Obiecałam więc jest! :) dziękuję ODIUMORTIS i czarnej.róży za komentarze :) kolejny rozdział 1 września dla tych, którzy rozpoczynają rok szkolny :)
Pozdrawiam!
pola
„Ci,
którzy żyją nadzieją, widzą dalej. Ci, co żyją miłością,
widzą głębiej. Ci, co żyją wiarą, widzą wszystko w innym
świetle.”
Starsza kobieta o blond włosach leżała na łóżku i cicho szlochała.
Młodsza, kruczoczarna nachylała się nad nią i masowała jej nogi.
W kącie pokoju siedział Draco, który przyglądał się ile
można dostrzec spod krótkiej spódniczki młodszej z nich. Ślizgon westchnął i powiedział:
-
Mamo proszę cię, postaraj się dla mnie - jego głos był tak
łagodny jakby zwracał się do małego dziecka. Brązowookiej od
razu przypomniało się, że w podobny sposób zwracał się do jej
klientki.
-
Przepraszam pomyliłam drzwi – Hermiona powiedziała cicho, czując się bardzo niezręcznie. Starsza kobieta przestała płakać, spojrzała na Hermionę i powiedziała:
-
Bardzo dobrze, że ktoś w końcu przyszedł i zobaczył jak oni mnie
męczą! - uśmiechnęła się delikatnie do Hermiony - Witam panno
Granger. Widzi pani co mi przyszło na stare lata?
-
Bardzo panią przepraszam pani Malfoy. Nie powinno mnie tutaj być.
-
Rzeczywiście Granger nie powinno cię tu być – warknął blondyn. – To nie ten koniec domu. Nie odróżniasz lewej od prawej? –
jego wzrok przeszywał Hermionę.
-
Draco! Gdzie twoje maniery? - zapytała oburzona starsza kobieta –
natychmiast przeproś!
-
Ależ mamo... - zaoponował, ale ujrzawszy stanowcze spojrzenie kobiety dodał – sorry Granger,
po prostu nie lubię takich bezmyślnych...
-
Draconie Malfoy'u! - matka blondyna patrzyła na niego jakby pierwszy
raz ujrzała własnego syna – tyle razy ci mówiłam, że kobiecie
należy się szacunek. Nie tak cię wychowałam, ale najwidoczniej
moje nauki poszły w las skoro taką mądrą i piękną kobietę
traktujesz w ten sposób - w jej głosie słychać było nutkę zawodu – Koniec dzisiejszych ćwiczeń! - powiedziała ostro do kruczoczarnej dziewczyny, która już miała zaprotestować, ale wystarczyło jedno spojrzenie starszej pani i nic nie powiedziała. Pani Malfoy zwróciła się w stronę Dracona –
odprowadź ją do drzwi, nie widzisz, że mam gościa? – po czym
spojrzała łagodnie na Hermionę - Najmocniej panią przepraszam za
Dracona. On po prostu czasami zachowuje się jak nastolatek.
-
Nic nie szkodzi – bąknęła Hermiona posyłając jej delikatny uśmiech – już
się przyzwyczaiłam.
-
Mamo nie sądzę aby Granger miała czas na rozmowy – wtrącił uprzejmie blondyn. Narcyza Malfoy zaintrygowała gryfonkę.
Była osobą, która potrafi przywołać Draco do porządku co było rzadkością, poza tym stanęła w jej obronie więc...
-
Sądzę, że mam czas na krótką rozmowę z tak uprzejmą kobietą
jak twoja mama – rzekła brązowowłosa przesłodzonym głosem w
stronę blondyna - Możesz nas zostawić same? - Malfoy posłał jej
spojrzenie wściekłego bazyliszka i wyszedł razem z
pielęgniarką z pokoju.
-
Pewnie się zastanawiasz dlaczego chcę z tobą porozmawiać? -
zapytała wesoło Narcyza.
-
Nie ukrywam, że mnie pani tym zaintrygowała.
-
Czytałam o tobie duży artykuł w „Proroku”. Jesteś silną
kobietą i bardzo dobrym prawnikiem, Lubisz pomagać innym ludziom.
-
Potrzebuje pani pomocy? - zapytała zaskoczona Hermiona.
