niedziela, 1 września 2013

nice surprise IV


Aby coś osiągnąć, bądź konkretny w swojej idei i wizji, cierpliwy i aktywny.”

Rozprawa przebiegła szybko. Hermiona wywalczyła zasłużone alimenty. Niestety mąż pani Knick nie okazał się wspaniałomyślny i nie oddał jej mieszkania więc kobieta w dalszym ciągu musiała przebywać w „Pomocnej dłoni”. Rozwód nie obył się bez łez ze strony jej klientki. Podczas takich rozpraw panna Granger dochodziła do wniosku, że kobiety kochają bardziej, oddają całą siebie rodzinie, często poświęcają swoje kariery dla wspólnego dobra, rezygnują z pracy na rzecz gotowania obiadów, a potem ich wspaniali mężczyźni odwdzięczają im się zdradzając je regularnie, lub po prostu odchodząc do innej. Dochodziła szesnasta gdy Hermiona wygodnie leżała w wannie i oddawała się przyjemnemu relaksowi, na który zdecydowanie dzisiaj zasłużyła. Jej spokój nie mógł trwać długo gdyż w domu rozległo się pukanie. Powoli wyszła z wanny, narzuciła na siebie biały, miękki, krótki szlafrok i ruszyła w stronę drzwi. Gdy je otworzyła uświadomiła sobie z kim była umówiona. Z ust blondyna wyrwało się cichutkie gwizdnięcie co Hermiona skwitowała prychnięciem.
- Wszystkich gości witasz w takim stroju czy tylko mnie spotkał taki zaszczyt? - Draco nie mógł odmówić sobie odrobiny sarkazmu.
- A jak myślisz Malfoy? - widząc, że blondyn zamierza odpowiedzieć dodała – nie odpowiadaj. Zaraz się wysuszę i ubiorę - po czym ruszyła schodami na górę gdzie była sypialnia - Rozgość się, to chwilę potrwa! – krzyknęła zza zamkniętych drzwi.
- Jakże by inaczej – mruknął blondyn. Ruszył pewnym krokiem do kuchni gdzie zrobił sobie kawę i usiadł przy stole, na którym leżała lista od Ginny. Hermiona zakreśliła to co mają załatwić dzisiaj: podróż poślubna. Podłoga skrzypnęła więc chłopak mimowolnie się odwrócił. Na jego twarzy malował się grymas niezadowolenia
- Coś ci się nie podoba Malfoy? - zapytała chłodno.
- Czy ty zawsze musisz się ubierać tak... służbowo? - przez chwilę mierzyli się wzrokiem.
- To nie jest randka, więc nie mam zamiaru stroić się w sukienki. Poza tym mój strój nie musi ci się podobać - skwitowała. - Jeżeli dalej coś jest nie tak to możesz iść sam.
- Wcale się nie dziwię, że nie masz faceta skoro codziennie ubierasz taki mundurek. Przecież on może ostudzić zapały każdego - dopił kawę i wstał od stołu.
- No widzisz i pozbyliśmy się problemu. Ja będę się ubierała tak jak uważam za słuszne, a ty nie będziesz musiał odganiać zboczonych myśli od siebie - Draco już miał zamiar coś powiedzieć, ale do okna zastukała sowa. Hermiona odebrała od niej list. Mężczyzna poczuł jej zmysłowy, kwiatowy zapach co pobudziło lekko jego zmysły. - To od Ginny - mruknęła pod nosem gryfonka.
- Co pisze? - zapytał zaciekawiony.
- „Droga Hermiono. We Francji jest pięknie. Blaise oczywiście załatwia jakieś ważne sprawy przez co ja większość czasu muszę spędzać sama”
- Normalne – mruknął blondyn, na co Hermiona posłała mu wzrok mówiący „nie przerywaj mi”.
- ... większość czasu muszę spędzać sama. Oczywiście są targi ogrodnicze. Wiesz jakie mam zamiłowanie do kwiatów, ale to co tutaj zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Najbardziej spodobały mi się kwiaty „Orchisbellissus” są takie piękne, biało zielone, a pachną uwaga... czekoladą! Kwiat moich marzeń. Niestety u nas są niedostępne. Blaise jest bardzo zadowolony, że znalazłam coś co mnie interesuje. Jak tam przygotowania do ślubu? Nie po zabijaliście się z Draco? Blaise mówi, że Draco...” - Hermiona przestała czytać na głos.
- Co mówi Zabini? - zapytał z naciskiem blondyn.
- To list do mnie, nie do ciebie – mruknęła i uśmiechnęła się pod nosem z przeczytanych słów.
- Powiedz, bo ci go zabiorę – chłopak podszedł bliżej dziewczyny.
- Nie ma mowy Malfoy! Odsuń się, naruszasz moją przestrzeń... - dziewczyna nie mogła dokończyć, ponieważ chłopak wykręcił jej rękę do tyłu i sprawnym ruchem zabrał list.
- Nie masz prawa czytać mojej prywatnej korespondencji! - krzyknęła oburzona – mogę podać cię do sądu!
- Śmiało. Nie szarp się, bo będzie cię bolała ręka - po tych słowach dziewczyna dała sobie spokój z próbą wyrwania się - „ Blaise mówi, że Draco zapewne ustąpi ci w wielu rzeczach, gdyż twierdzi, że kobiety mają lepszy zmysł organizowania całych tych szopek. Mówi także, że największy spór możecie mieć przy wyborze podróży poślubnej. Oczywiście całkowicie zdajemy się na was byle było ciepło i miło. Radzi ci abyś nie dyskutowała przy wyborze alkoholi. Poza tymi sprawami zapewne będziesz miała wolną rękę. Ufam, że się dogadacie. Całuję Ginny. PS. Ucałuj Dracona” - zdajesz sobie sprawę Granger, że ta szumowina nie mówi prawdy, bo nie mam zamiaru ci dawać wolnej ręki w żadnej sprawie.
- Jakżeby mogło być inaczej? Puść mnie i idziemy.
- Nie tak szybko, czekam aż spełnisz prośbę przyjaciółki – dziewczyna spojrzała na niego pytająco. - Zacytuję ci Granger „ucałuj Dracona”
- Chyba śnisz. Idziemy czy nie? - w jej głosie można było wyczuć lekkie zdenerwowanie.
- Całuj Granger – blondyn wypuścił ją z niezręcznej pozycji, ale teraz znajdowali się w jeszcze gorszej. Hermiona stała oparta plecami o ścianę, a po obu stronach jej głowy spoczywały ręce blondyna, który w tym momencie patrzył na nią przenikliwym wzrokiem. Westchnęła. Wiedziała, że z takim przeciwnikiem nie ma dyskusji. Pomimo szpilek musiała wspiąć się na palce żeby cmoknąć blondyna w policzek. - Chyba sobie żartujesz - Draco nie krył rozbawienia - to miał być pocałunek?
- Myślę, że Ginny właśnie taki miała na myśli – powiedziała lekko zdezorientowana. - Wychodzimy.

