Hej!
Przed Wami IV część Home. Być może jest ona trochę nudna, ale potrzebujemy czasu...
Nie jestem po sesji, ale tak jakoś udało mi się coś naskrobać :)
Dziękuję za wszystkie miłe słowa pod ostatnią miniaturką About love... Cieszę się, że ją tak dobrze przyjęłyście choć wydawało mi się, że może wzbudzić nieco kontrowersji :)
Szczególne podziękowania dla:
Avis. - za to, że jesteś od początku i karmisz moją wenę komentarzami.
Alex - za konstruktywną krytykę, która również pomaga :) Gdyby ktoś jeszcze nie odwiedził jej bloga to polecam go TUTAJ
Pozdrawiam serdecznie!
pola
PS. Co sądzicie o Emmie Watson w roli Belli z "Pięknej i Bestii"? :) Bo ja jestem na tak :)
CZYTAM = KOMENTUJĘ
- Durna gryfońska odwaga i chęć
zbawienia całego świata – mruczała pod nosem wściekła na samą
siebie Hermiona. Na poczekalni czekał na nią Wiktor Bershwell.
Gryfonka odciągała chwilę spotkania z nim sam na sam w
nieskończoność mając przy tym nadzieję, że mężczyzna znudzi
się i wróci do domu, ale niestety nic takiego nie nastąpiło.
Młodszy brat Ministra Magii uparcie czekał aż pani doktor znajdzie
dla niego chwilę wolnego czasu. Brązowowłosa zdążyła dzisiaj
przekląć Malfoy'a kilkanaście razy, a w wraz z nim samą siebie.
Westchnęła i popatrzyła kątem oka na czekającego mężczyznę,
który wpatrywał się w nią uporczywie. To spotkanie jest
nieuniknione – pomyślała po czym przykleiła do swojej twarzy
profesjonalny uśmiech i podeszła w jego kierunku. - Pan na mnie
czeka? - zapytała siląc się na uprzejmy ton. Brunet uśmiechnął
się kpiąco w jej kierunku.
- Jest pani bardzo zapracowana panno
Granger – powiedział wyniosłym tonem taksując ją dokładnym
spojrzeniem.
- Jak każdy specjalista w tym
szpitalu – odpowiedziała beztrosko Hermiona i popatrzyła odważnie
w jego ciemne tęczówki. Mężczyzna podniósł się i stanął
wyprostowany naprzeciwko niej. Był wysoki i dobrze zbudowany.
Sprawiał wrażenie eleganckiego, przystojnego dżentelmena, który
nie robi nikomu krzywdy. Jak bardzo pozory mogą mylić! W tej samej
chwili Hermiona zdała sobie sprawę z tego w jak niekorzystnej
sytuacji się znajduje.
- Możemy przejść do pani gabinetu?
- zapytał, a ton głosu Wiktora sprawił, że po jej plecach
przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Skinęła głową i po raz kolejny
przeklęła w myślach arystokratycznego blondyna, któremu
zawdzięcza tę jakże uroczą wizytę.
- Proszę niech pan siada –
powiedziała wskazując na skromne krzesło stojące przed jej
biurkiem. - Mogę jakoś pomóc? - zapytała spoglądając na niego.
Bershwell uśmiechnął się przebiegle i zmrużył powieki.
- Badał pani ostatnio moją żonę
Eloise – przypomniał jej obojętnie. - Jest pani pewna swojej
diagnozy panno Granger? - Hermiona zaskoczona zamrugała powiekami.
Poczuła się jak zwierze obserwowane przez drapieżnika, który lada
chwila zaatakuje. Odchrząknęła i wyprostowała się w swoim
fotelu.
- Nie sądzę aby to była pańska
sprawa – odparła hardo unosząc głowę. Wiktor popatrzył na nią
przenikliwie.
- Nie chcę żeby mnie pani źle
zrozumiała – powiedział ugodowo. - Jest pani tak zapracowana, że
mogła pani popełnić jakiś błąd. Każdemu się zdarza –
uśmiechnął się do niej przyjaźnie. - Chyba nie chce pani żeby
ktoś z tego powodu wyciągnął zbyt pochopne wnioski?
