„Aby
coś osiągnąć, bądź konkretny w swojej idei i wizji, cierpliwy i
aktywny.”
Rozprawa
przebiegła szybko. Hermiona wywalczyła zasłużone alimenty.
Niestety mąż pani Knick nie okazał się wspaniałomyślny i nie
oddał jej mieszkania więc kobieta w dalszym ciągu musiała
przebywać w „Pomocnej dłoni”. Rozwód nie obył się bez łez
ze strony jej klientki. Podczas takich rozpraw panna Granger
dochodziła do wniosku, że kobiety kochają bardziej, oddają całą
siebie rodzinie, często poświęcają swoje kariery dla wspólnego
dobra, rezygnują z pracy na rzecz gotowania obiadów, a potem ich
wspaniali mężczyźni odwdzięczają im się zdradzając je
regularnie, lub po prostu odchodząc do innej. Dochodziła szesnasta
gdy Hermiona wygodnie leżała w wannie i oddawała się przyjemnemu
relaksowi, na który zdecydowanie dzisiaj zasłużyła. Jej spokój nie mógł trwać długo gdyż w domu rozległo
się pukanie. Powoli wyszła z wanny, narzuciła na siebie
biały, miękki, krótki szlafrok i ruszyła w stronę drzwi. Gdy je
otworzyła uświadomiła sobie z kim była umówiona. Z ust blondyna
wyrwało się cichutkie gwizdnięcie co Hermiona skwitowała
prychnięciem.
-
Wszystkich gości witasz w takim stroju czy tylko mnie spotkał taki
zaszczyt? - Draco nie mógł odmówić sobie odrobiny sarkazmu.
- A
jak myślisz Malfoy? - widząc, że blondyn zamierza odpowiedzieć
dodała – nie odpowiadaj. Zaraz się wysuszę i ubiorę - po czym ruszyła schodami na górę gdzie była sypialnia - Rozgość się, to chwilę
potrwa! – krzyknęła zza zamkniętych drzwi.
-
Jakże by inaczej – mruknął blondyn. Ruszył pewnym krokiem do
kuchni gdzie zrobił sobie kawę i usiadł przy stole, na którym leżała
lista od Ginny. Hermiona zakreśliła to co mają załatwić dzisiaj:
podróż poślubna. Podłoga skrzypnęła więc chłopak mimowolnie
się odwrócił. Na jego twarzy malował się grymas niezadowolenia
-
Coś ci się nie podoba Malfoy? - zapytała chłodno.
-
Czy ty zawsze musisz się ubierać tak... służbowo? - przez chwilę
mierzyli się wzrokiem.
-
To nie jest randka, więc nie mam zamiaru stroić się w sukienki.
Poza tym mój strój nie musi ci się podobać - skwitowała. - Jeżeli dalej coś jest nie tak to możesz iść sam.
-
Wcale się nie dziwię, że nie masz faceta skoro codziennie ubierasz
taki mundurek. Przecież on może ostudzić zapały każdego - dopił
kawę i wstał od stołu.
-
No widzisz i pozbyliśmy się problemu. Ja będę się ubierała tak
jak uważam za słuszne, a ty nie będziesz musiał odganiać
zboczonych myśli od siebie - Draco już miał zamiar coś powiedzieć, ale do okna zastukała sowa. Hermiona odebrała od niej list.
Mężczyzna poczuł jej zmysłowy, kwiatowy zapach co pobudziło lekko
jego zmysły. - To od Ginny - mruknęła pod nosem gryfonka.
-
Co pisze? - zapytał zaciekawiony.
- „Droga
Hermiono. We Francji jest pięknie. Blaise oczywiście załatwia
jakieś ważne sprawy przez co ja większość czasu muszę
spędzać sama”
-
Normalne – mruknął blondyn, na co Hermiona posłała mu wzrok
mówiący „nie przerywaj mi”.
- ... większość czasu muszę spędzać sama. Oczywiście są targi
ogrodnicze. Wiesz jakie mam zamiłowanie do kwiatów, ale to co tutaj
zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Najbardziej
spodobały mi się kwiaty „Orchisbellissus” są takie piękne,
biało zielone, a pachną uwaga... czekoladą! Kwiat moich marzeń. Niestety u nas są niedostępne. Blaise jest bardzo zadowolony, że
znalazłam coś co mnie interesuje. Jak tam przygotowania do ślubu?
Nie po zabijaliście się z Draco? Blaise mówi, że Draco...” -
Hermiona przestała czytać na głos.
-
Co mówi Zabini? - zapytał z naciskiem blondyn.
-
To list do mnie, nie do ciebie – mruknęła i uśmiechnęła się
pod nosem z przeczytanych słów.
-
Powiedz, bo ci go zabiorę – chłopak podszedł bliżej dziewczyny.
-
Nie ma mowy Malfoy! Odsuń się, naruszasz moją przestrzeń... -
dziewczyna nie mogła dokończyć, ponieważ chłopak wykręcił jej
rękę do tyłu i sprawnym ruchem zabrał list.
-
Nie masz prawa czytać mojej prywatnej korespondencji! - krzyknęła
oburzona – mogę podać cię do sądu!
