piątek, 16 stycznia 2015

About love... - miniaturka

Witam!
Mam dla Was kilka komunikatów. Pozwolę je sobie wypunktować żebym o niczym nie zapomniała :)
1. Być może nie wszystkim wiadomo, ale zbliża się sesja i przez to zniknę na jakiś czas z blogosfery, ale WRÓCĘ :)
2. Na pocieszenie stworzyłam dla Was, a jednocześnie dla siebie miniaturkę About love. Jest ona dość dziwna i nietypowa, napisana pod wpływem chwili. Dosłownie.
3. Nie jest ona idealna i zapewne można by w niej poprawić kilka rzeczy, ale wiem, że jak jej nie wstawię teraz to będę do niej zaglądać codziennie i coś przestawiać, poprawiać, usuwać, dopisywać, a nie mogę sobie teraz pozwolić na takie rozproszenie bo muszę się skupić na nauce :)
5. Miniaturka nie jest wcale taka krótka więc nie wiem czy powinnam ją w ogóle nazywać miniaturką. Zastanawiałam się czy jej nie podzielić na dwie części żeby nie było narzekań, że za długo, ale po dłuższej chwili zastanowienia stwierdziłam, że nie wiem jak ten tekst podzielić więc jest jak jest.
6. Jeżeli ktoś się będzie doszukiwał jakiejś głębi psychologicznej w postępowaniu bohaterów to raczej jej tutaj nie znajdzie. Opowiadanie jest nietypowe, lekkie, przyjemne i ma po prostu cieszyć czytelnika.
7. Wszystkim czytającym mnie studentkom życzę powodzenia w czasie sesji. Bądźcie dzielne dziewczyny! ;)
8. Wszystkim czytającym mnie tegorocznym maturzystkom życzę udanej zabawy studniówkowej bo chyba nadchodzi czas tych imprez :)
9. Wszystkim pozostałym życzę pogody ducha i uśmiechu na twarzy :)
10. Serdecznie pozdrawiam wszystkich stałych czytelników i z otwartymi ramionami witam nowych:)
KOŃCZĄC chciałam Wam przesłać piosenkę, która towarzyszyła mi podczas pisania, którą uwielbiam, ubóstwiam, a jej tekst siedzi głęboko w moim serduchu. Możecie słuchać w trakcie czytania, na pewno nie zaszkodzi :)
Voilà  John Legend - All of Me

Zaczynajmy!

***
LONDYN. MALFOY CORPORATION

- Ziemia do Smoka! - Blaise pstryknął palcami tuż przed nosem swojego najlepszego przyjaciela, który uporczywie wpatrywał się w okładkę Magicznego Gentelmena. - Oczy ci wyjdą od tego ciągłego gapienia się na nią.
- Nie patrzę na nią – mruknął pozornie obojętnym tonem blondyn. Brunet parsknął rozbawiony.
- Nie? To co w takim razie robisz? Podziwiasz fakturę papieru okładki? Czy może miotłę, którą znasz na pamięć? - Draco nie zwrócił uwagi na zaczepkę przyjaciela, który pokręcił z dezaprobatą głową gdy blondyn zaczął kartkować czasopismo do strony, na której znajdował się wywiad z ich dawną znajomą z Hogwartu.
- Nie powiesz mi chyba Zabini, że nie jesteś ciekaw co takiego Granger ma do powiedzenia w Gentelmenie? - zapytał nie odrywając wzroku od czasopisma.
- Takie coś się leczy Smoku – podsumował przyjaciela brunet. Draco przewrócił oczami i z ironicznym uśmiechem na twarzy zaczął śledzić wzrokiem wywiad – O popatrz... - przerwał panującą ciszę – Jaki jest typ mężczyzny, który mógłby skraść serce najsławniejszej modelce w czarodziejskim świecie? - przeczytał na głos. - Nie jesteś ciekaw?
- Po pierwsze ona chyba ma faceta. Po drugie moja odpowiedź i tak jest bez znaczenia – mruknął Blaise po czym machnął przyzwalająco ręką.
- Wbrew pozorom nie mam konkretnego typu mężczyzny, który mi się podoba. Partnera nie da się wybrać tak jak sukienki na przyjęcie. Oczywiście są pewne cechy takie jak poczucie humoru, inteligencja, dobre maniery, które zwracają moją uwagę, ale generalnie mężczyzna musi mieć to „coś” - w tym momencie blondyn zrobił dramatyczną pauzę. - Pewnie dlatego w dalszym ciągu nie może znaleźć kogoś na dłużej – skomentował rozbawiony i dalej zagłębił się w lekturę. - Bla, bla, bla... to nieważne... – mruczał pod nosem czytając dalszą część tekstu. - O! Co lubi robić w czasie wolnym Hermiona Granger? To pytanie pada w każdym wywiadzie powiedziała rozbawiona – zaznaczył drwiąco Draco – modeling nie zmienił moich upodobań. W dalszym ciągu lubię wypoczywać aktywnie dzięki czemu udaje mi się zachować świetną sylwetkę. Najlepiej czuję się w górach lub nad jeziorem. Kiedyś z przyjaciółmi wynajmowaliśmy domek na kilka noclegów, teraz mam tę swobodę, że stać mnie na coś własnego, położonego w magicznym zakątku. Najbliższy urlop planuję spędzić właśnie tam. Za dnia piesze wędrówki, a wieczorami dobra książka.
- Czyli wcale się nie zmieniła – zauważył trafnie Zabini. Malfoy uniósł swoją lewą brew i odwrócił magazyn w stronę bruneta tak, że tamten mógł zobaczyć zdjęcie dołączone do wywiadu. Panna Granger stoi odwrócona tyłem, ubrana tylko w białą, męską koszulę z podwiniętymi rękawami, która sięga jej do połowy uda. Materiał powabnie opada z jednego z ramion dziewczyny trzymającej w ręku filiżankę z parującą kawą. Zdjęcie wykonano przy drzwiach balkonowych tak, że światło dzienne pada na gryfonkę, a cień jej sylwetki wyraźnie odrysowuje się pod prześwietlonym materiałem. Brązowe włosy są upięte w niedbałego koczka na czubku głowy, kilka niesfornych kosmyków spływa na jej kark. Koszula eksponuje największy atut dziewczyny, którym są nieziemsko długie i smukłe nogi. Hermiona ze zdjęcia odwraca się roześmiana i mruga w kierunku oglądających ją mężczyzn, następnie upija łyk kawy i z rozkoszą przymyka powieki, po czym odwraca się by znów spojrzeć w okno balkonowe. - Blaise zamrugał w osłupieniu oczami. Widząc jego reakcję na twarzy blondyna zagościł typowy, ślizgoński uśmiech.
- Dalej twierdzisz, że wcale się nie zmieniła? - brunet roześmiał się nerwowo i popatrzył piorunującym wzrokiem na przyjaciela.
- Dorosła... - Malfoy prychnął i odłożył Magicznego Gentelmena na blat swojego biurka. Zapatrzył się w odległy kąt pokoju. Odkąd zobaczył jej pierwszą sesję zdjęciową w jakimś zagranicznym czasopiśmie jedna myśl ciągle galopowała w jego głowie.
- Dlaczego taka zdolna dziewczyna została modelką? Mogła być magomedykiem, prawnikiem, nauczycielką ... Mogła nawet pracować w Ministerstwie Magii! Dałbym sobie rękę obciąć, że taką ścieżkę wybierze.
- Nie znasz jej. Może akurat to było jej marzenie? - Draco popatrzył na Blaise tak jakby ten mu oświadczył, że zmienia płeć.
- Sam nie wierzysz w to co mówisz.
- To prawda, ale jakoś mnie to za bardzo nie obchodzi. Natomiast ty... Zaraz, zaraz – oczy bruneta zabłyszczały. - Czy ty się w niej zadurzyłeś?
- Oszalałeś?!
- Być może nie znam Granger, ale ciebie znam jak własną kieszeń. Dawno nie przejawiałeś takiego zainteresowania jakąkolwiek dziewczyną – zauważył zadowolony z siebie Zabini. Blondyn popatrzył na przyjaciela ze złością.
- Zwykła, ludzka ciekawość – syknął złowrogo. Diabeł uniósł ręce w obronnym geście.
- Jeżeli Astoria się dowie...
- Dość! - przerwał mu stanowczo blondyn. - Na Salazara Blaise! Nie mam romansu z Granger.
- Jasne – skwitował ugodowo brunet. - To co? Przedstawić ci plan pracy na przyszły miesiąc? - Draco przytaknął głową i rozsiadł się wygodnie w fotelu. Naprawdę starał się słuchać Zabini'ego, który był jego prawnikiem i prawą ręką w Malfoy Corporation. Przed nimi ważny sezon, mają wypuścić na rynek nowy typ miotły, który ma być absolutnym hitem. Podpisali już kontrakt z reprezentacją narodową Quidditcha, a także z najlepszym zespołem w ekstraklasie - Czerwonymi Diabłami. Firma MC cieszyła się dużą, o ile nie największą, popularnością w świecie czarodziei głównie dzięki jakości, elegancji i klasie oferowanych sprzętów. Blondyn już po pierwszych zdaniach wypowiedzianych przez Blaise'a mimowolnie wyłączył swoje myślenie i zaczął uporczywie wpatrywać się w okładkę Magicznego Gentelmena, z której spoglądała na niego radosna Hermiona Granger ubrana w zwykły, dłuższy, biały podkoszulek idealnie kontrastujący z jej delikatną opalenizną. Koszulka z pozoru prosta na niej wyglądała jak kreacja od Madame Malkin. Gryfonka opierała się zalotnie o najnowszą miotłę jego firmy. Flash 4.0. Gdyby tylko wiedziała czyj produkt reklamuje na głównej okładce najbardziej poczytnego magicznego magazynu dla mężczyzn. Wyraz błogiej satysfakcji wymalował się na twarzy bogatego arystokraty. Ta okładka kosztowała ich kilkaset tysięcy galeonów, ale była warta swojej ceny. Gdyby jeszcze tylko mógł zobaczyć minę gwiazdy Granger.