- Sugeruje pan, że źle wykonałam
swoją pracę? - zapytała oschle. Niebezpieczny błysk pojawił się
w oczach jej rozmówcy, który ciągle bacznie ją obserwował.
- Sugeruję, że nie jest za późno
na naprawienie błędów, a także...
- Dość! - przerwała mu zdenerwowana
gryfonka po czym wstała ze swojego fotela, podeszła do drzwi i je
otworzyła. - Proszę natychmiast opuścić mój gabinet.
- Popełnia pani duży błąd –
powiedział ostrzegawczo Bershwell, ale brązowowłosa ani drgnęła.
Mężczyzna westchnął, podniósł się ze swojego miejsca i ruszył
w kierunku drzwi zatrzymując się na chwilę przed zniecierpliwioną
dziewczyną. - Doprawdy szkoda byłoby, gdyby pani odrzuciła
propozycję sympozjum w Bułgarii – wycedził przez zaciśnięte
zęby wyciągając rękę w jej kierunku. - To dla pani
niepowtarzalna szansa.
- Zastanowię się – warknęła
Hermiona i niechętnie uścisnęła dłoń bruneta, który przeszywał
ją swoim natarczywym spojrzeniem. - Coś jeszcze? - zapytała nieco
zdenerwowana. - Pacjenci na mnie czekają. - Wiktor w milczeniu
skinął głową i wyszedł pozostawiając po sobie unoszącą się w
powietrzu nieprzyjemną atmosferę. Gryfonka wróciła za swoje
biurko i zrezygnowana opadła na fotel. Po co to wszystko? Czy ona
zawsze musi dać wmanewrować się w jakieś kłopoty?
- Malfoy i jego cholerne pomysły! -
mruknęła pod nosem i potarła swoją zmęczoną twarz. Musi
odwiedzić tego przeklętego blondyna i powiedzieć mu co ją dzisiaj
spotkało.
- Dzień dobry Susan – powiedział
uprzejmie blondyn i posłał sekretarce swój najbardziej czarujący
uśmiech. - Chciałbym zobaczyć się z panem Ministrem.
- Był pan umówiony? - zapytała
zadowolona dziewczyna jednocześnie nachylając się w jego stronę
tak aby miał lepszy wgląd w jej dekolt. Draco zmrużył oczy i
popatrzył na nią zalotnie.
- Może pani sama zapyta przełożonego?
Jestem niemal pewny, że znajdzie dla mnie wolną chwilę –
brunetka westchnęła i pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Pańska godność? - zapytała
przeciągając głoski.
- Draco Malfoy – odparł gładko
arystokrata i uśmiechnął się zawadiacko w kierunku sekretarki,
która po chwili wróciła i oznajmiła mu, że pan Minister czeka na
niego w swoim gabinecie.
- Panie Ministrze.
- Pan Malfoy – brunet skinął głową
i wskazał na stojący przed biurkiem fotel. - Czemu zawdzięczam
pańską wizytę?
- Musiałeś się chyba domyślać, że
dzień, w którym się spotkamy w końcu nadejdzie – zaczął
spokojnie i bezpośrednio blondyn. - W końcu z jakiegoś powodu
dałeś swojej bratowej moją wizytówkę – arystokrata popatrzył
przenikliwie na Ministra, który westchnął i zamkną oczy.
- A więc już wiesz – odezwał się
po chwili milczenia. Były ślizgon wzruszył obojętnie ramionami.
- Moi klienci nie mają przede mną
tajemnic. Zwłaszcza ci, dla których jestem ostatnią deską ratunku
– wyznał oschle Malfoy.
- To mój brat. Musisz zrozumieć,
że...
- Dlatego pomagasz Eloise za jego
plecami? - przerwał mu chłodno arystokrata. - Myślisz, że to
najlepsze rozwiązanie?
- Jedyne – wydusił przez zaciśnięte
zęby Bershwell i popatrzył chmurnie na blondyna, który siedział
wygodnie rozparty w fotelu. - Jeżeli jesteś tak dobry jak mówią
to pomożesz jej uwolnić się od Wiktora. Mój brat jest jedyną
osobą, która mi pozostała. Nie mogę go stracić, a tak by się
stało gdyby dowiedział się, że jej pomagam. On trochę się
pogubił – powiedział nieco zmieszany, a Malfoy prychnął
rozbawiony i rzucił na biurko kopię obdukcji wykonanej przez pannę
Granger.
