Mam dla Was niespodziankę za to, że tak miło mnie przyjęłyście w tym gronie i za wszystkie miłe komentarze :) Nowy post przed Wami. Życzę miłego czytania :) mam nadzieję, że nie zawiodę Waszych oczekiwań!
Miłego weekendu! :)
pola
„Są
tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli
się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu
pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od
miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie.
„
Przed
domem Hermiony czekała szczupła kobieta z dwójką małych dzieci, młodsze z nich cicho płakało. Miała potargane włosy i rozciętą wargę. Hermiona szybko wysiadł z samochodu.
-
Pani Knick co się stało? - zapytała przerażona.
-
Ja... Ja bardzo przepraszam, ale on... - kobiece nerwy nie wytrzymały,
łzy popłynęły po zmęczonej twarzy, a na ulicy rozległ się cichy
szloch. Panna Granger wzięła od roztrzęsionej matki dziecko.
-
Już dobrze. Proszę się uspokoić.
-
Niech pani nie płacze. Proszę – blondyn podał roztrzęsionej kobiecie chusteczkę. Brązowooka nawet nie usłyszała kiedy wysiadł
z samochodu i podszedł do nich - ktoś pani zrobił krzywdę? -
zapytał spokojnym głosem, zupełnie innym od tego, którym zwracał się do
Hermiony.
-
Mój mąż... On przyszedł znowu pijany i zrobił awanturę.
Przecież ja mam dwoje małych dzieci jak one mają się wychowywać
w takiej rodzinie? Przyprowadził ze sobą jakąś wywłokę do naszego
domu, do naszej sypialni... Ja mu wszystko wybaczałam, a on... -
kobieta ponownie rzewnie zapłakała. Popatrzyła przerażonymi
oczami na blondyna oraz Hermionę i nagle jej szloch ustał – Przepraszam pani ma gościa, nie powinnam zawracać głowy o tak późnej porze. My sobie gdzieś pójdziemy na noc.
Przyjdę jutro tak jak byłyśmy umówione – wyciągnęła szczupłe
dłonie aby zabrać dziecko z rąk Hermiony.
-
Pani Knick ja nie mam żadnego gościa. Pan Malfoy właśnie jedzie
do domu, a my spokojnie porozmawiamy u mnie, dzisiaj panią przenocuje. Nie chce słyszeć słowa sprzeciwu. – ruszyła w
stronę drzwi, przekręciła klucz i zaprosiła zapłakaną kobietę
do środka. Malfoy ruszył za nią.
- A
ty dokąd? – zapytała zdziwiona gryfonka.
-
Może się na coś przydam – odpowiedział chłodno blondyn.
-
Nie Malfoy, nie przydasz się. Poza tym przecież spieszysz się na swój masaż. Taka mała rada ode mnie: wykąp się przed nim bo cuchniesz
papierosami jak popielniczka – dziewczyna posłała mu złośliwy uśmiech.
-
Nie bądź taka mądra Granger. Gdyby się coś działo to dzwoń –
podał jej swoją wizytówkę.
-
Obejdzie się. Udanego wieczoru – miała dość towarzystwa tego rozpieszczonego blondyna. Czekał ją długi wieczór i jeszcze
dłuższy dzień.
Hermiona przebudziła się z lekkim bólem głowy, spojrzała na zegarek, na którym dochodziła siódma. Wczoraj wieczorem pojechała jeszcze z panią Knick do św. Munga zrobić obdukcję gdy ta zgodziła się na pozew o rozwód. Dla kobiety najgorsze było to, że nie ma pracy przez co jest całkowicie uzależniona od męża. Gryfonka obiecała jej pomoc dlatego przed zaśnięciem zadzwoniła do Ginewry, która podała jej adres przytułku dla samotnych czarownic. Brązowooka westchnęła i powoli wstała z łóżka. Miała w swoim domu gości więc należało ich porządnie przywitać. Wzięła szybki prysznic i zeszła do kuchni, w której już czekała pani Knick.
-
Dzień dobry – powiedziała łagodnie Hermiona. - Wyspała się
pani?
-
Dzień dobry. Przepraszam, że tak bez pytania tu weszłam... Nie
mogłam spać - odpowiedziała cicho. – To wszystko jest takie
okropne - łzy ponownie zalśniły w jej oczach – wie pani co jest
najgorsze? Jak się poznaliśmy to był całkiem inny człowiek miły,
troskliwy i opiekuńczy. A teraz? Nie wiem co się z nim stało. Nie
poznaję mojego własnego męża. Może to ja jestem okropną żoną?
