i moja cierpliwość się kończy, więc jeżeli
chcesz przeżyć tę noc to przestań mnie denerwować inaczej
przysięgam, że własnoręcznie cię uduszę.
-
Dobrze już dobrze – mruknęła śpiąco dziewczyna. – Chciałam
ci tylko podziękować za wykupienie mojego domu - blondyn prychnął kpiąco.
- Podziękowałaś... Malując mój pokój na czerwono. Takiej
wdzięczności się nie spodziewałem - po tych słowach odwrócił się do niej
plecami. – Dobranoc.
Młody
Malfoy otworzył oczy jednak zaraz natychmiast je zamknął.
Oślepiająca czerwień niestety nie znikła przez noc. Ponownie
otworzył oczy i kolejny raz skrzywił się na widok ścian. Popatrzył na nocny stolik obok łóżka i stojący na nim
zegarek, który wskazywał 12.30. Nie pamiętał kiedy ostatni raz
tak długo spał. Zerknął na puste miejsce obok siebie, musiał
mieć twardy sen skoro nie usłyszał wstającej Granger. Usiadł na
łóżku i potarł zaspaną twarz. Ostatnie tygodnie dały mu
popalić, drobne problemy we włoskiej filii udało mu się
rozwiązać, ale we Francji nie było już tak różowo. Malfoy chciał
doprowadzić do przejęcia pewnej francuskiej „gadżeciarskiej”
firmy. Zatrudnił najlepszych prawników, ekonomistów oraz polecił
nadzór swojemu najlepszemu doradcy. Niestety pojawiły się pewne
problemy i sam musiał się zjawić na miejscu. W ten oto sposób
utknął tam na trzy tygodnie. Blondyn zaśmiał się pod nosem ze
swojej sytuacji. On, jeden z najprzystojniejszych facetów na ziemi
mógłby mieć codziennie inną kobietę i uprawiać z nią dziki
seks tymczasem od ponad miesiąca żyje w celibacie i raczej nie
zanosi się na jakieś drastyczne zmiany. Musi porozmawiać poważnie
na ten temat ze swoją żoną. Przecież seks jest bardzo przyjemny, a w
małżeństwie jest on czymś tak naturalnym jak oddychanie, więc
dlaczego ona się tak przed tym broni? Nie ma zamiaru
zdradzać swojej żony, wiedział, że są pewne granice, których
przekraczać nie wolno. Westchnął z rezygnacją wstając z łóżka by zażyć porannej
toalety, następnie zszedł na dół, gdzie nie było nikogo.
Mężczyzna był zaskoczony tym widokiem, ponieważ była niedziela, dzień w którym wszyscy
odpoczywali z rodziną, a jego dom był pusty. Skierował swoje kroki
do kuchni.
-
Ethanie gdzie jest moja matka? - zapytał lokaja, który stał i
zaparzał herbatę.
-
Pani Narcyza jest u siebie w gabinecie przegląda leksykony z
kwiatami. Kazała przynieść sobie herbatę. Zrobić panu śniadanie?
-
Nie trzeba. Sam sobie zrobię. Mogę to zanieść mamie? - zapytał wskazując głową tacę z zastawą do herbaty.
-
Oczywiście – odparł lokaj podając ją swojemu panu. Zadowolony blondyn poszedł do gabinetu swojej matki.
-
Dzień dobry – powiedział stając w progu. Narcyza
podniosła wzrok znad swojej książki.
-
Witaj. Widzę, że postanowiłeś wyręczyć Ethana – kobieta
roześmiała się ciepło.
-
Tak, kiedyś często przynosiłem ci herbatę – powiedział i zamyślił
się. – Nie wiesz gdzie...
- Jest Hermiona? - dokończyła za niego pani Malfoy. Blondyn
skinął głową – wstała bardzo wcześnie, zjadła szybko
śniadanie i wyszła. Kazała ci przekazać, że jedzie odwiedzić
rodziców. Naprawdę nie wiem dlaczego tak jej się spieszyło.
