Na wstępie pragnę bardzo przeprosić ale niestety nie nad wszystkim panujemy i wypadki losowe się zdarzają zarówno te miłe jak i te mniej miłe...
Bardzo chciałam dodać miniaturkę 7 grudnia w dniu urodzin Avis. ale niestety nie udało się to, dlatego korzystając z okazji dzisiaj pragnę złożyć najserdeczniejsze życzenia dużo zdrowia, pogody ducha, uśmiechu na twarzy oraz spełnienia marzeń :* 100 lat Avis. ! :) (spóźnione ale szczere)
Co do miniaturki to będzie jeszcze jedna część najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu ;) życzę Wszystkim Czytelniczkom udanego tygodnia trzymajcie się ciepło :)
pola
- Nie masz już czego postawić –
chłodno zauważył blondyn, świdrując przeciwnika wzrokiem. Ten mu
odpowiedział pogardliwym uśmiechem.
- Mam – brunet skiną głową na
swojego kierowcę. Po chwili do pokoju została przyprowadzona
kobieta w czerwonej sukience,głowę miała pochyloną tak jakby
chciała się ukryć przed mężczyznami, którzy bezczelnie świdrowali ją wzrokiem. - Daję ją w zastaw – przy pięcioosobowym stoliku do
pokera zapanowało poruszenie.
- Jesteś żałosny – głos blondyna
był pełen pogardy. Jeden z graczy powoli wstał od stolika i
podszedł do szczupłej kobiety, delikatnie ujął ją za brodę i
podniósł tak, że mógł spojrzeć w jej orzechowe oczy. - Kim ona
dla ciebie jest Jack?
- Nikim ważnym.
- Jak śmiesz?! - głos dziewczyny nie
krył oburzenia.
- Zamilcz - warknął brunet. -
Panowie gramy? - Brązowowłosa popatrzyła na zgromadzonych
mężczyzn. Każdy z nich patrzył się na nią z zaciekawieniem,
każdy z nich był zapewne obrzydliwie bogaty i każdy z nich napawał
ją odrazą. Jej przerażone oczy zatrzymały się na pewnym
blondynie, który popijał whisky z lodem i jako jedyny nie zwracał
na nią uwagi. Wydawało jej się, że skądś zna tę postać,
szczupły, umięśniony, krótkie blond włosy. Chłopak popatrzył
na nią uważnie i na jego twarzy pojawił się drwiący uśmiech w
tej samej chwili Hermiona zdała sobie sprawę, że patrzy na Dracona
Malfoy'a. Przymknęła swoje oczy nie chciała bowiem patrzeć w
czyje obrzydliwe łapska trafi. Jej życie uległo koszmarnej zmianie
przez ostatnie kilka lat. Początkowo Jack Marbell był w niej
obłędnie zakochany natomiast ona utrzymywała pewien dystans,
później zaczął jej imponować swoim doświadczeniem życiowym,
był starszy o dziesięć lat więc wiedział więcej o życiu niż
ona sama aż w końcu przekonała się do jego wielkiej miłości i
zgodziła się na wspólne mieszkanie. Sielanka jednak nie trwała
długo, zrobił z niej kurę domową, odciął od jakiegokolwiek
źródła dochodu sam popadł w nałóg hazardu i teraz gryfonka stoi
w wyzywającym makijażu, ubrana w czerwoną sukienkę, czarne
szpilki jak towar na wystawie. Skrzywiła się na myśl, że
pozwoliła zmarnować młode lata swojego życia. Miała niespełna
trzydzieści lat i żadnych perspektyw przed sobą.
- Poker – powiedział dumnie młody
arystokrata. Jack zaklął pod nosem.
- Jest twoja – mruknął
niezadowolony. Kobieta poczuła jak krew odpływa z jej twarzy. Każdy
tylko nie on. Męski wieczór dobiegł końca, panowie rozeszli się
do swoich domów. Jej ukochany nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem.
Została sam na sam z blondynem, który obrzucił ją szybkim
spojrzeniem i ruszył przed siebie. Hermiona stała zdezorientowana
nie wiedząc co robić.