-
Nie wolno pani tak myśleć! Jest pani piękną, młodą, kobietą z dwójką wspaniałych dzieci.
Będziemy walczyć o zasłużone alimenty, pomogę pani znaleźć
pracę. Przyjaciółka znalazła dla mnie ośrodek dla samotnych
czarownic z dziećmi gdzie tymczasowo pani zamieszka. Będzie dobrze.
Musi pani w to wierzyć - Hermiona ścisnęła dłoń kobiety aby
dodać jej otuchy – a teraz zjemy jakieś śniadanie.
Panna
Granger nastawiła ekspres do kawy i przyrządziła tosty. Spokojnie
zjadły śniadanie. Później obudziły się maluchy, pani Knick je
nakarmiła, a brązowooka zebrała się do pracy.
-
Może pani tutaj zostać dopóki nie wrócę. Proszę się czuć jak
u siebie w domu. Potem przetransportujemy panią do „Pomocnej
dłoni”.
-
Bardzo dziękuję – powiedziała kobieta ze łzami radości w
oczach.
Draco
Malfoy siedział w swoim gabinecie. Był wypoczęty po wczorajszym
masażu, który skończył się oczywiście namiętną nocą. Przed oczami ciągle miał obraz zapłakanej kobiety z dwójką
dzieci, której mąż zachowuje się jak zwierzę. Blondyn brzydził
się przemocą wobec kobiet. Doskonale pamiętał czasy kiedy jego
ojciec wracał ze zgrupowań śmierciożerców i ten wewnętrzny niepokój przed tym w jakim będzie nastroju. Chłopak nie wierzył w uczucia
ani ich wpływ na postępowanie ludzi. Twierdził, że to rozsądek jest
odpowiedzialny za nasze zachowanie. Bardzo sceptycznie podchodził do
miłości, wręcz nie wierzył w jej romantyczną wersję do końca
życia. Z niechęcią pogodził się z myślą, że musi zawrzeć
związek małżeński. Postanowił, że jego małżeństwo będzie
zwykłą fikcją. Potok myśli przerwało ciche pukanie.
-
Proszę! - powiedział głośno. W drzwiach ukazała się rudowłosa
dziewczyna, a za nią brunet. - Co wy tutaj robicie? Ginny odwołałaś
ślub bo zrozumiałaś, że jednak to mnie bardziej kochasz? -
zapytał wesoło.
-
Smoku bardzo zabawne – powiedział urażony Zabini. – Mamy do ciebie
poważną prośbę. W zasadzie do ciebie i Granger...
-
Hermiony – poprawiła go rudowłosa - ale ona jest w sądzie i nie
ma teraz czasu. Później musi pomóc jakiejś kobiecie w
przeprowadzce.
-
Siadajcie – powiedział Draco wskazując miejsca przed biurkiem,
drugą dłonią nacisnął przycisk na swoim nowym gadżecie. – Margaret przynieś nam trzy kawy - poprosił. Oczywiście mógł wyczarować sobie napój i coś do niego, ale nie po to
miał taką kusząca sekretarkę żeby siedziała ciągle za biurkiem. Po
pięciu minutach do gabinetu weszła długonoga blondynka ubrana w krótką spódniczkę i bluzkę z dużym dekoltem. Ginny nasuwało się jedno
określenie na opisanie tej dziewczyny, ale postanowiła zachować je dla siebie. Spojrzała za to na Dracona, a w jej oczach rysowało się
pytanie „naprawdę?” na co chłopak bezradnie wzruszył ramionami i się uśmiechnął. Sekretarka szybko się pojawiła i równie szybko zniknęła,
pozostawiając po sobie tylko kawę i ciasteczka.
-
Słuchaj Dracze sprawa jest następująca – zaczął Blaise. Blondyn spojrzał z
ciekawością na przyjaciela – jak wiesz za miesiąc jest mój ślub, a obecnie w Europie są międzynarodowe czarodziejskie targi, na
które chce się udać moja narzeczona. Mam do zrealizowania
poważny kontrakt we Francji dlatego postanowiliśmy lecieć razem. W
związku z tym, że jesteś naszym świadkiem chcielibyśmy cię
prosić o dopilnowanie wszystkich formalności. Większość jest
pozałatwiana zostały tylko drobnostki. Zgadzasz się?