-
To jest Granger. Ona lubi być perfekcyjna - mruknął ponuro. - Zapewne zaplanowała
sobie już cały dzień – Narcyza popatrzyła uważnie na syna.
-
Chyba nie masz jej tego za złe? Od miesiąca nie ma cię w domu. Twoja żona usiłuje sobie jakoś zorganizować czas.
-
Mamo przecież wiem... - w głębi serca poczuł lekkie ukłucie
smutku. Nie było go cały miesiąc, mieli udawać dobrane małżeństwo, a tymczasem jego małżonka znika przy pierwszej wspólnej niedzieli. W dodatku nie będzie jej najprawdopodobniej cały dzień. Westchnął głośno.
-
Wszystko w porządku Draco?
-
Tak... Nie będę ci przeszkadzał widzę, że rozwijasz swoje
zainteresowania – blondyn posłał matce ciepły uśmiech i wyszedł
z gabinetu. W hallu natknął się na Ginny.
-
Ruda ty tutaj? - zapytał zaskoczony. Pani Zabini uśmiechnęła się
promiennie.
-
Przyjechałam do twojej mamy. A ty nie jesteś umówiony z Blaisem?
-
Cholera – mruknął i pobiegł po schodach do swojego gabinetu.
Pozbierał dokumenty i szybko pojechał do przyjaciela.
Hermiona
odwiedziła grób rodziców, na którym zostawiła dwa bukiety
czerwonych róż.
-
Mamo, tato tak bardzo za wami tęsknię – wyszeptała, a po jej policzku spłynęło
kilka łez, które szybko otarła. - Wiecie odkupiłam nasz dom. Właściwie Draco to zrobił. Teraz jest moim mężem. Może nasze
małżeństwo nie jest takie prawdziwe jak wasze, ale teraz to nie
ważne – dziewczyna zaśmiała się cicho. – Malfoy w głębi serca
jest dobrym chłopakiem, ratował ludziom życie i pomagał Zakonowi.
Jest kulturalny, elegancki i przystojny. Zapewne chcielibyście
takiego męża dla swojej córki. Jest tylko pewien mały problem – wyznała cicho, a po jej policzku ponownie spłynęły łzy. – My nie wierzymy w
miłość, ale przecież to nic takiego - brązowooka zamyśliła się na chwilę. - Pojadę teraz do naszego
domu – oznajmiła i odeszła powolnym krokiem do samochodu.
Dom
przy Green Street 30 wydawał się Hermionie taki sam od lat.
Wygrzebała klucze ze swojej torebki i ostrożnie umieściła je w
zamku, następnie z pewnym namaszczeniem przekręciła klucz i lekko
pchnęła drzwi, które ustąpiły. Jej dom. Te same meble, dywany,
zasłony... Lekki bałagan, który nie został posprzątany po ich
śmierci. Gryfonka nie chciała niczego zmieniać. Na pogrzebie
byli nieliczni przyjaciele, klienci i rodzina. Pamięta,
że starała się zachować spokój, nie uronić ani jednej łzy co jej się udało. Dopiero po pogrzebie poczuła, że jest sama jak palec.
Każdy ma rodzinę, dom, chłopaka, narzeczonego, brata czy też
siostrę, a ona nie miała już nikogo. Było jej bardzo ciężko pozbierać się po tym wszystkim, do końca życia będzie wdzięczna Ginny, Harremu, Ronowi
za wsparcie jakie od nich otrzymała. Poszła do kuchni, gdzie nalała wody do czajnika, wyjęła swój ulubiony kubek,
znalazła herbatę i usiadła przy stole. Wszystko było tak jak
dawniej, w tym samym miejscu tylko ich nie było... Popadła w lekkie
zamyślenie, z którego wyrwał ją dźwięk zagotowanej wody.