- Idziesz czy zostajesz? - zapytał
zniecierpliwiony. Doskonale wiedziała, że lepiej byłoby zostać, ale co dalej? Nie ma gdzie pójść, do kogo zadzwonić, nie ma
żywego funta przy duszy. Popatrzyła dumnie na mężczyznę i
ruszyła w jego stronę, ten otworzył jej kulturalnie drzwi i wyszli
do zimnego hallu. Zatrzęsła się z zimna, nie miała ze sobą
żadnego płaszcza. Ślizgon popatrzył na nią uważnie,
przewracając oczami zdjął ciemną marynarkę i podał ją
dziewczynie, która patrzyła niego niepewnym wzrokiem.
- Bierz tę cholerną marynarkę –
powiedział niskim, lodowatym tonem. Posłusznie spełniła jego
żądanie. Po chwili znaleźli się na dworze, gdzie uderzyło ich
mroźne zimowe powietrze. Brązowowłosa w duchu dziękowała swojemu
wrogowi szkolnemu za dodatkowe ubranie, gdyby nie to zamarzła by od
razu. Nadjechała długa, czarna limuzyna, z której wysiadł szofer.
- Dobry wieczór sir. - Malfoy skinął
przyjaźnie głową – Jak minęła gra?
- Dobrze. Wręcz wspaniale –
powiedział rozbawiony blondyn. Starszy mężczyzna otworzył im
drzwi i poczekał aż oboje wsiądą. Po chwili ruszyli ciemnymi
ulicami Londynu w nieznane Hermionie miejsce.
Hermiona stała w korytarzu ogromnego
mieszkania młodego arystokraty, które było urządzone gustownie i
nowocześnie. Droga minęła im w milczeniu jakby każde z nich bało
się pierwsze coś powiedzieć, jednak dziewczyna musiała przełamać
swój opór
- Co ze mną będzie? - zapytała
niepewnie. Blondyn zlustrował ją uważnie wzrokiem.
- Nie wiem Granger. Twój mąż czy
też kochanek ofiarował mi niespodziewany prezent, zwrot w naturze
zamiast w gotówce. Może powinienem z tego jakoś skorzystać? -
dziewczyna głośno przełknęła ślinę i odruchowo cofnęła się
od mężczyzny.
- Nie jestem rzeczą, którą się
komuś daje – warknęła.
- Osobiście do czegoś takiego bym
się nie posunął, niestety trafiłaś na skurwysyna, który cię
sprzedał. Wcale nie chciałem cię wygrać, ale tak się
stało. Jeszcze nie wiem co z tobą zrobię, postaram się do
jutra coś wymyślić. Łazienka jest na końcu korytarza, idź zmyj
z siebie ten wulgarny makijaż i weź prysznic – ruszyła bez słowa
we wskazanym miejscu i już po chwili gorące krople spływały po
jej nagim ciele. W łazience było dużo damskich kosmetyków tak
jakby jakaś kobieta mieszkała ze ślizgonem. Kątem oka zauważyła
jakiś ruch w pomieszczeniu, wstrzymała oddech, drzwi od kabiny
uchyliły się i stanął w nich blondyn. Zawstydzona próbowała
zakryć swoją nagość rękami, co wywołało ironiczny uśmiech na
twarzy chłopaka.
- Może umyć ci plecy?
- Nie – mruknęła. - Czego chcesz?
- Nieładnie tak się zwracać do
swojego nowego właściciela.
- Nie jesteś moim właścicielem –
odparła przez zaciśnięte zęby co chłopak skwitował wzruszeniem
ramion.
- Doprawdy nie wiem dlaczego tak się
unosisz? Spójrz prawdzie w oczy, zostałaś sprzedana.
- Skoro chciałeś sobie urządzić
dyskusję na ten temat mogłeś to zrobić w korytarzu,a nie teraz
gdy stoję naga pod prysznicem! - do orzechowych oczu napłynęły
łzy – Ale dla ciebie oczywiście jest mało upokorzenia jakiego
doznałam i musisz dorzucić swoje!