-
Blaise wiesz dobrze, że na mnie możesz polegać całe życie, ale
jesteście pewni, że sami nie chcecie dopilnować takich spraw? W końcu to wasz ślub – Draco uniósł sugestywnie brew i
spojrzał na przyjaciół.
-
Przecież mamy podobne gusty, a ja mam do ciebie zaufanie.
- Tak jak ja do Hermiony – wtrąciła Ginny. – Tutaj masz listę spraw, o
które musicie zadbać - mówiąc to podała mu dwie kartki papieru zapełnione starannym pismem. - Wracamy za cztery tygodnie. Dziękujemy z
całego serca. - Powiedzieli radośnie po czym pospiesznie wyszli. Chłopak spojrzał na kartkę, a na jego twarzy pojawił się wyraz zdziwienia.
-
Jak ja do cholery mam wybrać kwiaty? - zadał sobie pytanie.
Przejrzał całą listę, na spodzie był zaapisany numer do Hermiony
z dopiskiem „nie wykorzystuj go do niecnych celów”. Tego nie trzeba było mu dwa razy powtarzać. Z uśmiechem pod nosem wybrał pospiesznie numer.
-
Hermiona Granger słucham.
-
Cześć Granger.
-
Malfoy nie mam teraz czasu.
-
Mam dla ciebie listę.
-
Jaką listę? - zapytała zaskoczona. Po chwili jednak
przypomniała sobie wiadomość od przyjaciółki. - A tak Ginny coś
wspominała. Możesz mi to wysłać sową lub mailem? Nie mam jak
jej odebrać.
-
Podrzucę ci ją do domu. O której będziesz?
- Po prostu ją wyślij...
-
Nie, Granger to są ważne rzeczy.
-
Nie musisz mnie pouczać!
-
Widocznie muszę i widocznie nie zależy ci na ślubie swojej
najlepszej przyjaciółki – syknął do słuchawki. Dziewczyna
zazgrzytała ze złości zębami.
-
Podrzuć mi ją w takim razie do domu o osiemnastej.
-
Ale... - chłopakowi nie było dane dokończyć gdyż w słuchawce
rozległ się dźwięk przerwanego połączenia. Draco ponownie
wybrał numer.
-
Czego znowu chcesz ?! - wrzasnęła, aż blondyna zabolało ucho.
-
Nie mogę o osiemnastej.
- To masz problem bo ja nie mogę wcześniej.
- W
takim razie przyjedź po nią do mnie. Chyba znasz adres?
-
Zastanowię się. Do widzenia - mruknęła i kolejny raz odłożyła
słuchawkę.
Hermiona
w ciągu dnia przeprowadziła trzy rozprawy, a także złożyła pozew
rozwodowy pani Knick,. Później pojechała wraz z nią do jej domu
po rzeczy i drobne pamiątki. W drodze do „Pomocnej dłoni” gryfonka odkryła, że powódka ma doskonałe wykształcenie
księgowe. Jakim cudem do tej pory nie znalazła pracy?
-
Wie pani jak to jest. Człowiek się poświęca rodzinie. Początkowo
był mąż, bardzo chciałam o niego dbać, więc robiłam obiady, dbałam o dom.
Potem pojawiły się dzieci i nie mogłam pracować. Nie powiem żeby mi nie brakowało samodzielności finansowej, ale dobro rodziny
było najważniejsze... Nie żałuję – głos kobiety powoli się
łamał – jednak teraz muszę coś znaleźć.
-
Spokojnie - brązowooka mówiła łagodnym głosem. – Ma pani
gdzie mieszkać, praca też się znajdzie, a gdy już stanie pani na
nogi wtedy na pewno znajdzie się jakieś własne mieszkanie. Nie trzeba
martwić się na zapas - przypomniała spokojnie. Reszta drogi ubiegła w ciszy. Personel domu
dla samotnych czarownic okazał się bardzo przyjazny, Hermiona mogła
być spokojna o swoją klientkę. Dochodziła godzina 18.00, gdy udała się do Malfoy Manor. Brama wjazdowa była otwarta
„spodziewał się, że przyjadę” pomyślała. Willa robiła wrażenie, była biała z ciemnymi oknami, czarnym dachem i
potężnymi drzwiami wejściowymi. Gryfonka niepewnie podeszła do
drzwi, na których widniały dwa smoki „no tak Slytherin górą”
przemknęło jej przez głowę. Miała zapukać, gdy drzwi się
otworzyły i stanął w nich starszy człowiek.