- Toskania – powiedziała pewnie gryfonka.
- W Toskanii nie ma nic ciekawego - mruknął blondyn, który od dwudziestu minut nie dawał za wygraną.
- Skoro nie Toskania to Chorwacja, tam też jest ciepło i miło.
- Nie – uciął krótko. Przedstawiciel biura „ Magiczna Podróż” przyglądał się z zaciekawieniem tej parze. On ubrany na luzie w czarne jeansy i białą koszulkę, a ona ubrana w elegancki mundurek i szpilki. Zupełnie od siebie różni i nieumiejący się ze sobą porozumieć. Postanowił zabrać głos żeby im pomóc.
- Skoro to państwa wspólna podróż poślubna proponuję zabrać nasze foldery, przedyskutować sprawę w domu i zgłosić się jutro z gotową decyzją - zaproponował uprzejmie.
- To nie jest nasz podróż poślubna - wyjaśniła szybko Hermiona.
- Skoro to nie jest państwa podróż poślubna to obawiam się, że nie mogę przyjąć państwa rezerwacji.
- Owszem może pan przyjąć naszą rezerwację, gdyż ja za to płacę. Pana kompletnie nie powinno interesować czyja jest ta podróż – syknął blondyn i spojrzał groźnie na przedstawiciela biura. Hermiona chcąc załagodzić sytuację zapytała
- To może Malediwy ?
- Niestety wszystkie wolne miejsca w naszych hotelach na Malediwach są zarezerwowane na dwa miesiące do przodu – mężczyzna był bardzo pewny siebie dopóki nie napotkał wzroku Dracona, który chłodno powiedział:
- Proszę przyprowadzić właściciela biura.
- Nie ma go.
- Posłuchaj - warknął wkurzony blondyn. - Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz? Jestem Draco Malfoy – oczy chłopaka wyglądały jak dwa spodki. Faktycznie nie wiedział z kim zadarł – w tej chwili przyprowadź właściciela - Hermiona postanowiła ratować sytuację
- Malfoy przecież nie muszą lecieć na Malediwy pan na pewno znajdzie inne, piękne i ciepłe miejsce.
- Granger nie wtrącaj się. Chcę rozmawiać z pańskim przełożonym.
- Coś się stało panie Malfoy? - w drzwiach stanął właściciel firmy. – Mam nadzieję, że nie ma pan żadnych kłopotów?
- Owszem panie Nigels, jest pewien duży problem - mówiąc to spojrzał przedstawicielowi w oczy. - Jestem pańskim stałym klientem, a pana pracownik sugeruje, że nie ma dla mnie miejsca.
- To niemożliwe – właściciel zachował spokój, popatrzył groźnie na swojego podwładnego. - Tom dla pana Malfoy'a zawsze mamy miejsce. Apartament dla VIP-ów proszę przeznaczyć do dyspozycji pana Dracona.
- Ale szefie wszystkie są zajęte – powiedział cicho chłopak.
- To kogoś przesuń – syknął pan Nigels.
- Dobrze - odparł posłusznie i spojrzał w dokumenty. - Panie Malfoy za miesiąc jest wolny dwutygodniowy termin na Malediwach hotel najwyższej klasy dla naszych najlepszych gości. Czy ten termin pana satysfakcjonuje?- ton głosu chłopaka był nazbyt przesłodzony jednak Draco postanowił puścić to mimo uszu i skinął potwierdzająco głową. - Łączna kwota to trzydzieści pięć tysięcy galeonów.
- Dla pana oczywiście przewidujemy rabat w wysokości pięciu tysięcy i przepraszam za kłopoty z moimi pracownikami – szef biura „Magiczna Podróż” uścisnął przyjaźnie dłoń blondyna – Pan wybaczy, ale mam masę papierkowej roboty. Życzę udanego wypoczynku.