***
LONDYN. MIESIĄC PÓŹNIEJ. PRZYJĘCIE CHARYTATYWNE ORAGNIZOWANE PRZEZ MAGAZYN MAGICZNY GENTELMEN.

- Znudzona Granger? - usłyszała za swoimi plecami niski, lodowaty głos, który mógł należeć tylko do jednego, znanego jej mężczyzny. Całkowicie nie spodziewała się, że go tutaj spotka. Powszechnie było wiadomo, że omija takie imprezy szerokim łukiem oprócz tej, którą organizuje jego firma. Hermiona odwróciła się zaintrygowana w kierunku intruza. Obrzuciła go pobieżnym spojrzeniem by stwierdzić, że niestety czas działał na korzyść arystokraty.
- Nie bardziej od ciebie – odparła wymijająco. Prawda była taka, że partner pochłonięty rozmową ze śmietanką towarzyską tego bankietu nie dotrzymywał jej towarzystwa tak jak powinien. Brązowooka cały czas miała sobie za złe, że przyszła na to przyjęcie. Oczywiście nie chodziło o to, że nie chciała wspierać charytatywnego celu, który przyświecał całej tej imprezie, ale to nie było w jej stylu. Dużo bardziej wolała pomagać po cichu, bez blasku fleszy i ciekawskich pytań dziennikarzy. Gdyby nie posłuchała rady Toma, który powiedział, że musi pójść się pokazać na tym przyjęciu żeby gazeta o niej nie zapomniała, a dopiero później wyjechać na zasłużony urlop, to mogłaby teraz leżeć i czytać nową książkę. Westchnęła przeciągle, te wszystkie zakazy i nakazy bywały bardzo męczące.
- Ja przynajmniej udaję zainteresowanie natomiast ty – zrobił znaczącą przerwę. - Spójrzmy prawdzie w oczy. Musisz jeszcze trochę poćwiczyć – zauważył trafnie blondyn. Gryfonka uśmiechnęła się gorzko na te słowa ponieważ doskonale wiedziała, że on ma rację. Nigdy nie była dobrą aktorką.
- Cóż Malfoy... Gdybym była takim oszustem jak ty to pewnie po jakimś czasie też by mi to przychodziło bez większego wysiłku – mruknęła znudzonym tonem.
- Zdecydowanie na zdjęciach udawanie wychodzi ci dużo lepiej Granger – zaskoczona spojrzała na niego. Ślizgon posłał jej cyniczny uśmiech, wyminął ją i odszedł w kierunku baru. Hermiona rozejrzała się po sali poszukując wzrokiem Toma, ale ten ciągle rozmawiał z jakimś nieznanym jej mężczyzną. Niechętnie spojrzała w stronę baru gdzie blondyn popijał whisky z lodem. Na gacie Merlina! Już chyba woli towarzystwo tego narcystycznego palanta niż tych wszystkich ludzi, którzy jakby im pozwoliła to całowali by ją po stopach.
- Możesz rozwinąć swoją wcześniejszą wypowiedź? - zapytała stając tuż koło Malfoy'a przy kontuarze. Blondyn skinął na barmana, który w mgnieniu oka znalazł się przy nich.
- Czego się napijesz?
- Niczego – oświadczyła stanowczo.
- Dla mnie jeszcze raz whisky, a dla pani Château Belgrave rocznik 82 polecił barmanowi. - Nie możesz być taka nadęta Granger. Musisz trochę wyluzować, ta impreza szybko się nie skończy.
- Zadałam ci pytanie – przypomniała mu z determinacją. Malfoy pokiwał głową i podał jej lampkę wina.
- Trochę pokory i cierpliwości ci nie zaszkodzi. Nie chciałbym żeby ta międzynarodowa kariera uderzyła ci do głowy. Dla mnie w dalszym ciągu jesteś zwykłą...
- Szlamą? - przerwała mu w połowie zdania. Draco popatrzył na nią oburzony i pogroził karcąco palcem.
- Takie słownictwo? Gdzie twoje maniery? Chciałem powiedzieć, że dla mnie w dalszym ciągu jesteś przemądrzałą gryfonką, która myśli, że zjadła wszystkie rozumy.
- Kamień spadł mi z serca. Już myślałam, że muszę być dla ciebie miła – odparła przesadnie miłym tonem. Draco machnął lekceważąco ręką.
- Och nie musisz sobie zawracać tym głowy – Hermiona upiła łyk wina i pokiwała z uznaniem głową.
- Dobry wybór – pochwaliła nie kryjąc swojego uznania.
- Znam się na alkoholach – stwierdził rzeczowo Malfoy. - Twój partner zdaje się nie jest za bardzo zainteresowany dotrzymywaniem ci towarzystwa – zauważył. Gryfonka mimowolnie zerknęła w kierunku przystojnego bruneta.
- Taak – odparła przeciągle, ale postanowiła bronić Toma - Zapewne zainteresował go temat dyskusji. A ty? Nie załatwiasz interesów? - zapytała chcąc zmienić temat. Blondyn wzruszył obojętnie ramionami.
- Już załatwiłem to co był do załatwienia. Zaraz wracam do domu jutro czeka mnie daleka podróż.
- Interesy? - Draco skinął głową.
- Nowa miotła – wyjaśnił. Widząc jej pytające spojrzenie dodał z rozbawieniem – Reklamowałaś ją na okładce najnowszego Gentelmena – zaskoczona Hermiona otworzyła usta tylko po to aby je zaraz zamknąć. Poczuła jak ciśnienie w jej organizmie znacznie wzrasta. Jak to ona reklamowała jego produkt?! - Pamiętaj, że jesteśmy wśród kulturalnych osób więc radziłbym ci nie wrzeszczeć... Choć twoja mina wyraźnie mówi, że masz na to ogromną ochotę – ślizgoński uśmiech zagościł na jego przystojnej twarzy. Delikatnie stuknął swoją szklanką o lampkę z jej winem. - Nasze zdrowie Granger. Interesy z tobą to czysta przyjemność – blondyn wypił resztkę bursztynowego napoju.
- To niemożliwe – odparła przez zaciśnięte gardło gryfonka. Dla kurażu upiła porządny łyk wina, a później następny - Nigdy w życiu nie reklamowałabym twojej miotły – syknęła wściekle.
- Spójrz prawdzie w oczy Granger. Nie jesteś tania nawet dla Magicznego Gentelmena. Gwiazda twojego formatu to koszt kilkudziesięciu a może kilkuset tysięcy galeonów. Nie wnikam w twoje zarobki bo nie są one mi do niczego potrzebne. Widzisz jednak, mnie stać na takie wybryki. Dogadałem się z redaktorem naczelnym i upiekliśmy dwie pieczenie na jednym ogniu. Każdy z tego skorzystał nawet ty - widząc jej minę dorzucił – rozchmurz się. Moja firma prześle ci w prezencie ten egzemplarz ze zdjęć, o który się tak fikuśnie opierasz żebyś mogła zachować go na pamiątkę.
- Możesz się nim wypchać – wycedziła przez zaciśnięte zęby. Zdecydowanie powinna odsunąć Toma od roli swojego agenta.
- Rany dla innych też jesteś taka niemiła? - Draco uśmiechnął się zadowolony. Nie potrafił sobie odmówić tych przyjemnych chwil dręczenia jej. - Tak między nami – powiedział podsuwając się do niej jeszcze bliżej – zdjęcia naprawdę świetne, ale wywiad... – zamyślił się na chwilę - niestety nudny jak przemówienia Dumbledore'a – gryfonka prychnęła. Spojrzała ze złością w stalowe tęczówki blondyna, które były niczym otchłań oceanu.
- Gdybym wiedziała, że ten kawał drewna i prętów jest twój nie tknęłabym jej palcem – syknęła wściekle. - Nawet za miliony galeonów.
- Oboje wiemy, że to nieprawda – oświadczył ze stoickim spokojem. - Oprócz Mogue i Magicznego Gentelmena w czarodziejskiej części Anglii nie ma dla ciebie odpowiedniego magazynu, w którym mogłabyś się zaprezentować bez obniżania swojego prestiżu – Hermiona zacisnęła usta. To prawda, osoba taka jak ona nie może się pokazywać w Poradniku czarownicy, Nastoletniej czarodziejce czy Proroku Codziennym – No chyba, że chcesz się całkowicie odciąć od miejsca, w którym dorastałaś – Draco wzruszył obojętnie ramionami i ponownie skinął na barmana, który przyjął od niego zamówienie.
- Jesteś aroganckim, pewnym siebie palantem, który myśli, że każdy będzie tańczył tak jak ty zagrasz. Zapewniam cię Malfoy, że to była nasza pierwsza i ostatnia współpraca. Nawet gdybym nie miała już żadnych propozycji – blondyn prychnął i popatrzył rozbawiony na śmiertelnie poważną dziewczynę. Doprawdy pięknie wyglądała w tej burgundowej sukience z perłową kolią na szyi. Umiała podkreślić swoje kobiece kształty. Prawdziwa gwiazda.
- Chyba nie myślisz Granger, że moja firma dwa razy skorzysta z usług tej samej modelki? - Hermiona zacisnęła powieki i zmełła w ustach przekleństwo. Postanowiła nie komentować jego wypowiedzi. Spokojnie Hermiono, jeszcze tylko kilka dnia i będziesz odpoczywać w domku w górach powtarzała sobie w myślach. - Nie mogę tylko zrozumieć...
- Witaj kochanie – wpadł mu w zdanie partner gryfonki, który niespodziewanie do nich dołączył. Draco zgrzytnął ze złości zębami. Chciał jej zadać tylko jedno pytanie, które chodzi mu po głowie od dłuższego czasu. Tom położył swoją dłoń na smukłym biodrze dziewczyny zaznaczając tym samym terytorium. Ślizgon uśmiechnął się cynicznie. Mężczyźni potrafią być naprawdę zabawni pomyślał. - Widzę, że rozmawiasz z panem Malfoy'em – w tym momencie brunet wyciągnął rękę w kierunku blondyna, który mocno ją uścisnął. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z możliwości współpracy z pana firmą.
- Och nie ma sprawy – przerwał mu arystokrata. - Cała przyjemność po mojej stronie. Właśnie proponowałem Hermionie, że prześlę jej w prezencie egzemplarz miotły, z którego korzystała podczas sesji – po czym puścił oko zszokowanej gryfonce, która zacisnęła drobne dłonie w pięści.
- Naprawdę?! - Tom nie krył zachwytu. - To bardzo miło z pana strony. Z przyjemnością przelecimy się na niej razem z Hermioną. - Ona nie lata kretynie pomyślał rozbawiony ślizgon. Dziewczyna roześmiała się nerwowo, a w brązowych oczach można było dostrzec czającą się żądza mordu. Widząc to Malfoy postanowił kontynuować swoje słodkie tortury.
- Wspólny lot to naprawdę wielka frajda – oznajmił zadowolony. - Poprawiliśmy osiągi prędkości, przyspieszenie a także unowocześniliśmy sterowność. Latanie na niej to czysta poezja. Blaise prześle wam ją w tym tygodniu – Hermiona zamknęła oczy i nabrała powietrza w płuca. Czuła, że zaraz puszczą jej nerwy - No cóż na mnie już czas. Miło było was spotkać – powiedział podając im dłoń. Brązowooka miała ochotę kopnąć go w kostkę, ale musiała zadowolić się wbiciem swoich paznokci w jego rękę. Rozbawiony jej zachowaniem blondyn puścił do niej oko i odszedł w kierunku kilku ważniejszych osobistości by z nimi również się pożegnać. Później z uczuciem wielkiej ulgi opuścił przyjęcie.
- Wybiegi na pokazach czarodziejskiej mody w Mediolanie, Paryżu, Londynie – wysapała wściekła Hermiona. - Okładki Mogue, Magicznego Gentelmena , Malkin's Bazaar , Diablerie i innych zagranicznych czasopism kontynuowała niezrażona. - Sesje zdjęciowe dla Madame Malkin, Patricio Avina, Christiana Mouboutina... A teraz reklamuje jakieś cholerne miotły? - spojrzała z oburzeniem na Toma, który tylko przewrócił oczami.
- Nie rozumiem dlaczego się tak denerwujesz – mruknął. - Przecież nazwisko Malfoy'a to wielki prestiż, wiesz ile modelek chciałoby współpracować z MC?
- Malfoy to Malfoy – syknęła wściekła brązowooka. - Zapamiętaj to raz na zawsze – ostatkiem sił przykleiła do swojej twarzy szeroki uśmiech i ruszyła w stronę dziennikarzy, którzy z utęsknieniem wpatrywali się w nią cały wieczór, zostawiając zdezorientowanego bruneta przy barze.