Zaparzyła sobie herbatę i udała się do swojego pokoju, który był na
poddaszu. Znowu to samo, lekki bałagan, wszystko zostawione tak jak
pamiętała. Nikt niczego nie tknął. Uśmiechnęła się blado do
siebie. Wyjęła stary album ze zdjęciami i zaczęła je przeglądać
popijając herbatę. Łzy same płynęły po policzkach, przeradzając
się w szloch, a następnie w gorzki płacz. W ten sposób obejrzała jeden album, a potem
następny i następny... Zmęczona położyła się spać. Śniły
jej się pojedyncze fragmenty z życia, strzępki ważnych dla niej wydarzeń. Później przyśnili jej się rodzice, którzy jechali samochodem i
wołali o pomoc, więc Hermiona biegła za samochodem ile tchu w
płucach, spocona, zmęczona, lecz biegła aby im pomóc, ale powoli zaczynał brakować jej sił, a oni oddalali się coraz bardziej... Zerwała się zalana
potem, czując się tak jakby naprawdę gdzieś biegła. Popatrzyła
za okno, gdzie było już ciemno. Musiała długo spać. Wstała z
łóżka i ruszyła na dół. Stanęła pośrodku salonu i dotarła
do niej jedna myśl... Przecież ona teraz ma drugi dom, w którym
codziennie czeka na nią ciepła kolacja, miła jasnowłosa kobieta, z którą
może rozmawiać o wszystkim. Pojawiło się dziwne uczucie, wyrzuty
sumienia, że tak łatwo zastąpiła swoją lukę w sercu, lecz potem
poczuła rosnący w niej gniew... To nie jej wina, że rodzice
umarli i ją zostawili, to nie jej wina, że znalazła drugi dom,
w którym ktoś się o nią troszczy. Ona nic złego nie zrobiła! Chce być tylko komuś potrzebna, czuć się kochana. Na policzkach znowu zalśniły łzy, które były słone, gorące, a zarazem takie
kojące... Złapała wazon z kwiatami i rzuciła nim o podłogę,
potem przeszła do kuchni, gdzie poleciały talerze jeden po drugim,
następnie chciała zabrać się za szklanki, lecz ktoś złapał ją
za rękę.
-
Wystarczy – usłyszała cichy głos. Odwróciła się i popatrzyła
w stalowe tęczówki.
-
Nie mów mi co mam robić – warknęła i szarpnęła swoją rękę,
jednak blondyn nie wypuścił jej. Złapał za drugą i obie
mocno ścisnął.
-
Uspokój się – powiedział stanowczym tonem i przyciągnął ją
do siebie otaczając opiekuńczymi ramionami. Tego jej teraz było
trzeba. Chciała poczuć ciepło drugiego ciała, poczuć coś co
jest namacalne, żywe, coś co nie jest wspomnieniem. Rozpłakała
się. Draco nie wiedział za bardzo co ma robić. Przyjechał tutaj, bo było już późno, a Granger jeszcze nie wróciła do Malfoy
Manor. Oboje z Narcyzą trochę się zaniepokoili. Blondyn domyślił
się gdzie, może być jego żona, więc pojechał upewnić się czy
nic jej się nie stało. Nie spodziewał się, że zastanie ją w
takim stanie. Zaczął delikatnie ją głaskać po krótkich włosach.
-
Oni... oni... - gryfonka chciała coś powiedzieć jednak szloch
znacznie utrudniał jej zadanie.
-
Ciiii – szepnął kojąco blondyn.
-
Ja... Teraz mam nowy dom... Naprawdę się w nim dobrze czuję –
Draco nie przestawał jej tulić –traktuję... Narcyzę jak
matkę... a moja mama nie żyje od kilku miesięcy – ponownie
rozpłakała się na dobre. Malfoy był zdziwiony tą informacją.
Uświadomił sobie jak długo go nie było w Malfoy Manor i jak wiele
zmian go ominęło – ona na mnie czeka... rozmawia ze mną. Ja ją
naprawdę lubię! Wreszcie czuję, że... ktoś się o mnie
troszczy... A ona nie żyje... Myślisz, że są na mnie źli? -
gryfonka niechętnie odsunęła się od ciepłego torsu blondyna. Malfoy położył swoje dłonie na jej ramionach i popatrzył uważnie
w jej duże, zapłakane oczy
-
Granger nie wygaduj głupstw. Oni się cieszą, że ułożyłaś
sobie życie. Każdy rodzic cieszy się ze szczęścia swojego
dziecka – ponownie przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.