- Trochę? O mało jej nie zabił –
warknął wściekle. - Trzyma w garści wszystkich magomedyków,
którzy nawet nie chcą jej pomóc! Przez ciebie! - rzucił
oskarżycielskim tonem Draco. - Wiktor chowa się za twoimi plecami i
myśli, że jest bogiem! A ty mu na to pozwalasz! - Marcus pozostał
niewzruszony pomimo, że usłyszał kilka ostrych słów. Doskonale
wiedział do czego zdolny jest jego brat i, że arystokrata ma rację.
- Jednak znalazłeś kogoś chętnego
żeby wykonać badanie – powiedział zerkając kątem oka na
dokument leżący na biurku. Blondyn westchnął i przewrócił
oczami.
- Jest taka jedna, która myśli, że
zbawi cały świat – mruknął.
- Więc to prawda, że dla Malfoy'a
nie ma rzeczy niemożliwych. Zrobiłem tyle ile mogłem. Teraz tylko
ty możesz pomóc Eloise – w jego oczach można było dostrzec ból
wymieszany z troską.
- Myślałem, że ona żartuje, gdy
powiedziała mi dzisiaj kto ją do mnie skierował, ale jednak nie –
wyznał zaskoczony Draco, a na jego twarzy pojawił się ironiczny
grymas. - Mam nadzieję, że jesteś świadomy tego, że ta sprawa
rozpęta piekło wokół twojego brata, a ja nie zostawię na nim
suchej nitki. Jeżeli ciągle będziesz po jego stronie to może
odbić się na twojej karierze – powiedział ostrzegawczo, a brunet
uśmiechnął się smutno.
- O to się nie martw, po prostu rób
swoje – powiedział łagodnie na co blondyn skinął głową. -
Może, gdy to wszystko się skończy Wiktor przejrzy na oczy.
- Wątpię. Tacy ludzie się nie
zmieniają – odparł oschle Draco i podniósł się z fotela. -
Miałem nadzieję, że oficjalnie zadeklarujesz chęć pomocy, ale
cóż... Dam radę i bez tego – powiedział wyciągając rękę w
stronę Ministra, a ten ją uścisnął.
- Gdybym mógł jednak jakoś...
- Wystarczy jak nie będziesz
przeszkadzał – odparł Draco i ruszył w kierunku drzwi.
- Nie zrozumiesz mnie prawda? -
usłyszał, gdy położył dłoń na mosiężnej klamce.
- Nie – odparł nie odwracając się
i opuścił gabinet najważniejszej osoby w czarodziejskim świecie.
Będąc na korytarzu obdarzył Susan czarującym uśmiechem i
skierował się w stronę windy. Przynajmniej jedna sprawa się
wyjaśniła. Do tej pory myślał, że Eloise trafiła do niego przez
przypadek, a Minister Magii jest takim samym świrem jak jego brat.
Okazuje się jednak, że nic nie dzieje się przypadkowo, a Marcusowi
do świra jest bardzo daleko. Czy jego życie nie może być po
prostu normalne? Dlaczego to akurat on musi sprowadzić do pionu
brata Ministra?
- Przepraszam bardzo, a pani dokąd
się wybiera? - doniosły głos starszej pani zatrzymał Hermionę,
która chciała przemknąć niezauważona do gabinetu Malfoy'a.
Brązowooka zatrzymała się w pół kroku i odwróciła w stronę
biurka, za którym siedziała spokojna, siwiejąca kobieta. Gryfonka
uśmiechnęła się uprzejmie i wskazała palcem drzwi prowadzące do
jej odwiecznego wroga.
- Ja do Malfoy'a – odparła
spokojnie i chciała ruszyć dalej, ale doniosły głos ponownie ją
zatrzymał.
- Była pani umówiona z panem
mecenasem? - panna Granger przymknęła oczy i wzięła głęboki
oddech. Z panem mecenasem dobre
sobie! Miała ochotę roześmiać się tej kobiecie w twarz, ale nie
wypada jej tak traktować starszych osób. Hermiona spojrzała na nią
ponownie. Sekretarka blondyna miała miły, a jednocześnie stanowczy
wyraz twarzy. Sprawiała wrażenie kobiety mocno stąpającej po
ziemi, która potrafi utrzymać w ryzach całą tę kancelarię.