***
SZKOCJA. 7 DNI PÓŹNIEJ

Draco patrzył na tańczący w kominku ogień. Burza ustała niecałe dziesięć minut temu, ale zapowiadała się powtórka. Przez nową miotłę tegoroczny sezon narciarski przejdzie mu koło nosa. Mimo to dwa tygodnie spędzone z dala od Astorii, ciekawskich dziennikarzy i ciągłego zawracania głowy powinny wystarczyć żeby zregenerować organizm. Potok myśli przerwało pukanie do drzwi. Zaklął cicho niezadowolony z faktu, że ktoś mu próbuje przeszkodzić. Niechętnie podszedł do drzwi, otworzył i oparł się nonszalancko o framugę.
- Przepraszam pana ba... - zaczęła miło Hermiona, ale zaskoczona widokiem zamilkła. - Malfoy?! - zdołała wydusić przez ściśniętego gardła. Blondyn zmrużył oczy spoglądając na nią podejrzliwie. Kogo jak kogo, ale jej się tutaj na pewno nie spodziewał.
- Granger jeżeli przyjechałaś za mną aż do Glencoe by dalej ciskać się o tę miotłę to naprawdę mogło zaczekać do mojego powrotu z urlopu – mruknął niezrażony jej oburzonym wyrazem twarzy.
- Nie przyjechałam tutaj za tobą! - warknęła z irytacją. Nagle pewna myśl zaświtała w jej głowie – Może to ty śledzisz mnie? Jesteś moim psychofanem? - Draco prychnął rozbawiony jej pomysłem.
- Serio? Wyglądam jakbym był twoim fanem? - wycedził. - Wiem, że chciałabyś, ale naprawdę daleko mi do twojego fana, a już na pewno nie jestem psycholem – skwitował, a ślizgoński uśmiech zagościł na jego twarzy. - Coś jeszcze? Bo tak się składa, że przerwałaś mój wypoczynek – blondyn utkwił w niej natarczywe spojrzenie.
- Skąd masz prąd? - lewa brew byłego ślizgona uniosła się do góry. Zwariowała pomyślał, ale Hermiona spoglądała na niego z całkowitą powagą.
- Hmm – chłopak udał, że intensywnie nad czymś myśli. - Może w odróżnieniu od ciebie zapłaciłem rachunki?
- Ty zapłaciłeś rachunki? - powtórzyła zaskoczona gryfonka po czym wybuchnęła śmiechem. - Ty nawet nie wiesz jak wyglądają      rachunki! - Draco wzruszył ramionami.
- Być może nie wiem, ale Blaise wie i umie załatwiać takie sprawy.
- Przestań zgrywać pajaca – mruknęła. - Ja też płacę rachunki. Cała okolica płaci rachunki. Każdy jest pozbawiona prądu przez burzę. O dziwo oprócz twojego domu! - oznajmiła spoglądając na niego podejrzliwie - Używasz czarów pomiędzy mugolami?
- Nie rozumiem jak możesz mnie oskarżać o taki brak ostrożności – blondyn zrobił urażoną minę. - Mam taki magiczny mugolski aparat, który wytwarza prąd. Zabini naprawdę pomyślał o wszystkim – wyraz czystego zadowolenia zagościł na jego twarzy. - Mogę ci jeszcze w czymś pomóc? Bo jeżeli nie to... - wskazał ręką za siebie jednocześnie intensywnie wpatrując się w pannę Granger. Hermiona zgrzytnęła zębami.
- Nie – syknęła. - Nie chcę twojej pomocy – odwróciła się z zamiarem powrotu do swojego domku, ale ślizgon złapał ją za łokieć.
- Wejdź do środka – zaproponował nieoczekiwanie. Odsunął się robiąc jej miejsce w przejściu. - Chyba, że chcesz pójść po swojego kochasia – dodał widząc jej wahanie.
- Nie jestem ze swoim kochasiem – powiedziała ponurym głosem przekraczając próg jego domu.
- Przyjechałaś sama? - Draco nie krył swojego zaskoczenia. Gryfonka skinęła głową. - Jaka mądra kobieta przyjeżdża sama w góry?
- Chciałam odpocząć – odparła wymijająco. Popatrzył na nią zdziwiony, ale postanowił nie drążyć tego temu. Wyminął ją bez słowa i udał się do kuchni. Pogoda za oknem znowu zrobiła się paskudna. Zdecydował, że przyda im się ciepła herbata. Stanął przed wyspą kuchenną, zamknął oczy i potarł czoło. Jak zwykle wszystko musiało się skomplikować. Przyjechał tutaj żeby odpocząć, nabrać dystansu właśnie do niej. Mimowolnie zerknął w kierunku dziewczyny, która stała z ponurą miną w małym hallu.
- Rozgość się – powiedział głośno widząc, że brązowooka nie bardzo wie co ma ze sobą zrobić. Ponownie popatrzył w jej kierunku i zacisnął zęby ze złości. Nic dobrego z tego nie wyjdzie pomyślał nastawiając wodę.