Nie wiedział dlaczego, ale czuł się odpowiedzialny za tę
dziewczynę i chciał ją chronić. W jego ramionach była taka
delikatna i taka krucha. Na co dzień sprawiała wrażenie walecznej,
silnej kobiety. Teraz zauważył w niej istotę, którą
trzeba się opiekować i o dziwo on chce to robić. - Jest już późno
wracajmy do domu – wziął Hermionę za rękę i zaprowadził do
swojego samochodu. Drogę powrotną każde spędziło na swoich
przemyśleniach.
-
Jesteś głodna? - zapytał troskliwie, gdy byli już na miejscu.
Hermiona zaprzeczyła ruchem głowy. - Idź połóż się spać.
Na pewno jesteś zmęczona.
-
A ty? - wyszeptała.
-
Muszę jeszcze przejrzeć parę dokumentów – powiedział wymijająco na co ona skinęła głową i ruszyła schodami na górę. Draco doskonale wiedział, że
dziewczyna potrzebowała bliskości nie chciał jednak prowokować
losu. Głos w głowie mówił mu, że nie należy wykorzystywać takiej sytuacji.
Przyłapał się na tym, że zaczyna się troszczyć o swoją żonę,
zaczyna mu zależeć...
-
Chyba się starzeję – powiedział sam do siebie i udał się do
swojego gabinetu, w którym spędził trzy godziny przeglądając
skrupulatnie każdy dokument. Po powrocie do sypialni zauważył, że kolor ścian nie był już
tak rażący. Uśmiechnął się pod nosem. „Wszystko jest kwestią
przyzwyczajenia” pomyślał. Popatrzył troskliwym wzrokiem na
małżeńskie łóżko, w którym spała drobna kobieca postać. Nie
było go ponad miesiąc, ale codziennie zastanawiał się co u niej
słychać. Powierzył zaufanemu człowiekowi pieczę nad sprzedażą jej domu, a gdy
machina ruszyła wkroczył do akcji. Wiedział, że gryfonka
się tego nie spodziewała i cieszył się, że mógł zrobić jej
niespodziankę. Przepełniała go radość i poczucie ogromnej
satysfakcji kiedy myślał o niej „moja żona”. Od ukończenia
Hogwartu wiedział, że ta kobieta zrobi karierę i nie pomylił się.
On samodzielnie założył firmę, o której marzył od dawna i otaczał się
pięknymi kobietami. Przelotny romans? Dla niego nie było to nic
trudnego, wręcz uwielbiał takie jednorazowe przygody, dopiero gdy
codziennie rano pijąc kawę i przeglądając „Proroka Codziennego”
natrafiał na artykuły o Hermionie Granger, która udzielała się
społecznie na milion sposobów i wygrywała wiele trudnych spraw, zdawał
sobie sprawę, że jego przelotne romanse to zabawka. Jeżeli
kiedykolwiek weźmie ślub, co w jego przypadku jest nieuniknione to
z kobietą taką jak Granger. Teraz dumnie patrzył na łóżko, w którym leżała cała jego, żona. W tym momencie
Malfoy zdał sobie sprawę, że nie wypuści jej ze swoich rąk za żadne skarby
świata. Dlaczego? Tego jeszcze nie wiedział. Bardzo delikatnie
wsunął się na łóżko. Drobne ciało brązowowłosej
automatycznie obróciło się i spoczęło na jego klatce piersiowej,
robiąc sobie poduszkę z jego ramienia. Uśmiechnął się czule
patrząc na ten widok. Wyciągnął rękę aby zgasić lampkę na
stoliku. Gryfonka poruszyła się niespokojnie, otworzyła oczy i
zobaczyła w jakiej pozycji się znajduje.
-
Przepraszam – wyszeptała. Chciała się odwrócić jednak blondyn
przytrzymał ją mocno swoim ramieniem.
-
Zostań. Tak jest dobrze – powiedział łagodnym głosem po czym
zgasił światło.