Gryfonka postanowiła wyciągnąć do niej przyjazną rękę,
odwróciła się od drzwi gabinetu Malfoy'a i podeszła do biurka.
- Współczuję tego, że musi pani
tutaj pracować – zaczęła uprzejmie, a siwiejąca dama popatrzyła
na nią jak na wariatkę. - Nie musi go pani bronić przede mną.
- Za to mi płaci złotko. Wiesz ilu
mamy tutaj nieproszonych gości? - panna Granger miała ochotę
zgrzytnąć zębami. Specjalnie wzięła wolne do końca tego dnia
żeby spotkać się z tym nadętym palantem, a teraz wychodzi na to,
że spędzi cały ten czas na przekonywaniu jego sekretarki do tego
żeby wpuściła ją do środka. - To była pani umówiona czy nie?
- Nie – mruknęła bezsilnie
Hermiona – ale jestem pewna, że pan Malfoy ucieszy się z mojej
wizyty – na jej twarzy pojawił się najpiękniejszy uśmiech na
jaki było ją stać.
- Kochana już nie jedna tutaj taka
była. Musicie zrozumieć, że on ciężko pracuje i prywatne sprawy
załatwia po pracy. –
Kobieta była niewzruszona. Zaraz, zaraz czy ona zasugerowała, że...
- Co? - wykrztusiła zaskoczona
Hermiona. - Ja i on?! Zapewniam panią, że jestem ostatnią osobą
na tej ziemi, która chciałaby załatwiać prywatne sprawy z tym
aroganckim palantem, który jest pani szefem – starsza pani
roześmiała się rozbawiona gorliwymi zapewnieniami brązowookiej.
- Pani godność?
- Doktor Hermiona Granger –
odpowiedziała dumnie gryfonka. Kobieta pokiwała głową i
sprawdziła coś w dokumentach po czym popatrzyła na nią
przyjaźnie.
- Musi pani zaczekać aż pan Malfoy
wróci z sądu, a to będzie za jakieś... – spojrzała na wiszący,
antyczny ścienny zegar – dziesięć minut. Bardzo przepraszam za
utrudnienia, ale musiałam się upewnić, że nie jest pani jedną z
tych wielu znajomych, które po prostu nie mogą bez niego wytrzymać
– starsza pani mrugnęła do niej porozumiewawczo, a brązowowłosa
parsknęła śmiechem na myśl o tych wszystkich dziewczynach, które
blondyn owinął sobie wokół palca i, które chciały przedrzeć
się obok jego stróża w postaci siwiejącej sekretarki.
- O to nie musi się pani martwić –
mruknęła Hermiona i wyciągnęła rękę do kobiety, która ujęła
ja i ścisnęła delikatnie - Miło było panią poznać pani...
- Teresa. Teresa Bones.
- Granger możesz nie podrywać mojej
sekretarki? - do uszu obydwu kobiet dobiegł ironiczny głos
Malfoy'a, który stał oparty o framugę drzwi z przewieszoną przez
ramię togą adwokacką i przyglądał się całej tej scenie z
niemałym rozbawieniem. Gryfonka posłała mu piorunujące
spojrzenie, które ani trochę nie ruszyło arystokraty. Malfoy odbił
się lekko od futryny i podszedł do biurka sprężystym krokiem. -
Zrób nam dwie kawy Tereso i dopilnuj żeby nikt mi nie przeszkadzał.
- Dobrze, ale na przyszłość proszę
mnie uprzedzić, że przyjdzie do pana młoda, ładna kobieta, którą
dla odmiany powinnam wpuścić – odpowiedziała mu z nutką nagany
w głosie jasnowłosa.
- Mógłbym to zrobić, ale jest jeden
problem – na twarzy blondyna zagościł cyniczny uśmiech. –
Granger ma ten paskudny zwyczaj, że nie zapowiada swoich wizyt.
- Siadaj Granger – powiedział
wskazując głową dwa fotele stojące naprzeciwko dębowego biurka.