Siedzieli w małym saloniku popijając przyrządzoną przez ślizgona herbatę. Burza za oknem rozpętała się na dobre. Szkocja miała swoje zalety, ale pogoda była w niej nieprzewidywalna.
- Dlaczego Glencoe? - pytanie zadała brązowooka, która chciała przerwać tę nienaturalną dla nich ciszę. Draco uniósł brwi ze zdziwienia.
- Chyba ja powinienem zadać to pytanie. Moja rodzina odziedziczyła ten dom po siostrze babki Lacercie, która uwielbiała tutejsze okolice. Niestety nikt oprócz mnie się jakoś specjalnie nie kwapi do chodzenia po górach czy jeżdżenia na nartach. W końcu to mugolskie zajęcia - wyjaśnił. - Za to ty dopiero niedawno sprawiłaś sobie tutaj lokum? Chciałaś być bliżej mnie? - cień uśmiechu zagościł na twarzy blondyna. Hermiona popatrzyła na niego z politowaniem.
- Rozgryzłeś mnie! Specjalnie kupiłam domek na odludziu żeby odpocząć od wszystkich oprócz ciebie. Mało tego – rzuciła mu spojrzenie wściekłego bazyliszka – celowo pozbawiłam całą okolicę prądu i sprowadziłam tę burzę żeby móc teraz z tobą tutaj posiedzieć.
- Trzeba było tak od razu...
- Wiesz co – przerwała mu gryfonka. - Chyba będzie lepiej jak sobie pójdę – mówiąc to wstała z fotela. Draco pokręcił głową.
- Siadaj – nakazał tonem nie znoszącym sprzeciwu. - Nigdzie stąd nie wyjdziesz w taką pogodę.
- Bo ty tak chcesz?! - wrzasnęła wściekła.
- Nie! Bo to jest niebezpieczne Granger! - Hermiona roześmiała się gorzko, ale po chwili jej śmiech przerodził się w cichy szloch. Blondyn popatrzył na nią zdezorientowany.
- Super – mruknął. - Tego nam brakowało – podszedł do niej i przykucnął. - Ej – trącił ją w ramię. Żadnej reakcji. - Granger – ponownie ją szturchnął. Bezskutecznie. Draco przewrócił oczami. - Słuchaj ja nie bardzo wiem co trzeba robić gdy kobieta płacze więc przestań – popatrzył na nią błagalnym wzrokiem, ale dziewczyna nie mogła tego zauważyć ponieważ miała twarz ukrytą w dłoniach. - Proszę – dodał z nadzieją w głosie. Dziewczyna niechętnie na niego spojrzała.
- Wszystko jest bez sensu – wyznała przez łzy.
- Pewnie będę tego żałował, ale – westchnął. - Co takiego jest bez sensu?
- Moje życie jest bez sensu – powiedziała podnosząc się z fotela. Zaskoczony arystokrata usiadł na podłodze, a Hermiona zaczęła krążyć po pokoju.
- Oszalałaś? - zapytał niepewnie. - Jesteś...
- I co z tego, że jestem?! - przerwała mu wściekła. - Jesteś najsławniejszą modelką w magicznym świecie. Osiągnęłaś międzynarodowy sukces. Każdy cię uwielbia – zaczęła przedrzeźniać znane jej frazesy. - Prawda jest taka, że każdy próbuje coś ugrać za moimi plecami. Ludzie widzą we mnie towar, szansę na zarobek – zacisnęła usta w gniewie. Spojrzała na siedzącego blondyna wzrokiem pełnym żalu i złości. - Nawet mój facet widział we mnie tylko możliwość powiększenia zawartości skrytki u Girngotta – dodała opadając bezsilnie na podłogę obok ślizgona.
- On jest idiotą – oznajmił jej Draco. - Znajdziesz sobie innego, w twoim przypadku to chyba nie będzie trudne? – mięśnie na jego ciele się napięły. Sam popycha ją w ramiona innego. Dureń.
- Wyjechałam na urlop żeby odpocząć – wyznała po chwili panującej ciszy. - I kogo tutaj spotykam? Ciebie! Osobę, która nie darzy mnie nawet odrobiną szacunku – Malfoy skrzywił się słysząc te słowa.
- To nieprawda – oznajmił po dłuższej chwili. Hermiona popatrzyła na niego zaskoczona. - Podziwiam cię – wyznał cicho po czym zamknął oczy i pokręcił głową nie wierząc, że zdradził jej swoją tajemnicę. - Śledzę twoją karierę od pierwszego pokazu mody. Doskonale to ukrywam, ale cóż taki mam charakter.
- Jestem żałosna, że ci się zwierzam – mruknęła zmieszana brązowooka. Draco wzruszył ramionami.
- Fakt mogłaś trafić lepiej – zauważył. - Ale Blaise jakoś nie narzeka. - Hermiona parsknęła śmiechem
- Zapamiętam.
- Musisz się napić – zarządził kategorycznie blondyn. - To powinno pomóc – mówiąc to wstał i ruszył w stronę barku. - Niestety mam tylko whisky, albo rum – oznajmił po tym jak poprzestawiał wszystkie butelki z alkoholem. - Nie wyczaruję wina.
- Niech będzie whisky z lodem.