-
Śmiało. Nie szarp się, bo będzie cię bolała ręka - po tych
słowach dziewczyna dała sobie spokój z próbą wyrwania się - „
Blaise mówi, że Draco zapewne ustąpi ci w wielu rzeczach, gdyż
twierdzi, że kobiety mają lepszy zmysł organizowania całych tych
szopek. Mówi także, że największy spór możecie mieć przy wyborze
podróży poślubnej. Oczywiście całkowicie zdajemy się na was
byle było ciepło i miło. Radzi ci abyś nie dyskutowała przy
wyborze alkoholi. Poza tymi sprawami zapewne będziesz miała wolną
rękę. Ufam, że się dogadacie. Całuję Ginny. PS. Ucałuj
Dracona” - zdajesz sobie sprawę Granger, że ta szumowina nie mówi
prawdy, bo nie mam zamiaru ci dawać wolnej ręki w żadnej sprawie.
-
Jakżeby mogło być inaczej? Puść mnie i idziemy.
-
Nie tak szybko, czekam aż spełnisz prośbę przyjaciółki –
dziewczyna spojrzała na niego pytająco. - Zacytuję ci Granger
„ucałuj Dracona”
-
Chyba śnisz. Idziemy czy nie? - w jej głosie można było
wyczuć lekkie zdenerwowanie.
-
Całuj Granger – blondyn wypuścił ją z niezręcznej
pozycji, ale teraz znajdowali się w jeszcze gorszej. Hermiona
stała oparta plecami o ścianę, a po obu stronach jej głowy
spoczywały ręce blondyna, który w tym momencie patrzył na nią
przenikliwym wzrokiem. Westchnęła. Wiedziała,
że z takim przeciwnikiem nie ma dyskusji. Pomimo szpilek musiała wspiąć się na palce żeby cmoknąć blondyna w policzek. - Chyba sobie
żartujesz - Draco nie krył rozbawienia - to miał być pocałunek?
-
Myślę, że Ginny właśnie taki miała na myśli – powiedziała lekko
zdezorientowana. - Wychodzimy.
-
Toskania – powiedziała pewnie gryfonka.
- W
Toskanii nie ma nic ciekawego - mruknął blondyn, który od dwudziestu minut nie dawał za wygraną.
-
Skoro nie Toskania to Chorwacja, tam też jest ciepło i miło.
-
Nie – uciął krótko. Przedstawiciel biura „ Magiczna Podróż”
przyglądał się z zaciekawieniem tej parze. On ubrany na luzie w
czarne jeansy i białą koszulkę, a ona ubrana w elegancki mundurek i
szpilki. Zupełnie od siebie różni i nieumiejący się ze sobą
porozumieć. Postanowił zabrać głos żeby im pomóc.
-
Skoro to państwa wspólna podróż poślubna proponuję zabrać
nasze foldery, przedyskutować sprawę w domu i zgłosić się jutro z gotową decyzją - zaproponował uprzejmie.
-
To nie jest nasz podróż poślubna - wyjaśniła szybko Hermiona.
-
Skoro to nie jest państwa podróż poślubna to obawiam się, że nie
mogę przyjąć państwa rezerwacji.
-
Owszem może pan przyjąć naszą rezerwację, gdyż ja za to płacę. Pana kompletnie nie powinno interesować czyja jest ta podróż – syknął
blondyn i spojrzał groźnie na przedstawiciela biura. Hermiona chcąc
załagodzić sytuację zapytała
-
To może Malediwy ?
-
Niestety wszystkie wolne miejsca w naszych hotelach na Malediwach są
zarezerwowane na dwa miesiące do przodu – mężczyzna był
bardzo pewny siebie dopóki nie napotkał wzroku Dracona, który
chłodno powiedział:
-
Proszę przyprowadzić właściciela biura.
-
Nie ma go.
-
Posłuchaj - warknął wkurzony blondyn. - Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz? Jestem Draco Malfoy –
oczy chłopaka wyglądały jak dwa spodki. Faktycznie nie wiedział z
kim zadarł – w tej chwili przyprowadź właściciela - Hermiona
postanowiła ratować sytuację
-
Malfoy przecież nie muszą lecieć na Malediwy pan na pewno znajdzie
inne, piękne i ciepłe miejsce.
-
Granger nie wtrącaj się. Chcę rozmawiać z pańskim przełożonym.
-
Coś się stało panie Malfoy? - w drzwiach stanął właściciel firmy. – Mam nadzieję, że nie ma pan żadnych kłopotów?
-
Owszem panie Nigels, jest pewien duży problem - mówiąc to spojrzał przedstawicielowi w oczy. - Jestem pańskim
stałym klientem, a pana pracownik sugeruje, że nie ma dla mnie
miejsca.
-
To niemożliwe – właściciel zachował spokój, popatrzył groźnie
na swojego podwładnego. - Tom dla pana Malfoy'a zawsze mamy miejsce.
Apartament dla VIP-ów proszę przeznaczyć do dyspozycji pana
Dracona.