Hermiona rozejrzała się po pokoju, w którym wszystko urządzone
było gustownie i z klasą. Jej gabinet w szpitalu przypominał małą
klitkę, której daleko było do tego co posiadał Malfoy.
- Skończyłaś swój przegląd? -
pytanie blondyna przywróciło ją do rzeczywistości, a na jej
twarzy pojawił się rumieniec wstydu. W gabinecie rozległo się
ciche pukanie i po chwili weszła Teresa z tacą, na której stały
dwie, porcelanowe filiżanki z parującą kawą, kryształowa
cukiernica i talerzyk z małymi ciasteczkami. Draco podziękował i
znowu zostali sami. - To może przejdźmy do tego co cię do mnie
sprowadza? - zapytał podając brązowookiej jedną z filiżanek.
Hermiona wsypała do niej pół łyżeczki cukru.
- Ktoś mnie dzisiaj odwiedził –
powiedziała spokojnie i zaczęła mieszać czarny napój. Dracona
nie zaskoczyła na wiadomość bowiem doskonale wiedział, że
wszystko jest kwestią czasu.
- Co ci powiedział? - zapytał i upił
łyk gorącego napoju. Gryfonka spojrzała na niego nieco zaskoczona.
Blondyn uśmiechnął się kpiąco. - To było do przewidzenia, że
cię odwiedzi. Czego chciała ta kanalia?
- Cóż... Zasugerował, że lepiej
byłoby gdybym zmieniła zdanie. I podkreślił, że sympozjum w
Bułgarii to dla mnie wielka szansa.
- Idiota – mruknął po czym
uśmiechnął się chłodno i wziął jedno ciasteczko.
- Tylko tyle masz do powiedzenia? -
zapytała oburzona. - Niezrównoważony psychicznie mąż twojej
klientki odwiedza mnie w pracy, a ty tylko nazywasz go idiotą? - jej
oczy zwęziły się niebezpiecznie. Draco westchnął teatralnie.
- Uspokój się Granger. On nic ci nie
zrobi.
- Skąd ta pewność? - syknęła
wściekła.
- Po prostu to wiem – powiedział
pewnym siebie głosem. Gryfonka pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Nie wierzę! Pomagam ci uwolnić
kobietę z rąk tego psychola, który jest nota bene bratem Ministra
Magii, a ty masz przede mną jakieś tajemnice? - zaśmiała się
nerwowo. - Nienawidzę cię Malfoy!
- A to ci nowość – burknął pod
nosem blondyn.
- Nie przeginaj – warknęła bliska
furii. - Albo wykładasz karty na stół, albo zostaniesz z tym syfem
sam jak palec. Mówię poważnie – dodała widząc jego kpiący
uśmiech. Draco przez chwilę nie reagował rozmyślając nad czymś
intensywnie.
- Wiktor nie jest głupi dlatego nic
ci nie zrobi – powiedział po chwili milczenia ślizgon. - On nie
znęca się nad nieznajomymi kobietami tylko nad swoją żoną.
- Za to jego brat dysponuje całą
armią aurorów, którzy tylko czekają żeby mnie uciszyć raz na
zawsze – zauważyła chłodno Hermiona.
- Marcus mu nie pomoże – gryfonka
zmarszczyła brwi. - Nie mogę ci powiedzieć dlaczego, ale mam
pewność, że mu nie pomoże – dodał widząc jej pytające
spojrzenie. Brązowooka prychnęła oburzona. - Bershwell czuje, że
pali mu się grunt pod nogami. Nie będziemy ryzykować twojego
bezpieczeństwa i rozegramy to na jego zasadach – kontynuował
niewzruszony blondyn, a jego twarz rozjaśnił uśmiech pełen
satysfakcji. - To będzie prostsze niż myślałem.
- Możesz do jasnej cholery wyjaśnić
mi o czym ty mówisz? - zapytała marszcząc czoło. Malfoy
najwidoczniej ułożył sobie idealny plan, o którym zapomniał ją
poinformować.
- Posłuchaj – zaczął zadowolony.