Zadziwiające jak alkohol potrafi poprawić nastrój i rozluźniać atmosferę. Po pokonaniu jednej butelki whisky Hermiona nie traktowała obecności Draco jak kary, ale cieszyła się, że ma z kim rozmawiać.
- Gdy zaproponowałeś mu tę miotłę miałam ochotę cię zabić – wyznała mu gdy otwierał drugą butelkę bursztynowego napoju.
- Widziałem to – przyznał rozbawiony, a gryfonka spojrzała na niego mrużąc powieki.
- Zrobiłeś to specjalnie – rzuciła oskarżycielsko w jego stronę i wybuchnęła niepohamowanym śmiechem. - Więcej tego nie rób – dodała z trudem łapiąc oddech. Oboje siedzieli na podłodze oparci o sofę. W kominku płomienie ognia wykonywały radosne harce. Hermiona oparła głowę i przymknęła powieki. - Jest całkiem przyjemnie – wymruczała. Draco popatrzył na nią. Była piękna czy to na zdjęciach, czy na przyjęciu w eleganckiej sukience, czy tutaj całkiem naturalna, w spranych jeansach bez grama makijażu. Na Salazara! Weź się w garść skarcił się w myślach.
- To prawda – przyznał. Czy ty się w niej zadurzyłeś? Usłyszał w głowie pytanie zadane przez przyjaciela. Mocno zacisnął powieki i odwrócił głowę. To nie może być prawda. Przecież oni się nie znoszą. Lepiej żeby tak zostało.
- Wiesz – wymamrotała gryfonka. - Ze wszystkich ludzi, którzy mnie otaczają tylko ty zachowujesz się jakbym była normalną dziewczyną, a nie porcelanową lalką.
- Nawet gdybyś była Ministrem Magii traktowałbym cię jak normalną – zapewnił ją blondyn. - Między nami nic się nie zmieniło Granger – powiedział to trochę po to aby przekonać samego siebie. Gryfonka parsknęła rozbawiona.
- Całe szczęście – podsumowała po czym stuknęła brzegiem swojej szklanki o szklankę arystokraty i oboje upili po łyku bursztynowego napoju. Hermiona westchnęła przeciągle. Czuła jak błogie lenistwo ogarnia jej ciało. - Lubię odpoczywać w górach – wyznała.
- Wiem. Czytałem.
- Serio? - Draco skinął głową. - Nie sądziłam, że możesz czytać moje wywiady.
- Ciekawość. Nic nie poradzisz – blondyn rozłożył bezradnie ręce. Brązowooka posłała mu ciepły uśmiech.
- Szkocja jest piękna, a Glencoe to moje ulubione miejsce. Nikt mnie tutaj nie zna.
- Nikt nie zaczepia, nie przeszkadza – wymruczał blondyn.
- Dokładnie. Nie robią ci zdjęć. Nie chodzą za tobą.
- Bycie sławnym nie jest takie piękne jakby się mogło komuś wydawać.
- Taaak.
- Granger... - zaczął niepewnie Malfoy. Hermiona uniosła głowę i spojrzała na niego pytająco.
- Tak? - Nie rób tego idioto ostrzegał go głos rozsądku, ale były ślizgon go zlekceważył. To pytanie chodzi za nim od początku jej kariery. Żaden z durnych dziennikarzy go nie zadał, zamiast tego prześcigają się w powtarzaniu wyświechtanych frazesów.
- Dlaczego zostałaś modelką? - spojrzał na nią pytająco. - Spodziewałem się, że wybierzesz jakiś inny zawód.
- Magomedyk? Auror? Prawnik? - podsunęła mu uśmiechnięta dziewczyna.
- Coś w tym stylu – przyznał. Westchnęła i upiła łyk whisky, a przyjemne ciepło rozpłynęło się po jej ciele.
- Myślałam Malfoy, że jesteś ponad tymi sztywnymi podziałami i zaszufladkowaniem.
- Widocznie mnie znasz – wymamrotał z ironią. - A tak poważnie sądziłem, że...
- Potrzebowałam pieniędzy – przerwała mu cicho niemal szeptem. Zaskoczony uniósł głowę i spojrzał na nią. Hermiona wpatrywała się w pustą przestrzeń przed sobą, a cień smutnego uśmiechu błąkał się na jej twarzy. - Rodzice zmarli zaraz po tym jak zaczęłam studia prawnicze na Uniwersytecie Wielkich Magów.
- Przykro mi – powiedział łagodnie nie bardzo wiedząc co robić i czy w ogóle powinien coś zrobić. Hermiona w ciszy skinęła głową.
- Stare dzieje – dodała pozornie obojętnym tonem. - W każdym bądź razie u Madame Malkin było ogłoszenie, że poszukują modelki, a ja potrzebowałam pieniędzy. Tak zaczęłam pracę przy sesjach zdjęciowych. Później zaproszono mnie na pokaz mody i moja kariera – Hermiona zaznaczyła cudzysłów w powietrzu – nabrała rozpędu, zaczęłam współpracować z najlepszymi czarodziejskimi projektantami, podróżować po całym świecie. Nigdy nie sądziłam, że osiągnę taki sukces.
- Ale?
- Dlaczego sądzisz, że jest jakieś ale? - zapytała zaskoczona jego spostrzegawczością. Draco spojrzał na nią wyczekująco. Hermiona zmrużyła oczy. Niewiarygodne jak potrafi ją rozgryźć. - Wygrałeś – oznajmiła z rezygnacją. - Musiałam zrezygnować z nauki. - Blondyn uniósł brwi ze zdziwienia.
- To ci przeszkadza?
- Nie lubię gdy patrzą na mnie jak na pustogłową panienkę, która zarabia na życie pokazywaniem ubrań.
- Tylko by spróbowali – odparł udając oburzenie. - Jesteś niezależna finansowo. Twoja kariera jest twoim atutem, dzięki niej możesz jeszcze wiele osiągnąć. Nabierz dystansu do tego wszystkiego Granger. Posłuchaj kogoś bardziej doświadczonego – powiedział wskazując na siebie. Rozbawienie błysnęło w jej brązowych oczach.
- Mam posłuchać doświadczonego sprzedawcy mioteł? - zapytała z powątpiewaniem. Słysząc to Draco zakrztusił się whisky.
- Na Salazara Granger! Flash 4.0 to nie jest zwykła miotła – powiedział oburzony gdy już odzyskał głos. - I ja ich nie sprzedaję – zaznaczył. - Ja je projektuję.
- Zawsze miałeś świra na punkcie Quidditcha i latania.
- Ciężko pracowałem żeby osiągnąć to co mam.
- Domyślam się – gryfonka westchnęła odstawiając szklankę na pobliski stolik. Podniosła się z podłogi i podeszła do okna. - Ta burza chyba dzisiaj nie przejdzie. Jak myślisz? - zapytała spoglądając na blondyna.
- Na górze są dwie sypialnie – oznajmił. - Może się nie zabijemy.
- Jeżeli pochwalisz się komukolwiek o tym, że się rozkleiłam przy tobie, albo...
- Nie bądź śmieszna – przerwał jej z lekką nutką ironii w głosie.
- To dobrze.

Gy już każde z nich leżało w swoim łóżku, a burza szalała w najlepsze, ich myśli krążyły wokół tego samego tematu. Oboje byli zaskoczeni tym, że potrafią ze sobą normalnie rozmawiać, a nawet czerpać z tego przyjemność. Blondyn zaśmiał się cicho. Świetnie... Tylko tego im teraz brakowało. Porozumienia.
- Malfoy? - usłyszał cichy szept dobiegający od strony drzwi. Westchnął.
- Jeżeli znowu zaczniesz płakać – zaczął ostrzegająco, ale gryfonka mu przerwała.
- Dach trzeszczy – oznajmiła z nutką przerażenia w głosie.
- I?
- Nie zerwie nam go? - Draco przewrócił w ciemności oczami. Kobiety. Zapalił lampkę i usiadł na łóżku. Popatrzył na Hermionę, która stała w drzwiach ubrana w jego koszulkę.
- Boisz się? - zapytał z cieniem uśmiechu na ustach. Brązowooka wzruszyła ramionami. - Jak chcesz to możesz spać ze mną – wskazał ręką na drugą połowę łóżka, na co dziewczyna otworzyła szeroko oczy. Widząc jej minę Draco parsknął śmiechem.
- Palant – syknęła.
- Dom jest zabezpieczony zaklęciem – powiedział starając się dodać jej otuchy. Panna Granger otworzyła usta, ale blondyn ją wyprzedził. – Tak wiem, że to jest nielegalne i karalne, ale jak widzisz drobne odstępstwa od sztywnych zasad bywają przydatne.
- Mogłam się domyśleć – odburknęła odwracając się na pięcie.
- Słodkich koszmarów! – krzyknął jej na odchodne.

***
SZKOCJA. NAZAJUTRZ RANO

- Kawy? - zapytał Draco widząc jak Hermiona wchodzi do kuchni. Z uczuciem ulgi zarejestrował, że zdążyła się ubrać w swoje ubrania. Naprawdę nie sposób oderwać wzroku od jej nóg gdy są odsłonięte.
- Powinnam najpierw wypić szklankę przegotowanej wody – mruknęła siadając naprzeciwko blondyna. - Ale co tam raz mogę zaszaleć – dodała nieco radośniej. - Kawę, czarną i mocną. Bez cukru – blondyn odwrócił się w stronę ekspresu. Gryfonka już podczas ich pierwszego spotkania zauważyła, że były ślizgon się zmienił. Dorósł i zmężniał przez co wydaje się być jeszcze bardziej przystojny. Jego włosy nie są już tak ulizane i platynowe jak kiedyś. Idealne, szerokie ramiona, wąskie biodra... Hermiona musiała zakończyć swoją obserwację ponieważ Draco odwrócił się w jej stronę. Nie zdołała jednak ukryć przed nim uśmiechu goszczącego na jej ustach.
- Co cię tak bawi? - zapytał zdziwiony. - Już się nie boisz, że zerwie nam dach? - Gryfonka przewróciła oczami.
- Nie myślałam racjonalnie – Blondyn uniósł swoją lewą brew do góry.
- Przy mnie żadna kobieta nie myśli racjonalnie – wyznał spoglądając w jej brązowe oczy. Odchrząknęła nieco zmieszana.
- Widziałam elektryków – zaczęła zmieniając temat. - Pewnie dzisiaj już będę miała prąd.
- Dzięki ci Salazarze – powiedział wznosząc oczy do góry. - Strasznie chrapiesz w nocy – dodał żeby ją rozdrażnić.
- Nieprawda! - odparła oburzona gryfonka.
- Blaise przy tobie może się schować – kontynuował niezrażony ślizgon.
- Nie wyprowadzisz mnie z równowagi sprzedawco mioteł – Draco uniósł w zaskoczeni brwi i gwizdnął przeciągle.
- Ostro grasz Granger.
- Uczę się od ciebie – odburknęła niezadowolona. Blondyn nachylił się w jej stronę tak, że ich twarze dzieliły centymetry.
- Odpuszczę ci tym razem – wymruczał. - Czeka nas bardzo męczący dzień – dodał odsuwając się od niej szybko. Widząc jej pytające spojrzenie dodał – idziemy w góry. Nie mam zamiaru przesiedzieć całego urlopu w domu.