-
Dziękuję – odpowiedziała i ponownie odpłynęła w krainę
Morfeusza.
Łaaaadny prezent <3
OdpowiedzUsuńNastroju.. hę ? :-D Źle mi się kojarzy, ale chyba wiem co miał na myśli blondas ! ;-D
Ojj, się zdenerwował chłopok! xDD Fakt, ładne podziękowanie ! xD
No nie am co się dziwić- sam wyjechał an dość długi czas, żonka nudzi się ;-p '
Dobrze, że pojechał do niej! Uspokoił i.. po po prostu był przy niej!
Ładna końcówka ! <333 Uroczo :3 :-*
Pozdrawiam bardzo ! I chwale rozdział! Bo wyszło piknie ! <3
CzytelniczkaGreen.
Noo i nareszcie pierwsza skomentowałam, kochana ! ;-))
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie ! Dumna ja :-D :-D :-D
CzytelniczkaGreen.
Ojej... jaki słodki rozdział:-)
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale były wszystkie emocje - najpierw śmiałam się jak opętana z czerwonej sypialni, a na koniec płakałam z Hermioną;D Pięknie, pięknie, pięknie. Tylko jak ja wytrzymam te dwa tygodnie!?!
OdpowiedzUsuńRozdział piękny;)
OdpowiedzUsuńCzerwony kolor podobno wpływa drażniąco na ludzi :D jak widać u Dracona się sprawdziło w 100 % :D przyzwyczai się , chyba musi.
Hermiona w tym rozdziale taka bezbronna, ale na szczęście ma Draco
dwa tygodnie to długo :(( no ale nic będe czekać :)
pozdrawiam :)
Czerwony kolor rządzi :D Rozdział po prostu boski! Draco i Hermiona zaczynają się ze sobą oswajać i chłopak zaczyna czuć do swojej żony coś więcej <3 Nie mogę się doczekać dalszego rozwoju ich perypetii! pozdr
OdpowiedzUsuńRozdział jak najbardziej pozytywny. Draco zaczyna myśleć z sensem, jestem jak najbardziej na tak :) Mam nadzieję, że tak będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Rozdział jest fantastyczny.:)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Draco zaczyna się zakochiwać, no ale przecież to nie jest miłość.. W końcu coś takiego nie istnieje.:)
Bardzo przyjemnie się go czytało.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Wspaniały rozdział :) Draco nareszcie zaczyna dostrzegać jak ważna jest dla niego Hermiona :)
OdpowiedzUsuńTo jest genialne...
OdpowiedzUsuńGenialne!
OdpowiedzUsuńCookie :*
Kolejna miła niespodzianka. Powiem szczerze, że nie spodziewałam się nowego rozdziału. Już nawet nastawiłam się na dłuższą przerwę. Ale w sumie dobrze, że jest rozdział. Miły początek ferii zimowych - bez śniegu. Rozdział jest dłuższy co mnie niezmiernie cieszy. Coraz bliższe kontakty dwójki głównych bohaterów - to mnie jeszcze bardziej cieszy. ahhh.. dwa tygodnie. Z jednej strony chcę, żeby minęły bo będzie rozdział, ale z drugiej - skończy mi się przerwa i znów trzeba będzie wrócić do szkoły. No cóż. Jeszcze raz życzę powodzenia podczas zdawania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Avis.
Właśnie.... miałam jeszcze dodać, ze myślałam, że Hermiona w ramach załagodzenia mini konfliktu z czerwonymi ścianami w sypialni ubierze prezent od Dracona. Ale to jeszcze nie ten moment.
UsuńChciałam jeszcze zauważyć, że bardzo genialny był moment z rzucaniem talerzy i pojawienie się byłej fretki. Bardzo mi się ta scena podobała.
Avis.
Genialny. Jak zawsze
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie dalszy ciąg akcji.
Czekam na następny rozdzialik ^^
Życzę weny, pozdrowionka.