- Po wyjściu z kancelarii pojedziesz zarezerwować sobie bilet na to
sympozjum i potwierdzisz swoje przybycie. To go trochę uspokoi i
uśpi jego czujność. Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale
cieszę się, że mnie nienawidzisz i ludzie o tym wiedzą –
promienny uśmiech rozjaśnił jego twarz. Hermiona powstrzymała się
przed parsknięciem śmiechem i wbiła w niego swoje ostre
spojrzenie. - Pomyśli, że jego wizyta poskutkowała, ale dla
bezpieczeństwa może cię obserwować dlatego też nie będziesz
mogła się ze mną kontaktować – spojrzenie gryfonki złagodniało
i zaczęła zastanawiać się, czy Malfoy przypadkiem nie zwariował.
- To jest ten twój genialny plan? -
wykrztusiła, a Draco skinął głową. - Zwariowałeś? Kto poleci
za mnie do Bułgarii?
- Znam kogoś kto chętnie odbędzie
tę podróż.
- Ale ta osoba nie jest mną! Nie
wygląda jak ja! - fuknęła ostro.
- Eliksir wieloskokowy. Mówi ci to
coś Granger? - zapytał unosząc swoje brwi. Dziewczyna zgrzytnęła
zębami.
- Załóżmy, że to zadziała. Co
będzie w tym czasie ze mną? Mam się schować w szafie? - blondyn
machnął lekceważąco ręką.
- Och to nie będzie konieczne –
powiedział. - Chociaż.. To mogłoby być ciekawe.
- Malfoy – warknęła ostrzegawczo.
- Sympozjum jest tego samego dnia co
rozprawa. Snape wyleci dzień wcześniej wieczorem...
- Snape?! - przerwała mu oburzona.
Draco popatrzył na nią z kpiną.
- Przecież nie wyślę za ciebie
jakiegoś bezmózgiego kretyna, który nic nie wie o magomedycynie.
To masz być realna ty! Elegancka, wyniosła, ale przede wszystkim
przemądrzała – Hermiona westchnęła, ale w duchu przyznała mu
rację. Jeżeli ktoś zadałby jej pytanie to wypadałoby żeby jej
sobowtór umiał na nie odpowiedzieć.
- Kontynuuj – powiedziała z
rezygnacją w głosie.
- No, więc Snape poleci dzień
wcześniej wieczorem, a po ciebie w tym samym czasie przyjedzie
Blaise. Nałożysz pelerynę niewidkę i pojedziesz z nim do ich
domu. Tam możesz wejść do szafy, albo po prostu nie podchodzić do
okien i nie rzucać się w oczy. Zabini następnego dnia podrzuci cię
do sądu i po sprawie – oświadczył dumnie.
- Czy waszym obowiązkiem nie jest
przypadkiem wcześniejsze zgłoszenie listy świadków? - zapytała
niby od niechcenia gryfonka i spojrzała na niego zaciekawiona.
- O to się nie martw.
- Myślisz, że ci się uda?
- Musi.
- Tak po prostu?
- Tak – odparł dobitnie. - A teraz
jakbyś mogła – podniósł się w wskazał jej ręka drzwi. -
Wybacz, ale mam jeszcze dużo pracy. - Gryfonka nie do końca
przekonana co do planu Malfoy'a ku swemu wielkiemu zdziwieniu
postanowiła mu zaufać. Pożegnała się z sympatyczną Teresą i z
uczuciem lekkiego niepokoju opuściła elegancki budynek.
- Granger zaczekaj! - usłyszała za
sobą jego irytujący głos tuż po wyjściu z kancelarii. Odwróciła
się w stronę blondyna, który szedł w jej kierunku z miną chmury
gradowej.
- Czego znowu chcesz? - warknęła
zniecierpliwiona. Pierwsze sam ją wyprosił tłumacząc się pracą,
a teraz leci za nią na ulicy. Co za palant!
- Nie możesz tak po prostu
zrezygnować! To do ciebie nie podobne! - Hermiona popatrzyła na
niego zszokowana, ale po chwili zrozumiała w co on gra i prychnęła
oburzona.
- Nie będę narażać dla ciebie
swojej kariery Malfoy – syknęła, a jej oczy zwęziły się
niebezpiecznie. - Znajdź sobie inną kretynkę na moje miejsce.
- Jeżeli mi nie pomożesz ona będzie
musiała do niego wrócić – gryfonka wzruszyła obojętnie
ramionami.