-
Ale szefie wszystkie są zajęte – powiedział cicho chłopak.
-
To kogoś przesuń – syknął pan Nigels.
-
Dobrze - odparł posłusznie i spojrzał w dokumenty. - Panie Malfoy za miesiąc jest wolny dwutygodniowy termin na
Malediwach hotel najwyższej klasy dla naszych najlepszych gości.
Czy ten termin pana satysfakcjonuje?- ton głosu chłopaka był
nazbyt przesłodzony jednak Draco postanowił puścić to mimo uszu i
skinął potwierdzająco głową. - Łączna kwota to trzydzieści
pięć tysięcy galeonów.
-
Dla pana oczywiście przewidujemy rabat w wysokości pięciu tysięcy
i przepraszam za kłopoty z moimi pracownikami – szef biura
„Magiczna Podróż” uścisnął przyjaźnie dłoń blondyna – Pan wybaczy, ale mam masę papierkowej roboty. Życzę udanego
wypoczynku.
-
Jesteś okropny. Wykorzystujesz swoją pozycję społeczną do
załatwiania prywatnych spraw – Hermiona nie wytrzymała ciszy
panującej w samochodzie.
-
Granger gdybyś była na moim miejscu też byś to zrobiła. Niby
jesteś adwokatem, ale za grosz nie umiesz zadbać o swoje interesy.
Zastanawiam się jak ty wygrywasz te wszystkie sprawy?
-
Zadbałabym o swój interes, ale nie w stylu „jestem Draco Malfoy
obrzydliwie bogaty i mogę kupić wszystko co mi się podoba”
-
Nic byś nie załatwiła. Wcisnęli by ci pierwszy, lepszy kit i
wysłała byś Blaise i Rudą na Antarktydę, bo tam zapewne byłyby
wolne miejsca - gryfonka nie miała okazji skomentować jego wywodu, gdyż
zajechali pod jej dom.
*********************************************************************************
Wszystkim rozpoczynającym nowy rok szkolny życzę powodzenia i wytrwałości! :)
Kolejna notka 08.09
Czytam = Komentuję (podzielcie się ze mną Waszymi opiniami)
pozdrawiam
pola
Hej. Ni więc rozdział fajny i wszystko ok. Akcja się rozwija. I jest interesująco.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Charlotte
Zapraszam fo siebie charlotte-petrova-dramione.blogspot.com
Rozdział jak zwykle cudowny.
OdpowiedzUsuńNo jestem ciekawa kiedy Hermi i Draco zaczną się bawić w te swoje gierki.;p
Czekam na kolejny.;p
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Rozdział jak zwykle genialny :-* A te sprzeczki Draco i Hermiony genialne.Widać,że jeśli masz kasy jak lodu i dobre nazwisko to wszystko można załatwić.Najlepszy był ten tekst Malfoy'a z tą Antarktydą,jak zwykle pełen sarkazmu :-D Pisz jak najszybciej nowy rozdział,już nie mogę się doczekać :-P Oj przyda się wytrwałość.Ja chcę dłuższe wakacje!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czarna Róża
Ha ha ha :D To dopiero 4 rozdział a ja już szaleję za Twoim blogiem!!! ;) Rzadko kiedy się zdarza, że początkowa faza znajomości Dramione mi się podoba, ale u Ciebie... nie mam zastrzeżeń. Nawet było by lepiej gdyby ich uczucia względem siebie rozwijały się stopniowo, naturalnie, a nie jak na niektórych blogach po kilku rozdziałach wyznają sobie dozgonną miłość. Choć lubię takie słodkie opowiadania to często się zdarza, że to już nie jest cukier tylko kicz... Pozdrawiam i życzę weny. :)
OdpowiedzUsuńBlumelinda
Rozdział był naprawdę dobry :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Draco, który aż ocieka ironią. Z tą Antarktydą powalił :D
Życzę weny i czekam na kolejną część <3
Odiumortis.
Cześć rozdział świetny bardzo lubię takiego Draco jest ironiczny i złośliwy. Hermiona przez to że jest adwokatem w sprawach rozwodowych stała się cyniczna i przestała wierzyć w miłość smutne. Mam nadzieję że zmieni zdanie bo życie bez miłości jest okropne. karola
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, szkoda że taki krótki.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne..
Pozdrawiam.
Avis.
Super, super opowiadanie bardzo mi sie podoba i mam nadzieje że pisanie nadal będzie szło ci tak i że wena nadal będzie dopisywać : )
OdpowiedzUsuńLittle Monster
Fajny blog, każdy rozdział wciąga :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry rozdział! Ciekawie i wciągająco ! :)))
OdpowiedzUsuńAle jej Draco powiedział.. Na Antarktydę ! xD ahahahahah :3
CzytelniczkaGreen.
Kolejny rozdział który mi się podoba :) Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń więc szybciutko biegnę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńRosie
haha uwielbiam ich słowne potyczki twojego autorstwa :D
OdpowiedzUsuńMina
Ich pojedynki słowne Twojego autorstwa są bardzo błyskotliwe i na dobrym poziomie :)
OdpowiedzUsuńMalwina