Aniołek ;* ^^
od-nienawisci-do-milosci-dramione.blogspot.com
Rozdział znakomity. Powiem szczerze, że gdy czytałam o tym jak Hermiona była na cmentarzu i później to popłakałam się. Sentyment i życiowe przeżycia, tragedie łączą nawet z osobą nie realną. Gdy czytałam miałam wrażenie, że piszesz o mnie i znasz mnie od lat.
OdpowiedzUsuńBędę z niecierpliwością czekać na rozdział. Weny.
Cudowny rozdział. Szkoda, że następny będzie dopiero za dwa tygodnie, ale jakoś wytrzymam. Końcówka była idealna :)
OdpowiedzUsuńWiŚenka
Ajajaj! Wspaniale!
OdpowiedzUsuńNie dość, że rozdział jest cudowny, to jeszcze taaaaaaki długi:)!
Idealna weekendowa niespodzianka dla Twoich czytelników:D!
Draco się zakochał! Ciekawa jestem kiedy Hermiona zrozumie swoje uczucia! I kiedy przyodzieje prezent id męża:)
Pozdrawiam1
Śliczny, wzruszający rozdział. Podoba mi się postawa Draco - taki czuły i opiekuńczy. Mam nadzieję, że Hermiona dostrzeże wkrótce, że ma wspaniałego męża.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział
Piękne! W końcu coś zaczyna się dziać w odpowiednim kierunku.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ciesze się że w końcu go dodałaś może w tym rozdziale jakieś scenki miłosne umieścisz ? pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńCudo :) Uwielbiam to opowiadanie i biedny Draco może byś się trochę nad nim zlitowała i dala mu buziaka od małżonki :P Nie mogę się doczekać nowego rozdziału jak i miniaturek. Życzę dużo weny Agfa
OdpowiedzUsuńCześć ^^
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twojego bloga przez czysty przypadek, chociaż może to było przeznaczenie? Bo ja w przypadki nie wierzę :)
Opowiadanie, bohaterowie i fabuła - cudowne ♥ Jest tak niesamowicie oryginalne, że aż brak mi słów c: I kolejny plus - nie ma błędów ! (przynajmniej ja ich nie widzę xD )
Cytaty genialne ;* Zauważyłam cytat z Alchemika i tu mnie urzekłaś poraz kolejny ;)
Draco taki słodki i opiekuńczy, a Hermiona taka biedna i ...smutna :c
I mam jeszcze małe pytanko (choć może się już gdzieś pojawiło, nwm): ile rozdziałów jeszcze do końca ?
Genialne *.* Kocham cie i to opowiadanie ♥ hahahaha
Pozdrawiam i życzę weny, Fallen_Angel
Boskie
OdpowiedzUsuńświetny blog, masz fajny styl pisania i ciekawe pomysły.:*
OdpowiedzUsuńten blog jest świetny :D
OdpowiedzUsuńodkryłam go dopiero wczoraj a już przeczytałam wszystkie notki i chcę jeszcze :)
super opowieść.
OdpowiedzUsuńhttp://dramionenewstoryy.blogspot.com/
zapraszam do mnie ^^
Jeju dopiero co trafiłam na twojego bloga i skończyłam czytać wszystko od początku. To jest cudowne. Draco jest taki opiekuńczy i wgl fantastyczne. Myślę, że w końcu uwierzą w miłość <33333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuńOjejej jak słodko. Czytając ten tekst, aż ciepło na sercu mi się zrobiło.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Draco zaczyna zadawać sobie sprawę ze swoich opiekuńczych instynktów względem Hermiony. Od tego tylko krok do miłości.
Mam wrażenie, że i Hermiona już nie długo się przekona, że Draco nie jest jej tak obojętny jak jej się wydaje.
Poza tym cieszę, że pod każdą kolejną częścią tego opowiadania jest co raz więcej komentarzy. Zasługujesz na to!
Buziaki
Rosie
doprowadziłaś mnie do płaczu to już wielki sukces bo nie często wie wzruszam :D
OdpowiedzUsuńMina
Bardzo spodobał mi się ten rozdział :) Może ze względu na ocieplenie relacji między Draco a Hermioną ? :)
OdpowiedzUsuńMalwina