Do zobaczenia
Pola
Witajcie!
Na
początku chciałam podziękować za życzenia te świąteczne i te
noworoczne :) jak zauważyła Kasia: nieraz chce się napisać, ma
się pomysł, ale brak czasu uniemożliwia to. Święte słowa. ;)
Część
z Was po przeczytaniu tego rozdziału może się obrazić...
Uwierzcie mi nie mogłam zrobić inaczej. Pomysł na to Dramione
zrodził się dwa lata temu kiedy to z tego świata odeszły dwie,
młode osoby. I pewne fragmenty mają już dwa lata. Nie mogłam i
nie chciałam ich zmieniać. Wybaczcie.
Rozdział niebetowany.
Za wszystkie błędy przepraszam.
Przypomnę
tylko: CZYTAM = KOMENTUJĘ
***
Hermiona
w milczeniu pokręciła głową, a po jej twarzy zaczęły spływać
łzy. Draco złapał ją za ramiona i delikatnie potrząsnął.
-
Granger do jasnej cholery nie czas na rozklejanie! Co się stało?
-
Nie wiem… Nikt nic nie wie! Był wypadek, to wszystko. Aurorzy są
na miejscu, sprawdzają jakieś ślady – blondyn rozejrzał się po
szpitalnym korytarzu poszukując jakiejś znajomej twarzy pracującej
w Biurze Aurorskim, ale nikogo takiego nie zobaczył.
-
Kurwa mać! - przechodząca sanitariuszka zgromiła go wzrokiem. Dla
nich był nikim ważnym, a jego przyjaciele tylko jednym z
kilkudziesięciu przypadków jakie do nich trafiły.
-
Ich stan jest niestabilny – oznajmiła cichym głosem brązowooka.
- Nie chcą mi pokazać wyników badań, bo nie jestem rodziną –
łzy ponownie zalśniły na bladym policzku gryfonki. Malfoy
bezradnie wpatrywał się w pustą, białą ścianę. W ostatnich
latach szpital przeszedł gruntowny remont i daleko mu było do
starego, obskurnego wyglądu.
-
Możemy do nich wejść? - w jego głosie było słychać nieśmiałą
nutkę nadziei. Hermiona pokręciła przecząco głową. Oczekiwanie
w takich momentach jest najgorsze. Dopóki człowiek nie wie niczego
na sto procent i nie zobaczy na własne oczy to ciągle liczy na cud.
Nawet jeżeli szczęśliwe zakończenie jest niemal nierealne to
ciągle się łudzi, że może się uda, może akurat ten jeden,
jedyny raz zdarzy się coś niezwykłego... Hermiona i Draco stali
obok siebie w ciszy. Tacy różni od siebie, tak od siebie dalecy,
ale w ich głowach krążyła jedna myśl „Boże niech to wszystko
się dobrze skończy”. W takich chwilach nie pomagają ciepłe
słowa, czułe gesty. W takich chwilach liczy się nadzieja oraz to
żeby nigdy nie zgasła. Po chwili, która wydawała się wiecznością
przyszedł do nich uzdrowiciel.
-
Państwa przyjaciel jest w bardzo ciężkim stanie. Prosił mnie aby
was do niego przyprowadzić. Generalnie nie zgodziłbym się na to,
ale ze względu, że pani – spojrzał sugestywnie na Hermionę –
również jest uzdrowicielem możecie państwo wejść - oboje w
milczeniu skinęli głowami. - Jednak nie na długo – zaznaczył i
poprowadził ich do sali. Brunet leżał na szpitalnym łóżku
podłączony do specjalnej aparatury monitorującej jego czynności
życiowe. Z kroplówek sączyły się eliksiry mające na celu
poprawę stanu pacjenta. W pomieszczeniu namacalnie dało się wyczuć
wibrującą magię. Blaise był cały spuchnięty, poobijany i
podrapany. Draco zacisnął mocno pięści, widok takiego przyjaciela
kojarzył mu się tylko z jedną niebezpieczną misją, której się
podjęli dla Zakonu. Hermiona widząc wszystkie kroplówki,
urządzenia znajdują się przy chłopaku i ich odczyty wiedziała,
że jego stan jest zły, a nawet bardzo zły. Prawdziwym cudem było
to, że był przytomny i starał się wykrzesać z siebie wolę
walki.