- Spokojnie – mruknął -
Przyniosłem ci koszulkę do spania, ręcznik i szczoteczkę. Jakbyś
potrzebowała czegoś jeszcze to krzycz. Jak skończysz to przyjdź
do salonu - drzwi do kabiny zamknęły się i gryfonka ponownie była
sama w łazience. Szumiąca woda zagłuszyła jej rzewny płacz.
- Jesteś głodna? - zaprzeczyła
ruchem głowy. Siedzieli w dużym, przestronnym salonie, z którego
roztaczały się piękne widoki na Londyn. Hermiona ubrana w koszulkę
Dracona wyglądała niezwykle kusząco, co nie umknęło uwadze
właściciela.
- Masz dokąd wrócić? - ponownie
zaprzeczyła ruchem głowy. - Pracujesz? - kolejne nerwowe
potrząśnięcie – Zatem nie pracujesz i nie masz dokąd pójść?
- tym razem odpowiedziało mu przytaknięcie.
- Na Merlina Granger czy ty masz
język? W Hogwarcie byłaś taka wyszczekana a teraz co? - Hermiona
starała się nerwowo obciągnąć koszulkę co nie uszło jego
uwadze – nie zjem cię jak się do mnie odezwiesz – powiedział
spokojnie.
- Od kiedy jesteś taki miły?
- Ludzie się zmieniają – mruknął.
- Możesz mi powiedzieć jak wpakowałaś się w to bagno?
- Co konkretnie masz na myśli?
- Byłaś najmądrzejsza uczennicą w
całej szkole dobrze wiesz co mam na myśli.
- Poznałam go podczas przyjęcia u
znajomych, był miły, błyskotliwy i sympatyczny. Zaczęliśmy się
spotykać. Zaimponował mi, zakochałam się i zamieszkaliśmy razem.
Moje mieszkanie zostało sprzedane. Powoli odseparowywał mnie od
znajomych, od pracy aż w końcu całkowicie odciął mnie od
wszystkiego. Popadł w nałóg i zaczął sprzedawać wszystko co się
da aż w końcu trafiło na mnie... - mówiła to tonem wypranym z
emocji.
- Dlaczego nie odeszłaś?
- Jak? Dokąd? Nawet ty chcąc się
mnie pozbyć nie masz gdzie mnie odesłać..
- Rodzice?
- Nie żyją. Harry i Ginny wyjechali.
Z Ronem nie utrzymuję kontaktu - blondyn zamyślił się i potarł
twarz dłońmi.
- Chcesz wrócić do Jacka?
- Nie – powiedziała gwałtownie.
- Nie jesteś zachwycona tym, że
trafiłaś do mnie i nie chcesz wrócić do Jacka. Nie rozumiem cię
Granger.
- Widocznie mało się starasz –
zauważyła złośliwie.
- Proszę proszę pokazujemy pazurki –
odciął się blondyn. - W normalnych okolicznościach wykorzystał
bym to, że jesteś moja i pod moim dachem ale przez wzgląd na dawne
czasy odpuszczę ci. Chyba nie będziesz rozczarowana?
- Skądże znowu przecież brzydzisz
się szlamem.
- W tym domu nie używa się takich
słów – powiedział surowo. Spojrzał na zegarek i wstał
– chciałbym się położyć do łóżka. Twoja sypialnia jest
naprzeciwko mojej. Masz coś przeciwko? - dziewczyna zaprzeczyła
ruchem głowy. - Nie słyszę Granger?
- Nie mam nic przeciwko –
powiedziała cicho. Podniosła się z sofy, na której siedziała, a
koszulka opadła w połowę uda. Malfoy musiał przyznać, że
dziewczyna wyglądała pięknie i naturalnie. Brązowe delikatnie
kręcone włosy spływały po plecach gryfonki. Pełne, malinowe
usta, zgrabny nos i duże oczy nie były już tak dziecinne jak w
szkole. Delikatna, mleczna skóra wydawała się być gładka jak
jedwab, blondyn poczuł nagłą chęć dotknięcia i sprawdzenia
tego. Wyciągnął swoje silne dłonie i przejechał po szczupłych
rękach dziewczyny, która drgnęła a na jej ciele pojawiły się
ciarki. Draco odchrząknął
- Przepraszam. Twoja sypialnia jest po
lewej stronie, przedostatnie drzwi. - gryfonka odwróciła się na
pięcie i poszła do swojego nowego pokoju.