-
Nie. Po prostu podziwiam cię. Zawsze uważałam, że społeczeństwu
potrzebne są takie kobiety jak ty - jasnowłosa kobieta uśmiechała się
w tak przyjazny sposób, że na sercu robiło się cieplej – poza
tym chciałam trochę utrzeć nosa mojemu nieznośnemu synowi, który zapewne umawia się już na kolację z Cho.
-
Nie wiem co powiedzieć. Bardzo pani dziękuję za te pochlebstwa.
- Gryfonce zrobiło się bardzo miło. – To była
Cho Chang? - dodała zdziwiona.
-
Tak. Przychodzi do mnie na ćwiczenia. Być może nie wiesz o tym, że miałam
drobny wypadek i potrzebuję teraz rehabilitacji - wyjaśniła. - Ta dziewczyna mnie
okropnie męczy – powiedziała udając oburzoną.
-
Powinna pani pracować nad sobą. Każda kobieta musi znaleźć w
sobie wolę walki. Powtarzam to wszystkim moim klientkom, którym
wydaje się, że rozwód to koniec świata. Być może i jesteśmy
słabsza płcią, ale trzeba walczyć. Musimy pokazać, że potrafimy
o siebie zadbać. Pani też niech się nie poddaje - mówiła to
pewnym, ale także pełnym czułości i troski głosem. - Dodatkowo dostarcza pani rozrywki Draconowi, który korzystając z okazji może umówić się z
piękną dziewczyną - ostatnie zdanie wywołało śmiech Narcyzy.
-
Być może jest ładna, ale nie tak inteligentna jak ty – głos
kobiety był całkiem inny niż podczas ćwiczeń, słychać w nim
było ożywienie i radość – Gdybyś potrzebowała pomocy
w jakiejkolwiek sprawie śmiało możesz do mnie przyjść - zaproponowała i na chwilę odpłynęła myślami gdzieś daleko - Teraz leć do
Draco. Oboje zapewne nie macie dużo czasu - Hermiona pożegnała
się z panią Malfoy i skierowała się do drzwi. Już miała
wychodzić gdy usłyszała ciche pytanie:
-
Hermiono obiecasz mi coś?
-
To zależy – odpowiedziała spoglądając uważnie w stronę łóżka.
-
Odwiedzisz mnie jeszcze kiedyś? - Gryfonka uśmiechnęła się ciepło. Widać było, że Narcyza
potrzebuje kontaktu ze światem zewnętrznym oraz kogoś z kim mogłaby porozmawiać.
-
Pod warunkiem, że będzie pani ćwiczyć pani Malfoy. Przyjdę
zobaczyć jakie robi pani postępy, oczywiście jeżeli pani syn na
to pozwoli.
-
Pozwoli na co? - blondyn pojawił się jak duch. Stał i patrzył
przenikliwie na młodą, atrakcyjną kobietę.
-
Na to aby panna Granger mnie odwiedziła. Masz coś przeciwko Draco? -
pani Malfoy spojrzała łagodnym wzrokiem na syna.
-
Mamo przecież wiesz, że dla ciebie wszystko. Oczywiście Granger
możesz przychodzić o każdej porze dnia – posłał brązowookiej
skrzywiony uśmiech – i nocy - ostatnie słowa szepnął jej do
ucha tak, że tylko ona mogła je usłyszeć. Dziewczyna natychmiast
się zarumieniła. - Wybacz mamo, ale muszę porwać twojego gościa –
podszedł do łóżka i ucałował jasnowłosą kobietę - Damy przodem –
wskazał ręką drzwi. Hermiona idąc powoli korytarzem czuła na
sobie wzrok blondyna. Nagle zatrzymała się i odwróciła
-
Możesz tego nie robić? - zapytała z nutką irytacji w głosie.
-
Czego Granger?
-
Przestań gapić się na mój tyłek – syknęła.
-
Chciałabyś żebym to robił - blondyn podszedł bliżej, nachylił
się nad nią i szepnął do ucha – brakuje ci faceta. Rozumiem, że twoje ciało ma potrzeby. Możemy to zaraz załatwić -
jego głos był bardzo łagodny, a ciepły oddech na skórze
dziewczyny przyprawiał ją o przyjemny dreszczyk. Zapach blondyna uderzył w jej nozdrza otulając sobą wszystkie zmysły. Z niechęcią
musiała się otrząsnąć z tego przyjemnego stanu.