-
Jesteście – wychrypiał z wielkim trudem. Oboje nachylili się nad
jego łóżkiem. Hermiona delikatnie położyła dłoń na przegubie
jego ręki.
-
Odpoczywaj – wyszeptała kątem oka obserwując odczyty urządzeń.
Draco z trudem przełknął ślinę. Nigdy nie był tak bezradny jak
w tej chwili.
-
Musisz z tego wyjść – powiedział patrząc w oczy przyjaciela.
Blondyn bezskutecznie doszukiwał się w nich choćby maleńkiego
błysku będącego namiastką wesołych iskierek, które nieustannie
tańczyły w oczach bruneta.
-
Draco… Przyrzeknij, że zaopiekujesz się moim dzieckiem – głos
Blaise'a był bardzo cichy. Widać było, że mówienie przynosi mu
coraz więcej trudności.
-
Wyjdziesz z tego – warknął Malfoy.
-
Herm?
-
Tak? - wyszeptała brunetka.
-
Pomóż mu. Ona was potrzebuje – gryfonka zauważyła, że serce
przyjaciela niebezpiecznie zwalnia.
-
Blaise odpoczywaj. Musisz nabrać sił. Przyjdziemy z Draco później.
-
Smoku przyrzeknij – dodał z naciskiem brunet i skrzywił się
ponieważ oddychanie sprawiało mu coraz większy ból - Obiecaj, że
nie oddasz jej obcym ludziom.
-
Przyrzekam – Draco starał się z całych sił aby jego głos nie
drżał. W pokoju nastała niebezpieczna cisza. - Diable! - blondyn
patrzył przerażony na przyjaciela. Hermiona spojrzała z niepokojem
na urządzenie. Organizm bruneta zaczynał się poddawać.
-
Niech pani wezwie uzdrowiciela! – rzuciła do pielęgniarki obecnej
w pokoju. Kobieta skinęła głową i wybiegła z pomieszczenia. Po
chwili pojawił się uzdrowiciel i kilkoro innych osób. Hermiona i
Draco zostali wyproszeni z pokoju.
-
Jak bardzo jest źle? - zapytał cicho blondyn. Gryfonka oparła
czoło o zimną ścianę.
-
Bardzo – odparła głosem wypranym z e mocji.
Po
chwili, która wydawała się trwać i trwać w nieskończoność
uzdrowiciele wyszli z pokoju i popatrzyli ze smutkiem w oczach na
oczekującą dwójkę.
-
Przykro nam. Obrażenia są tak rozległe, że nie możemy nic
zrobić... – brązowooka wiedziała co oznaczają te słowa.
-
Ile czasu mu zostało?
-
Jest pani lekarzem. Widziała pani odczyty – gryfonka skinęła
głową w milczeniu.
-
Granger? - Malfoy wpatrywał się w nią oczekując jakiejś
informacji, ale widząc, że jest to bezskuteczne przeniósł wzrok
na uzdrowiciela.
-
Kilka może kilkanaście godzin – odparł łagodnie mężczyzna.
Draco mocno zacisnął powieki.
-
Co z jego żoną? - zapytał z pustką w głosie.
-
Zmarła zaraz po przewiezieniu do szpitala - brązowooka słysząc te
słowa, poczuła jak ogarnia ją wielki chłód, a nogi zaczynają
drżeć. Powoli osunęła się na podłogę i usiadła na zimnych
płytkach. - Jeżeli jest coś co możemy dla państwa zrobić…
-
Zostawcie nas samych – warknął Malfoy. Uzdrowiciel skinął głową
i oddalił się pospiesznie. Blondyn odwrócił się w stronę
siedzącej gryfonki, która spoglądała błędnym wzrokiem przed
siebie. Przykucnął przed nią, mocno złapał ją za ramiona i
potrząsnął – Granger – Hermiona spojrzała na niego i ponownie
się rozpłakała.
***
Nie
pamiętał ile czasu trwała podróż do domu i z powrotem do
szpitala. Starał się zachować spokój i opanowanie. Siedząc przy
łóżku Blaise'a oddałby wszystko żeby się z nim zamienić.