- Nie mam się w co ubrać- zauważyła
nieśmiało stojąc w drzwiach do kuchni. Blondyn oderwał wzrok od
gazety i zaskoczony popatrzył na dziewczynę.
- Jest szósta rano, nie śpisz?
- Jak widać – burknęła pod nosem.
- Zadziwiasz mnie Granger. Wczoraj
kiwałaś głową dzisiaj zaczynasz silić się na sarkazm. Czy to
moja osoba takie cuda zdziałała?
- Och Malfoy przecież wszyscy wiemy
jaki jesteś cudowny – chłopak zaśmiał się pod nosem.
- W rzeczy samej Granger. Albert zaraz
pojedzie po twoje rzeczy. Kawy?
- Herbaty zielonej o ile posiadasz.
- W drugiej szafce po prawej stronie.
Zrób sobie – podeszła do szafki i wspięła się delikatnie na
palce. Biała koszula z napisem „Boss” podciągnęła się
odsłaniając czarne, koronkowe figi. Blondyn mimowolnie wpatrzył
się w jej zgrabny tyłek, następnie przesunął wzrokiem po smukłych nogach. Wstał, podszedł do męczącej się
dziewczyny, wyciągnął rękę i bez problemu zdjął słoik z
herbatą. Gryfonka czuła jego bliskość, zapach i oddech, który
przyjemnie łaskotał jej kark.
- Dziękuję – powiedziała
ochrypniętym głosem.
- Nie ma za co – odpowiedział jej
niskim, zmysłowym tonem. Niezręczną ciszę przerwał dźwięk
gotującej się wody. Hermiona zaparzyła sobie herbatę i usiadła
naprzeciwko chłopaka.
- Czym zajmowałaś się w pracy? -
zapytał przebiegając wzrokiem po artykule prasowym.
- Tłumaczeniem umów, rozmów
telefonicznych, czasami byłam tłumaczem podczas spotkań.
- Niestety, ale teraz będziesz musiała
zająć się gotowaniem i sprzątaniem dla mnie. Będziesz dostawała
za to pensję, a jak się trochę odkujesz to może pozwolę ci odejść
- skwitował z uśmiechem.
- Co na to twoja dziewczyna?
- Nie mam.
- Chcesz powiedzieć, że te damskie
kosmetyki należą do ciebie?
- Nie.
- Aha.
- To cię nie powinno w ogóle
interesować.
- Mhm.
- Tutaj masz rozkład zajęć –
podał jej zapisaną białą kartkę. - Mam nadzieję, że mnie nie
otrujesz przy najbliższej okazji?
- Jesteś moim panem i władcą, nie
śmiałabym tego uczynić – Malfoy uniósł lewą brew i popatrzył
na nią uważnie.
- Widzę, że się rozumiemy. Miłego
dnia – wyszedł zostawiając zamyśloną dziewczynę samą. Może
nie jest tak źle, że trafiła do swojego dawnego wroga Dracona
Malfoy'a? Wygląda na to, że chyba się zmienił. Cały miesiąc
minął spokojnie blondyn wychodził do swojej firmy deweloperskiej, a
panna Granger przyrządzała posiłki, odkurzała, myła, prała,
prasowała i wykonywała inne domowe obowiązki. Ich rozmowy
ograniczały się do minimum z czego Hermiona była bardzo
zadowolona. W pewien piątkowy wieczór brązowooką spotkała jednak
pewna niespodzianka. Jak co wieczór w kuchni czekała z gotową
kolacją na powrót Draco z pracy, zamek w drzwiach się przekręcił
i drzwi się otworzyły jednak do mieszkania nie wszedł wysoki
blondyn. Hermiona usłyszała kobiecy głos
- Kochanie jesteś? - kobieta
najwyraźniej szukała Malfoy'a. Gryfonka ubrana w granatowe dżinsy
i luźną koszulkę wyszła na korytarz
- Nie ma go – powiedziała spokojnym
głosem – ale zaraz powinien być.