Podobnie spędzili ten i kilkanaście następnych dni. Gdy pogoda pozwalała to zwiedzali, wspinali się, podróżowali, ale przede wszystkim poznawali siebie nawzajem. Zadziwiające było to jak dawne uprzedzenia zostały rzucone w kąt i zastąpione wzajemną fascynacją. Czy tak wygląda miłość?- zastanawiał się Draco. Jednak bardzo szybko odsuwał od siebie tę myśl. Nie warto robić sobie niepotrzebnych nadziei. Hermiona natomiast poczuła, że po raz pierwszy może tak naprawdę komuś zaufać bez obawy o to, że chce coś dzięki niej zyskać. Była niemal pewna, że znalazła dla siebie punkt zaczepienia w tym zwariowanym świecie.

Ostatniego wieczoru w Glencoe podczas wspólnej kolacji w powietrzu dało się wyczuć napięcie. To nie było podniecenie, ale rosnący niepokój gdyż oboje czuli, że nadchodzi czas rozstania. Przez te kilkanaście dni oderwali się od męczącej rzeczywistości i po prostu dobrze się bawili.
- Draco – przerwała blondynowi, który z zapałem opowiadał o tym jak pijany Blaise śpiewał serenadę pod oknem Pancy. Malfoy spojrzał na nią i zobaczył strach czający się w pięknych, brązowych oczach.
- Przestań – powiedział łagodnie. - To ci nie pomoże.
- Tylko mi? - Mięśnie na jego przystojnej twarzy gwałtownie się napięły. Doskonale wiedział w jakim kierunku zmierza ta znajomość. Zachował się jak egoista przez co teraz ona będzie cierpiała.
- Nie – powiedział ponuro. - Nie tylko tobie – podszedł do niej, ujął za rękę i pociągnął za sobą na kanapę. Siedzieli wpatrując się w płomienie tańczące w kominku. W tle leciał jazz, który miał ukoić ich zmysły. Hermiona w zamyśleniu wpatrywała się w lampkę z burgundową cieczą. Château Belgrave rocznik 82. Uśmiechnęła się na wspomnienie ich wspólnej wycieczki do Glasgow specjalnie po butelkę wina na ten wieczór. Oparła swoją głowę o ramię blondyna.
- Nie chcę wracać – wyszeptała. On też nie chciał, ale to wszystko nie było takie proste jakby się mogło wydawać. Zmełł w ustach cisnące się przekleństwo.
- Musimy – powiedział ochrypniętym głosem. - Ty masz sesję zdjęciową dla Malkin's Bazaar, a ja muszę sprzedać miotłę – Hermiona popatrzyła na niego z uśmiechem. Przez te wszystkie dni przedrzeźniała go nazywając sprzedawcą mioteł wywołując tym samym niemałe oburzenie.
- I tak by nas w końcu tutaj znaleźli – stwierdziła ze smutkiem w głosie i upiła łyk wybornego wina. Draco przyglądał się jej, chłonąc każdy jej gest. Gdy stąd wyjadą czar pryśnie i wszystko wróci do normy. Ona znowu zacznie podróżować po całym świecie, a on wróci do swojej firmy. Przez te kilkanaście dni przekonał się, że jego kilkuletnie zauroczenie Granger jest czymś poważniejszym, głębszym, a co najważniejsze jest czymś odwzajemnionym. Zrozumiał, że po powrocie do domu musi zakończyć tę bezsensowną farsę z Astorią – przymknął oczy na samą myśl o tym. Na szczęście ich związek ciągle był tajemnicą i nie podchwycili go dziennikarze, przynajmniej nie będzie musiał się z tego wszystkim tłumaczyć.
- Nad czym tak myślisz?
- Nad niczym szczególnym – skłamał. Spojrzał na gryfonkę z nieukrywanym uwielbieniem w oczach. - Jesteś taka piękna – wymruczał wywołując rumieniec na twarzy Hermiony. - Marzyłem o tej chwili od... – zamyślił się na chwilę – odkąd ujrzałem cię na okładce Magicznego Gentelmena opartą o moją nową miotłę. Wtedy zrozumiałem...
- Cii – przerwała mu kładąc palec na jego usta. - Nie psuj tej chwili – dodała nachylając się w stronę jego ust po to aby za chwilę złożyć na nich delikatny pocałunek pełen tęsknoty i obietnicy. Draco nie mógł pozostać obojętny i w końcu to on przejął kontrolę nad tą pozornie niewinną pieszczotą. To również on musiał ją przerwać gdy poczuł, że traci nad sobą kontrolę.
- Nie możemy – wysapał odrywając się od Hermiony, która spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem. - Nie teraz – wyznał, a mięśnie na jego ciele boleśnie się napięły. Zacisnął powieki z bezsilności. Nie powinno do tego dojść, nie dopóki nie wyjaśni sprawy z Astorią. Gryfonka westchnęła.
- Rozumiem – powiedziała i wtuliła się w jego tors jakby to było najbezpieczniejsze miejsce na całym świecie. Jesteś idiotą Draconie Malfoy'u skarcił się duchu blondyn.


***
LONDYN. 3 DNI PÓŹNIEJ

- Z reguły nie wierzę pismakom pokroju Proroka Codziennego – Draco poderwał głowę znad dokumentów zawierających testy bezpieczeństwa jego najnowszego produktu. W jego gabinecie stała piękna, długonoga, brązowowłosa Hermiona Granger. Kobieta jego marzeń. Uniósł brwi widząc złość wymalowaną na jej twarzy. - Dlatego przyszłam zapytać osobiście – dodała rzucając mu na biurko gazetę.
- Też cię miło widzieć – powiedział niczego nieświadomy, następnie rozwinął Proroka. Na pierwszej stronie nagłówek niemal krzyczał

CASANOVA USIDLONY. DZIEDZIC FORTUNY MALFOY'ÓW I WSCHODZĄCA GWIAZDKA CZARODZIEJSKIEJ KINEMATOGRAFII PARĄ! Więcej na stronie 10 

Blondyn poczuł jak robi mu się gorąco. Hermiona bacznie go obserwowała spod przymrużonych powiek.
- Odebrało ci mowę? - zapytała lodowatym głosem, który mógł wywołać ciarki na plecach. - Mogłabym ci streścić co jest w środku, ale nie widzę takiej potrzeby. Zapytam tylko czy to prawda, że byłeś z Astorią gdy jednocześnie romansowałeś ze mną w Glencoe? - Draco zaklął w myślach. Wczoraj wieczorem zerwał z Greengras i był całkowicie zaskoczony obojętną reakcją dziewczyny. Najwidoczniej już wiedziała co ukarze się dzisiaj rano w gazetach.
- To nie tak jak myślisz – zaczął chcąc się wytłumaczyć. - Nie chciałem...
- Spójrz mi w oczy – zażądała gryfonka. Blondyn podniósł na nią swoje spojrzenie i dostrzegł ból wymalowany na jej twarzy. - Zaufałam ci. Pozwoliłam się poznać. Odkryłam przed tobą moją duszę – mówiła drżącym ze złości głosem. - Tobą! Moim odwiecznym wrogiem!
- Hermiono – zaczął, ale ona uciszyła go gestem ręki.
- Myślałam, że w końcu znalazłam kogoś poważnego, kto pomyśli także o mnie, a nie tylko o sobie a ty co? Wiedziałeś, że zależy mi na szczerości!
- I co ci miałem powiedzieć?! - zapytał oburzony blondyn. - Że jestem w związku bez przyszłości, ale skrycie podkochuję się w tobie?! Gdybyś o niej wiedziała nie pozwoliłabyś mi się zbliżyć do siebie!
- Może trzeba było się o tym pierwsze przekonać, a nie zakładać z góry?!
- Jasne – powiedział głosem pełnym goryczy. - Sama zauważyłaś, że jestem twoim odwiecznym wrogiem.
- Nie odwracaj kota ogonem – warknęła. - Skąd mam wiedzieć czy nie chciałeś mnie wykorzystać dla zwykłego skandalu? Akurat przydałoby ci się to przed wprowadzeniem na rynek nowego produktu. Świat magobiznesu jest brutalny, sam mi to powiedziałeś! Może dla ciebie to była zwykła zabawa? – Blondyn podszedł do niej i stanął naprzeciwko. Chciał ująć jej twarz w swoje dłonie, ale nie pozwoliła mu na to.
- Wczoraj zerwałem z Astorią – oznajmił spokojnym głosem mając nadzieję, że to coś pomoże. - Nigdy nie wykorzystałbym cię do własnych interesów. Nigdy – zaznaczył. - Kopiesz po sińcach Granger – powiedział głosem pełnym smutku. Hermiona podniosła na niego swoje spojrzenie. Jego oczy odzwierciedlały stan jego duszy, były pełne żalu, smutku, skruchy, a także pełne miłości. To bolało najbardziej.
- A ty wbijasz nóż w plecy – odpowiedziała cicho odsuwając się od niego.
- Nie rób tego. Dobrze wiesz, że czujemy coś do siebie – prosił cicho.
- Do tej pory tak myślałam Malfoy, ale wszystko zepsułeś. To nie mogło się udać – odwróciła się i wyszła zostawiając go samego pośrodku pustego gabinetu. Podszedł do najbliższego fotela, usiadł na nim i potarł zmarszczone czoło. Co on sobie właściwie myślał? Zachował się jak niedojrzały szczeniak po pierwsze gdy się w niej zakochał, a po drugie gdy ją oszukał. Może miała rację? To nie mogło się udać.