-
Diable na wszystkie świętości tego świata nie zostawiaj mnie
samego – wyszeptał z nadzieją patrząc na nieprzytomnego bruneta.
- Nie możesz odejść zostawiając mi dziecko i Granger na głowie.
Walcz Blaise! Do kurwy nędzy walcz!
Godziny
mijały nieubłaganie. Blondyn wiernie nie odstępował łóżka na
krok. Zawsze walczyli razem. Niestety w ostatniej walce Draco mógł
tylko kibicować. Żadne prośby, modlitwy, a nawet groźby nie
pomogły. Po północy Zabiniego nie było już wśród żywych.
Malfoy stracił najwierniejszego przyjaciela. Jedynego przyjaciela.
***
Dawno
nie czuła takiej pustki jak teraz. Jeszcze niedawno rozmawiała z
Ginny o przyjęciu rocznicowym, a dzisiaj już ich nie ma. Życie
jest przewrotne, ludzie ciągle planują coś co tak naprawdę może
się nigdy nie wydarzyć, ciągle są zabiegani, nie mają czasu dla
siebie nawzajem, bo paradoksalnie wydaje im się, że mają go
jeszcze bardzo wiele przed sobą aż tu nagle los przecina linię
życia i już nas nie ma. Pojedyncza łza spłynęła po bladym
policzku gryfonki. Dlaczego oni? Dlaczego tak młodo? Przecież jest
tyle ludzi na świecie, tyle osób czyniących zło...
-
Zasnęła – usłyszała za sobą spokojny głos pani Malfoy,
Hermiona odwróciła się i popatrzyła smutnym wzrokiem na
blondwłosą kobietę. Życie z Lucjuszem i wojna odcisnęły na niej
swoje piętno. Nigdy przedtem Hermiona nie widziała tego tak
wyraźnie.
-
Dziękuję – szepnęła. Narcyza zaparzyła sobie ziółka i
usiadła obok Hermiony.
-
Nie ma za co. Jest dla mnie jak wnuczka.
-
Pamiętam jak Gin ją urodziła – powiedziała uśmiechając się
przez łzy – nie widziałam nigdy piękniejszego dziecka. Oboje z
Blaisem promienieli. Człowiek mógł zarazić się ich szczęściem.
Dlaczego oni? - brązowooka utkwiła swoje spojrzenie w starszej
kobiecie jakby ta znała odpowiedzi na wszystkie trudne pytania.
-
Na niektóre pytania nie ma dobrych odpowiedzi moja droga – głos
Narcyzy był przepełniony smutkiem i żalem. Podłoga w kuchni cicho
skrzypnęła i w drzwiach stanął Draco, na jego twarzy doskonale
było widać zmęczenie.
-
Rozmawiałem z Potterem. Jutro przylecą z Weasley'em.
-
A reszta rodziny? - gryfonka nawet nie popatrzyła na niego.
-
Kto? Percy? - spytał jakby od niechcenia. Podszedł do baru i nalał
sobie Ognistej po czym opróżnił ją jednym haustem.
-
To jest ostatnie pożegnanie. Powinien tutaj być – warknęła
zdenerwowana brązowooka.
-
To zadzwoń i mu to powiedz Granger! Bo mi powiedział, że jest
zajęty – głos Dracona był chłodny i ostry. Rozmowa z Percym
drażniła jego nerwy za każdym razem. - Idiota – mruknął pod
nosem i ponownie nalał Ognistej. Od powrotu ze szpitala nieustannie
towarzyszył mu ból głowy. Musi pójść popływać. To zawsze
pomagało mu oczyścić umysł, a niczego bardziej teraz nie
potrzebował jak przejrzystości myślenia.
-
To nie jest odpowiedni czas i miejsce na kłótnie. Nie zapominajcie,
że teraz najważniejsza jest ich córeczka, która niczego
nieświadoma śpi na górze – łagodny głos Narcyzy brzmiał
bardzo kojąco. Hermiona pokiwała ze zrozumieniem głową.
-
Kontaktowałem się z Wydziałem do spraw Nieletnich Czarodziejów.