- A ty kim jesteś? - pytanie padło z
ust długonogiej brunetki, która była wyraźnie zaskoczona
obecnością Hermiony w mieszkaniu. Kobieta była elegancka w każdym
calu, brązowooka domyśliła się, że kosmetyki z łazienki należą
do niej.
- Ja tutaj pracuję.
- Pracujesz? - elegancka pani
prychnęła z pogardą – Zapewne tylko czekasz aż pozwoli ci
wskoczyć do łóżka! Twoje niedoczekanie bo ja na to nie pozwolę!
- Hermiona chciała coś odpowiedzieć, ale w drzwiach pojawił się
blondyn, którego mina nie wyrażała zadowolenia na widok
tajemniczej brunetki.
- Panie Malfoy ta pani czeka na pana –
ton głosu panny Granger był oziębły, odwróciła się na pięcie
i poszła do kuchni. Jednak tam doskonale słyszała toczącą się
dyskusję.
- Co tutaj robisz? - głos Malfoy'a
był ostry ja żyletka.
- Co ja tutaj robię? Może lepiej
powiedz co robi tutaj ta wywłoka?!
- Nie pozwalam ci tak o niej mówić!
- warknął.
- Jeszcze jej bronisz? Już zdążyła
cię owinąć wokół palca?!
- Nie twoja sprawa! Miałaś tutaj nie
przychodzić. Rozstaliśmy się pamiętasz? Zostawiłaś mnie dla
jakiegoś bogatszego dziadka – syknął wściekły ślizgon.
- Po prostu chciałam w tobie wzbudzić
odrobinę zazdrości – zaświergotała radośnie brunetka. Hermiona
prychnęła cicho w kuchni, kręcąc z niedowierzania głową.
- Oddaj klucze do mojego mieszkania i
nigdy więcej tutaj nie wracaj.
- Ale Draco...
- Nie będę dwa razy powtarzał.
- Będziesz błagał żebym wróciła!
- po tych słowach rzuciła klucze na ziemię i wyszła trzaskając
drzwiami. Blondyn wszedł z pochmurną minął do kuchni.
- Co na kolację? - zapytał chłodnym
tonem.
- Pstrąg w ziołach i sałata sir –
stalowe tęczówki zwęziły się lekko.
- Nie przeginaj Granger – syknął.
- Tylko odpowiadam na pana pytania sir
– odważnie spojrzała mu w oczy – cóż więcej może taka
wywłoka jak ja – poczuła jak broda zaczyna jej drżeć i
odwróciła pospiesznie wzrok.
- Słyszałaś? - odpowiedziała
przytakując głową – Nie przejmuj się nią.
- Ona ma rację. Jestem jak taka
wywłoka bez dachu nad głową.
- Nie mów tak – powiedział ostro.
- Jack nie wie co stracił.
- Być może... Pójdę do siebie.
Dobranoc.
- Hermiona – dziewczyna odwróciła
się na dźwięk swojego imienia – twój czek z wypłatą. -
podeszła i drżącą ręką wzięła świstek papieru mimowolnie
zerkając na sumę. Pięć tysięcy funtów.
- To... za dużo. Ja tylko wykonuję
podstawowe obowiązki.
- Nie dyskutuj Granger. Dobranoc.
Leżała już w swoim łóżku i
rozmyślała nad swoim życiem, nad tym jak arystokratyczny blondyn
się zmienił i jak bardzo jej pomógł. Co takiego musiało zajść
w jego życiu, że przeszedł taką przemianę? Usłyszała ciche
pukanie do drzwi. Podniosła się na łokciach i powiedziała
zachrypniętym głosem
- Proszę – drzwi się uchyliły i
do środka wsunął się Malfoy ubrany w spłowiałe dżinsy i czarną
koszulkę.
- Obudziłem cię?
- Nie spałam. Coś się stało?