***
LONDYN. 12 GODZIN PÓŹNIEJ

- Jestem idiotą – wyznał widząc stojącego w progu przyjaciela. Wskazał mu ruchem głowy fotel przed biurkiem, a różdżką przywołał pustą szklankę, która napełnił Ognistą.
- Każdemu się zdarza – powiedział pocieszająco Blaise. Draco prychnął i upił duży łyk alkoholu.
- Spędziłem z nią dwanaście cudownych dni w Glencoe – wyznał zamyślony. - Jadłem z nią kolacje. Piłem wino. Miałem ją w swoich ramionach. Zaufała mi, a ja to wszystko spieprzyłem.
- Alkoholem nie uleczysz swoich problemów – zauważył trafnie brunet. Draco uśmiechnął się gorzko.
- Głupota jest nieuleczalna Diable – powiedział zrezygnowany. - Uważaj żebyś się nie zaraził – dodał ostrzegająco. Blaise pokręcił głową i westchnął.
- Ty naprawdę się w niej zakochałeś – stwierdził zaskoczony. - A tak dobrze to ukrywałeś przede mną.
- Nie tylko przed tobą, ale przed samym sobą też – mruknął Malfoy i przywołał różdżką kolejną butelkę Ognistej.

Po godzinie wspólnego picia alkohol zaczął dawać im się obu we znaki.
- Wszystko będzie dobrze Smoku – ochoczo przekonywał arystokratę Blaise jednocześnie poklepując go po plecach.
- Ona jest taka piękna – powiedział rozmarzony blondyn. - Z powodzeniem może mieć kogo tylko zechce. Na jej miejscu też nie wybrałbym siebie po tym co jej zrobiłem.
- I co to jedno kłamstwo ma przekreślić te wszystkie lata gdy się w niej podkochiwałeś? - zapytał Zabini patrząc z zaskoczeniem na swoją pustą szklankę. Draco westchnął zrezygnowany.
- Najwidoczniej to za mało – mruknął przywołując kolejną butelkę Ognistej.


***
LONDYN. 11 DNI PÓŹNIEJ

Oświadczenie prasowe pojawiło się w Proroku Codziennym na drugi dzień po wspólnej libacji alkoholowej Blaise'a i Draco. Zabini zapewnił w wystosowanej notce, że Pan Malfoy zakończył swój nieudany związek z panną Astorią Greengras ze względu na dzielące ich różnice charakterów. Nie mniej jednak życzy jej wielu sukcesów w życiu zawodowym i osobistym. W prasie pojawiły się niejasne informacje o romansie pomiędzy właścicielem MC, a modelką Hermioną Granger, ale żadna ze stron nie potwierdziła, ani nie zaprzeczyła tym plotkom.

Gdy firma Malfoy Corporation wypuszczała na rynek swój nowy produkt za każdym razem organizowane jest przyjęcie dla pracowników, a także partnerów biznesowych. W tym roku wśród zaproszonych gości była drużyna Czerwonych Diabłów, reprezentacja narodowa Quidditcha, redaktor naczelny Magicznego Gentelmena, Minister Magii i wiele, wiele innych znanych osobistości, a także przyjaciół i znajomych.
- Zdenerwowany? - zapytał podekscytowanym głosem Blaise. Draco przewrócił oczami.
- Nie mam czym się denerwować – oświadczył. Nieprzespane noce wycisnęły piętno na jego twarzy. Stalowe tęczówki straciły swój dotychczasowy blask. Ktoś mógłby powiedzieć, że to z przepracowania, ale Zabini doskonale wiedział jaki problem dręczy jego przyjaciela i współczuł mu z całego serca. - Idę powiedzieć parę słów i po bólu – powiedział beztrosko blondyn.
- Powodzenia – odparł Blaise krzepiąco klepiąc go po plecach. Draco skinął głową i wyszedł na scenę, na której miały wystąpić Fatalne Jędze.
- Szanowni państwo – odezwał się skupiając na sobie uwagę zebranych gości. - Bardzo mi miło, że spotkaliśmy się tutaj w tak licznym gronie. Świadczy to o tym, że wspólnie dzielimy pasję jaką jest latanie – na sali rozległy się brawa. - Z tego miejsca pragnę podziękować wszystkim którzy przyczynili się do tego, że Flash 4.0 mógł powstać. Z całego serca dziękuję mojemu najwierniejszemu, najlepszemu i jedynemu przyjacielowi Blaise'owi Zabini'emu za to, że służy mi radą i pomocą o każdej porze dnia i nocy. Z całą pewnością zasłużył na wasz aplauz i podwyżkę – po sali rozległy się gromkie brawa wymieszane ze śmiechem. Blaise uniósł w górę lampkę szampana w geście podziękowania. Draco dalej kontynuował swoje przemówienie - Niektórzy z was być może już widzieli naszą najnowszą miotłę na okładce Magicznego Gentelmena – w tym momencie wszystkie oczy zwróciły się w kierunku redaktora naczelnego, który uprzejmie skinął głową. - Cóż Flash 4.0 na okładce towarzyszył Hermionie Granger, która jak powszechnie wiadomo jest przepiękną kobietą i mogła odwrócić państwa uwagę od miotły – Draco uśmiechnął się na te słowa, a wszyscy na sali odwrócili się w kierunku zachwycającej swoim wyglądem wspomnianej przez niego modelki. Na sali ponownie rozległy się brawa. Zaskoczony blondyn zamrugał kilka razy upewniając się, że to co widzi nie jest jedynie wymysłem jego wyobraźni. Gryfonka uprzejmie skłoniła się w stronę gości, a w jego kierunku posłała nieśmiały uśmiech. Odchrząknął gdyż z wrażenie głos uwiązł mu w gardle. - Dlatego przedstawiam wam nowy produkt Malfoy Corporation – w tym momencie machnął zgrabnie różdżką, a po jego prawej stronie w powietrzu zawisła Flash 4.0. Gromki aplauz wymieszany z okrzykami podziwu przebiegł po całej sali. - Życzę udanej zabawy – powiedział z uśmiechem na twarzy jednocześnie szukając wzrokiem swojego najważniejszego gościa. Czym prędzej zbiegł ze sceny i ruszył w tłum gości po drodze odbierając niezliczone gratulacje i wyrazy uznania. Kapela zaczęła grać muzykę, na sali pojawiły się przekąski, a goście zaczęli się bawić. Obszedł każdy znany mu zakamarek, ale nigdzie jej nie było. Zrezygnowany stanął przy barze i zamówił whisky z lodem.
- Znudzony Malfoy? - usłyszał za swoimi plecami delikatny, kobiecy głos, który mógł należeć tylko do niej. Przymknął swoje powieki bojąc się, że gdy je otworzy ona zniknie.
- Nie bardziej od ciebie – odparł w końcu odwracając się w jej stronę. Gryfonka posłała mu ironiczny uśmiech. - Co tutaj robisz?
- Przyszłam popatrzeć jak sprzedajesz miotłę – odpowiedziała rozbawiona jednocześnie przyglądając mu się z zaciekawieniem.
- Dlaczego...?
- Blaise – wyjaśniła. Widząc jego pytające spojrzenie przysunęła się bliżej i zadowolona wyszeptała mu do ucha. - Twój przyjaciel wszystko mi powiedział i pokazał – Draco poczuł jak robi mu się gorąco. Zabiję go pomyślał.
- Pokazał? - powtórzył dla pewności.
- Masz wszystkie czasopisma, w których są moje zdjęcia. Odkupiłeś od Magicznego Gentelmena całą moją sesję zdjęciową z twoją miotłą – powiedziała tryumfalnie. - Byłeś niemal na wszystkich pokazach mody, w których brałam udział. Przypadek? - zapytała z tajemniczym uśmiechem na ustach. Dyskretnie wciągnęła zapach jego perfum, który nieustannie jej towarzyszył odkąd się rozstali. To co pokazał jej Zabini chwyciło ją za serce.
- Nawet jeśli to prawda – mruknął. - Co to zmienia?
- Wszystko – wyznała szczerze gryfonka. - Kochałeś mnie na długo przed Astorią – Draco zaśmiał się kręcąc z niedowierzaniem głową. Spojrzał głęboko w jej piękne, brązowe oczy.
- Jesteś pewna? - zapytał z nutką nadziei w głosie. Hermiona skinęła głową uśmiechając się do niego.
- Mogę prosić wino? - zwróciła się w kierunku barmana, ale blondyn złapał ją za rękę i odciągnął od kontuaru.
- Wychodzimy – wymruczał jej do ucha, delikatnie nadgryzając jego płatek. Kątem oka zauważył uśmiechniętego Blaise'a, który z zadowoleniem popijał szampana.
- A przyjęcie? - zapytała zdziwiona Hermiona. Draco popatrzył w kierunku przyjaciela, który skinął głową na potwierdzenie jego myśli.
- Diabeł wszystkiego dopilnuje – uspokoił ją. - Chyba że chcesz zostać? - zapytał natychmiastowo. Brązowooka potrząsnęła głową w geście zaprzeczenia i po chwili już ich nie było.
***