Jak dobrze pójdzie to pojutrze dopełnimy wszystkich formalności i
nasza słodka para i ją zabierze – odezwał się Draco.
-
Co takiego? - zapytała z niedowierzaniem Hermiona.
-
Przyjedzie Potter i Weasley to ją zabiorą – powtórzył blondyn.
Z tonu jego głosu można było wyczytać, że nie chce słyszeć
słowa sprzeciwu - Chyba nie chcesz jej zatrzymać?
-
Owszem chcę! - gryfonka nie kryła oburzenia. - Taka była ich
ostatnia wola!
-
Myślę Draco, że Hermiona ma rację – pani Malfoy stanęła po
stronie gryfonki.
-
Czy wyście obie oszalały? Rozumiem Granger, ona zawsze miała coś
z głową ale ty mamo? - blondyn spiorunował je wzrokiem, ból głowy
zaczął się nasilać. - Może po prostu jesteście jeszcze w szoku
– powiedział jakby do siebie – to zrozumiałe i wiele
wyjaśnia...
-
Malfoy ja mówię poważnie – zastrzegła Hermiona.
-
Ja dwa razy bardziej – warknął i wbił w nią wzrok. - To nie
jest lalka! To... - szukał w myślach odpowiedniego słowa, ale nic
mu nie przychodziło do głowy – dziecko!
-
Dziecko, które trzeba wychować! - na te słowa blondyn uśmiechnął
się z pobłażaniem.
-
Nie możesz jej zatrzymać – mruknął. – Musisz to w końcu
zrozumieć.
-
Przyrzekłeś!
-
Przyrzekłbym mu nawet, że pójdę za nim do piekła! - odparł. –
Ale wychować dziecko to znacznie więcej! Mam kancelarię. Albo
jestem w sądzie, albo w areszcie. A ty? Zapomniałaś, że jesteś
lekarzem? Ciągle przebywasz w szpitalu. Nari ma dopiero pół
roku... Kurwa to nie jest kot, że można go zostawić z jedzeniem i
piciem na cały dzień! – patrzył na nią chmurnym wzrokiem.
Wiedział, że w jego życiu nie ma miejsca na dziecko i Granger.
-
Ułożymy sobie grafik – powiedziała zdeterminowana gryfonka.
-
Kpisz sobie ze mnie? - syknął, a jego niezadowolenie było widoczne
gołym okiem - Jak ty to sobie do jasnej cholery wyobrażasz?
-
Nie wiem! - krzyknęła – Nie wiem do jasnej cholery jak to będzie,
ale na pewno jej nie oddam obcym ludziom!
-
To nie są obcy ludzie! Są dla niej bliższą rodzinę niż my!
-
Jesteś jej ojcem chrzestnym! Raz w życiu weź za coś
odpowiedzialność!
-
Całe życie brałem odpowiedzialność za swoje czyny! Próbuję ci
wytłumaczyć, że twój pomysł jest pozbawiony jakiejkolwiek
logiki!
-
Rozmowa z tobą nie ma sensu – Hermiona gwałtownie wstała od
stołu i ruszyła do pokoju, w którym spała mała, niewinna
kruszynka. Draco pokręcił bezradnie głową.
-
Świetnie – mruknął – ona i jej humorki.
-
Synu – starsza kobieta zaczęła cicho i spokojnie – musisz ją
zrozumieć. Ona kocha to dziecko. - Draco potarł zmęczoną twarz.
Ból głowy nieustannie świdrował jego głowę. Całe życie
rozpieprzyło mu się w drobny mak.
-
Wszyscy je kochamy – odpowiedział, wstał od stołu i ruszył w
kierunku drzwi do piwnicy gdzie znajdował się kryty basen. Po
przepłynięciu dziesięciu długości ból głowy zmniejszył się,
a organizm zaczął domagać się większej dawki wysiłku. Bardzo
dobrze. Tego teraz potrzebuje.