- To nie mój problem – odparła
wymijająco i odwróciła się by odejść.
- Wpiszę cię na listę świadków w
razie gdybyś zmieniła zdanie – oświadczył. Gryfonka popatrzyła
na niego z kpiną w oczach.
- Daremny trud – syknęła i
odeszła.
Po drugiej stronie ulicy zadowolony
uśmiech zagościł na twarzy pewnego bruneta, który siedział w
samochodzie i z zainteresowaniem śledził poczynania pani doktor.
Naiwna dziewucha jednak pojedzie do Bułgarii. Jak to dobrze być
bratem Ministra Magii. Nie będzie mu jakiś bogaty arystokrata
układał życia! Eloise to jego żona i on już dobrze wie jak ma z
nią postępować.
Genialne ! Lubię jak opowiadanie ma sens i dobre dialogi oraz kiedy akcja rozwija się stopniowo. Czekam na dużo więcej :) pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńHm pierwsze co mnie zszokowało to to że w ogóle jest rozdział tak wcześnie. I nie zgadzam się z tym że jest nudny wręcz przeciwnie bardzo intrygujący. Małe niedociągnięcia ale to norma u każdego autora. Życzę weny w pisaniu opowiadania jak i na studiach. Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały! Robi się bardzo ciekawie. Snape zastąpi Granger, dobre.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo oryginalny pomysł na opowiadanie, które już mnie wciągnęło!
Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga http://dramione-partnerzy.blogspot.com/?m=1
Jak to nudny rozdział ? Jest genialny. Może nie ma w sobie romantycznych napadów czy śmiesznych scenek, ale wiele wyjaśnia i coraz bardziej pozwala i się `złączyć` z tym opowiadaniem. ;)
OdpowiedzUsuńZ każdym kolejnym rozdziałem moje oczy robią się coraz większe. Nie rozumiem jak można pisać aż tak dobrze. Powiem szczerze, że Ci tego zazdroszczę :)
Czekam na kolejny rozdział, który pojawi się mam nadzieję dosyć szybko.
Dziękuję bardzo za pozdrowienia. :*
Wszystkiego dobrego i dużo pomysłów. ;)
Avis.
tak, tak, tak! Robi się coraz ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńzapowiada sie jeszcze bardziej ciekawie *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Caroline
+zapraszam do mnie -> http://dramione-zycie-pewlne-barw.blogspot.com/
Oj, kochana, lubię Twój styl. Uwielbiam Twoje pomysły i to, że "nudny" według Ciebie rozdział jest baardzo ciekawy! :) Czekam z niecierpliwością na kolejną część.. Buziaki! :*
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny wpis :)
Jestem ciekawa co wymyślisz :)
Twoje opowiadania tak wciągają że jak zacznę czytać to się nie mogę oderwać :)
Jesteś moja niespodzianka czytałam ze 6 albo więcej razy
Życzę najlepiej zdanej sesji :)
Hazel
Wspaniałe. Czekam na kolejną notkę :)
OdpowiedzUsuńOstatnie, co można powiedzieć o tym rozdziale to, że jest nudny. Z pewnością już to mówiłam, ale ta historii mega mnie wciągnęła. Ta współpraca Malfoy i Granger, coś wspaniałego, szczególnie przy ich wzajemnej niechęci. Jestem cholernie ciekawa, w jaki sposób zamierzasz ich, że tak powiem do siebie zbliżyć :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Świetny :D Kiedy dodasz kolejny rozdział :D ??
OdpowiedzUsuńOd razu mowie ze to nie jest zaden hejt. Po co mamy komentowac twoje posty ? Kazdy pisze Ci cos milego a ty i tak mowisz o jakiejs avis tylko. Nie chodzi mi tu o to ze jestem zazdrosna czy cos ale o to ze nie musisz prawie w kazdym poscir dziekowac jednej i tej samej osobie..