- Jesteś okropny. Wykorzystujesz swoją pozycję społeczną do załatwiania prywatnych spraw – Hermiona nie wytrzymała ciszy panującej w samochodzie.
- Granger gdybyś była na moim miejscu też byś to zrobiła. Niby jesteś adwokatem, ale za grosz nie umiesz zadbać o swoje interesy. Zastanawiam się jak ty wygrywasz te wszystkie sprawy?
- Zadbałabym o swój interes, ale nie w stylu „jestem Draco Malfoy obrzydliwie bogaty i mogę kupić wszystko co mi się podoba”
- Nic byś nie załatwiła. Wcisnęli by ci pierwszy, lepszy kit i wysłała byś Blaise i Rudą na Antarktydę, bo tam zapewne byłyby wolne miejsca - gryfonka nie miała okazji skomentować jego wywodu, gdyż zajechali pod jej dom.

*********************************************************************************

Wszystkim rozpoczynającym nowy rok szkolny życzę powodzenia i wytrwałości! :) 
Kolejna notka 08.09

Czytam = Komentuję (podzielcie się ze mną Waszymi opiniami)
pozdrawiam 
pola


13 komentarzy:

  1. Hej. Ni więc rozdział fajny i wszystko ok. Akcja się rozwija. I jest interesująco.
    Pozdrawiam Charlotte
    Zapraszam fo siebie charlotte-petrova-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle cudowny.
    No jestem ciekawa kiedy Hermi i Draco zaczną się bawić w te swoje gierki.;p
    Czekam na kolejny.;p
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zwykle genialny :-* A te sprzeczki Draco i Hermiony genialne.Widać,że jeśli masz kasy jak lodu i dobre nazwisko to wszystko można załatwić.Najlepszy był ten tekst Malfoy'a z tą Antarktydą,jak zwykle pełen sarkazmu :-D Pisz jak najszybciej nowy rozdział,już nie mogę się doczekać :-P Oj przyda się wytrwałość.Ja chcę dłuższe wakacje!!!!!!!
    Pozdrawiam
    Czarna Róża

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha ha ha :D To dopiero 4 rozdział a ja już szaleję za Twoim blogiem!!! ;) Rzadko kiedy się zdarza, że początkowa faza znajomości Dramione mi się podoba, ale u Ciebie... nie mam zastrzeżeń. Nawet było by lepiej gdyby ich uczucia względem siebie rozwijały się stopniowo, naturalnie, a nie jak na niektórych blogach po kilku rozdziałach wyznają sobie dozgonną miłość. Choć lubię takie słodkie opowiadania to często się zdarza, że to już nie jest cukier tylko kicz... Pozdrawiam i życzę weny. :)

    Blumelinda

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział był naprawdę dobry :)
    Uwielbiam Draco, który aż ocieka ironią. Z tą Antarktydą powalił :D
    Życzę weny i czekam na kolejną część <3
    Odiumortis.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć rozdział świetny bardzo lubię takiego Draco jest ironiczny i złośliwy. Hermiona przez to że jest adwokatem w sprawach rozwodowych stała się cyniczna i przestała wierzyć w miłość smutne. Mam nadzieję że zmieni zdanie bo życie bez miłości jest okropne. karola

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny, szkoda że taki krótki.
    Czekam na kolejne..
    Pozdrawiam.
    Avis.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, super opowiadanie bardzo mi sie podoba i mam nadzieje że pisanie nadal będzie szło ci tak i że wena nadal będzie dopisywać : )
    Little Monster

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny blog, każdy rozdział wciąga :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo dobry rozdział! Ciekawie i wciągająco ! :)))
    Ale jej Draco powiedział.. Na Antarktydę ! xD ahahahahah :3
    CzytelniczkaGreen.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejny rozdział który mi się podoba :) Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń więc szybciutko biegnę czytać dalej.

    Rosie

    OdpowiedzUsuń
  12. haha uwielbiam ich słowne potyczki twojego autorstwa :D

    Mina

    OdpowiedzUsuń
  13. Ich pojedynki słowne Twojego autorstwa są bardzo błyskotliwe i na dobrym poziomie :)

    Malwina

    OdpowiedzUsuń