- Dostałem aneks do umowy, a mój
firmowy tłumacz się rozchorował i ma wolne. Potrzebuję jej na
jutro. Możesz zerknąć? Jest po francusku. - popatrzył wyczekująco
na dziewczynę, w oczach Hermiony zatańczyły wesołe iskierki -
Oczywiście dodatkowo zapłacę – pospiesznie dodał. Wyskoczyła
radośnie z łóżka zapominając, że jest w koronkowej, nocnej
koszulce. Na ten widok oczy blondyna pociemniały, a w ustach zrobiło
się sucho. Ostatkiem sił starał się nad sobą zapanować mocno
zaciskając zęby.
- To prosty tekst pisany prawniczym
językiem. Zajmie mi to jakąś godzinkę – podniosła swoje
orzechowe oczy na niego i dostrzegła jego drapieżny wzrok.
Zrozumiała, że ma na sobie mały skrawek materiału i oblała się
rumieńcem – przepraszam – wyszeptała.
- Osobiście mi to nie przeszkadza, ale
może lepiej byłoby dla ciebie gdybyś coś na siebie narzuciła? -
lewa brew uniosła się leniwie do góry, a na twarzy pojawił się
ironiczny uśmiech – będę czekał w gabinecie.
- Już jestem – powiedziała cicho.
Blondyn popatrzył na nią uważnie i w duchu podziękował, że ma
na sobie zwykłe czarne leginsy i dłuższy sweter zamiast tej
cholernie krótkiej koszulki. Podniósł się ze swojego miejsca za
biurkiem i zaprosił gestem ręki.
- Potrzebujesz czegoś?
- Mam pisać odręcznie czy na
komputerze?
- Na komputerze – popatrzył na nią
przelotnie – będzie ci przeszkadzało jak sobie tutaj posiedzę? -
zaprzeczyła ruchem głowy po czym zabrała się do pracy. - Jakie
języki znasz? - Hermiona oderwała się na chwilę od pracy i
popatrzyła zaskoczona na ślizgona
- Francuski, hiszpański, włoski.
Dlaczego pytasz? - blondyn wzruszył beztrosko ramionami.
- Tak po prostu. Mieszkasz u mnie
miesiąc chciałbym wiedzieć o tobie coś więcej.
- Przepraszam, że tak siedzę ci na
głowie. Niedługo zacznę czegoś szukać o ile... - popatrzyła na
niego niepewnie
- O ile co?
- O ile mi pozwolisz – blondyn
uśmiechnął się ironicznie.
- Nie jesteś moją własnością.
- Wygrałeś mnie – skrzywiła się
znacznie na te słowa.
- Powiedzmy, że miałaś szczęście
trafiając na mnie, a nie na kogoś innego.
- Dlaczego jesteś dla mnie taki
dobry? - blondyn popatrzył na nią uważnie
- Nie rozumiem o co ci chodzi?
- Do niczego mnie nie zmuszałeś
chociaż mogłeś, pozwalasz mi ze wszystkiego korzystać, dałeś mi
pracę, płacisz mi i pozwolisz odejść kiedy będę chciała.
- Bądźmy szczerzy kiedyś nie byłem
dla ciebie za dobry teraz mam okazję to naprawić więc to robię.
Co w tym dziwnego?
- Wybacz, ale nie takiego cię
zapamiętałam. Malfoy, którego znałam szczycił by się ze swojej
zdobyczy, wykorzystał byś mnie, a potem porzucił, albo zagrał o
mnie w karty – widząc jego smutne spojrzenie poczuła, że nie
potrzebnie to powiedziała – przepraszam nie powinnam tego mówić.
- Tamten Malfoy nie żyje Granger.
Skup się lepiej na umowie – brązowooka kiwnęła głową i każde
z nich powróciło do swoich zajęć. Po pół godzinie Hermiona
skończyła tłumaczenie i poszła do swojego pokoju. Sen jednak długo nie przychodził dlatego poszła do kuchni zaparzyć
sobie melisy. Starała się zachowywać cicho, delikatnie
otworzyła górną szafkę i wspięła się na palce. Pomimo swojego
średniego wzrostu nie mogła dosięgnąć do pudełka. Westchnęła
zrezygnowana. Przysunęła wysoki stołek kuchenny i wspięła się
na niego dzięki czemu bez problemu wyjęła saszetkę potrzebną do sporządzenia naparu.