OdpowiedzUsuńSytuacja u Malfoy'a w biurze świetna już lubie Terese :3
OdpowiedzUsuńNo prosze Minister Magii jednak też człowiek ;p
Podoba mi się ostatni wątek i pomysł Dracona :3
Jestem ciekawa co bd dalej :)
Pozdrawiam :*
Hej ;) Wydaje mi się, że kiedyś już tu byłam, bo jakoś kojarzę tą tematykę ;D W każdym razie kapitalnie i na pewno zostanę na dłużej (będziesz w moich zakładkach ;pp). Tymczasem zapraszam na mój blog i nową notkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dimi
halfofdim.blogspot.com
Ja Ci dam nudny! Jak ja Ci dam nudny to mnie popamiętasz :P Sekretarka Malfoy'a jest genialna! Już ją lubię :D Cała akcja u Draco była mega, nawet staruszek Snape będzie miał swoje pięć minut! Ostatnia scena to już w ogóle majstersztyk! I ja się pytam gdzie ta nuda?
OdpowiedzUsuńhttp://granger-malfoy-po-latach.blog.onet.pl/
doczytałam do 4 akapitu i naprawdę znielubiłam ciebie i twoje przecinki....
OdpowiedzUsuńwidać że sesja, bo rozdział błaga o betę...
Zdałam filo na 5.... na koniec da mi 4,5 bo poprawka....
i zaraz po niej pisałam drugi egzamin, więc jestem czepliwa, od przecinków, za które moja alina by cię zjadła... ba sama bym się na ciebie darła, gdybym cię betowała, bo to już zakrawa o zbrodnię, pozwoliłaś im żyć własnym życiem!!
to tak w roli wstępu, dopiero dziś zorientowałam się, że tego rozdziału jeszcze nie czytałam, w nocy spałam może 2h i teraz jestem wredna i czepliwa,
Kochanie, pomóc ci z betowaniem?
Alex
Serdecznie zapraszam do nowego Katalogu blogów o tematyce Dramione! Może razem uda nam się odbudować Naszą wspaniałą społeczność.
OdpowiedzUsuńhttp://katalog-dramione.blogspot.com/
Nie chce nudzić i marudzić, ale kiedy będzie kolejna część?
OdpowiedzUsuń: )
Kiedy kolejny rozdział ???
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam!
OdpowiedzUsuńZapraszamy do Katalogu Granger, zbierającego opowiadania, w których jednym z głównych bohaterów jest Hermiona Granger, u boku innych osób. Poza opowiadaniami z Granger w roli głównej, znajdziecie tu również wiele ciekawych konkursów, dyskusji i pomysłów, które mamy nadzieję wdrożyć najszybciej jak to tylko możliwe. Stwórzmy razem prawdziwe stowarzyszenie, rozwijajmy swoje pasje i poznawajmy nowych ludzi!
katalog-granger.blogspot.com/
Rozdział bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńMoże bez rewelacji (czytaj miłosnych uniesień czy dramatycznych zwrotów akcji), ale do prawdy bardzo dobry.
Może i jak na razie to akcja Home rozkręca powoli, ale za to bardzo obiecująco. Z resztą dzięki powolnemu wprowadzeniu budujesz porządne fundamenty tego opowiadania i uwierz rozumiem to, dlatego w ogóle nie uważam że ten rozdział był nudny.
Fajnie, że Draco przymusił Hermione do współpracy i uknuł z nią wspólną intrygę. Ach, ta dusz ślizgona. Następny rozdział zapowiada się ciekawie i już nie mogę się doczekać kiedy go opublikujesz.
Co do Emmy Watson w roli Belli z ,,Pięknej i Besti" uważam, że w tej roli może ona wypaść na prawdę dobrze. Jej uroda jakoś mnie co prada nie powala, ale jest ładna. Dodatkowym plusem, jest oczywiście to że grała ona filmową Hermione. Skojarzenia robią swoje, bo przecież Hermiona nie tylko z charakteru była podobna do disneyowskiej Belli, ale także z wyglądu.
Pozdrawiam serdecznie i z wielkim oczekiwaniem wyczekuje kolejnej części
Rosie
http://25.media.tumblr.com/c3c958d119a940684b7343ee6438795b/tumblr_muwaznLo8y1qa3yjho7_500.jpg
OdpowiedzUsuńTo takie uzupełnienie mojej wypowiedzi o wyglądzie i podobieństwach między Hermioną i Bellą z ,, Pięknej i Besti"
Rosie
Robi się coraz ciekawiej :) czekam na następną część :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
miśka