-
Panna Granger?
-
Tak.
-
Zapraszam – mężczyzna ustąpił jej miejsca. - Pan Malfoy kazał
panią skierować do swojego gabinetu. Pójdzie pani schodami na górę i skręci w prawo.
Trzecie drzwi po lewej stronie. Panicz zaraz dołączy.
-
Dziękuję - odparła uprzejmie i ruszyła schodami na górę.
Po drodze mijała przepiękne obrazy zdobiące ściany domu. W głębi ducha musiała przyznać, że ktoś miał dobry gust. Przez to wszystko Hermiona zapomniała gdzie ma iść. Ujrzała na końcu korytarza
otwarte drzwi i palące się światło, więc ruszyła pewnie w tamtą
stronę. Gdy stanęła w drzwiach jej oczom ukazał się dosyć
niespotykany widok.
Dobra, przyznaję tytuł mistrza kończenia w nieodpowiednim momencie. :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, nie zawiodłaś oczekiwań :)) bardzo mi sie podoba, czekam na kolejny. !
Odiumortis.
Popieram moją poprzedniczkę nie zawiodłaś:-) Rozdział genialny,a kończenie w takim momencie to JEDNO WIELKIE ZABÓJSTWO!!!! :-D Szkoda mi tej kobiety,ale koniec końców Hermiona jej pomogła i wszystko skończyło się dobrze :-) Bardzo podoba mi się twój sposób pisania.Niby prosty,a tak trafia do czytelnika,że trudno się oderwać i chce się więcej,więcej i więcej.Cóż ciekawe co tam zobaczyła Miona?? Blog zapowiada się świetnie i życzę Ci,aby było tak dalej i oczywiście weny,weny i jeszcze raz weny :-*
OdpowiedzUsuńCzarna Róża
Ciekawe opowiadanie. Sprawia, że chce się więcej. Dlatego apeluję do Ciebie, pisz kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPostaram się odwiedzać Twojego bloga jak najczęściej w nadziei, że jest nowy rozdział.
Czekam na kolejne...
Pozdrawiam i życzę weny. :3
Avis.
Haha zobaczyła Malfoya z jakąś blondynką. Ahh a ja do kuźwy nie mogę zrozumieć dla czego do jasnej Cholery nie wyświetlił mi się na blogu że jest nowy rozdział ahh dobra lecę czytać kolejny.
OdpowiedzUsuńBuziaczki Tatia.
Podoba mi się baaaardzo ale to baaaaaaardzo to, że piszesz również o innych rzeczach, rozwijasz inne tematy. Jest to ciekawy sposob pisania, a nie tylko Draco i Hermiona, Draco i Hermiona i tak w kółko :) Super ! Robi się ciekawie :))
OdpowiedzUsuńCzytelniczkaGreen.
Kolejny świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńChodź jak dla mnie akcja trochę za bardzo pędzi, ale widzę w tym pewne plusy.
Co do postaci to na razie nie mogę o nich dużo powiedzieć. Jak na razie Draco to wolny duch nie wierzący w miłość a Hermiona zapracowana prawniczka, ale wierzę że to zmienisz w następnych rozdziałach. Podoba mi się, też to że oboje są tacy cieplii i empatyczni.
Trzymaj się ciepło
Rosie
powiem ci że koniec drugiego rozdziału a ja nadal jestem zachwycona :D żadnych większych błędów , czyta się świetnie i wszystko jak na razie rozwija się w idealnym tempie :D powodzenia i oby tak dalej :D
OdpowiedzUsuńMina
Nieźle :)
OdpowiedzUsuńMalwina
zaczelam ta historie czytac juz drugi raz w tym tygodniu! nie moge sie doczekac az wrzucisz kolejna czesc 'Home' :)
OdpowiedzUsuńjestem tutaj od niedawna calkiem przypadkiem i stwierdzialam, ze nie ma lepszych od Ciebie w takich historyjkach! w dodatku to temat Hermiona-Draco!
/domi.ec