Stanął w progu jakiś czas temu i
delektował się widokiem jaki zastał. Piękna dziewczyna stojąca
na stołku kuchennym, ubrana w kusą koszulkę nocną odsłaniającą
kuszące, smukłe nogi. Po chwili jednak doszedł do wniosku, że
dziewczyna wspinająca się na stołki kuchenne to nie najlepsze
połączenie dlatego postanowił interweniować.
- Oszalałaś? - zapytał najspokojniej
jak mógł brązowooka jednak pisnęła przestraszona i zaczęła
tracić równowagę. Blondyn podbiegł do stołka i złapał ją w
tali. Popatrzyła na niego groźnie
- Przestraszyłeś mnie.
- Nie chciałem.
- Trzeba było mnie nie zachodzić od
tyłu – mruknęła. Poczuła jak silne dłonie unoszą ją i
stawiają na podłogę.
- Teraz lepiej. Możesz nie wspinać
się na meble? Nie chcę mieć cię na sumieniu jak spadniesz i
zrobisz sobie krzywdę.
- Przepraszam - chłopak popatrzył na
zawartość torebki trzymanej przez gryfonkę
- Chyba musimy przestawić słoiki z
herbatami, będzie ci łatwiej dosięgnąć – w jej orzechowych
oczach pojawiło się zaskoczenie zmieszane z nutą skrepowania
- Nie trzeba. To twoje mieszkanie nie
musisz nic w nim zmieniać.
- Ale chcę – po czym sięgnął na
najwyższą półkę i przestawił wszystkie herbaty na najniższą.
Hermiona nastawił wodę i wrzuciła saszetkę do kubka. W kuchni
panowała niezręczna cisza.
- Obudziłam cię? - zapytała
niepewnie.
- Nie akurat przechodziłem obok i
przystanąłem. W końcu nie co noc widzę półnagą kobietę na
stołku kuchennym – zauważył ironicznie. Panna Granger oblała
się rumieńcem
- Ja... Nie sądziłam, że cię
spotkam dlatego... - blondyn podszedł i położył palec na jej
malinowych ustach.
- Ciii... Przecież wiem, że nie
zrobiłaś tego specjalnie. Po prostu mówię, że to był miły
widok – dostrzegła jak jego stalowo szare tęczówki pociemniały.
- Masz piękne usta. - przejechał kciukiem po jej dolnej wardze.
Hermiona zamarła a jej ciało napięło się jak struna, przełknęła
nerwowo ślinę. Draco nachylił się nad nią – Mam ochotę cię
pocałować Granger – wyszeptał wpatrując się w jej rozchylone
wargi – mam ochotę mocno przyciągnąć cię do siebie, wsunąć
swoje dłonie w twoje piękne włosy i namiętnie cię pocałować -
brązowooka głośno westchnęła, miała ogromną ochotę poczuć to
co przed chwilą powiedział blondyn. Chciała ponownie poczuć jak
cudownie jest się całować z mężczyzną. Tę napiętą chwilę
przerwał dźwięk gotującej się wody, chłopak zamrugał oczami i
odsunął się od niej.
- Przepraszam nie powinienem. Nie wiem
co we mnie wstąpiło. To się nigdy nie powtórzy – serce wciąż
nerwowo łomotało w jego klatce piersiowej, a napięte mięśnie nie
rozluźniły się nawet odrobinę. – Miłych snów – wyszedł
pospiesznie z kuchni.
Fajne opowiadanie. Trochę trudno mi uwierzyć, że Hermiona pozwoliłaby się tak ubezwłasnowolnić mężczyźnie, ale rozumiem, że było to potrzebne do fabuły opowiadania. Czekam na kolejną część miniaturki
OdpowiedzUsuńTe życzenia to chyba do mnie. Bardzo za nie dziękuję. Tylko jest taki mały drobny szczególik. Nie prowadzę bloga, chociaż mam zamiar zacząć.
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie serdecznie dziękuję.