-
Odsuń się ode mnie – powiedziała lekko drżącym głosem. Odchrząknęła, spojrzała mu prosto w oczy i powiedziała pewnie – Moje ciało nie
ma żadnych potrzeb i nie brakuje mi faceta bo go nie potrzebuję - odsunęła się od niego i wskazała ręką przed siebie. - Prowadź panie na swe włości... przodem - W stalowych tęczówkach chłopaka można było dojrzeć sardoniczne rozbawienie.
Gabinet urządzono w dobrym stylu. Na środku pokoju stało masywne biurko, a za
nim skórzany fotel. Podłoga z ciemnych desek, przykryta była miękkim, ciemnozielonym, okrągłym dywanem.W jedną ze ścian wbudowano bibliotekę, naprzeciwko zaś stał pokaźny barek z alkoholami. W pomieszczeniu panował przyjemny półmrok. Draco jednym machnięciem różdżki wyczarował fotel dla Hermiony.
-
Napijesz się czegoś? - zapytał z kurtuazją.
-
Nie, dziękuję. Daj mi te papiery i pojadę do siebie – brązowooka czuła się niezręcznie będąc z nim sam na sam w gabinecie.
-
Powoli Granger – chłopak uśmiechnął się tajemniczo. – Mam dla
ciebie propozycję. Myślałem nad tą drobną pożyczką, której
chciałem ci udzielić i...
-
Pożyczką? - przerwała mu rozbawiona. - Przecież jasno powiedziałeś, że nie zrobisz tego
bezinteresownie.
-
Być może moglibyśmy zawrzeć pewien układ – Hermiona spojrzała na niego pytająco – proponuję ci ślub – powiedział
to w ten sposób jakby oferował jej kupno któregoś z nowych
gadżetów wyprodukowanych przez jego firmę.
-
Ty chyba oszalałeś? Żadnego ślubu nie będzie Malfoy! -
stwierdziła na wpół rozbawiona, a na wpół rozdrażniona.
-
Nie możemy sobie po prostu pomóc Granger? Ja tobie, a ty mi. Niby
jesteś mądra, ale nie myślisz logicznie – blondyn nalał sobie
Ognistej, upił łyk po czym spojrzał na nią spod przymrużonych
powiek. - Może pozwolisz, że przedstawię ci moją ofertę? -
gryfonka głośno westchnęła i usiadła w fotelu, który wyczarował specjalnie dla niej.
-
Zapewne moja odpowiedź nie gra roli, a więc słucham.
-
Mądra decyzja - stwierdził uradowany. - Gdybyś zgodziła się na moją... propozycję wtedy wszystkie posiadłości byłyby do twojej dyspozycji, a ja nie wtrącał bym się w żadne twoje sprawy zawodowe czy osobiste. Po
prostu musielibyśmy przeżyć całe życie - fałszywy, słodki uśmiech
powędrował w stronę Hermiony.
-
Istnieją rozwody – mruknęła.
- Widzisz Granger w tej rodzinie rozwody nie istnieją gdyż
proponuję ci półtorej milion funtów w zamian za wieczny ślub -
blondyn utkwił w niej uważne spojrzenie. Brązowooka wyglądała na
zaskoczoną zarówno ceną jak i absurdalnością tej oferty.
-
Uznam, że ta rozmowa nie miała miejsca - odparła po chwili namysłu. - Nigdy nie wezmę wiecznego
ślubu, a wiesz dlaczego? - nie czekając na jego odpowiedź oznajmiła – bo
jestem adwokatem i przeprowadzam rozwody. Nie istnieje coś takiego
jak wieczna miłość. Pomijam już fakt, że ten ślub nawet nie byłby zawarty z
miłości. Przeprowadziłam więcej rozwodów niż możesz sobie
wyobrazić i mało, który był z brakiem orzeczenia o winie!
Przeciwnie większość winy leżała po stronie mężczyzn, bo to wy
nie szanujecie instytucji małżeństwa! - Hermiona nie kryła swojego oburzenia. Jak on w ogóle mógł wpaść na tak durny pomysł? Wzięła głęboki oddech aby opanować emocje. - Daj mi te papiery, chcę
wrócić do domu - powiedziała pozornie obojętnym tonem.
-
Skoro nie wierzysz w miłość to dlaczego nie chcesz zawrzeć
fikcyjnego ślubu?
-
Bo nie robię czegoś co nie ma głębszego sensu – warknęła. – Papiery!