***
Chciałabym napisać sensowny komentarz, ale jest mi tak cholernie źle, że chyba nic z tego nie będzie. Rozdział jest potwornie smutny. Prawdę powiedziawszy nadal do mnie nie dociera, że Ginny i Blaise nie żyją, a Nari została sierotą. Pięknie, znowu zaczynam płakać... Mam tylko nadzieję, że Hermiona postawi na swoim. Dziewczynka potrzebuje teraz bliskich, a oni bez wątpienia takimi osobami dla niej są, nawet jeśli nie łączą ich więzy krwi.
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Smutno mi ... Ale sam rozdział świetny . czekam na kolejny. Malinka
OdpowiedzUsuńOjej... Bardzo smutny ale w życiu nie jest kolorowo. Pisz dalej! Uwielbiam każde z twoich opowiadań i miniaturki! Niech wena będzie z tobą! ;)
OdpowiedzUsuńskojarzylo mi sie z takim filmem, nie osmietam tytuly. tam rowniez gina rodzice malej dziewczybki i zaczynaja sie nia opiekowac rodzice chrzestni.
OdpowiedzUsuńod kad zaczelam czytac (czyli od wczoraj) w dziwny soosob donyslalam sie, ze blaise i ginny umra.
placze.
Cóż, spodziewałam doę, że oni umrą. Draco musi się nią zaopiekować!
OdpowiedzUsuńŚciskam,
HermionaHasting
Tak, ten rozdzial przypomina film Och zycie. Rozdzial cudowny ale i smutny. Nie wierze ze usmiercilas Ginny i Blaise'a. To taka cydowna para. Zaskocz nas jeszcze czyms. Wracaj predko ;)
OdpowiedzUsuńGdy przeczytałam poprzedni rozdział domyśliłam się że Ginny i Blaise umrą. Jest mi smutno ale mam nadzieję że Hermiona przekona Draco do zaopiekowania się Nari. Nie mogę się doczekać następnego rozdiału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Kasia
Już dawno nie zaglądałam, z powodu braku czasu jaki mnie dopadł ;)
OdpowiedzUsuńAle skrupulatnie nadrobiłam zaległości :) Całe opowiadanie od początku kojarzyło mi się z pewnym filmem, a w tym rozdziale jest to coraz bardziej widoczne :D Ale to dobrze, gdyż jest to mój ulubiony filmy i fajnie jest go odtworzyć w wyobraźni z najlepszymi postaciami dzieciństwa :)
Bardzo mi się podoba i czekam na kolejne części. Mam nadzieję, że teraz będę na bieżąco :D
Pozdrawiam.
Avis.
Według mnie rozdział jest cudowny, taki prawdziwy, niewymuszony, oryginalny. Jestem zachwycona i będę sprawdzać czy pojawił się kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kinga
Przed chwilą znalazłam tę historię i natychmiast przeczytałam. Nie powiem, pomysł świetny. Jest taki orginalny, niebanalny. Akcja rozwija się u Ciebie w dość szybkim tempie, ale to nie przeszkadza, a wręcz jest zaletą bo nie czytam cały czas o tym samym. No, może i śmierć Blaisa i Ginny jest taka... trochę sztuczna. Wielkie pokłony dla Ciebie, że Zabini nie umarł po przysiędze Dracona. To już byłoby bardzo sztuczne. Nie mniej, jestem strasznie ciekawa, jak Hermiona będzie ustawiać grafik i jakim cudem Malfoy się do niego dostosuje.
OdpowiedzUsuńMimo iż, z zapartym tchem czekam na rozwinięcie, to nie spiesz się z rozdziałem.
Ta, której imienia nie wolno wymawiać...
"Nie mówię w tym samym języku, co ty."
UsuńDraco Malfoy & Ginny Weasley
www.tensamjezyk.blogspot.com - zapraszam serdecznie!
Smutno bardzo :( czekam z niecierpliwością na kolejny rodział!