Miniaturka jest genialna. Uwielbiam Hermionę jako bezbronną kobietę i oopiekującego się nią Dracona. To jest megłą przesłodkie. Czekam na kolejną część oraz rozdział głównego opowiadania :**
Pozdrawiam.
Avis.
Przepraszam :D przeoczyłam znaczek pod poprzednią notka jest Avis. i Avis~. Kurcze to z pośpiechu ;) mam nadzieję, że mi wybaczysz już poprawiam swój błąd :)
UsuńPS. jak tam po urodzinach? :)
Genialnie. Dostać trylogię Igrzysk Śmierci pomimo tego, ze przeczytało się to już 1000 razy to i tak jestem MEGA szczęśliwa, że mam to w swoich zbiorach. Wcześniej jakoś nie potrafiłam się zdecydować na zakup. ;D
UsuńNie dałoby rady dać wcześniej rozdziału, bądź kolejnej części miniaturki. ?
Mu tak wszystkie bardzo prosimy. ! :***
Avis.
Miniaturka calkiem inna niz te ktore czytalam. Jestem zaciekawiona co bedzie dalej. Czekam i na kolejna czesc i na rozdzial. Przepraszam za brak polskich znakow i ze komentarz taki krotki ale jestem na telefonie. Weny ;)
OdpowiedzUsuńNo no ale jak to?! Tak już? Ja chce kolejną notkę! To było genialne z resztrą jak wszystko co piszesz:-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa miniatuurka :)
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka ! Czekam na cd :) figanin
OdpowiedzUsuńGenialne <3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie dalej. Nie spodziewałam się, że Draco się tak szybko zmieni.:P
Czekam na kolejną część oraz na nowy rozdział Nice Suprise.:D
Miniaturka świetna czekam na dalszą część :)
OdpowiedzUsuńcudowna miniaturka :3 jestem oczarowana !!!!
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona tą miniaturką i z niecierpliwością oczekuję na następną <3
OdpowiedzUsuńTa miniaturka jest wspaniała ♥ Natknęłam się na nią przypadkiem i mnie oczarowała :) Już się nie mogę doczekać kolejnej części :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Świetnie, super, genialnie! Miniatura miażdży:D! a końcówka to już w ogóle miód, malina!!! szkoda, że jej nie pocałował! ale może ona to zrobi:>!!!
OdpowiedzUsuńCzekam z wielką niecierpliwością na następną część:D!
Miniaturka genialna, lubię takie klimaty, jak H na łasce D :)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg,
pozdrawiam serdecznie
uwielbiam twojego bloga, nurtuje mnie jedna sprawa, kiedy pojawi się kolejny rozdział głównego opowiadania, znając datę jego dodania, nie wchodziłabym na twojego bloga co godzinę, wypatrując kolejnej notki, trochę niecierpliwa ze mnie istota ;)
OdpowiedzUsuńJejejjeejjjejejeejj! jejciujejjciu jejciu ! <3
OdpowiedzUsuńpięknie kochanie ! <3
kocham to jak piszesz !
i te opisy.. mmmła ! bosko :*
przepraszam , że tak długo nie komentowałam, ale już nadrabiam ! :* :* :*
CzytelniczkaGreen.
Tak cholernie zazdroszczę .. Chciałabym poczuć takie uczucie , które Herm czuła . Tą bliskość. To strasznie wpływa na moją wyobraźnię. Dziękuję że to piszesz.
OdpowiedzUsuń/ Kona
Miniaturkę czytałam już chyba z milion razy, a teraz nadchodzi milion pierwszy :) uzależniasz
OdpowiedzUsuńI znowu mnie zachwyciłaś :)
OdpowiedzUsuńBiegnę czytać dalej
Rosie
Oo! Jakie piekne! Ide czytać dalej!
OdpowiedzUsuń32 year-old Electrical Engineer Bar Blasi, hailing from Listuguj Mi'gmaq First Nation enjoys watching movies like Major League and Yoga. Took a trip to My Son Sanctuary and drives a Mustang. zobacz na tej stronie internetowej
OdpowiedzUsuńprawnicy od odszkodowan rzeszow
OdpowiedzUsuń