-
Kupienie rodzinnego domu nie ma głębszego sensu? - zapytał podając kartki zostawione przez Ginny. – Skoro nie wierzysz w szczęśliwe
małżeństwa to może odwiedź swoją przyjaciółkę od ślubu?
-
Malfoy powiedz wprost po co ci taka droga inwestycja?
- Mam ojca w Azkabanie i matkę leżącą w łóżku. Oboje nie
czują się najlepiej... majątek Malfoy'ów jest ogromny jednak jest
pewna magiczna klauzula zapisana w naszej rodzinie od pokoleń. Muszę
mieć żonę – głos blondyna był spokojny, wyglądał jakby
przywykł już do tej myśli. – Ja mogę pomóc tobie, a ty możesz
pomóc mi - zauważył rzeczowym tonem. - Daj spokój przecież nie nazbierasz miliona funtów
nawet gdybyś sprzedała wszystko co masz łącznie z ciałem
-
Poradzę sobie bez ciebie – szepnęła. Popatrzyła na punkty
zaznaczone przez jej przyjaciółkę – Mam nadzieję, że będziesz
mógł poświęcić trochę czasu zamiast uganiać się za
spódniczkami – posłała mu pytające spojrzenie.
-
Jasne. Wystarczy mi twoja spódniczka – Draco pomimo odmowy ze
strony Hermiony miał dobry humor, gdyż dzisiaj czekała go jeszcze
kolacja z Cho - Być może spodoba ci się to wszystko i będziesz chciała
przygotować swój własny ślub - brązowooka prychnęła.
-
Wybacz, ale jutro mam sprawę rozwodową pani Knick więc nie mogę
dłużej przebywać w twoim jakże miłym towarzystwie - oznajmiła i
wstała. Były ślizgon odprowadził dziewczynę do wyjścia. W hallu
natknęli się na Cho
-
Jesteś dużo wcześniej – zauważył zaskoczony blondyn.
-
Nie chciałam się spóźnić – zaszczebiotała wesoło brunetka.
Na te słowa Malfoy uśmiechnął się triumfalnie.
-
Zaczekaj tylko odprowadzę Granger do samochodu – dziewczyna
kiwnęła głową ze zrozumieniem.
-
Wiesz co Malfoy ? - zaczęła Hermiona gdy stali na dworze. Chłopak
spojrzał pytająco. – Jesteś żałosny. Nie stać cię na coś
lepszego? Mężczyzna powinien być myśliwym. To ty powinieneś być wcześniej w restauracji i czekać na nią. Żal mi ciebie, ale
jeszcze bardziej żal mi Chang, że w ogóle zawraca sobie głowę
takim kobieciarzem jak ty. - Słowa gryfonki nie zrobiły na blondynie najmniejszego wrażenie. Uśmiechnął się ironicznie i podszedł do niej bliżej.
-
Po prostu jej zazdrościsz Granger - oznajmił. Hermiona ponownie poczuła niesamowity zapach jego perfum. Przymknęła
oczy aby móc się chwilę nim delektować. Poczuła jak chłopak
nachyla się nad nią, chciała się odsunąć, ale samochód blokował
jej drogę.
-
Jutro o szesnastej przyjadę po ciebie – szepnął i mimowolnie
musnął ustami płatek jej ucha. Po ciele dziewczyny przeszedł
przyjemny dreszcz - odpowiada ci ta pora?
-
Myślę... - głos dziewczyny był lekko ochrypnięty – Myślę,
że tak – powiedziała pewnie - Udanego wieczoru - chciała
otworzyć drzwi samochodu lecz blondyn ją ubiegł.
-
Wzajemnie Granger, wzajemnie – poczekał aż brązowooka odjedzie i
skierował się do dom, w którym czekała na niego Cho.
-
Może pominiemy bezsensowną kolację, której ty i tak byś zapewne
nie jadła ponieważ wszystkie się odchudzacie i przejdziemy do
sedna naszego spotkania? - Malfoy spoglądał przenikliwym wzrokiem
na brunetkę. „Powinna mi odmówić, musi mi odmówić”
Dziewczyna przez chwilę wyglądała właśnie tak jakby chciała to
zrobić, jednak trwało to bardzo krótko. Spojrzała lubieżnie na blondyna, a na jej twarzy
zagościł radosny uśmiech
-
Jak sobie życzysz Draco. Prowadź – ruszyła powoli za chłopakiem,
który ciągle słyszał w głowie głos mówiący „Mężczyzna
powinien być myśliwym...”