OdpowiedzUsuńJakoś tak mi strasznie smutno... Nawet nie wiem jak napisać ten komentarz, więc nie obraź się, że tak krótko dzisiaj. Trzymaj się i pisz jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:
~Alice in Wonderland
Naprawdę dobrze czyta się Twoją twórczość. Czekam na następne części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agnieszka
Zaczęłam czytać, wkręciłam się, a nowych wpisów nie ma już pół roku. :CCC
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wracasz. Czekam z niecierpliwością. ;)
OdpowiedzUsuńCzekamy, a ty obroń się na 5 ❤
OdpowiedzUsuńSmutno mi... Szkoda mi ich, ale to nie zmienia faktu, że kocham ten blog. Ten rozdział był smutny, ale taki prawdziwyi szczery, że chce się więcej.Wspaniale piszesz. Twoj styl jest taki naturalny. Przeczytalam wszystkie twoje miniaturki i opowiadanie. A i przepraszam, że wcześniej nie komentowałam. Jestem bardzo ciekawa nowego grafiku Hermiony. Cos czuje, ze Harry i Ron nie dostaną Nari, a Draco bedzie musial sie wcielic w role ojca ;). Jeszcze raz dziękuje Ci za to, że piszesz ten blog.
OdpowiedzUsuńTrzymam za ciebie kciuki. Obronisz się c:
Pozdrowienia,
Karolina
PS. Ile ma być rozdziałów?
"Nie mówię w tym samym języku, co ty."
UsuńDraco Malfoy & Ginny Weasley
www.tensamjezyk.blogspot.com - zapraszam serdecznie!
Mam łzy w oczach o jeju
OdpowiedzUsuńPotrzebuję następnego rozdziału
Poryczalam sie jak glupia.
OdpowiedzUsuńTo jest moj pierwszy komentarz tutaj.
I zdecydowanie moge powiedziec ze kocham tego bloga.
Sama tez pisze, ale sposob w jaki to robisz ty jest wprost nieziemski. Czekam na ciag dalszy.
Ojej, płaczę jak dziecko. Rozdział świetny, czekam na więcej. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już niedługo doczekamy się następnego rozdziału :) Co jakiś czas tu zaglądam i z przyjemnością czytam Twoje opowiadania(większość już kilukrotnie).:))
UsuńHej od niedawna zaczęłam czytać twojego bloga i wiem ze jest fantastyczny . Interesujący rozdział czekam na następny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej pokochałam nice surprice od pierwszego wejrzenia, a teraz okazuje się ze napisałaś kolejne świetne dramione jakim jest Home
OdpowiedzUsuńRozumim ze na blogu życie się nie kończy ale mam niezłomną nadzieje ze zakończysz to dramione szczególnie ze przerwałqś w tak smutnym momencie :-(
Jeśli szukasz motywacji i masz czas pomyśl o swoich wiernych czytelnikach...:-)
Pozdrawiam i życzę weny, siły,motywacji i CZASU na kolejne rozdziały Home
Dawno się tu nic nie działo ale ja mimo tego czekam wiernie na kolejny rozdział. Dużo weny i jeszcze więcej chęci ! 😊
OdpowiedzUsuńDawno się tu nic nie działo ale ja mimo tego czekam wiernie na kolejny rozdział. Dużo weny i jeszcze więcej chęci ! 😊
OdpowiedzUsuńCzekam czekam i doczekać się nie mogę! Weeeeeeny ;3
OdpowiedzUsuńprzeczytalam dzisiaj wszystkie opowiadania jakie tu napisalas! sa swietnie, choc czulam niedosyt po nice suprise, ale czytajac to opowiadanie nie moge sie doczekac kolejnego rodzialu!! jestes świetna!
OdpowiedzUsuńwchodze tu codziennie od dluzszego czasu z nadzieja, ze bedzie nowy rozdzial home, nadzieja umiera ostatnia!
OdpowiedzUsuń/ domi.ec
Cześć Polu!
OdpowiedzUsuńCzy jest możliwość pobrania wszystkich opowiadań na PDF?
Jeśli tak, to mogłabyś podesłać mi linka na e-mail?
victoriaxviktoria@gmail.com
Trafiłam dzisiaj na tego bloga i praktycznie pochłonęłam wszystkie rozdziały opowiadań i miniaturki. Teraz kiedy skończyłam nie wiem co mogę ze sobą zrobić. Brak kolejnego rozdziału łamie mi serce. To były najlepsze opowiadania Dramione jakie przeczytałam. Trochę liczę na to, co mao prawdopodobne, że coś się pojawi po dwóch latach przerwy na tym blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Pani Black