CZYTAM = KOMENTUJĘ

24 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobała :)
      Pozdrawiam
      pola

      Usuń
  2. Wróciłam ze spotkania z przyjaciółkami i naszła mnie ochota na przeczytanie kolejnego punktu z Twojego top 10. Wchodzę i widzę kolejną miniaturkę, cóż za miłe zaskoczenie :) Jednak szkoda, że zakończyłaś w takim momencie. Jestem troszkę zawiedziona, bo tak się zaczytałam, że aż zdziwiłam się, że to już koniec. Z niecierpliwością czekam na kolejny wpis, szczególnie na kolejną część home ;) Pozdrawiam i również życzę powodzenia na zbliżającej się wielkimi krokami sesji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że ktoś korzysta z polecanych przeze mnie TOP 10 :) Co do miniaturki wydawało mi się, że będą narzekania, że jest za długa, a nie, że za szybko się skończyła :) Myślałam, że ciąg dalszy po wyjściu z przyjęcia jest tak oczywisty, że nie trzeba go dokładnie opisywać, zostawiłam otwartą furtkę dla Waszej wyobraźni :) Możecie ich wysłać na spacer, na kolację, do domku w Glencoe czy też prosto do łóżka :)
      Bardzo dziękuję Repesco za Twój komentarz. Opinie czytelników są dla mnie bardzo ważne :)
      Pozdrawiam serdecznie!
      pola

      Usuń
  3. Jestem mile zaskoczona że znalazłaś czas i napisałaś taką świetną miniaturke. Cóż to obfity czas nauki dla studentów i nie tylko dlatego życzę Ci powodzenia na sesji. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohohoh, przecudnie słodka miniaturka ;) Pisałaś, że będzie długa, a nim się obejrzałam był już koniec. piszesz po prostu tak fantastycznie, że wszystko czyta się jednym tchem. :3
    Życzę Ci powodzenia na sesji i szybkiego powrotu do Nas, z kolejnymi, cukierkowymi miniaturkami ;)
    Pozdrawiam.
    Avis.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tobie również życzę udanej sesji i wielu chęci do nauki, bo wiem, że się przydadzą.:P
    Generalnie miniaturka jest cudowna, długa i fajnie, zgrabnie napisana.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku to było świetne !!! :) Wczoraj przeczytałam wszystkie rozdziały 'Nice Surprise' jestem zachwycona twoim talentem. Rób to co kochasz i nie przestawaj.
    Ps. Czekam z niecierpliwością na kolejne posty <333
    Natalia.

    OdpowiedzUsuń
  7. O Merlinie! Jak ja uwielbiam Twoje miniaturki! Wszystkie są niesamowicie oryginalne, świetnie napisane, no po prostu cudowne! :) Kocham Twój humor w wykonaniu Draco i Hermiony, czy też Blaisa. Wspaniale opisujesz uczucia.
    Niestety, dla mnie, miniaturka skończyła się bardzo szybciutko mimo jej imponującej długości!

    Hah, przepraszam za taki nieposkładany komentarz, ale nie mogę zebrać myśli!

    Czekam na kolejne miniaturki!
    Serdecznie pozdrawiam i życzę powodzenia w czasie sesji!

    Buziak,
    Promise

    pragnienia-naszego-serca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, to ja Never, pamiętasz mnie jeszcze? :)

    "Zawsze była otwartą księgą- tak mówiła. Przecież nie miała żadnych wspaniałych tajemnic, nigdy nie ukrywała niczego szczególnego przed przyjaciółmi. Gdy pytali, odpowiadała wprost. To przecież normalne.
    Zawsze taka była. Urocza postać drugoplanowa. Jej wyjątkowe cechy wystarczały by mogła wybić się z tła postaci epizodycznych i czyniły z niej dobre wsparcie dla głównego bohatera. Oczywiście. Wkraczała do akcji w momencie kryzysowym i ratowała sytuację. Niewiele emocji. Jednostajne nastroje przez większość czasu. Tyle się w niej widzi.
    Spokojna, mądra, wierna, ambitna – mówimy bez zastanowienia. Myślimy, że wiemy o niej wszystko. Nie tylko my. Większość.
    A przecież zasługuje na więcej. Na znaki szczególne, słabości. Na prywatność.
    Mówimy, że ją znamy, choć nie mamy prawa do takich słów."

    Zapraszam na nowe opowiadanie "Just Breathe".
    ostatnie-dramione.blogspot.com

    Pozdrawiam,
    Never

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana miniaturka rewelka ;)
    Uwielbiam Twój styl pisania jest taki lekki i płynny :3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowna miniaturka. Ubóstwiam jej klimat, bohaterów, ich relacje, po prostu wszystko :) Kolejna miniaturka, którą podbiłaś moje serce. Co tu dużo mówić, ona ma w sobie to "coś" i z całą pewnością jeszcze kiedyś do niej wrócę :)
    Tymczasem życzę Ci zapału do nauki i powodzenia na sesji :)
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I oczywiście zapomniałam dodać, że uwielbiam piosenkę, do której pisałaś <3

      Usuń
  11. Super mega super
    Genialnie piszesz
    Powodzenia na sesji

    Hazel

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej, minęło już trochę czasu od publikacji tej historii, ale i tak napisze - wow twoje miniaturki są naprawde świetne! Świerze, nie schematyczne pomyśły, umiejętnie napisane i oczywiście o świetnej parze :)
    Dlatego zastanawiałam się czy jest możliwie, żebyś wysłała mi swoje miniaturki w wersji pdf? Jeśli tak, to mój mail to: shadow989898@gmail.com

    Pozdrawiam,
    Shadow

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialna miniaturka!

    Wydawało mi się, że wszystkie Twoje miniaturki już przeczytałam, a tu taka miła niespodzianka.

    Jestem nią oczarowana. I to nie tylko dlaczego że Twoje postacie są tak wspaniale rozbudowane, ale też dlatego że wydają się one takie autentyczne.

    Bardzo podoba mi się również to, że robiąc z Hermiony seksowną modelkę, nie zmieniłaś jej charakteru. Była taka jak powinna być. Odważna, niezależna i inteligentna, z poczuciem humoru, a równocześnie tak uroczo zagubiona w wielkim świecie.

    Co do Dracona to on zachwyca jak zawsze. Jest on w tym samym czasie niepoprawnym romantykiem jak i podstępnym ślizgonem. Według mnie to połączenie idealne<3

    W ogóle to w tej miniaturce to wszystko było idealne. Zaczynając od postaci, przez fabułę a na opisach kończąc.

    Jednym słowem cudo.

    Pozdrawiam serdecznie. Życzę czasu, chęci i weny. Bo pamiętaj że tu nadal masz grono miłośników Twojej twórczości

    Buziaczki
    Rosie

    OdpowiedzUsuń
  14. Jedna z lepszych miniaturek jakie czytałam. Ciekawa i pomysłowa, a teraz o takie ciężko.
    Oby tak dalej:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham <3 kocham kocham <3 najlepszy blog ever ♡

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudo !!! Uwielbiam twojego bloga i zazdroszcze ci talentu :) . Ale spadam czytać dalej ♡

    OdpowiedzUsuń
  17. Miniaturka dobra, ale czytałam lepsze Twojego autorstwa :) Może za bardzo przyzwyczaiłam się do doskonałych pojedynków słownych Hermiony i Draco... ? :)

    Pozdrawiam

    Malwina

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetna! :D ale brak mi walki Draco o Hermionę ; c Dobrze, że Blaise załatwił sprawę xd



    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowna miniaturka świetna po prostu ♥ Chce takie podobne :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale świetne piszesz! I masz genialne pomysły ;) pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń